1099

[20-21 Apr 2012]

(...)
Z okazji świętego Dżordża (raczej niespokrewnionego z Peppą) społeczeństwo wzuło czerwone chodaki z dzwoneczkami, czerwone spódnice i gęste halki i puściło się w tany.
Małe dziewczątka (a’la heroiny z powieści Jane Austin) odziane w lniane giezła i wstążki, pląsały publicznie i pod skrzypki czternastowieczne tańce salonowe w brudnych pantoflach marki sketchers (zgrzyt!).
Nie zgadniesz. Nie przewidzisz.
Wydawało się, że Dynie urzeknie.
Nie urzekło, jeśli nie liczyć momentu, gdy w trakcie występu mocno nieletnia tancereczka oderwała się od zespołu i układu choreograficznego, aby skonsumować serową przekąskę i z serowymi wąsami wrócić do kółeczka.
Dynia spojrzała z uznaniem.

(...)
- Łał! – wzrusza się Dynia cudami natury.
Trzecia Dyni wyprawa w skały Durdle Door.
(Do Durdle jedzie się przez artyleryjskie pola pełne tablic 'sudden gun explosions', 'tanks crossing' oraz 'cat firing point'. Co oni robią kotom?!)


Łał! – kaczko!, łał! – aguo!, - łał! – klify!, łał! – przyrodo ożywiona i nieożywiona!
Druga wyprawa Dyni była jakieś pięć kilo wcześniej, więc wtaszczyć Dynię (i wózek) na stromy czubek klifu stanowi, mówiąc powściągliwie, pewne wyzwanie.
Na czubku klifu słońce, potem sztorm, szkwał, deszcz, ulewa...
Dynia odmówiła osobistej wspinaczki na klif, ale zejść, co tam sztorm, szkwał, deszcz, ulewa... zejść zejdzie samodzielnie.
Idzie.
Tłumy wiwatują i rzucają jej pod stopy słowa podziwu... 
Jasne (!). Ciekawe, kto cię wtaszczył na sam czubek, Dyniu, ty!
Wymiętoszeni szkwałem jemy na wietrze pod deszczem rybno-kartoflaną smażelinę obficie skropioną octem i zasypaną solą.
Trzy pary tłustych, osolonych rąk sięgają do tej samej papierowej tacki.
Nad klifem obrywa się chmura.
Ładne.

(...)
Nagle spośród kartoników loteryjki obrazkowej Dynia rozpoznaje i bezbłędnie wyłuskuje zestaw jabłko-gruszka-kakao-krzesło.
Uparcie ignoruje szczotkę do zamiatania i konewkę.

©kaczka
6 comments on "1099"
  1. No cóż, normalka :-)) Hobbici zawsze lubili jeść, nie lubili się przemęczać, ale w sytuacjach ekstremalnych byli energiczni i ciekawi świata. A ten skomplikowany świat czsem naprawdę ciężko ogarnąć 2-letniemu zaczątkowi tychże.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Potrzebuje podrecznika 'Hodowla hobbitow w weekend' :-)

      Delete
  2. Dynia ma zadatki na krytyka kulinarnego. bo interesuje ją chyba głównie żywność? może będzie kiedy gwiazdki Michelin rozdawać?

    ReplyDelete
    Replies
    1. ... w przerwach, gdy nie bedzie testowac lunaparkow :-)

      Delete
  3. Im dluzej jestem matka, tym bardziej sie zastanawiam jakim cudem nie jestesmy otoczeni matkami z bicepsem godnym Schwarzennegera. Przynajmniej na tej jednej rece od noszenia.
    Loulou

    ReplyDelete
    Replies
    1. Alez... u ciebie to sie rozklada teraz rownomiernie na dwa bicepsy :-)

      Delete