1586-1589

[18-21 Jun 2013]

(...)
W poniedziałek, łypiąc złym okiem, zjadła opakowanie  sucharów (200g) i dwie miski smutnego, suchego ryżu.
We wtorek siedem z dziesięciu mikrofiletów z drobiu, dwie miski marchewki i miskę ryżu.
I kolejne opakowanie sucharów.
(- Ileż jeszcze będziecie mnie głodzić, zwyrodnialcy? – lżyła nas mową ciała.)
Wczoraj obaliła trzy ćwierci pączka, bułkę, wypiek z wędzonym łososiem i szpinakiem, jogurt, kilkanaście sucharów, jabłko, dwa banany, dwie owocowe wstążki, wąsy z czekolady, okrawki z czekoladowego ciasta własnej produkcji, a całość spłukała filiżanką babycino.
Wczoraj o poranku matka Rubenita i Edwarda wsadziła swych synów do wyczyszczonego i zdezyfekowanego samochodu.
Wyrzygali śniadanie synchronicznie i symultanicznie.
W każdym kierunku.
Spodziewam się wszystkiego.

(...)
Wstała o siódmej trzydzieści pięć.
Zjadła śniadanie.
... i zapytała, kiedy wychodzimy na obiad z deserem.

(...)
By uczcić urodziny i inne jubileusze ochronki, obiecała ochronce placek.
Naszymi rękami.
Wypiekliśmy ten placek w nocy, Norweski szarpiąc się z Dynią o scyzoryk dociął listonosza Pata, Dynia przyozdobiła całość co drugą pastylką z tubki oraz tymi gwiazdkami, które przypadkiem nie rozpadły jej się w palcach i poniosła w darze.
(Copierwsze pastylki oraz rozpadłe gwiazdki stanowiły odpad produkcyjny wymagający natychmiastowej utylizacji. Paszczą.)
Pod największym, hipnotycznym wpływem wypieku pozostał Rubenito, który po czwartym kawałku złożył Dyni niemoralną propozycję (... you can come to my bed and hug me...).


Jeśli znów będą rzygać to przynajmniej w technikolorze.

©kaczka
24 comments on "1586-1589"
  1. Ciasto wybitnie piękne. Dieta Dyni takoż.

    ReplyDelete
  2. A bo ją tak tymi Sucharami.
    Pałam afektem do Rebenito ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale nie wymieniaj Wiewiora na srodziemnomorskiego macho :-)

      Delete
  3. W niemym zachwycie podziwiam Wasze talenta cukierniczo-artystyczne ;)

    ReplyDelete
  4. Bez względu na późniejsze losy tegoż wypieku, konsumpcja zapewne była rajskim uniesieniem;)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dla miejscowych - z pewnoscia, oni lubia sie przegryzac przez lukry w nadnaturalnych kolorach. Ja zjadlam okruchy po okrawkach i spod byl przyjemnie jadalny ;-)

      Delete
  5. Rubenito, no to jest facet! nie odmawia się, nie odmawia ;D

    ReplyDelete
    Replies
    1. No i Dynia, jak przebiegle, przez zoladek do lozka :D

      Delete
  6. Dawno mnie tu nie było, to teraz sobie poczytam :) PS Ciasto super :)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Witamy po przerwie. Czestowac plackiem? :-)

      Delete
  7. brytyjski turniej wypieków macie w cuglach, panie, w cuglach wygrany! (że nie wspomnę o urodzie uczestniczek;-))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bez utrwalania stereotypow... no wlasnie, brytyjski... pytanie, czy to osiagniecie? :-)))

      Delete
    2. w przerwach między edycjami master chefa zaglądam na wypieki z wypiekami na twarzy; czego to ludzie nie wymyślą w tym zgniłym kapitalistycznym świecie...
      Powracam do wątku urody uczestników - brytyjska jak nic! aż zęby bolą.

      Delete
  8. Jak nic cukiernie powinniście otworzyć... Widzę na własne oczy jak talenta się marnują a mogłyby służyć ludzkości...

    Jak się robi żeby dziecko jeść chciało? Pełna podziwu jestem dla dyni... Chyba bym ja z otwarta buzia oglądała przy każdym posiłku...

    ReplyDelete
  9. Glodzi sie je w zyciu plodowym. Nie zapominaj, ze przyszla na swiat w rozmiarze 2700g i od tej pory najwyrazniej nadrabia :-)
    Poza tym ktos musi jesc, by ktos mogl chudy byc (nie pokazujac palcem :-)

    ReplyDelete
  10. Kochana, po co Ty się tłuczesz po tych pociągach w tę i w drugą, jak Ty masz taki fach w ręku?! :-)))
    Idę sobie powzdychać rozżalona, że nawet zwykły drożdżowy placek wychodzi mi od święta, a co dopiero TAKIE cuda!!!
    Nie ma sprawiedliwości na tym świecie :-)

    ReplyDelete
  11. Zadziwiacie mnie talenten do wypiekow. Moze byscieak piekar tnie otworzyli? nie?

    ReplyDelete
  12. I jak zwykle moja klawiatura ulozyla z komentarza ciekawa ukladanke...

    ReplyDelete
  13. Przy Dyni, ktora zjada copierwsze lub odgryza codrugie? Z torbami taki biznes :-)
    Swoja droga...
    Czyz w plackach tych nie zawiera sie transformacja mego swiatopogladu? Trzy lata temu, po pierwsze, powiedzialabym, ze taki placek z niebieskiego lukru jest zbrodnia na niewinnym ukladzie pokarmowym dziecka, po drugie, zrobilam niewinny z burakow, marchewki i cukinii, po trzecie, pewnikiem zamowilabym tort w cukierni. A tu prosze... sama ugniatam niebieski lukier (produkcji Dr Oetkera), a poniewaz rynek chyba obawia sie lamania praw autorskich - nigdzie nie mozna znalezc gotowca. Coz pozostaje? szczegolnie, ze odbiorca nie jest wybredny i w wiele uwierzy. To rzecz jasna, pokusa by pojsc na skroty. Ostatnio znajomi podzielili sie z nami przepisem na tort urodzinowy skonstruowany z dwoch gotowych spodow i bitej smietany (i pewnie pukali sie w glowe, ze postanowilismy sie spocic). Pewnie udaloby mi sie przekonac Dynie, ze to Gruffalo pod sniegiem, ale... przypomina mi sie, jak to moi osobisci rodzice nocami wylepiali kapelusze z krepiny lub szyli spodnice z firanki, lub wygotowywali kosci z drobiu zebym miala w czym wystapic na balu karnawalowym (kosci z drobiu - bo uparlam sie lansowac jako neandertalczyk)... i zdaje sie, ze wycinaniem z tego lukru splacam tez dlug protoplastom :-)
    A ze slodkimi wypiekami jest u nas generalnie tak:
    - Norweski, czemu przyniosles trzy razy wiecej skladnikow na placek?
    - Bo zwykle udaje sie za trzecim razem!

    ReplyDelete
  14. to mi przypomina, jak Mama szyła, dziergała, jak zdobywała, wilbrą buty malowała, kamuflowała ubytki, piekła, tworzyła cudeńka.. zaraz z rana polecę te rączki ucałować!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Popieram! :-)
      Sweter z 89, matczynymi rekami zrobiony, wciaz z duma nosze.

      Delete