1669-1671

[24-26 Sep 2013]


...24...23...22...

(...)
Z frontu.
Dżordż występuje w roli permanentnej wycieraczki, a przechodnie pytają, czy to nasz piękny, dorodny i dobrze wychowany kot.
Dżordż wczoraj przyprowadził kumpla.
(Planują masowy eksodus?)
Przyjdzie nam przed wyjazdem okadzić kartony łososiem i drobno krojoną cielęciną, by wywabić potencjalnych emigrantów.

(...)
- Zauważyłaś, że mówisz po angielsku z niemieckim akcentem, kaczko?
Sześć lat na Wyspie...
Pozostaje strzelić sobie z łuku w potylicę.

(...)
Wersji dla dorosłych nie przewidziano.



©kaczka
30 comments on "1669-1671"
  1. Awww. Am I really going to love it? Nie popatrzyłam nigdy na eksodus międzynarodowy z pozycji trzylatka. Co o tym myśli Dynia?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trzyletni malolat bedzie zafascynowny I przyzwyczai sie do nowej rzeczywistosci . Nie zajmie jej to dluzej niz miesiac !

      Tak to juz maja, the trzyletnie typy...otwarte na zmiany , poddatne na wplywy, pamiec z gatunku : " short term".
      Bardzo latwo daja sie przesadzic na obcy grunt.
      :-)

      Delete
    2. Dynia weszla w faze zbierania smietany ze statusu uchodzcy. Gdzie nie pojdzie wszyscy ja zapewniaja, ze beda rozpaczac po jej wyjezdzie oraz wreczaja jej pozegnalne prezenty. Do tego przeciez ma na koncu tej teczy przyobiecane BIG PINK BED oraz bliskosc Hauptcioteczki dystrybuujacej Haribo... Slowem, przeprowadzka to na razie same materialne profity... Najbardziej zabiegamy o pospieszne odbudowanie jej zycia towarzyskiego, bo bez towarzystwa innych kurdupli bedzie sie po prostu nudzic. Zbiegiem okolicznosci jej dwaj anglojezyczni kumple mieszkaja w odleglosci 30-40 km od, no i jest spora nadzieja na miejsce w teksansko-szwedzkiej placowce.

      Delete
  2. pizza, lody i frytki - das ist Deutschland :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. :-) Najwyrazniej w bonusie otrzymujemy kawalek Italii. Ale fakt, faktem... od szesciu lat nie mielismy stalego dostepu do wloskich lodow w kulkach. Precz z Benem i Jerrym, niech zyje straciatella!

      Delete
  3. nie zachęcili mnie;) no, ale nie jestem dzieckiem;P

    ReplyDelete
    Replies
    1. I dlatego rozczarowal mnie brak wersji dla doroslych :-)

      Delete
  4. Ale czadowa książka! Mają takie dla innych stron świata? Ponieważ nie wiemy gdzie wylądujemy, potrzebowałam z pięć takich różnych. Super!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Maja. Pan w garniturze mial w teczce cala biblioteczke najprzerozniejszych destynacji i predestynacji. A do kompletu dodaja i misia, i pileczke :-)

      Delete
  5. Germania, ojczyzna Haribo. Jestem spokojna o Dynię :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja natomiast mniej spokojna o globalne zasob Haribo. Sugeruje, robcie zapasy!

      Delete
    2. Daj cynk do fabryki :-) Niech staną na wysokości :-)

      Delete
  6. EE tam, ze z niemieckim akcentem ;P
    Ja niemieckiego nie umiem, a jak pracowalam w Subway to klienci ciagle mi sie pytali z jakies czesci Niemiec jestem ? WTF
    Że nie brzmie jak Polka mowiaca po ang, tylko Niemka, wiec w sumie nie wiedzialam czy to obraza czy komplement ;P
    Kraj Haribo zapowiada sie niezle :)))
    AgaPoznan

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pamietam, jeden z moich nauczycieli twierdzil, ze poki nie potrafia zidentyfikowac, ze z Polski to komplement (choc dodawal pod nosem, ze nie zawsze, bo chocby rosyjski, czy chinski akcent nie sa koniecznie powodem do dumy). Nigdy nie pracowalam nad akcentem, nie umiem, nie potrafie, choc byli tacy, ktorzy godzinami kazali mi artykulowac; sheep vs. ship, w nadziei, ze zaskocze... Wydaje mi sie, ze przyswajam nieswiadomie, po Szwecji, akcent byl skandynawski, teraz po latach dyskusji z Norweskim - jest niemiecki. Jednoczesnie, masz racje, tubylcy ze swa znajomoscia swiata - Wyspa, Nowa Zelandia, Australia, USA, wybrzeze Francji - sa kiepskimi ekspertami w sprawach lingwistyki stosowanej. Przypuszczam, ze czesto ida tropem - niemiecki maz, niemiecki akcent. :-)

      Delete
    2. Masz racje :)
      A najlepszy bylo jak ojciec mojej corki, rodowity Brytyjczyk ) sorry Bristolczyk ;P)w szpitalu na usg została zapytany czy jest ze ...Szwecji :P jego mina bezcenna , smialam sie tydzien, a musiałabys widziec jego oburzenie ha ha ha ha ha
      AgaPoznan

      Delete
  7. Hm a jaki był twój najpierwsiejszy obcy język? Bo mnie w DE pytali, czy jestem z Francji (hłe hłe może nie chcieli obrażać pytaniem o PL), w Hiszpanii też - a francuski był ten pierwszy i najbardziej wbudowany. Plus nie przeczę że moje niemieckie hrrr to raczej moje francuskie hrr. Ale tutaj też mnie raz ktoś spytał, czy jestem z Francji no i tego już jako komplement nie odebrałam (osławiony franglais).

    Z drugiej strony, starsza ma teraz francuski i czeka mnie ciężka praca, by wbić, że Bążu a nie Bondżu (pani powiedziała!).

    Usiłujemy nie widzieć zapowiedzi meteo na weeken, bierzemy kalosze gumowe spodnie i sztormiaki.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pierwszy byl chyba rosyjski... moze dobrze, ze sie nie utrwalil w stopniu pozwalajacym na wiecej niz: burja mgloju niebo krojet...
      Pamieci sluchowej, ani talentow muzycznych nie mam zadnych, wiec fascynuje mnie skad ta jezykowa mimikra :-)

      Delete
  8. Mnie Niemcy mówią to samo, choć w życiu się nie uczyłam francuskiego, ani nie miałam z nim żadnych związków, do tego niemiecki był moim pierwszym językiem obcym. To pewnie zderzenie polskiego aparatu wymowy z niemieckimi dźwiękami.

    Niedawno wydarzyła mi się zabawna okołoakcentowa sytuacja. Pub w Exeter (na południu mówią generalnie pięknym, literackim angielskim, co jest miodem na uszy każdego obcokrajowca). Siedzimy przy stoliku w trójkę: Czeszka, która twierdzi, że mówi Czenglisz (co było słychać w każdym zdaniu z powodu intonacji), Włoszka, której 'tak' brzmiało 'yesse' z akcentem na przedniej sylabie i ja - wprawdzie nie rozpoznają we mnie Polki, ale obcego na pewno. Rozmawiamy, wszystkie trzy mówimy dobrze, ale z tymi swoimi naleciałościami, w końcu od sąsiedniego stolika odwraca się facet i pyta skąd jesteśmy, bo mamy takie dziwaczne akcenty. I w tym momencie wszystkie trzy mocno zacisnęłyśmy usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem, bo zadał to pytanie w najdziwniejszym akcencie, jaki dane nam było słyszeć w ostatnim czasie ;) Był Szkotem :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. ło matko, a ja uwielbiam szkocki akcent :)))
      AgaPoznan

      Delete
    2. Boska historia! Pamietam pewnego Szkota, z ktorym pracowalam... nikt go nie rozumial, nawet tubylcy :-)
      Przypomina mi sie tez opowiastka pewnego Szweda, ktory probowal od anglotubylca dowiedziec sie, czy jego akcent jest bardziej angielski, czy amerykanski?
      - No, it is just bizarre. - uslyszal w ramach krzepiacej riposty.
      :-)

      Delete
  9. Kaczko, a co z Twoim angielskim prawem jazdy?
    Naprawdę uciekasz z Wysp?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Uciekam.
      A do prawa jazdy mam jedno podejscie na dzien przed wyjazdem :-)
      To zreszta historyjka, ktore moze kiedys bedzie smieszna... w ostatniej chwili musialam zmienic instruktora, bo staruszeczka, jak zreszta wiekszosc innych, do ktorych zwracalam sie w potrzebie nie ogarnia, ze mozna chciec intensywnie, nawet nie z zyczliwosci, ale za pieniadze... klasyczny przyklad brytyjskiego frontem do klienta :-)

      Delete
  10. Dżordż jest ładny, ja bym tam kartonów za dokładnie nie przeszukiwała, no ale ja zakręcona na punkcie kotów jestem :)

    Pozwalam sobie zalinkować, bo i tak codziennie googluję, żeby zobaczyć co u Jej Wysokości słychać :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzordz jest wielce przystojny, ale sasiedzi mogliby nie byc zachwyceni :-) Za to my coraz czesciej zakladamy, ze jesli Dynia sfiksuje na kocie tak jak na wozku dla Edwarda to za rok, dwa zorganizujemy kota, gdy (jesli) zycie sie wyprostuje. Chcemy do sprawy odpowiedzialnie, zeby znac kocia przeszlosc, zeby miec pewnosc, ze sie odnajdzie w rodzinie z dzieckiem, zeby nie musiec sie z kotem przeprowadzac, zeby Dynia miala swiadomosc praw i obowiazkow, zeby sie nie okazalo, ze jestesmy uczuleni, etc. Slowem zeby kotu bylo tez przyjemnie. :-) Z drugiej strony szkoda, ze nie tu, bo tutejsze organizacje zajmujace sie szukaniem rodzin adopcyjnych dla kotow robia naprawde fenomenalna robote. Nie wiem, czy mozemy sie tego spodziewac po Teutonach.

      Linkuj na zdrowie, choc niedlugo to bedzie raczej, co slychac u Angeli :-)

      Delete
    2. This comment has been removed by the author.

      Delete
    3. This comment has been removed by the author.

      Delete
    4. Wiesz, ja myślałam, że to Dynia jest Her Majesty :D No ale jak się wyjaśniło, to uważam Wasza przeprowadzkę za ze wszech miar usprawiedliwioną, w końcu trudno być superszpiegiem w swoim własnym kraju :)

      A co do kota, to chwali się tak mądre podejście. Napisze tylko, że z tego, co wymieniłaś, to kwestia uczulenia jest chyba najważniejsza. Poza tym kot jest w stanie pięknie się wpasować w rodzinę. Nasz przeprowadzał się z nami kilka razy i każdą przeprowadzkę zniósł dobrze, choć myślę, że doznał lekkiego szoku, gdy wylądował na 9 pietrze w bloku po kilku latach mieszkania na parterze, z którego mógł wychodzić na włóczęgi. W każdym razie przespał tę traumę. Kiedy miała urodzić się starsza baliśmy się, że będzie drapał małe nóżki i rączki, ale kot uniósł się honorem i z "wrzeszczącym tobołkiem" nie chciał mieć nic do czynienia, dopóki "tobołek" nie podrósł i był w stanie rzucać kotu futrzana myszkę, czy kulkę papieru :)

      Hm, chyba rzeczywiście jestem sfiksowana na punkcie kota ;)

      Delete
  11. Kaczko Crown ma tez wersje materialow dla doroslych (wiem, bo takie dostaja pracownicy ode mnie z firmy).

    Hania

    ReplyDelete
    Replies
    1. I tu pojawia sie moj pierwszy problem... ze wzgledu na wyobraznie kaczych Protoplastow oraz nazwisko po Norweskim i Teutoni, i Tubylcy - traktuja mnie z automatu jako Teutonke. Pewnie dlatego Crown nawet nie zaproponowal :-)
      Bywa wiec, ze dzwonie ci ja do niemieckiej instytucji, przedstawiam sie, tlumacze po angielsku w czym sprawa (liczac na lut szczescia, ze ktos mnie zrozumie), a po drugiej stronie Frau lub Herr mnie zapewnia, ze nie musze sie wysilac, bo mozemy rozmawiac po niemiecku :-) I jak ich tu przekonac, ze rozmawianie po niemiecku to JEST wlasnie TEN wysilek :-)

      Delete
    2. Hmmm to utrudnia sprawe ;)

      Hania

      Delete