916

[13 Oct 2011]

(...)
- [Pies?] – mówi Dynia po dyńsku wciąż z akcentem z Toledo i pokazuje mi obrazek w egzemplarzu 'Kuny za kaloryferem'. [- Masz, matko, obejrzyj sobie. – taki przekaz odczytuję z sekwencji gardłowych gulgotów.]
- Wydra. – czuję się w obowiązku ewangelizować z pozycji eksperta. Mam w pożółkłym indeksie wysoką notę z odzwierzęcej zoologii. To za obszerną, acz nie do końca opartą na naukowych faktach charakterystykę zająca bielaka... długo by opowiadać.
- [Pies!] - upiera się Dynia.
- Wydra.
- [Pies. Pies. Pies!] - fruwają strony, rącze (sic! bo i szybkie i od ręki?) paluszki wyłuskują kolejne zdjęcia fauny.
- Nie. Wydra. Sowa. Bocian. Bocian. I jeszcze jeden bocian. Wydra.
- [Pies. Tu tu tu.]
- Ni pies, ni wydra, Dyniu. To jest Wajrak. WAJ-RAK. Adam Wajrak.
Dynia chichocze w kułak nad swoją krotochwilą.
Właśnie odkryła ściemę, bajer i wciskanie kitu.

©kaczka
4 comments on "916"
  1. Że też matka ZAWSZE musi wiedzieć lepiej... ;-)))

    ReplyDelete
  2. Fauna nadal na topie? Jak zwał, tak zwał, ale cieszę się, że lokalne zwierzaki 'inwentaryzuje' i po literaturę sięga... (Wajrak? Skąd masz Wajraka? wiesz, że na polskim Animal Planet ma swój program?) - jak w końcu do mnie dotrzecie, nie będę musiała zoologu zamykać w łazience! Muszę to robić, jak przychodzi np. M.(ta z pracy) z dwójką szkolnych dzieci - nawet świnka je przeraża! a co dopiero pies czy inne...Jeszcze nie rozgryzłam, skąd się w niektórych dzieciach taka bojaźń bierze - mimo, że rodzice nie indoktrynują...

    ReplyDelete
  3. szybko jej to poszło. Moje wieloletnie uwielbienie dla Wajraka stępiono rodzinnymi siłami zoologiczno-leśnymi. Została mi jeszcze sympatia.

    Bebos - matka bojaźliwa trzymała gębę na kłódkę, żeby Józkowi nie wdrukować własnych wstrętów. Udało się - rośnie nam biolog.

    ressiti

    ReplyDelete
  4. > Tomaszowa: od tego wszak matka jest :-)))
    > Bebos: Wajraka mam z internetowej ksiegarni. Jak dotrzemy to zwierzyniec bedzie cie blagal o kwarantanne. Dynia nie bierze jencow. Zapytaj znerwicowanego kota sasiadow. A pytanie o te bojazn jest u nas na topie, bo Dynia wyciaga rece ku pajakom, podnosi z ziemi wlochate gasiennice i metaforycznie (albo i nie) sika ze szczescia na widok lysego robactwa (brrr....), ktore daje dyla, gdy tylko odsunac kamienie...
    > Hermi: lesnicy i zoolodzy nie lubia Wajraka?

    ReplyDelete