1046

[18 Feb 2012]

Jedno w połącz-kropki, drugie suchotniczo kaszle.
Wymknęłam się pod osłoną nocy do stolicy, choć winnam zostać, smarować wykwity, poić herbatą i podawać chusteczki.
Przyjęła mnie Matka Boska Czarnogórska w piżamie, opromieniona debiutanckim macierzyństwem, ojciec Józef święty – niezmordowanie animujący pluszowym słoniem i kudłate Dzieciątko o ogromnych oczach w kolorze gorzka czekolada minimalna zawartość kakao 55%.
Mały Balkan Electric.
Tacy ładni, tacy prawdziwi jakby zstąpili z obrazu prerafaelitów.
Usmażyli mi kopytek, naparzyli kawy z Triestu, obrali pomarańczę, dolali wina.
Gładzą, prasują pieluchy, noszą, kołyszą, karmią, najpieszczotliwiej nazywają ‘małym bastardem’, nieustannie kręcąc się na orbicie wokół małego istnienia.
Takie to proste, ładne, choć umęczone i niewyspane.
(Zapomniałam, jak miniaturowe i leciutkie jest dwumiesięczne dziecko i jak bardzo musi być własne, by chcieć je zabrać ze sobą do domu.)
Wróciłam.
Smaruję wykwity, poję herbatą, podaję chusteczki.
Czarne, przedziwne chmury ptaków nad wsią trenują latanie synchroniczne.
- mammmmmmamamamama – niesie głos z antresoli – aguaaguaagua.
Wspinam się na antresolę z bukłakiem.
- Chcesz wody?
- Noł.
Rzecze Dynia.
Przez sen.

©kaczka
16 comments on "1046"
  1. zameldowałam się u gugla i wkręciło mnie w nową notkę. A ja właśnie w temacie - dzietności nam trzeba jak powietrza i wody. I nieustająco - mądrości.
    [refleksje nad głupotą polityków trzymających kasę i wszystkie sznurki]

    hasło: policu become

    ReplyDelete
  2. A nie szkoda Ci było tego Dzieciatka na ospę narażać? To, że sama nie chorujesz, nie znaczy, że na ciuchach im variceeli do domu nie naniosłaś...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Omowilam te kwestie wczesniej ze Swieta Rodzina. Swieta Rodzina ma dyplom z immunologii.

      Delete
    2. jakoś tak pierwszy raz spotykam się z teorią o przenoszeniu ospy droga ubraniową. do tej pory należało się na kogoś skichać, najlepiej kilka dni przed wystąpieniem pryszczy. czyżby i ospa ostatnio mutowała?

      Delete
    3. Uwierzylam temu dzielu: http://www.springerlink.com/content/x521k436228jp571/, ktore powiada, ze wirusy w srodowisku sa slabowite. Poza tym czesto sie myje, czesto zmieniam ubrania i nie przytulam nie swoich dzieci (dziwne, ze nawet doswiadczenie z Dynia nie dodalo mi odwagi, niemowleta sa zbyt kruche :-)

      Delete
  3. Gugl wrzuca cie bezposrednio w nowe notki? skrotem? tunelem? jaki zmyslny gugl.
    ... gdybyz byla choc minimalna gwarancja, ze prototyp bedzie sukcesem, a tu przeciez moze sie okazac, ze knocimy cale to hodowanie :-)

    haslo po rumunsku?

    ReplyDelete
  4. westchnęłam sobie, uśmiechnęłam się i idę spać :)dobranoc!

    ReplyDelete
  5. Ach Kaczko, Kaczko, takie fajne malujesz obrazki slowem. To gdzie ta ksiazka?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ach Ahoro, jak dobrze byloby zyc z pisania :-)

      Delete
  6. Przy drugim ciężko już tak orbitować wokół małego słoneczka. Słoneczko często musi zając się samo sobą bo Wielka Gwiazda chce żeby było jak zawsze-wszyscy się kręcą wokół mnie. Na ten przykład LilBro właśnie usnął na kanapie w salonie bo rodzice zajęci byli śniadaniem starszego...
    Próbujemy wprowadzić zasadę- "jedno dziecko-jeden rodzic" ale Remczewski jest sprytniejszy :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale, tak mowia na miescie, przy drugim to juz tylko wiatr w zagle, zadnych dryfow i zdryfow ;-)
      Poza tym, drugie nie wie, ze mogloby byc inaczej, wiec jak zwykle, to matczyne rozterki, prawda? :-)

      Delete
    2. Na mieście kłamią niestety. Aczkolwiek radochę mam niemałą :)

      Delete
    3. Wiedzialam! Nie mozna wierzyc opinii publicznej :-)

      Delete
  7. hmmm.....pobieżna retrospekcja wyświetla mi tu, że ja chętnie wzięłabym do domu każdego dwumiesięcznego człowieka, który przewinął mi się przez ręce.... za to żadnego dwulatka... hmm.... czy jest na sali psycholog?

    ReplyDelete