[22 Aug 2014]
(...)
Tracing continues. Please check back later.
Informuje od przedwczoraj najbłękitniejsza linia.
Serio?
Serio tak trudno namierzyć walizkę, za którą ciągnie się jagodowy kilwater?
Męczennik z telefonu zaufania (w tle muzyka: 'I want to know what’s on your mind' (!) NAPRAWDĘ? Bo jeśli mam się zwierzać, stojąc tu bez pierogów i bez szczoteczki do zębów z pszczółką Mają, to trzeba by nad wyraz dużo wykropkować w tym monologu, droga linio!) wyjawił mi, że mogę sobie nakupić majtek za sto ojro i wysłać mu rachunek.
Możliwe, że uznał, że czternasty telefon w sprawie pierogów to ponad jego siły i gra na zwłokę.
Majtki kupię, ale dzwonić będę nadal.
Biskwitowi tymczasem zamieszaliśmy w percepcji wszechświata.
Pod osłoną nocy obniżyliśmy materac w łóżeczku do poziomu podłogi.
Biskwit wstał i chyba nadal mu się wydaje, że oto zjadł ciasteczko i się zmniejszył, bo minę ma nietęgą.
Badając okolice ruchem pełzającym Biskwit odkrył również, że pole grawitacyjne pod kanapą (bezwstydnie konfabuluję i nie mam pojęcia o czym mówię) jest udrapowane w lej i zasysa przechodzące niemowlęta.
Nieustannie wyciągamy Biskwita spod kanapy.
Albo konfiskujemy mu tasaki, siekiery, żyletki i noże sprężynowe.
(...)
Zastanawiam się, jak o tym pisać, by uniknąć zbędnego patosu.
Pierogi to efekt uboczny.
Celem był Niegów.
Ten z ‘Robótki’.
Znów byliśmy, widzieliśmy, dotknęliśmy.
Lekcja wszystkiego dla nas czworga.
I dlatego mogę się upierać.
To świąteczne pisanie ma sens.
Taki do szpiku kości.
Czekanie by zostać dostrzeżonym, zauważonym, zaakceptowanym jest tam jak powietrze.
Czekanie na drugiego człowieka.
Patos. Patos. Cholera. Patos. Wiem.
A w tym wszystkim Dynia z Biskwitem.
Takie naturalne.
Spontanicznie dzielące się uśmiechem, cukierkiem, kucykami Pony i butami z bananów.
Czy im tak zostanie?
(...)
©kaczka
(...)
Tracing continues. Please check back later.
Informuje od przedwczoraj najbłękitniejsza linia.
Serio?
Serio tak trudno namierzyć walizkę, za którą ciągnie się jagodowy kilwater?
Męczennik z telefonu zaufania (w tle muzyka: 'I want to know what’s on your mind' (!) NAPRAWDĘ? Bo jeśli mam się zwierzać, stojąc tu bez pierogów i bez szczoteczki do zębów z pszczółką Mają, to trzeba by nad wyraz dużo wykropkować w tym monologu, droga linio!) wyjawił mi, że mogę sobie nakupić majtek za sto ojro i wysłać mu rachunek.
Możliwe, że uznał, że czternasty telefon w sprawie pierogów to ponad jego siły i gra na zwłokę.
Majtki kupię, ale dzwonić będę nadal.
Biskwitowi tymczasem zamieszaliśmy w percepcji wszechświata.
Pod osłoną nocy obniżyliśmy materac w łóżeczku do poziomu podłogi.
Biskwit wstał i chyba nadal mu się wydaje, że oto zjadł ciasteczko i się zmniejszył, bo minę ma nietęgą.
Badając okolice ruchem pełzającym Biskwit odkrył również, że pole grawitacyjne pod kanapą (bezwstydnie konfabuluję i nie mam pojęcia o czym mówię) jest udrapowane w lej i zasysa przechodzące niemowlęta.
Nieustannie wyciągamy Biskwita spod kanapy.
Albo konfiskujemy mu tasaki, siekiery, żyletki i noże sprężynowe.
(...)
Zastanawiam się, jak o tym pisać, by uniknąć zbędnego patosu.
Pierogi to efekt uboczny.
Celem był Niegów.
Ten z ‘Robótki’.
Znów byliśmy, widzieliśmy, dotknęliśmy.
Lekcja wszystkiego dla nas czworga.
I dlatego mogę się upierać.
To świąteczne pisanie ma sens.
Taki do szpiku kości.
Czekanie by zostać dostrzeżonym, zauważonym, zaakceptowanym jest tam jak powietrze.
Czekanie na drugiego człowieka.
Patos. Patos. Cholera. Patos. Wiem.
A w tym wszystkim Dynia z Biskwitem.
Takie naturalne.
Spontanicznie dzielące się uśmiechem, cukierkiem, kucykami Pony i butami z bananów.
Czy im tak zostanie?
(...)
©kaczka
Banany znokautowały patos!
ReplyDeleteDelikatnie dano do zrozumienia, ze banany juz sie nieco przejadly. Ufff. Prawdziwe ufff... bo bylo coraz trudniej. Warhol wyeksploatowany do ostatniej skarpetki :)
DeleteCzyli bananów przytulanek już na robótkę nie szyć? ;)
Deletepatos osiągnie apogeum w grudniu, Kaczko-Mieszaczko. Pięciolecie Robótkowe się zbliża, zaczynam gromadzić materiały na sztandar :)
ReplyDeleteCzasem chciałabym być Biskwitem.
Z powodu tasaka?
Deleteże się pod kanapą można schować :)
DeleteKaczko nakup stringow za sto euro :-D I po patosie :-D Tylko sie nam tu pochwal!
ReplyDeleteAż się zachłysnęłam herbatą!
DeleteHiena <3
Jutro ruszam w miasto z misja :-) A moze jednak lepiej on-line? Koronka z Koniakowa? Victoria's Secret?
DeleteW sexshopie. I niech zachodzą w głowę (o ile mają).
DeleteTy Kaczko to jesteś po prostu.... BÓÓÓÓÓÓÓÓÓ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ReplyDeleteRobótka daje więcej nam niż im, jestem tego pewna. Takie człowiecze perpetum mobile.
ReplyDeleteP.S. po te koniakowskie to skoczę na jednej nodze, tylko powiedz słowo, ale osobiście uważam, że każde inne lepsze.
Wzięła sto ojro i poooooszła...
ReplyDeletePoszła Kaczka w miasto. Może dają stringi z bananami? ;)
ReplyDeleteEvi, ale że dildo takie? Poczekajmy, może da adres...?
Deletekaczka uznala, ze masochizm bedzie w nurcie stringow i postanowila zabrac corki sama na wakacje. wrocila, odwalila piec pralek prania, jedna reka sciera gigantyczne smarki z Biskwita, druga gotuje spyze, ale zaraz siadzie i bedzie pisac gdyz materialu jest sporo od walizki z pierogami po wystawe ilustracji Jozefa Wilkonia :-) Do tego jeszcze okazalo sie, ze kaczka przylozyla klawiatury do sztuki teatralnej!
ReplyDelete