1642

[27 Aug 2013]

(...)
Gdyby jeźdźcy apokalipsy organizowali casting na piątego do drużyny konwojentów Sądu Ostatecznego, Dynia powinna się zgłosić w kategorii komornik, specjalizacja: 'porzućcie wszelką nadzieję', opcjonalnie: diler wyrzutów sumienia.

Tak to idzie w  Dyńglish:
 ‘Majn shouting upstairs all day long! ALL DAY LONG! Wasser! Where is majn wasser? In majn cup! Majn shouting. Mama shouting: WODA! Bitte! - majn shouting. Pitul [1] wasser! What a mess! No pitul wasser! Majn not happy anymore! You hear me: NOT HAPPY ANYMORE. You make me not happy ANYMORE. What a mess! Papa not a good boy. Majn good boy [2].

Odkąd przemówiła, niezmordowanie uprawia publiczną krytykę, społeczną retorykę i czuwa nad moralnością obywateli.

(Tak, tak.
Nieustannie martwię się, że jej się nie poukłada. 
Jednocześnie, jaką powieje nudą, jeśli się poukłada?)

[1] tiny little – jednostka miary spoza układu SI używana podczas negocjacji (na przykład: 6:45 am 'Pitul fuksztuk, mama?')
[2] nadal nie sposób zidentyfikować się z własną płcią pośród dwunastu braci

(...)
Wracając z lasu dorzuciliśmy do kompletu kilka kolejnych wcieleń Gromita.






 

A to wciąż nawet nie połowa kolekcji.

©kaczka
44 comments on "1642"
  1. Replies
    1. Mysle, ze to chwilowo oczywista kolej rzeczy. Jestem dla Dyni jedynym, wylacznym dawca polskiego. Angielski jest dominujacy ze wzgledu na ochronke i pozostale placowki oraz na fakt, ze w tym jezyku komunikujemy sie z Norweskim.
      Jest tez presja grupy rowiesniczej. Zaskakujace, ze tak wczesnie, a jednak.
      Ciesza mnie wiec nawet te drobne gesty, gdy Dynia zauwaza, ze mama mowi: woda, a nie wasser. Poza tym, ten polski gdzies w niej jednak jest. Chyba. Dynia reaguje na zlozone komunikaty typu: przynies czerwone skarpety z lewej szuflady w komorze na pietrze, przyniesieniem skarpet w odpowiednim kolorze.
      Wedlug podrecznikow powinnam przez pierwsze trzy lata odseparowac Dynie od jezyka dominujacego i futrowac ja wylacznie polskim. Nie bylo takiej mozliwosci. Nie wyobrazalam sobie rowniez, ze moglabym ignorowac jej komunikaty w jezyku angielskim i wymagac, by odzywala sie do mnie wylacznie po polsku. Improwizujemy...

      Delete
    2. Znamy to... Polski jest, gdzies w srodu, bardziej pasywny niz aktywny jezyk. A tak a propos, jakie ksiazki polskie polecilabys, Kaczko? Bo ja co jade do kraju to jestem rozczarowana wyborem. Zwlaszcza ze potrzeby Stokroty sa dosys skomplikowane, wlasnie przez jezyk. Musi byc ciekawa historyjka (w koncu to juz trzylatka!), ale jednoczesnie jezyk nie zbyt zlozony, no i duuuuzo obrazkow, najlepiej ilustrujacych dokladnie co sie dzieje. Jakies rekomendacje?

      Delete
    3. Potwierdzam, z ciocią Bebe Dynia nadawała po polsku.

      Delete
    4. Wzgledem literatury Dynia ma bardzo specyficzny gust.
      Z ciekawych historyjek wciaga ja wlasciwie jedynie 'Gruffalo' i 'Room on the Broom'. Wylacznie w oryginale, gdyz nawet przeklad Rusinka sie potyka, a Room chyba wcale nie przelozone.
      W kontrofensywie nieustannie: Binta, Lalo i Babo w trzech tomach. I od biedy kilka paragrafow z Mikolajka lub Pippi. Rzadko udaje sie nam dotrzec z jakakolwiek historia do puenty, bo Dynia chce czytac sama.
      Ratuja nas wiec, wszelkiego rodzaju Wimmelbuch, w tym Miasteczko Mamoko, gdzie Dynia moze wykazac sie nawijka.
      Ostatnio niezdrowo fiksujemy na ksiazce 'Dbaj o zdrowie' http://www.empik.com/dbaj-o-zdrowie-belineau-nathalie,prod780269,ksiazka-p
      ktora Dynia otrzymala w prezencie. Skad fenomen? Mysle, ze Dynie cieszy sie, ze moze wykazac swa przewage intelektualna nad bohaterami, ktorzy sa nieposluszni, nie jedza witamin, konaja w meczarniach po zjedzeniu trujacych grzybow lub ignoruja papier toaletowy w toalecie. Tu podziekowania dla Ciotki K., bo pewnie ksiazke wyminelabym w ksiegarni nawet don nie zagladajac.

      Och, jeszcze jest niesmiertelny Brzechwa zilustrowany przez Butenke. I to jedyne wiersze, ktore kreca Dynie (ku mojej rozpaczy prymuski wygrywajacej konkursy poezji i prozy polsko-radzieckiej). Nieomal jedyne, gdyz sa jeszcze wiersze amatorskie produkowane przez kaczke lub zaprzyjazniona Ciotke, ktora proddukuje dla Dyni fraszki.
      Noca przejrze zasoby literackie i opracuje dokladniejsza liste :-)

      Delete
    5. Do 1szego komentarza Zoski : zaprawde jest tak jak tłumaczy Kaczka, ja potwierdzam z własnego doświadczenia, ze polski przyjdzie ;) Moja córa tez do 3 roku zycia 90% po ichniemu , bo tam mieszkałysmy i tez językiem dominującym był, ale potem sie zmieniło. Teraz smiga w dwóch nawet nie mieszkając juz w UK.
      Moc jest i bedzie,Kaczka wie co robi.
      Amen ;P
      AgaPoznan

      Delete
    6. Eee tam, separowac od jezyka dominujacego? Dziwne teorie maja te ksiazki. Ale z tym ignorowaniem jezykow innych niz wlasny w komunikacji z dzieckiem sie zgadzam. Dzieki temu - i chyba naprawde tylko dzieki temu - moj trzylatek smiga w naszych narzeczach. Ma po prostu zakodowane, ze do mamy to tylko po polsku, do taty po tatowemu, a jak zacznie mieszac, nie bedziemy reagowac. Straszni z nas rodzice.

      Moj maz mowi, ze dzieci takie jak Dynia, o ile zostana w obcojezycznym srodowisku, zwykle prawie (a czesto zupelnie) traca ten jezyk rodzica, ktorym sie nie poslugiwaly czynnie. Tyle teorii, w praktyce, wiadomo, sie zobaczy. Czy to ma zreszta znaczenie? Eee. Grunt, zeby dziecko szczesliwe bylo, a tego Dyni nie mozna odmowic ;)

      Delete
    7. To byla chinska teoria :-) Ale na zdrowy rozsadek - przez pierwsze trzy lata bombardujesz dziecko swoim jezykiem 24/7, a potem idzie do miejscowej szkoly i uczy sie tubylczego, trudno odmowic logiki. Autorka miala jednak te przewage, ze nie pracowala, a jesli pracowala to zdaje sie, pracowala w domu. No i w celu zminimalizowania szoku, jakim mial byc kontakt z nowym jezykiem zatrudniala studentow pedagogiki, by zajmowali sie jej dziecmi. Gdzie ja tu bym znalazla studenta pedagogiki? :-)))

      Bardzo straszni :-)
      Gdy patrze wstecz, u Dyni wcale nie wystapila faza, w ktorej probowalaby komunikowac sie w jezyku innym niz angielski. Poszczegolne slowa po polsku i niemiecku - tak. Komunikaty - nie.
      Mozliwe, ze wlasnie wtedy powinnismy zignorowac, ale bylismy tak szczesliwi nawiazanym z obca cywilizacja kontaktem, ze nie mielismy serca :-) Stad moze zupelnie bledna metoda na 'a wiec mowisz: Dynia chce bulke?', ktora pewnie pozwala posegregowac w glowie desygnaty, ale juz niekoniecznie poslugiwac sie nimi w mowie. Do tego, mam wrazenie, ze Dynia jezyki ogarnia o wiele wolniej. Wasz trzylatek 'smiga', Dynia nawet w dominujacym, najbardziej osluchanym ma problemy z gramatyka.

      Poza tym przeszlysmy juz wow! przez sezon buntu, gdy na prosby o podanie alternatywnego slowa po polsku lub niemiecku, Dynia odpowiadala 'don't know' albo 'not talking to you' albo 'majn speaking English'. Ach, gdyby tak ktos placil mi za godziny lagodnej perswazji... zaczynam rozwazac kariere policyjnego negocjatora.

      Poniewaz plany sie krystalizuja, wkrotce moze okazac sie, ze bedziemy musieli walczyc, by to angielski nie stal sie pasywny, by nie stracic tego, co przyszlo z takim wysilkiem, wiec chwilowo pozwalamy nasiakac, jednoczesnie wyznajac wiare w jeden i wszechmogacy OPOL.

      Jak bedzie z polskim? Nie wiem. Dostep do polskiego mocno ograniczony. Mozliwe, ze popelnilam blad probujac Dynie integrowac spolecznie z miejscowymi, miast uczeszczac na spotkania matek polek. Niech mi bedzie wybaczone, bo moje checi byly wybrukowane najlepszymi intencjami :-)Chcialam, by moj powrot do pracy byl minimalna trauma dla Dyni i zeby dziecina dala sobie rade w tlumie.

      Czas pokaze. No i nadchodzace zmiany (niech no tylko przetrawie, a o wszystkim na blogu opowiem!) daja nadzieje, ze moze jeszcze da sie to wyprostowac :-) Nagle, trzymajmy kciuki, mozemy miec dla siebie o wiele wiecej czasu i moze polski sie przesunie ku czolowce w tym peletonie.

      Moze, sakreble, przy czwartej, piatej Dyni bedziemy juz wiedziec, co i jak? Choc coraz bardziej sklaniam sie ku: jedno dziecko, jedna, niepowtarzalna metoda :-)

      Delete
    8. No, bo taki Rubenito... mowic zaczal nieomal z pierwszym zebem, za blond loki szarpany pupilek naszej pani. Jego rodzice w zyciu nie zawracali sobie glowy zadnymi OPOLami, mowiac w czymkolwiek im bylo wygodniej, mieszajac, kaleczac, wyginajac, mowiac po angielsku z dramatycznym hiszpanskim akcentem i vice versa. A chlopina ma swiadomosc dwoch jezykow, nie miesza, nie kaleczy, nie wygina, akcent ma miejscowy, podwojne ll wymawia po madrycku. Ale tez i nie dzieli jezykow na 'w tym mowi papa' 'w tym mowi mama'. W relacjach z obcymi postepuje jak turysta: do you speak English? Habla Espanol?'
      I czym to wyjasnic?
      Mozesmy te Dynie za mocno bili po glowie w dziecinstwie?
      A moze tym, ze w odroznieniu ode mnie mama Rubenita wlasciwie mowi zawsze, pewnie nawet przez sen?
      :)

      Delete
    9. To ja sie jeszcze jutro rano dopytam meza o te teorie separacyjne (juz teraz nie mam sily na akademicka dyskusje). Nasze mlode poszlo do zlobka w wieku 5 miesiecy. Zlobek po holendersku, my w domu po angielsku, kontakty z otoczeniem w obu, my z mezem w naszych wlasnych. Od poczatku 3 jezyki czynne i jeden bierny, i naprawde, niczego nie trzeba bylo separowac ;)

      No wlasnie ta faza probnych komunikatow u nas byla dosc jasna, mlody probowal do nas okazyjnie mowic po holendersku, i czasami mieszal nasze wlasne jezyki, ale szybko sie polapal, ze tak to seneda. Sadysci, mowilam.

      Walka o niderlandzki po potencjalnej przeprowadzce nas pewnie tez czeka. Moj maz mowi, ze nie ma takiej opcji, zeby go utrzymac, ja tam wiem swoje i w razie czego bede walczyc. Ale z angielskim to sobie dacie rade wysmienicie :)

      I bym sie nie martwila tym niebylym integrowaniem z wlasnymi wspolplemiencami. Ja sie staralam, zeby Mlody mial kontakt raz w tygodniu z innymi Polakami. Moj maz za to wogole, nie lubi swojej nacji i uznal, ze sorry, nie bedzie sie wyglupial. Do tej pory nie znamy u nas w miescie nikogo, kto by sie porozumiewal w ichnim narzeczu (wiec tylko tata-on). I zupelnie nie wplynelo to na zdolnosc jezykowa Mlodego, nie widze roznicy miedzy jego polskim a tureckim. Ja mam za to wyrzuty sumienia odwrotne do Twoich, bo mloj syn najslabiej sie integruje z tubylcami - ale i mi na tej integracji nigdy nie zalezalo, nie ingerowalam tez w jego nauke holenderskiego. I nie wiem, czy mu nie zrobilismy krzywdy, bo przy nas za bardzo nie chce mowic po niderlandzku. Zaakceptowal, ze ja czasami mowie, ale np. ja po turecku wywoluje protesty. Jak zawsze w zyciu - cos za cos.

      Rubenito i fenomen poligloty - mysle, ze sie to wyjasnia glownie charakterem dziecka. Mojemu synkowi zabiera od godziny do doby, zeby ustalic, w jakim jezyku ma sie zwracac do nowopoznanych osob. Ale on jest ostrozny z natury ;)

      Delete
    10. Będziemy wysyłać Wiewióra w delegacje do Dyni. Wyspowy zostanie, może tylko z fajniejszym akcentem ;)

      Delete
    11. Bedziemy wysylac Dynie na wczasy do Bebe i Wiewiora :-)

      Delete
    12. Bosko! Strych jest! Krowie placki są! Zapach konia jest! Star trek po angielsku jest! Czego chcieć więcej?!

      Delete
  2. angielski zrozumiałe ale ,żeby nas Niemcy pokonali;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A skad! Ofukiwala ojca, wiec uznala, ze moze mu nawrzucac po niemiecku. Gdyby ofukiwala matke wrzucalaby po polsku :-)

      Delete
  3. Kaczko, czuję się jak wyalienowany kosmita. Czy tylko ja na całym globie nie znam Gromita? A powraca ciągle jak bumerang. To być może? Za to kota Simona znam, pochwalę się ;)
    Nie martwiłabym się, że Dynia nie włada perfekcyjnie. Polski narybek również.
    Buziaki

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czyzby Gromit nie wystepowal w polskich srodkach masowego przekazu?
      Mozliwe, ze humor nieco niszowy, duzo w warstwie jezykowej, co pewnie traci w polskim dubbingu, ale chocby dla majstersztyku animacji - warto.
      Dzieci lubia. Dorosli sie ciesza.
      Nasz ulubiony: http://pl.wikipedia.org/wiki/Wallace_i_Gromit:_Kl%C4%85twa_kr%C3%B3lika
      (Zebys sie jeno potem nie bala krolika :-)

      Delete
    2. Niestety w Polsce Wallace and Gromit nie wystepują , stąd alienacja niektórych ;P
      AgaPoznan

      Delete
    3. Buuuu... ale byly czasy, ze wystepowal, prawda?
      Wydaje mi sie, ze 'Wsciekle Gacie' ogladalam w TVP i to nawet nie przed polnoca :-)

      Delete
    4. A tam, nie występują. Owszem, tylko rzadko. Nie pytać, w której stacji, bo ja z telewizją słabo konweniuję. Ale pomnę, że w tym roku przynajmniej kilka razy się natknęłam.
      A mam tę telewizję, co to się wszystkim tak naraziła przy połączeniu z drugą telewizją.

      Delete
    5. Jestem wyalienowana i to przez kilka postów prawie z rzędu. Będę musiała chodzić na terapię!

      Delete
    6. Doprawdy olej to. Ja też zwykle jestem wyalienowana, gdy ludzkość rozmawia o programie telewizyjnym. To ja biere wtedy i się snobuję na kogoś lepsiejszego ;)

      Delete
    7. Z jutuby sobie zapusc Gromita i juz bedziesz na biezaco, a zaoszczedzone na terapii fundusze wydasz na buty lub ptasie mleczko.
      Tu wprawka: http://www.youtube.com/watch?v=mk6zbY8i4_8

      Delete
  4. Gdzie wy cykaliscie fotke Gromitowi mysmy wczoraj robilismy papierowego melona z prawdziwym zywym Panem Robotka ooo to byl szal....dzieciaki w spazmach sciagane z podium przez ochrone...Bitlesi sie chowaja ..

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wierze!
      Mieszkanie w wielkim miescie ma jednak swoje atrakcje :-)
      A jak tam wasz Gromitowy licznik?
      Gotowi na part III? Bo Norweski z Dynia juz drapia w drzwi, ze chca wiecej, a tu czasu niewiele!

      Delete
    2. MalaQ nie przejawia zachwytu Gromitem...jedyny ktory wywolal entuzjazm to byl ten przytwierdzony do lodzi co plywa po kanalach w Bristolu... :) ciagne ja i mowie : Patrz Dziecko Gromit!!! Dziecko: eee mama chodzmy na muffinke i kawe lol...ona tylko by po knajpach chodzila...

      Delete
    3. Aaaaa! Czyli to tez Gromit skatalogowany? Bo myslelismy, ze podrobka i z tego powodu nie mamy zdjecia :-)
      Dynia i Norweski uzaleznieni od szukania, Dynia dodatkowo od robienia sobie zdjec na tle. To moze my na kawe, a oni niech szukaja?
      Choc rzecz oczywista, mrozony jogurt (tu uzaleznienie od rozowych lyzeczek i asortymentu posypek), kawa, mufiny, bulka, rodzynki, maoam trafiaja sie Dyni w regularnych interwalach. Powiedzialbym nawet, miedzy jednym Gromitem, a drugim :-)

      Delete
    4. kawka chetnie :))
      u nas wlasnie muffiny rzadza ...wyselekcjonowane do tego... ostatnio byl lekki foch przy ladzie w Costa poniewaz wycofali muffinke Eton mess z rozowa polewa i mimi marshmallows.. jogurt mrozony>?? gdzie to daja? moze zarazic mozna co by zmienic punkt zainteresowania :)

      Delete
    5. Mieli taka mufinke? Rety! Ten Brystol to zaprawde wielki swiat. U nas, w najblizszej Coscie wylacznie czekolada i jagody.
      Mrozony jogurt tu: http://www.angelberry.me/find-us
      Miedzy Gromitem-Piratem i Gromitem-Bohaterem. Broad Quay. Czlek sobie sam nabiera, posypuje i uklepuje, a placi sie od ciezaru. I dlatego Dynie trzeba pilnowac, by nie posypala sobie jogurtu kilogramem orzeszkow. Bywaja sceny... :-)

      Delete
    6. Polecamy mango, strzezcie sie smaku jaffa cakes :-)
      Pozwalali probowac, ale nie wiem, czy po naszej wizycie jeszcze pozwalaja :-)

      Delete
    7. OMG!!!!! nie wiedzialam,ze istenieje taki cos..a walsnie czytalam o czyms podobnym w stanach flavaboom czy cus...
      w weekend musze zaliczyc...wyglada super.... haha Dynia rules :D
      dzieki Kaczko

      Delete
  5. Małżeństwo kota Simona z Gromitem - intrygujące.

    A przy okazji, nawiązując do komentarzy pod poprzednią notką: styl Aardmanowski to jedyna gałąź rzeźby, która naprawdę dobrze mi wychodzi.....Ekhem...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zatem, coz pozostaje?! Kupie ci tone plasteliny i wylepisz sobie gruffalo przed bawarska chatka :-)

      Delete
  6. Kaczko, co z Ciebie za matka, że już nigdy nie uszczęśliwisz Dyni :-))))) I ten zły papa... Popłakałam się ze śmiechu. A, i obie jesteście prześliczne na fotografii z Zuzanną.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Och, na fotografii z Zuzanna tylko Dynia. Ja pstrykalam. Dwom ciotkom :-)

      Delete
    2. Jako osobisty producent Zuzanny, poczułam się pominięta!!! Idę do kąta. Będę tam siedzieć rozdzierająco i dla podkreślenia dramatyzmu zjem cały kurz!

      PS Podobno znów się wkręca i chce Ci (Kaczko) pożreć resztki zapasów. Nie daj się!

      Delete
    3. Biora pod wlos, mowia, ze beda sprzatac. Nie wiem, czy zdaja sobie sprawe, ze tym razem Norweski bedzie strzegl piwnicy z winem :-)

      Delete
    4. Nie mów im. Może wreszcie coś posprzątają.

      Delete
  7. not happy anymoaaaaaaarrrr

    są jakieś kursy z Dyńglish? bo ja chcem!

    ReplyDelete
  8. Dynia niczym grecki mędrzec. Niezmącony spokój, perfekcyjna retoryka.

    A Gromit z Simonem rzeczywiście boski :).

    ReplyDelete