[197]

[14 Aug 2015]

(...)
Za przyczyną wakacji Biskwit i Dynia spędzają ze sobą dużo czasu.
O dużo za wiele.
Biskwit jest jak 'Dzień Niepodległości', Director’s cut,  z wszystkimi efektami specjalnymi.
Plugged.
Stworzony do wysokich napięć.
Biskwit iskrzy.
Biskwit jest jak odbezpieczony granat.
Omdlewająco uroczy, ale jednak granat.
Nocami, a ostatnio już nawet około wczesnego popołudnia, gdy spirytusem (do użytku wewnętrznego) dezynfekuję rany duszy zadane za dnia przez Biskwita, zachodzę w głowę, czy binarny, zero-jedynkowy, wszystko-albo-nic charakter Biskwici to podręcznikowa myśl rewolucyjna prawie dwulatka, czy jednak kalejdoskop  genów ‘po mamusi’?
Cierpliwość rozbija się o to, że Biskwit chce związku partnerskiego i postuluje żeby wreszcie wszyscy przestali go upupiać.
Postulat ten przedstawiany jest w takim formacie audio, że przy nim odrzutowiec startuje jakby szeptem.
I słabo pociesza, że Biskwit  demonstruje wznosząc okrzyki  nienaganną polszczyzną.
(Nienienienienienienienienie...)
Do tego Biskwit nie zamierza pochylać się nad analizą przyczynowo-skutkową.
Jeśli zgniatana w dłoniach mrożonka roztapia się lodową rzeką i plynie po torsie to Biskwit żąda, aby zawezwana rykiem ekspedycja ratunkowa umyła go i przebrała natychmiast, ale bez konieczności fizycznego rozstania się z rozmrożoną zupą w waflu. (W sumie, to sytuacja bez wyjścia. Biskwit będzie wył dlatego, że albo wyłamie mu się palce, albo dlatego, że zaniecha reanimacji deseru.)
Skoro wszyscy dookoła samodzielnie konsumują makaron nitki, to i Biskwit nie będzie jadł nitek pociętych nożyczkami. Biskwit spędzi nad półmetrowymi nitkami pół dnia, ale udowodni, że spaghetti można zjeść łyżeczką do herbaty. (Wszelka pomoc humanitarna wysłana w celu ‘nakarmić cię, Biskwicie?’ zostanie zmieciona z powierzchni ziemi akustyczną falą uderzeniową i wróci do centrali z widelcem wbitym w kolano.)
Jeśli Dynia potrafi wypić rosół z talerza to oznacza, że Biskwit też może, a ratownicy winni mu wyczesać  makaron z koafiury siłami telekinezy (byle chyżo!).
Oraz jeśli wszyscy wyrośli już z pieluch to Biskwit też nie będzie ich nosił, gdyż woli majtki z koronką. Słabą stroną tego planu jest drewniana podłoga, brak kontroli nad układem hydraulicznym oraz to, że Biskwit, niestety,  uważa, że muszla klozetowa jest odmianą poidła, a nie miejscem składania ofiar Wojowniczym Żółwiom Ninja.
Reasumując, Biskwit chce tak jak Dynia tylko szybciej, wyżej, silniej i oczywiście, lepiej.
Dynia traktuje Rozwydrzeńca z wyjątkową cierpliwością i gotowa jest na zaskakujące ustępstwa [1].
W dżungli piaskownicy rzadko jednak spotyka się laureatów pokojowej narrody Nobla i tak oto, raz czy drugi, Biskwitowi naruszono nietykalność za zamach stanu lub desant na cudzy zestaw 'wiaderko plus łopatka'.
I to moment, w którym czuję się nadzwyczajnie rozdarta między ‘Larum! Biją mi dziecko!’ a ‘Ależ mu się należało!

[1] z wyjątkiem momentów, kiedy nie jest

(...)
Dwulicowy i obuupłciowy, jak ślimak winniczek, kapitan Rainbow TM we wdzianku ze spandeksu w kolorze wszystkich dostępnych kredek (również, lub przede wszystkim, tych znalezionych pod kanapą).
Jest KONKURS.
Tu.

©kaczka
7 comments on "[197]"
  1. "Biskwit, niestety, uważa, że muszla klozetowa jest odmianą poidła, a nie miejscem składania ofiar Wojowniczym Żółwiom Ninja." - na makatkę i dla Biskiwta na 18ste urodziny.

    Przysłać ci korki do uszu?
    A pomyśleć, że to dopiero początek "tornada dwulatka".

    ReplyDelete
  2. Oraz: też chcę takiego superbohatera!

    ReplyDelete
  3. Nie wiem, czy to charakterystyczne dla dwulatka.... Moja córka, w tym roku rozpoczynająca naukę w szkole, nadal próbuje w ten sposób terroryzować rodzinę. Nie negocjuję z terrorystami ;) Zdarzyła się już interwencja sąsiada pt. "co robimy temu dziecku, że tak płacze", a ona próbowała na nas coś wymusić... Ze starszym przy konflikcie interesów dochodziliśmy do kompromisu. Z młodszym egzemplarzem się nie da, bo nie ustąpi nawet o włos i potrafi wyć dwie godziny... A poza domem super grzeczne i spokojne dziecko :D W domu odreagowuje spięcie "na zewnątrz";) Pozdrawiam :)
    Kinga

    ReplyDelete
  4. Czuję, że Biskwit jest tego samego gatunku, co moja bratanica, też prawie dwulatka. Zabrała ostatnio wózek trzyletniej sąsiadce z zamiarem zatachania go do domu. Ponieważ nie przyjęła do wiadomości żadnych argumentów w stylu "oddaj wózek zapłakanej właścicielce", rodzice byli zmuszeni ewakuować się w pośpiechu przy wtórze wyjącej syreny ;))

    Wierzę, że wygraną macie w kieszeni! Projekt niesamowity, ale czego innego się spodziewać po Kaczce.

    ReplyDelete
  5. Ta kobieta ma charakter. Strach się nać. Kaczko, porodziłaś potwora. Czas budować labirynt!

    ReplyDelete
  6. Ślę uwielbienia nieustające. Czekam na ZNAK.

    ReplyDelete
  7. Ma dziewczyna charakterek:)
    kwk

    ReplyDelete