1205

[18 Nov 2012]

(...)
Ronda.
Droga przez sąsiednią wieś przypomina trasę kulki we flipperze.
Narozstawiali tam w poprzek jezdni takich metalowych płotków, wybrzuszyli asfalt, dołożyli dziury w bruku, obsadzili zakręty gęstym bluszczem, upstrzyli trasę przejściami dla pieszych na guziki, a jakby tego mało wsadzili trzy ronda.
Jedno za drugim.
Dojeżdżając slalomem do pierwszego należy gwałtownie zmienić pas, bo się ta droga na pół samochodu nagle wystrzępia na dwie.
Nie zmienisz pasa, będziesz wiecznie krążyć po rondzie. Sprawdziłam.
Zjeżdżając z ronda trzeba gwałtownie zmienić pas, bo utknie się w drugim rondzie, którym po pięciu metrach kończy się ten półmetr szosy.
(Widziałam turystów, którzy krążą tam od tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego czwartego.)
Wisienką jest trzecie, miniaturowe rondo, rondo z domku dla lalek, w które wpada się natychmiast, bez ostrzeżenia, wyjeżdżając z drugiego ronda.
Można byłoby go nie zauważyć, ale ktoś przezornie ustawił na nim betonową doniczkę z pelargonią.
- DLACZEGO? Dlaczego te ronda?! – pytam tłukąc głową o kierownicę gdzieś na poboczu.  – Przecież można było przez tę wieś prostą drogę!
- Ronda wymyślili Francuzi! – obrusza się staruszeczka.
Wymyślili też Sauvignon Blanc i Moneta.
Oczywiste, że należało wybrać ronda (!).

(...)
Są też najjaśniejsze strony.
Dynia gubi na trasie torbę frotek do włosów.
Znajdujemy ją wychodząc ze sklepu po godzinie zakupów.
Ktoś znalazł, oparł o ścianę, torba czeka.
Nieustannie się dziwię.


©kaczka
22 comments on "1205"
  1. W Japonii nie ma rond. Jedź do Japonii.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Troche mi zajmie ta podroz, bo trudno mi sie rozpedzic bardziej niz dwadziescia mil na godzine :-)

      Delete
  2. To chyba u Ciebie, gdzieś w komentarzach widziała wpis, że gdzie kończy się logika, zaczyna sie Anglia. Na pocieszenie, powiem Ci, że rondowy trend dotarł jakis czas temu do Polski. Im mniejsza wieś,tym większe rondo. Koniecznie imienia JP II.Pozdrowienia dla Staruszeczki :) OOOO jak mnie sie nie chce dziś pracować......:_)

    ReplyDelete
  3. O tak, trend rondowy się rozszerza. W Szczecinie ronda były zawsze, takie całkiem spore, koloryt lokalny, ale teraz to już robi się przesada. W zeszłym roku jedno nam wyrosło pod domem, takie mniej więcej, że jamnik może kręgosłup złamać, jak usiłuje je obejść. Ale jest rondo i ma nazwę, a co.

    ReplyDelete
    Replies
    1. W Szczecinie... och! :-)
      Szczecin caly przeciez z promienistych placow.

      Delete
  4. Frotki musiał znaleźć ktoś o teutońskim pochodzeniu. Tutaj byle kolczyk leży tam gdzie upadł. Święta świętość. :*
    Kręcioła na rondzie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moze cala wies ma jakies korzenie teutonskie, w sklepie byl tlok, wielu mialo szanse wziac i podarowac wnukom :-)

      Delete
  5. Ale gdyby tak frotek nie oddali, byłoby kęsim!
    Mnie już dwa zgubione na podłodze marketu swetry zginęły. Po 5 minutach niemalże.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nauczka, nie stroic sie na zakupy :-)

      Delete
    2. W Polsce w głębi lasu samotnie na zadupiu /kilometry od cywilizacji!/ konno prułam i mi się zsunął sweter słabo w pasie przewiązany. 15 minut później puściłam się galopem w powrót i śladu po wełnie nie było. Niesamowite.

      Delete
  6. To uczona ta twoja staruszeczka! Oprocz lekcji jazdy udziela lekcji historii:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czekam na lekcje lucznictwa, kusznictwa i fechtunku :-)

      Delete
  7. jeśli rondo to tylko to w Swindon:
    opisowo:

    http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Magic_Roundabout_Schild_db.jpg&filetimestamp=20050308155228

    i na żywca:

    http://www.premierfootballbooks.co.uk/images/attractions/magic_roundabout.jpg

    swoją drogą uważam ronda za najlepsze z możliwych rozwiązań.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Uwzieliscie sie na mnie z tym w Swindon :-)
      Mnie peszy juz to mikro.

      Delete
    2. A, tam zara uwzięli. Mój pojechał i przed rondem zawinął z powrotem, bo mówi, życie za krótkie żeby się pierdołami stresować.

      Delete
    3. Wiozla mnie tamtedy nie tak dawno Tubylczyni. Pytam, czy powiezie mnie TYM rondem.
      - Chyba oszalalas! - tak mi powiedziala i pojechala przez pola.
      No to kto, pytam, tamtedy jezdzi?
      :-)

      Delete
  8. przyłączam się do Zośki, ja ronda bardzo lubię. Mam ich na trasie do pracy dwa i jest tam mniej zatorów niż na skrzyżowaniach ze światłami. Tam ruch jest płynny i stały. Kaczko, polubisz z czasem :)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie jestem przeciwniczka ruchu plynnego i stalego. Uwielbiam plynny i staly. Zeby nie szarpac, nie wciskac i nie hamowac tylko jechac z wiatrem we wlosach.
      Przy tych trzech rondach na raz z samochodami wciskajacymi sie przed maske zygzakiem na sasiedni pas... nic nie jest plynne. Jedynie moze defincja rozsadku :-)

      Delete
  9. Jak typu beret, to da radę na wprost :). Zapraszam do zabawy: http://maminkowo.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html#more

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziekuje!
      Wypatruje wolnej chwili, by odpowiedziec na wszystkie pytania hurtem :-)

      Delete
  10. Ja tez bardzo lubie plynnosc rond ale te male angielskie podwojno-potrojne mnie przerazaja.Ja tam plynnosc zaklocam zawsze bo musze sie zatrzymac i pomyslec jak wjechac i wyjechac prawidlowo.Projektantowi ronda w Swindon pogratulowac..glupoty.

    ReplyDelete