933-934

[31 Oct -1 Nov 2011]

Najlepszy był smętny opos.
Konkretnie – pełnowymiarowa krzyżówka oposa z pancernikiem.
Ledwie weszłam do domu, ledwie zzułam buty, a już u drzwi stała gromada wyrzutków z krainy czaru i koszmaru, z krańca świata bądź nieznanych wód, ci odkopani przez Howarda Cartera lub tacy przebici osikowym kołkiem, a wszyscy oni domagając się próchnicogennych datków.
Kogóż tam nie było! Bezzębni, jednoocy, w białych prześcieradłach, w artystycznym makijażu, z garbem lub bez. Najzapobiegliwsi mieli ze sobą bezdenne torby na datki.
Najlepszy wszak był smętny opos.
Pobrał garść słodyczy włochatą łapą, wymamrotał spod ryja 'szczęśliwego' oraz 'dziękuję' takim głosem, jakby właśnie się dowiedział, że cały jego gatunek trafił do Czerwonej Księgi i odczłapał w ciemność.
(Wpływ kostiumu na charakter? Wpływ charakteru na wybór kostiumu?)
Dynia zgorszona moja rozrzutnością, porwała miskę węglowodanów i ukryła się z nią za kuchennymi drzwiami.
Założenia święta jej nie przekonują.
Dyni węglowodany w kolorowych papierkach potrzebne są, o dziwo!, wyłącznie  do dalszych zawansowanych studiów nad algebrą.
Pięć do pudełka po śmietanie, dwa do miseczki po jogurcie, po trzy do opakowania po serze wiejskim, z pudełka po śmietanie wyjąć jeden, dołożyć do miseczki, zawartość miseczki przesypać do śmietany, wyjąć garść i dołożyć do wiaderka po waniliowym kremie, dwa schować do różowej torebki, zastąpić kamyczkiem… zadumać się, pamięć operacyjna wyczyścić, wysypać wszystko na podłogę, zacząć od nowa…
-Yyyyyyy!!!
[w tłumaczeniu: Patrz matko, patrz ojcze, Fermat miał rację!]
- Spójrz, Norweski, jak ona uroczo i niewinnie igra z tymi kamyczkami! Jak ładnie i bez sensu przekłada te cukierki...

(...)


(...)
Zmiana czasu.
W torbie latarka.
Wieczorem przyłączam się do milczącej procesji naelektryzowanych Hatifnatów.
Wysiadamy z pociągu, przyświecamy sobie latarkami, bezszelestnie suniemy przez ciemności.
Elektryfikacja nie objęła jeszcze całej wsi.
Światło na Wyspie nie jest artykułem pierwszej potrzeby.

©kaczka
5 comments on "933-934"
  1. Dyniowe perypetie z miseczkami wyglądają dla mnie tak samo jak operowanie liczydłem (liczydła nie rozumiem, ale te cukierki w miseczkach zaczęłam liczyć XD). Może operowanie nie w systemie dziesiętnym, a dyniowym ;)

    PS a może opos był PL? XD
    PS2 w pewnym Sporym Mieście w PL od 2 lat robią 500 metrów drogi na peryferiach, po raz kolejny zaczynają ryć jakiś kawałek, z tej okazji latarnie stoją bezużyteczne (latem oczywiście działały!). Gdzieniegdzie przyświecają światła dźwigów na pobliskich budowach, może dlatego jestem jedyną osoba z latarką. Pozdrawiam, Samotny Haftinat ;)

    ReplyDelete
  2. Teraz może nie, ale: JA TEZ WOZE LATARKE W TOREBCE :) Wsiowe jesteśmy i tyle.

    ReplyDelete
  3. A to gra dla Dyni:

    http://www.tradgames.org.uk/games/Mancala.htm

    ReplyDelete
  4. czy mnie się tylko wydaje, czy Ty w pracy przekładasz między pojemnikami? tysiącami?
    jaka ta Dynia długowłosa!

    ReplyDelete
  5. > Czytelniczko ze Snopem Swiatla: matczyna ambicja podpowiada, ze Dynia jest Mozartem Matematyki :-)
    Opos mogl byc PL, duzo sie przewinelo slowianskich rak, lap i hakow przez nasza miske z cukierkami.
    Latarnie, ktore ustawiono wzdluz drogi na dworzec przypominaja sloneczne. Pewnie dlatego, swieca za dnia. W pelnym sloncu. Jutro wyruszam na wojne z doreczycielami elektryki :-)
    Serdecznosci!
    > Murron: gdy kupowalam nowy telefon proponowano mi taki z latarka, jakaz bylam nieprzewidujaca :-))) wsiowe do szpiku kosci!
    > Ahora: i tym samym rozwiazalas nam problem, co tu Dyni do skarpety!
    > Hermi: klatwa? (gdy nikt nie widzi, splatam Dyni warkoczyki!)

    ReplyDelete