[27 Jan 2014]
(...)
Krąży nad nami duch prababki.
Jak, nie przymierzając, wielki mól.
W siedmiu workach z prababczanej piwnicy ustawionych rzędem na balkonie - historia wszechświata zapisana w tekstyliach.
Od przezroczystych prześcieradeł, w które siódmego dnia smarknął ze wzruszenia Bóg Ojciec (w wersji dla kreacjonistów) lub mglistych muślinów przez które klarował bulion Oparin (w wersji dla pozostałych), przez haftowane wojenną nicią batystowe chusteczki z monogramem Fräulein Elfrydki, przez niedzielne obrusy, na których na wieczność utrwaliły się plamy po nadreńskiej pomidorówce i pięciorgu nadruchliwych dzieciach, przez komplety praktycznej poliestrowej pościeli w wymiotnych odcieniach pasteli, przez najmodniejsze czterdzieści lat temu brązowo-żółte łazienkowe esy-floresy odmalowane na frotte gęstym jak sierść dzika, aż do mydeł z Mozartem pozawijanych w strojne ręcznie heklowaną falbanką ręczniki nur für Gäste.
Otrzepuję z mysich bobków, z naftaliny, z patyny, wietrzę, piorę, gotuję, suszę, prasuję, wygładzam dłonią.
Nie dlatego, że mi brakuje tu rozrywek lub że wzięłam sobie do serca, że Dobra Niemka spędza statystycznie cztery i pół godziny dziennie oddając się pracom porządkowym.
Żal nie uratować.
Ktoś tyle trudu włożył w te muliny, mereżki i fastryżki.
A tu komitet blokowy się dąsa, że mu globalną estetykę, tę z ceramicznych krasnali, storczyków-plastyków i organzy zwisającej ze złotych karniszy, obecność worków na balkonie gwałci.
A mieszkać z tymi workami w domu się nie da.
Kwestia woni.
Trzydziestoletni Mozart w kostce Biały Jeleń jest hołdem dla trwałości niemieckiej chemii gospodarczej.
(...)
Germglish.
Przyniosła listę zakupów.
- Przeczytasz mi? (dyplomatycznie)
- You can’t see? EIS. EIS-CREAM.
Faktycznie.
©kaczka
(...)
Krąży nad nami duch prababki.
Jak, nie przymierzając, wielki mól.
W siedmiu workach z prababczanej piwnicy ustawionych rzędem na balkonie - historia wszechświata zapisana w tekstyliach.
Od przezroczystych prześcieradeł, w które siódmego dnia smarknął ze wzruszenia Bóg Ojciec (w wersji dla kreacjonistów) lub mglistych muślinów przez które klarował bulion Oparin (w wersji dla pozostałych), przez haftowane wojenną nicią batystowe chusteczki z monogramem Fräulein Elfrydki, przez niedzielne obrusy, na których na wieczność utrwaliły się plamy po nadreńskiej pomidorówce i pięciorgu nadruchliwych dzieciach, przez komplety praktycznej poliestrowej pościeli w wymiotnych odcieniach pasteli, przez najmodniejsze czterdzieści lat temu brązowo-żółte łazienkowe esy-floresy odmalowane na frotte gęstym jak sierść dzika, aż do mydeł z Mozartem pozawijanych w strojne ręcznie heklowaną falbanką ręczniki nur für Gäste.
Otrzepuję z mysich bobków, z naftaliny, z patyny, wietrzę, piorę, gotuję, suszę, prasuję, wygładzam dłonią.
Nie dlatego, że mi brakuje tu rozrywek lub że wzięłam sobie do serca, że Dobra Niemka spędza statystycznie cztery i pół godziny dziennie oddając się pracom porządkowym.
Żal nie uratować.
Ktoś tyle trudu włożył w te muliny, mereżki i fastryżki.
A tu komitet blokowy się dąsa, że mu globalną estetykę, tę z ceramicznych krasnali, storczyków-plastyków i organzy zwisającej ze złotych karniszy, obecność worków na balkonie gwałci.
A mieszkać z tymi workami w domu się nie da.
Kwestia woni.
Trzydziestoletni Mozart w kostce Biały Jeleń jest hołdem dla trwałości niemieckiej chemii gospodarczej.
(...)
Germglish.
Przyniosła listę zakupów.
- Przeczytasz mi? (dyplomatycznie)
- You can’t see? EIS. EIS-CREAM.
Faktycznie.
©kaczka
marcel robil takie same grzebienie!!!! :D łaaaaa!!!!
ReplyDeleteI wyrosl na czlowieka, prawda? :-)))
DeleteNie dramatyzuj :)) Ja po Starej Jaszczurce jeszcze połowy spadku nie ogarnąłem :)) Ale tutaj połowa fidrygałek i ceregieli pozostała w formie półproduktów :)) Kiedy przywieziesz to Ciacho do Szczecina? Wuj G.
ReplyDeletePo pierwsze, nie dyszy ci tu komitet blokowy zadza estetyki spolecznej. Bym sie stawiala, ale lubie te kwatere, a mysl o kolejnej przeprowadzce do osady anarchistow - dajcie zyc :-)
DeletePo drugie, polproduktow? ze niby trzeba dokonczyc merezki, czy usystematyzowac alfabetycznie muliny? Po trzecie, zapisz w spadku siostrzenicom. Po czwarte, niebawem. Po piate, z Berlina ci tu po drodze, przybadz.
Lada dzień wygładzisz dłonią jeszcze jedne tekstylia (mryg)
ReplyDeleteOd wczoraj potrzasam listonoszem :-)
DeleteNiech się komitet dąsa. On mi gwałci wyobraźnię. Krasnalem. Et ceterą.
ReplyDeleteNie chcemy ich tak od razu do nas zniechecac, a balkon mamy niestety, centralnie. Widac go zewszad, nawet z ksiezyca. Z czasem prztykniemy tam sobie taka makatke miedzy drazkami jak cala reszta spoleczenstwa i wtedy bedziemy hodowac ziola albo skunksy :-)
DeleteBąki chodujcie.
DeleteA Dynia z Biskwitem niech je puszczają. Wolno.
KOCHAMCIE!
DeleteNo faktycznie :-) "E" rozpoznawalne na pierwszy rzut oka. A reszta prawie oczywista ;-) (kiedyś opisywałaś uroczą scenę wychodzenia ze sklepu z Dynią uczepioną lodówki z lodami, nie?) Maria
ReplyDeleteFaktycznie, preferencje kulinarne sie bardzo nie zmienily :-)
DeleteMnie zachwyca R. Ta kulka na dwoch nogach i w butach.
"Od przezroczystych prześcieradeł, w które siódmego dnia smarknął ze wzruszenia Bóg Ojciec (w wersji dla kreacjonistów) lub mglistych muślinów przez które klarował bulion Oparin (w wersji dla pozostałych" - mistrzowskie! I niebezpieczne dla zdrowia - grozi zadławieniem tym, co akurat się popija przy czytaniu. Historia rodzinna w tekstyliach. A, w archiwach rodzinnych są podobne grzebienie, moją ręką poczynione. Ale nie wiem, czy wyrosłam na ludzi :) Chyba mniej więcej tak.
ReplyDeleteRedakcja nie ponosi :-)
DeleteJa to bym chetnie szla w teorie, ze grzebienie to oznaka geniuszu. Wlasnemu dziecku zalowac? :-)
"Recznie heklowana falbanka" -> czyzby slaskie korzenie, Mrs. Kaczko? To heklowanie tak mi znajomo zadzwieczalo...
ReplyDeleteHa_lucynka
Moje korzenie sa nadmorskie, ale heklowanie i sztrykowanie jako przepiekne regionalizmy (?) bardzo powazam.
DeleteOj! I mnie też byłoby szkoda. Takie cudeńka ręcznie robione - bezcenne! Serdeczności.
ReplyDeletePowatpiewam, aby Dynia z Biskiwtem chcialy smarkac w przedwojenne batysty, ale choc po sztuce zostawie, wszak historia, tradycja, sztafeta pokolen... :-)
Deletesię ma strych i się przechowywa po babkach, ciotkach i sąsiadkach -ślązaczkach - krawcowych, które po niemiecku liczyły te centymetry obwodu w pasie i pogodę prosto z radia Wiedeń podawały co do stopnia, milimetra i godziny. Bez strychu to nie umiem sobie wyobrazić... Hm, i do tego się hekluje i sztrykuje samemu:-)
ReplyDeleteEIS-CREAM jak byk! Powiedziałabym , że z rodzynkami.
<3 Hermi
Deleteha_l
Sie nie ma strychu, a w piwnicach tylko dwie skromne polki. Pech. Do tego mi sie kloci ciagle swiatopogladowo gromadzenie z minimalizowaniem stanu rzeczy posiadanych.
DeleteZostawie tylko te najpiekniejsze :-)
A ja mam wrażenie, że w każdej chałupie niemieckiej rękodzieła włóczkowe i bawełniane to mus jak pieczeń z wieprzka w niedzielę o 12.
ReplyDelete[No ale ja też z tego radośnie korzystam. Tzn. z rękodzieł, a nie wieprzka].
;)
arbuz
Niektore rekodziela zadziwiaja forma. Musze obfotografowac lapki do garnkow :-)
DeleteMnie zadziwiły ostatnio wyszydełkowane ocieplacze na ugotowane jajka. W kształcie kury, rzecz jasna ;-))
Deletearbuz
i!
ReplyDeleteDynia przepięknie wykonuje ten językowy szpagat, cóż za mistrzowskie pogodzenie dwóch światów fonetycznych ;-))
arbuz
Jezykowo Dynia glownie w rozkroku :-)
DeleteJa bym chyba jednak nie miała cierpliwości, nie miałabym pewnie i sił wywalić....czekało by na kolejne pokolenie;)
ReplyDelete... a komitet blokowy podpalilby nam wycieraczke :-)
Deletepoka, poka, te koronki i falbanki. Kocham te klimaty
ReplyDeleteSprobuje :-)
DeleteUrocze klimaty :-) A stare zdjęcia? Mam np. fotografię dziadka z I Komunii. Wrażenia niepowtarzalne, świat, który już nie istnieje...
ReplyDeleteKaczko, jak mogłaś nie zrozumieć tak przejrzyście napisanej przez Dynię informacji :-)))))
Stare zdjecia, a bylo ich mnostwo, musze wykrasc podstepem, bo tam sporo Wermachtu i Generalnej Guberni. Licze, ze Hauptcioteczka jeszcze sie ich nie pozbyla.
DeleteTeraz, gdy juz znam tresc, sama sie sobie dziwie. Prorokuje Dyni kariere rebusownika i szaradniczki :-)