[196]

[11 Aug 2015]

(...)
Dyńska porcelana GmbH.


(...)
Upał wzmaga absencję.
Pilnie uczy się jedynie Chińczyk i ta od Manna Tomasza [1].
Reszta kursantow, jeśli przychodzi, w mgnieniu oka wtapia się w rozgrzany plastik krzeseł i popada w katatoniczne osłupienie.
Aż chciałoby się, żeby ktoś wypełnił to poddasze wodą, nasypał sztucznego śniegu i trochę nami – przypadkową zgrają lingwistycznych bałwanków – z animuszem potrząsnał.
Może od tego gwałtownego potrząsania, coś wypiętrzyłoby lub oderwało się od szarej masy i przestałabym być tak głupio i ortodoksyjnie lojalna względem słowiańskiego szyku zdania?
Możliwe też, że Durchfall nie myliłby mi się z Durchwahlem, a Wahl z kaszalotem.
I na pewno, pytana w teście o definicję słowa Anszlus, nie odpowiadałabym, że to przyłączenie Austrii do Trzeciej Rzeszy.

[1] O dziwo, im goręcej tym częściej przychodzi z Pokemonem. Wyraz twarzy Pokemona to melanż rozpaczy, cierpienia i odrazy. Zaczynam podejrzewać, że uczestnictwo w kursie jest dla niego jakimś rodzajem okrutnej psychicznej próby. Kamikadze level master? Ustawienie na ławce wszystkich misiów Haribo z paczki ‘... i dwadzieścia procent gratis’, a następnie przeprowadzanie masowych egzekucji procą z gumki recepturki lub samolocikiem origami wskazuje na zainteresowanie sztuką wojenną.

(...)
Tydzień temu Biskwit wydłubał mi oko.
Oko pospiesznie zaniesiono do okulisty, który wprawił je prawie od ręki.
Kosztowało mnie to dwie paczki po dwanaście krakersów każda, bo okulista był spóźniony, a nie bez znaczenia jest przecież, że gdy Biskwit je to nie urządza zadymy.
Przyrzekłam sobie, już nigdy więcej nie udawać, że śpię, gdy Biskwit zjawia się o świcie, by sprawdzić moje parametry życiowe.
A ewolucja powinna jakoś zabezpieczyć matki.
Bo ja wiem?
Utwardzić rogówkę teflonem, albo przynajmniej podkleić tekturką?

(...)
Wieża Babel bez klimatyzacji.
Ćwiczenia terenowe.
[kaczka w nagłym olśnieniu nad przypadkową analizą słowotwórczą]: Kurort! Teraz już wiem! Kur i Ort! A w dodatku, tak samo jak w polskim!
[Norweski]: A co znaczy po polsku?
[kaczka]: Kurort.
[Norweski]: Ale co znaczy?
[kaczka]: Kurort.
[Norweski]: Tak,  kurort. Co znaczy?
[kaczka]: Kurort.
[Norweski]: No właśnie, co oznacza kurort po polsku?
[kaczka]: UZDROWISKO!
[Norweski]: Czyli kurort?

Tak, kurort.



©kaczka
11 comments on "[196]"
  1. Może wizyty Pokemona na Waszym wesołym kursie, to gra wstępna w burzliwym związku sado maso?

    ReplyDelete
  2. :) Przypomnialo mi sie moje, identyczne olsnienie przy "Kurorcie" :)

    ReplyDelete
  3. Zazdroszczę ci niniejszym tych olśnień językowych. Myślę już od tak dawna w obcych językach, że takie cymesy mi nawet do głowy nie przychodzą.

    Porcelana na rynki wschodnie, zachodnie i światowe!

    Czym ci Biskwit w oku dłubał?

    ReplyDelete
  4. Mnie Dynia bardzo przyjemnie podłubała filiżanką z tęczokotem!Miodzio!

    ReplyDelete
  5. Paluchem mi dlubal. Udawalam niezywa, a on mi rozciagnal powieki i dzgnal. Sceny jak z 'Maszy i Niedzwiedzia', choc w 'Maszy' usunieto prawdopodobnie wszystkie wyrazy niestosowne, ktore, nie ma bata, MUSIAL wyemitowac Niedzwiedz.

    Porcelanowy biznes sie kreci. Zauwazcie, ze udalo mi sie zdobyc kolejne kolory flamastrow. Na rewersie kaczki jest kaczka slizgajaca sie po teczy :-)

    I jakze to, Bebe, zadnych juz olsnien?! Tak kompletnie? Nawet takich spontanicznych, ze o rety, jaki ten jezyk jest skrojony pod zesztywniale posladki narodu? W odroznieniu od slowianskiej fantazji i anglosaskiego rokoko?
    Och... buuu... rzucam szkole, jesli taka czeka mnie przyszlosc :-)

    Diable, przybij piatke.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kaczko, po Twojej kryptoreklamie pisakow na amazonie sa one "momentalnie niedostepne ".

      arbuz

      Delete
    2. Żadnych olśnień, wręcz jest jeszcze gorzej.... okazuje się po czasie, że pewnych rzeczy w fantazyjnym polskim i rokoko angielskim nie da się powiedzieć.

      Ale może tylko ja tak mam. Nie słuchaj. Dla pożywki do blogowych postów choćby na teutoński chodzić musisz.

      Delete
    3. Kaczko, na pocieszenie... Ja olsniewam jezykiem tym prawie codziennie i niezmiennie od poczatkow mych juz odleglych, prawie zawsze przy kazdym najbanalniejszym Kompositum. :-)

      arbuz b.d.

      Delete
  6. Kurort :))))
    Filiżanki piękne.... U nas Mała zdobi koszulki. Sobie wyprodukowała ślicznego kota (nikt nie chce uwierzyć, że sama go narysowała), a mnie trafił się kucyk - Pinki pod tęczą :D.
    Kinga

    ReplyDelete
  7. Od razu mi się Ciechocinek skojarzył...czyżby to już mnie wołały te klimaty? Toć trzydziestka dopiero i na dansing nie miałabym się w co ubrać...
    Jak Ci oko wstawiali, trzeba było poprosić o jaką super wersję, z noktowizorem od razu, czy cuś. Tak, żeby już jaka korzyść z tego była. No i mogłabyś obserwować takim okiem Pokemona, bez odwracania głowy ;))

    ReplyDelete
  8. Mnie też J. wydłubawszy oko. Ale zanim żem się doczekała wizyty u internisty, żeby tenże wydał skierowanie do okulisty (a kiedyż byłaby wizyta u tego drugiego, Bóg jeden raczy wiedzieć), oko się samo wstawiło w tydzień. Tak że tego ;). Przynajmniej na krakersach zaoszczędziłam.

    ReplyDelete