[69]

[8 May 2014]

(...)
Nie patrzyli, nie upilnowali, więc skoczyłam z Mont Blanc jak Kordian w morze koloru sepii.
Na główkę.
W czarnych kąpielówkach Wallenroda.
W sam środek wiru historii, z której są moje córki.
Zanurzyłam się w czarno-białych zdjęciach z poprzedniego wieku.
Dwie pierwsze wojny światowe, Generalna Gubernia, początek Erefenu.
Krępujące dla prymuski, która pisała ideologicznie czarnobiałe wypracowania z 'Kamieni na szaniec'.
Chcę te rozsypane zdjęcia złożyć w opowieść i nie wkleić weń własnych uprzedzeń.
Trudne.
Nurkuję.
Szukam odstających uszu Biskwita.
Są!
Pośród zdjęć z zaręczyn, ślubów, święceń, poświęceń, procesji, pogrzebów, ten Biskwit, taki niby z twarzy podobny do nikogo, okazuje się nieść w przyszłość uszy prapradziadka.
Wyciągam te zdjęcia na powierzchnię.
Nagle odkrywamy w Biskwicie zreinkarnowaną prababkę.
Zreinkarnowaną z niemiecką dbałością o detal.
A tu abysal historii przecina łódź podwodna.
Monochromatyczny wuj Franz służył w Kriegsmarine, w sekcji  U-bootów.
- Nad wyraz przystojny był wuj Franz. Błagam powiedz, że wiążę się z tą urodą amanta jakaś dramatyczna historia. Że, na przykład, zginął na 'Bismarcku'?
- Nie. Po wojnie założył zakład instalacji sanitarnych.
Zanurzam się.
Mącę stojącą od kilkudziesięciu lat wodę.
Pradziadek z oddziałem zajął  w 1941 roku Rovaniemi.
Oberkommando Lappland.
Może nawet internował świętego Mikołaja?
...
Paradoksalnie, świat zatrzymany w sepii jest piękniejszy.


(...)
Uwaga! Zawiera lokowanie produktu.

[fińska zorza polarna przodka – rocznik 1941, fińska pidżama potomka – rocznik 2013]  


 [uszy prapradziadka i prababki - 1912]

[uszy prababki kilka lat później]
[Zakopane, 1939]

 [Kraków, 1942]

©kaczka
52 comments on "[69]"
  1. Piękne. Bez uprzedzeń trzeba dać historie córkom -powodzenia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziekuje. Chcialabym temu jakos podolac.

      Delete
    2. Korespondencjo, a blogspot rzekl, ze zlozylas historyczny, dziesieciotysieczny komentarz!
      Fanfary!

      Delete
    3. i do tego pierwszy komentarz - UWIERZYCIE .. może w totka zagram :)

      Historia to nasze życie ... na jedno i drugie mamy wpływ tylko nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę.

      Delete
  2. Elunia też ma uszy po prapradziadku! Mam tylko jego jedno zdjęcie, z niemieckiego obozu pracy, w pasiastym ubraniu. Uszy wyszły na nim przepięknie. (Kaczko, i piszę to wszystko bez uprzedzeń itp. Historii nie zmienimy. Ufam, ze przyszłość naszych dzieci będzie lepsza. A Ciebie i Twoje nurkowanie podziwiam).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Az zatyka, ze jest w tym jakas ciaglosc, ze sie to nie bierze, ot tak, znikad. Ze gesty, miny, uszy, ze to juz wszystko bylo.
      A z tym nurkowaniem... czasem trafi sie perla, a czasem zgliszcza spalonej wsi. Cholernie trudne.

      Delete
  3. Zdjęcia niesamowite - uwielbiam ich osobistą perspektywę, niezależnie od kontekstu historycznego.

    A na Sławkowskiej 3 jest/była fabryka pizzy....

    arbuz

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiem. Z miejsca rzucilam sie ku streetview :-)
      Mysle, ze sukcesywnie bede jeszcze te zdjecia oraz inne rzeczy znalezione w tej kapsule czasu pokazywac, bo i piekne, i fascynujace.
      A na pocztowce z Zakopanego, oto wizualny dowod, narod o spietych posladkach :-)

      Delete
  4. Replies
    1. Swiat chyba sie zepsul przechodzac na technikolor.

      Delete
  5. Ty też, Kaczko ♥
    Nurkujmy! Lecę po fajkę i płetwy!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja tez, ja tez. Ale u ciebie te wody sa pelne grubych ryb :-)
      Zastanawiam sie nad swoimi motywacjami. Nie umiem jednoznacznie odpowiedziec po co nurkuje w nie swoich historiach. Z ciekawosci, ze starosci, z kompulsywnej potrzeby ogarniecia chaosu?

      Delete
    2. Mnie się wydaje, że to wypływa w momencie uświadomienia sobie, że jesteśmy klamerką spinającą dwie płachty: przeszłości przodków z przyszłością następców. Widzimy jednych, jak się oddalają, widzimy, że młodsi jeszcze nie przyszli. A my stoimy w rozkroku i trzymamy.
      U mnie było napisane w pionie- zamiast klamerki kreska ułamkowa. Tu chciałam odmiany, więc napisałam w poziomie ;)

      Delete
  6. Kaczko, jak zwykle pokazujesz wszechstronną klasę i poczucie humoru. Brawo :-)

    ReplyDelete
  7. Replies
    1. A wiesz, ze... Musze go naklonic, by was zapuscil w celach komparatystycznych.
      Ale uszy to nie jego. Uszy Norweskiego sa z Mazur. Z Ornety.

      Delete
    2. Ale oczy i okolice nosa, bardzo Norweskie!

      Delete
  8. Fajne:))) W Zakopanem jak zwykle tłok, szczególnie w sekcji niemieckiej. Najważniejsze, że dziewczyny mają historię, wiadomo już, że nie zostały znalezione pod liściem łopianu.
    U nas dla odmiany jedna odnoga sięga głęboko na wschód, uszy są w porządku ale za to szczęki męskie, wielkość karków i głów. O raju! (czy mówiłam już, że jeszcze nie znaleźliśmy czapki na mojego męża? tymczasem zakłada na głowę kosz na warzywa, zimą wpycham w ażur onuce).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na zdjeciach znalazlam tez skocznie rok pozniej.Gesto przyozdobiona symbolami Trzeciej Rzeszy.
      Probuje zlozyc ten frontowy szlak pradziadka. Krakow, Zakopane, Czechy, Czestochowa, Gdynia (MS Wilhelm Gustloff!), Gdansk, Szczecin, Rovaniemi...

      Duze glowy? Biskwit z porodowki wyszedl w czapce w rozmiarze '9-12 miesiecy', Dynia ma kapelusz dla osmiolatek. A moze niech maz zawija sobie na glowie turban?

      Delete
  9. U mnie w zdjeciach jest identyczny wir :) Z jednej strony pruskie helmy, z drugiej polskie hafty.
    Ale jakos nigdy nie patrzylam na nie przez pryzmat ideologii, uprzedzen czy narodowosci.
    A co do zdobywani Rovaniemi i tym podobnych wydarzen - to czesto sobie tak mysle "A kto wie co JA bym zrobila, gdybym znalazla sie w takiej sytuacji, w tamtym czasie?" Absolutnie to nie jest zadne uniwersalne usprawiedliwienie na wszelkie zlo, ale czesto daje do myslenia.
    I piekne to zdjecie finskiej zorzy!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jasne. Wsrod zdjec jest troche listow i czytam, na ile potrafie te historie. I oczy szeroko otwieram, ze ta milosc do ojczyzny wzywajaca na wojne taka prosta, szczera i oczywista.
      I podoba mi sie, ze sa tu jednak jakies miniaturowe happy-endy. Wiry historii pochlonely istnienia, ale tez wyrzucily na brzeg moje corki.

      Delete
  10. Cudownie mieć historię, wiedzieć, co robił pasierb jednej babci, a co siostra drugiej i polityka nie ma tu żadnego znaczenia. Takie zdjęcia to skarb.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sama nigdy nie mialam rodzinnej historii. Sie rozmyla, rozeszla po kosciach. Sprobuje corkom spakowac te na wynos. Ze czasem trudna? Coz.

      Delete
  11. Strasznie masz trudno, Kaczko, ten wykład genealogiczny prowadzić. Bardzo ciężko się wyzwolić z prawd objawionych, co to je nam tłuczono w młode, chłonne umysły przez lat wiele. Tym bardziej podziwiam. I kciuki też trzymam. Snuj tę swoją nić.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Splatana ta nic, ale jestem cierpliwa :-) Wierze, ze jakis w miare obiektywny gobelin z tego w koncu udziergam.

      Delete
  12. Fajnie tak się czasem zanurzyć :).

    ReplyDelete
    Replies
    1. To prawda! Szkoda, ze juz nie odzyskam szczegolow. Jednak co sie tylko da zgromadze. Najwiekszy problem w tym, ze nikt tych zdjec nie opisywal, rzadko wstawial daty. A jesli opisywal to, donnerwetter, niemieckim gotykiem :-)

      Delete
  13. też mamy swoje magiczne pudełka, w których nurkujemy. na szczęście bez traumy. zdjęcia z mojej gałęzi są przeważnie na odwrocie opisane przez prababcię, dzięki czemu w ogóle wiemy kto na nich jest.
    najbardziej wzrusza mnie zdjęcie pary ludzi w średnim wieku (na oko koło pięćdziesiątki): zażywny pan z sumiastym wąsem i stateczna dama, nieco przy kości. a do tego podpis prababci: ZAKOCHANA PARA. słodkie to bardzo :).
    i ciągle się nie mogę nadziwić, że to pudełko po czekoladkach Erica ze Lwowa przetrwało dwie wojny, ocalając pamięć o tych ludziach.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Troche to ironia losu, a moze niechybna oznaka starzenia sie, ze ja, ktora nie znosilam historii wykladanej w szkolach nizszych i wyzszych, teraz czuje slabosc do przeszlosci i pekluje pospiesznie co sie da. Na przyszlosc.
      Mysle, ze po nas z bitow i pikseli nie pozostana takie pudelka

      Delete
    2. mam tak samo :).
      nie zostaną również pudełka z listami, czego mi również trochę żal. zdjęcia czasem jeszcze drukuję, a listów właściwie już nie piszę wcale.

      Delete
    3. A ja jeszcze pisze, choc coraz bardziej odzwyczajona od trzymania dlugopisu, drzaca reka. Zostalo mi dwoch adresatow, ktorzy jeszcze potrafia przeczytac, wiec pisze.

      Delete
  14. Kaczko, już wkrótce Dynia będzie pisała wypracowania z "Unsere Muetter, unsere Vaeter" a wiedzę swa podeprze informacjami czerpanymi z Budeszentrale fuer politische Bildung:
    (str 61)
    http://www.bpb.de/shop/zeitschriften/informationen-zur-politischen-bildung/7642/juedisches-leben-in-deutschland?blickinsbuch

    na stronie 59 przeczyta (w wersji elektronicznej poprawiono, ale papierowa do dostania w każdej bibliotece bundesweit) pod hasłem "Todesmaersche" - że "tych co przeżyli oczekiwał w polskich obozach koncentracyjnych tragiczny los".
    Kaczko, myślę, że to wystarczy byś już nie zamartwiała się swoimi "ideologicznie czarnobiałymi wypracowaniami".

    ps. przepraszam za sarkazm, ale niestety czasem tylko on pozostaje.
    Anonimus

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie przepraszaj! Alez!
      Sarkazm dobra rzecz. Bardzo lubie.
      Zamyslilam sie nad tym komentarzem.
      I powiadam tak.
      Niech Dynia pisze te wypracowania. Bo jesli bedzie pisac to jest nadzieja, ze zacznie drazyc temat. A jesli zacznie drazyc temat to licze, ze nie poprzestanie na jednym zrodle, ze bedzie pytac i szukac. Jasne, jest ryzyko, ze wybierze wersje z Bundescentrale, ale tu nasza rola - nauczyc ja uzywac rozumu.
      Najbardziej boje sie milczenie w temacie. Norweski utrzymuje, ze jego podrecznik do historii skonczyl mu sie przed wakacjami na 1938 roku. Lekcje historii w nowym roku szkolnym wskoczyly od razu w lata piecdziesiate.
      A tu prosze, otwieram kredens i sie sypia zdjecia z tych nieistniejacych, niewygodnych czasow. I przyjdzie mi sie z tym jakos zmierzyc. Jako pietnastoletnia prymuska nie mialam z tym problemu - byli ci zli i ci dobrzy. Gruba kreska. Teraz mam wuja Franza, ktory krazyl po zatoce Botnickiej i prababke Elfryde, ktora w tym czasie sadzila rzodkiewki. Mam tez Majdanek nieomal za plotem mojej slowianskiej babki.
      Trudne. Bardzo trudne.

      Delete
    2. Kaczko, a dlaczego Dynia ma szukać, jeśli nie robisz tego Ty, chowana na "ideologicznych" "Kamieniach na Szaniec"?
      Lekcje historii kończą się na 1938. A wiedzę historyczna po 1939 r. niemieckie dzieci czerpią z filmów, jak "Lista Schindlera". Czekam tylko, kiedy "Unsere Mütter..." wejdzie do kanonu filmów obowiązkowych dla dzieci szkolnych... zapewne w towarzystwie „Pokłosia“… Nie wiem, czy wiesz o czym mowa, wiec na wszelki wypadek (bynajmniej - nie ma tu wszystkich scen, nie ma sceny "obwąchiwania" Viktora przez AK , nie ma "zegarki, obrączki, złote zęby"):
      https://www.youtube.com/watch?v=C5jEGrSat20

      Kaczko, a co Ty wiesz o takich – bardzo przecież podstawowych informacjach – jak Generalplan ost? Inteligenzaktion wraz z Sonderfahndungsbuch Polen? "Nieprzyjemne kłopoty mieliśmy z profesorami krakowskimi…“ (gubernator Frank). Profesorow lwowskich (miedzy nimi Boy- Zelenski) nie wysylano do zadnych obozow, lecz „sprawę załatwiono na miejscu“
      Co wiesz o Akcji (a właściwie - Aktion) Werwolf (wikipedia nawet nie podaje niemieckiej wersji...)? Dzieciach Zamojszczyzny? Obozach koncentracyjnych dla polskich dzieci, takich jak Litzmannstadt? W końcu o samym Powstaniu Warszawskim? przypuszczam, ze niewiele, inaczej nie przeszło by Ci przez palce "ideologicznie czarnobiałe wypracowania". A to tylko ułamek historii, tylko fragmenty tych bardzo podstawowych informacji… (co wie na temat Norweski, nawet nie pytam…)

      Delete
    3. "Und wir werden in 50 Jahren, hier ein blühendes deutsches Land haben, wo kein Pole und kein Jude mehr vorhanden sein wird..."
      "Za 50 lat będziemy mieć tutaj kwitnący niemiecki kraj, bez jednego Polaka ani Żyda. "
      https://www.youtube.com/watch?v=57EjQNgejjM
      Do tych domów - sprowadzały się "normalne" niemieckie rodziny. Oczywiście "nic nie wiedziały" co się stało z ich mieszkańcami...

      Delete
    4. "Trudne. Bardzo trudne."
      "Unsere Mütter..." powstało w 2013 roku, wyprodukowała ten film państwowa stacja za pieniądze podatników. Obsypano nagrodami. Sprzedano do kilkudziesięciu krajów na świecie...

      Delete
  15. Moze jednak, choc tak trudno uwierzyc, cos na ten temat wiem? Czy nie jest wystarczajacym dowodem, ze oto publicznie wyznalam, ze mam problem, ze to trudne, ze boli?

    Jasne, mam to, na co zasluzylam. Moglam przeciez, ostrzegali, 'nie isc za Niemca'. (Napisalam o tym tekst w 'Macierzynstwie bez lukru', nie bede sie powtarzac.)

    Pisalam swoje 'czarnobiale wypracowania' w wieku czternastu, pietnastu lat. Bylo to naprawde bardzo, bardzo dawno temu. Oprocz tego, ze byly nieznosnie egzaltowane (do tego stopnia, ze nie potrafie ich dzis przeczytac) to byly jednoczesnie ideologiczne, bo taka byla naonczas moja szkolna rzeczywistosc. I wtedy, wierzaj mi, nadzwyczaj latwo bylo posortowac uczestnikow wydarzen na wylacznie zlych i wylacznie dobrych, a okolicznosci nie sprzyjaly poszukiwaniu prawdy.

    Wtedy, na przyklad, nie wiedzialam, ze nie mam sporej czesci rodziny, bo zginela we wsi spalonej przez Niemcow w zemscie za bezmyslna, idiotyczna, kompletnie nieprzemyslana akcje polskich partyzantow. Teraz wiem. I to zmienia nieco moj i tak bardzo subiektywny punkt widzenia.

    Slowem, poszlam za Niemca, urodzilam mu dwie urodziwe, blondnordyckie, blekitnookie corki, ale nie czuje sie zwolniona z myslenia. Z jednej strony zatyka mnie bezmiar popelnionego zla, ktorego echo odnajduje w kronikach rodzinnych, z drugiej, nie umiem ci powiedziec, jak bardzo sie ciesze, ze na swiat przyszly te dwie przecudowne, zachwycajace, niezywkle dziewczyny (wybacz, nieobiektywnosc matce) i te historie polaczyly. Naiwnie wierze, ze oto dobro wlasnie jednak zwyciezylo.

    I nie umiem sobie jeszcze odpowiedziec na pytanie, jak opowiem im te historie.
    Jak, nie czy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. I dla scislosci, bo moze tu tkwi problem i niezrozumienie, nie zarzucam niczego bohaterom 'Kamieni na szaniec' i nie stracam ich dla wygody wlasnego sumienia z postumentow. Zarzucam sobie, ze wtedy, gdy pisalam swoje okolowojenne wypracowania, czynilam to bez glebszej refleksji i w estetyce 'Czterech pancernych i psa'.

      Delete
    2. Kaczko, Twój wpis to prawie jakby Ci groziło włosów strzyżenie i w pierzu toczenie :)
      A ja przecież tylko o historii. Nie o Twojej wspanialej rodzinie i cudownych córeczkach.
      ---------------------------------------------------------------------
      „ ze nie mam sporej czesci rodziny, bo zginela we wsi spalonej przez Niemcow w zemscie za bezmyslna, idiotyczna, kompletnie nieprzemyslana akcje polskich partyzantow. Teraz wiem. I to zmienia nieco moj i tak bardzo subiektywny punkt widzenia.”

      Kaczko, czy dobrze Cię rozumiem? Uważasz, że “nieprzemyślana akcja partyzantów” usprawiedliwia (czy choćby tylko “zmienia punkt widzenia”) – mordowanie ludności cywilnej?
      Kim mogli być ci “nieprzemyślani” partyzanci? Niedobitki kampanii wrześniowej, których nie wymordowali sowieci (znajdujemy się, jak się domyślam na Lubelszczyźnie)? A może uciekinierzy “akcji Zamojszczyzna” (tej od wilkołaka)?
      https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamojszczyzna_(1942-1943)
      bardziej obszerne opracowanie:
      http://historia.org.pl/2012/10/08/operacja-wehrwolf-najbrutalniejsza-akcja-pacyfikacyjno-wysiedlencza-na-zamojszczyznie/
      Zastanawiałaś się kiedyś- jak mogło wyglądać życie – tych najczęściej bardzo młodych chłopaków (mój wujek miał 18 lat gdy dowodził oddziałem partyzanckim, tyle co chłopcy z „Kamieni..“)?
      Czy sądzisz, że Niemcy potrzebowali pretekstu w postaci „nieprzemyślanych akcji partyzantów“, by pacyfikować wsie (lub ogólnie- by mordować (pod)ludzi)? Powody mogły być różne, na przykład pomoc uciekinierom z Majdanka…w Twojej okolicy wiadomo o takich pacyfikacjach np. w Lisznie, w Stawie koło Chełmna, Woli Przybysławskiej … no i w końcu – Lublin niedaleko od Zamościa…

      “gdy pisalam swoje okolowojenne wypracowania, czynilam to bez glebszej refleksji i w estetyce 'Czterech pancernych i psa'“
      Kaczko, „Czterech pancernych…“ to ideologiczna bajka, o dobrych bratnich narodach i głupich “hitlerowcach”- (bo tak Niemców wtedy nazywano; dziś zwie ich się „nazi“). W tym filmie nie ma nic, czy prawie nic o niemieckich zbrodniach.
      „Kamienie na szaniec“- to prawdziwa historia, z marca 1943, czyli dużo przed Powstaniem Warszawskim, nawet jeszcze przed pacyfikacją Getta. Największe zbrodnie Niemcy mięli jeszcze przed sobą. A i tak uważasz, że byłaś “ideologicznie czarnobiała”…. :/
      Powstańców zginęło około 15 tys., 200 tys cywili zostało systematycznie zamordowanych, krew płynęła strumieniami po ulicach…
      http://wpolityce.pl/polityka/163504-prosila-gestapowca-aby-najpierw-zabil-dziecko-a-potem-ja-usmiechnal-sie-tylko-i-nic-nie-odrzekl-wstrzasajace-relacje-uratowanych-z-rzezi-woli

      W tym czasie 26 319 (iście niemiecka buchalteria) wagonów wywoziło zrabowane dobra do Niemiec.

      “Naiwnie wierze, ze oto dobro wlasnie jednak zwyciezylo.”

      Czy uważasz, “zwycięstwem dobra” jest, że filmy jak “Nasze matki…” są jedynym źródłem wiedzy historycznej dla młodych Niemców? Że możliwe jest by w 2013 roku takie filmy w ogóle powstawały? Dużo by tu dyskutować o polityce Niemiec, o polityce “polskiego” państwa (jak się okazuje finansowanego przez Niemcy) i jakie mogą być tego konsekwencje w przyszłości. Pokój nie jest dany raz na zawsze, co zresztą aktualnie widzimy. Nie chcę już się rozwodzić, dyskusja jest trudna i długa a tutaj nie miejsce. Nie wiem tylko gdzie, można by swobodnie podyskutować…

      Delete
  16. Jesli znamy sie z rzeczywistosci innej niz wirtualna i na tej podstawie wyciagasz wnioski o naszej (mojej, czy Norweskiego) swiadomosci historycznej to mam nadzieje, ze przy najblizszej okazji zadzwonisz lub usiadziesz z nami i opowiesz, co cie martwi w tym, jak planujemy o polsko-niemieckiej przeszlosci opowiedziec corkom. A przeciez chcemy, nie planujemy unikac tematu, cierpliwie wklejamy te setki zdjec w albumy, spisujemy historie, rozklejamy kartki podrecznikow i, najwazniejsze, uczymy myslec.

    Jesli natomiast sa to wnioski wyciagniete jedynie na podstawie mego 'czarnobialego' zdania w poscie, ktorego sens wyjasnilam, czy moze nawet innych zdan w tresci bloga to, choc rzecz jasna, masz do nich prawo, to jednak wydaje mi sie, wybacz, ze nie masz pelnych danych by je wyciagac. I sa te wnioski dosc pochopne.

    I nie, nie uwazam, ze cokolwiek usprawiedliwia mordowanie ludnosci cywilnej, oraz tak, uwazam, ze przyjscie na swiat dwoch polsko-niemieckich corek siedemdziesiat lat po wojnie to jest zwyciestwo dobra.

    Piszesz 'ze tylko o historii', nie o mych corkach. Ale ten post jest miedzy wierszami wlasnie o corkach. O tym, ze sa zaplatane w historie, ktora musimy i chcemy im kiedys opowiedziec.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie znamy sie. Jestem tylko jednym z – jak przypuszczam- setek Twoich czytelników. Nie interesuje mnie Twoje życie prywatne, nie wiem, czy to co piszesz to prawda, czy fikcja literacka. Odnoszę się tylko do Twoich opinii i aby uniknąć nieporozumień, cytuje te konkretne Twoje wypowiedzi.

      Napisałaś, co napisałaś, w „wyjaśnieniach“ tylko potwierdzasz, że nie doszło do nieporozumienia, lub przypadkowo błędnego sformułowanie z Twojej strony. A Twoje- opinie- są dość bezrefleksyjnie powtarzane w komentarzach… zabrzmi to może banalnie, ale „noblesse oblige“ Kaczko.

      Czy mogłabyś w takim razie przybliżyć, bo nie rozumiem, jak należy rozumieć Twoją „zmiane punktu widzenia“ w kotekście akcji partyzantów i śmierci Twojej rodziny? Bo spontanicznie nasuwa się – „przez tych głupich partyzantów zginęła moja rodzina“.

      Twoje polsko- niemieckie małżeństwo jak i dzieci nie są jakimś przełomem czy wyjątkiem. Konsekwentnie omijasz natomiast postawiony i kilkakrotnie powtórzony przeze mnie problem. Czyli – edukacja w Niemczech w stylu „polskie obozy koncentracyjne“ (Bundeszentrale für politische Bildung“- to jest ostatnia instancja) tudzież wielokrotnie wspomniany film. I niestety tak wyglądają Niemcy AD 2014. Daleko temu obrazowi do „zwycięstwa dobra”. Daleko nawet do bardzo podstawowej przyzwoitości. A stan wiedzy historycznej wśród Polaków- tych najlepszych z najlepszych, jak Ty (sądząc tylko i wyłącznie po napisanych przez Ciebie opniach), również nie napawają optymizmem. Liczę, że przynajmniej zapoznasz się z linkami oraz wyguglujesz podrzucone informacje.

      Delete
    2. Pech, ze czteroletnia Dynia pobiera nauki w amerykanskiej instytucji i nic nie wskazuje, ze w najblizszej przyszlosci to sie zmieni. Dlatego nie potrafie odpowiedziec ci na pytanie, jak wyglada obecnie edukacja w Niemczech i czy obozy koncentracyjne sa nadal polskie, czy nie. Dla naszych niemieckich przyjaciol nie sa, ale a) moze klamia zeby nie robic mi przykrosci, b) mamy tych przyjaciol garstke, wiec statystycznie ich opinie pozostaja bez znaczenia, c) do tego ukonczyli szkoly dwadziescia-trzydziesci lat temu, wiec nijak to nie odzwierciedla biezacych trendow.
      Kilku z nich wspominalo o obowiazkowych, szkolnych podrozach do Oswiecimia, ale taktownie nie pytalam o szczegoly.

      Mysle, ze rozmawiamy o roznych perspektywach. Ja, od zawsze, tu na tym blogu, niszowo jedynie o czubku wlasnego nosa. Nie mierze sie w tej przestrzeni z wydarzeniami politycznymi, kulturalnymi, nie jestem lajfstajlowa, parentingowa, czy opiniotworcza, stad, choc to bardzo z twej strony uprzejme, daleko mi do noblesse. Tym samym zdjecie prapradziadka pokazuje tu jedynie jako matryce uszu mojej mlodszej corki, nie zas jako pretekst do dyskusji nad stopniem swiadomosci historycznej mlodziezy.

      Za linki dziekuje. O przeszlosci i przyszlosci mojej wlasnej rodziny chetnie porozmawiam i rozwine mysl, ale nie tu, bo i ja nie sadze, ze to jest odpowiednie miejsce.

      Delete
    3. Kaczko, nie interesuje mnie Twoje życie prywatne, serio. Nie interesuje mnie również licytowanie na słówka, a takich trudnych jak „paretingowy“ – to nawet nie rozumiem. Zabieram głos, bo poczestowałaś tutaj czytelników skojarzeniem „kamienie na szaniec- ideologicznie czarnobiałe –czterej pancerni“ (i doprawiłaś jeszcze podobnymi, w komentarzach eh :( .... za niedługo zacznie się jazgot w mediach i na różnych blogach niedorobionej inteligencji o Powstaniu Warszawskim; poniekąd już się zaczął w związku z filmem ....niestety, z podobnymi "argumentami" jak Twoj :( ... ) Ta moja reakcja byłaby taka sama na każdym innym blogu/artykule prasowym. Pod warunkiem, że w ogóle tam zaglądam.

      A może to Twoi niemieccy znajomi taktownie nie pytają Ciebie o ten „polski obóz koncentracyjny“?

      Aktualne materiały edukacyjne polecane dla młodzieży gimnazjalnej (kiedyś i Twoje córki trafią do takowego i zapewne będzie ono w vaterlandzie i w autochtońskim języku) powyżej. Na stronie 61- możesz np przeczytać, że polski ruch oporu nie pomógł powstańcom w Gettcie (co jest chamskim łgarstwem, dostraczona broń pochodziła WYŁĄCZNIE od polskiego ruchu oporu, a w Gettcie wisiała biało- czerwona flaga) a ogóle to mordowali miejscowi przy ewentualnym wsparciu SS … na 59 - wspomniane juz "polskie obozy koncentracyjne" Do kompletu masz edukacyjny film … No cóż, nie wygląda to różowo… :(

      Zakładam, że w podziękowaniach za linki nie ma ironii (byłaby to bardzo tania ironia). Jeśli masz pomysł, gdzie można podyskutować, to oczywiście chętnie.

      kilka podstawowych informacji
      https://pl.wikipedia.org/wiki/Sonderfahndungsbuch_Polen
      https://pl.wikipedia.org/wiki/Generalny_Plan_Wschodni

      Delete
    4. o dzieciach Zamojszczyzny:
      http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Niemcy-sprzedawali-dzieci-zamojskie-za-20-100-zl,wid,10721758,wiadomosc.html?ticaid=112bb7

      z tym, ze nie wspomniano, ze te ktore nie nadawaly sie do germanizacji, przeznaczano do eksperymentow medycznych. ale jest tez calkim przyzwoity wpis w wikipedii.

      Delete
    5. tutaj - dosc obszerny artykul o Dzieciach Zamojszczyzny
      http://dompomnik.pl/podmenu,5,3,historia_dzieci_zamojszczyzny.html

      Delete
    6. Przepraszam, że się wtrącę, ale mam pomysł gdzie umieścić te wpisy. Może Anonimus poprowadzi blog na ten temat? Myślę, że to wspaniałe miejsce na takie dyskusje, na pewno znajdzie swoje grono czytelników. Jestem też bardzo ciekawa kim jest autor dialogu. Z chęcią poczytamy, kiedy najdzie nas chęć. Blog historyczny to jest to.
      Pozdrawiam :)

      Delete
    7. Ha! Planowalam zasugerowac wlasna strone internetowa, ale Monia mnie ubiegla. To chyba najlepsze wyjscie, by poglady i opinie ujrzaly swiatlo dzienne. Zapewniam, ze pogloski o setkach moich czytelnikow sa mocno przesadzone, stad obawiam sie, ze wysilek wlozony w kreslenie tu komentarzy jest niewspolmierny do uzyskiwanego rozglosu.

      Delete
    8. Kaczko, takich stron i miejsc w internecie troche jest i prowadzonych profesjonalnie, nie sadze by tworzenie nowej cos wniosło, raczej zgubi sie w nawale, tym bardziej ze nie mam ani czasu, a moja wiedza też ogranicza się do sieci i kilku książek na półce. Siłą rzeczy, byłoby to kopiowanie. Trudniej jest z dotarciem z takimi informacjami “pod strzechy”, chyba ważniejsze jest informowanie o stronach które już istnieją. Grupę osób, zainteresowanych, z którymi można dyskutować i wymieniać sie informacjami mam, bardziej zależałoby mi na dyskusji, jasnej, bez ironizowania i przepychania się z kimś kto być może nie do końca ma te same poglądy, ale jest otwarty zainteresowany i potrafi myśleć.
      Nie mam specjalnie pomysłu, jak by taka platforma dyskusyjna mogła wyglądać, bo ta moja reakcja na Twój wpis Kaczko była bardzo spontaniczna. Blog- stwarza hierarchię, mi by bardziej odpowiadała równoległa dyskusja. Jeżeli Wasze odpowiedzi są szczere, nie ironizujące, to również czekam na propozycję. Może wspólny blog? nie wiem, prawde mowiac. To wszystko jest bardzo trudne, rowniez psychicznie, mysle, a ogolnie niestety, nie dzieje sie dobrze... :(

      Delete
  17. Nie wiem, do jakich szkol i kiedy uczeszczal Norweski, ale w czasie mojej edukacji w niemieckim gimnazjum (klasa 6. do 13., czyli do matury) 3.rzesze przerabiano co najmniej 3 razy, do tego temat byl walkowany takze na innych przedmiotach, ze szczegolnym uwzglednieniem Zaglady, i nie pozostawiano zadnej watpliwosci co do tego, ze obozy koncentracyjne byly niemieckie.
    Wazny temat poruszylas, Kaczko, zwlaszcza dla mnie- zyjacej tu od lat, z dwojka dzieci i ich niemieckim Tata. Jeden moj Dziadek walczyl w AK na Wilenszczyznie, drugiego wywieziono ze Slaska na roboty do Czech za przynaleznosc do Hitlerjugend... I chociaz temat zaczal byc drazony i analzowany juz pokolenie wczesniej, to nadal jest nielatwo. Pozdrawiam bardzo!

    ReplyDelete