1169-1170

[9-10 Oct 2012]

(...)
Był w minionym tysiącleciu taki film.
Pamiętam jak przez mgłę.
Taki, że przez Kanadę, Grenlandię, tajgę, czy inny Mauritius szły z paputa do domu kot, pies, gerbil, a może miś panda.
(Mam gorączkę. Kaszlę. Rżężę. Majaczę. Pozdrowienia wam ślę z Iranu... Z ORANU!)
Szły, bo uciekł im ostatni nocny tramwaj na Pragę.
W wersji oficjalnej, tej w sprzedaży dla dzieci, właściciel wyprowadził się i zapomniał zostawić adresu.
(Gdy analizuję sprawę po latach, widzi mi się cynicznie, że prawdopodobnie chciał uniknąć płacenia podatku od psa.)
Szła zatem ta fauna i szła.
Jeden kontynent im się kończył po nogami to przeskakiwały na następny.
Łapy im się kończyły to sunęły na brzuchach.
Wreszcie dotarły, właściciel starannie wyraził zdumienie.
I ja obecnie wracając do domu z fabryki, dzień w dzień, czuję się właśnie tak, jakby uciekł mi nocny tramwaj na Galapagos.
Tyle, że zanim uciekł to jeszcze mnie przejechał.
I też się najstaranniej dziwię, że choć już dawno od kaszlu odpadła mi głowa to potrafię jeszcze znaleźć drogę  do domu.
Rdzeniowym odruchem?
O RAN!
O RANY!

(...)
Przez trzydzieści sekund szczerze cieszyłam się z faktu, że – medycznie potwierdzone – cofnęła się ma krótkowzroczność [1].
Potem do mnie dotarło, że to z nieuchronnej starości.

[1] optyczna, nie umysłowa


©kaczka
20 comments on "1169-1170"
  1. Mi też się cofnie! Starość to jednak radość! Czosnek wysyłam pocztą :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Osikową różdżkę, których Wiewiór zajął się wyrobem.

      Delete
  2. Myślałam, ze mnie okuliści robią w ordynarne bambuko mówiąc, że z wiekiem krótkowzroczność mija.. Ja mam tak, że z daleka nadal nie widzę, a z bliska powoli mi się zamazuje. Znaczy się, lata mi na próżno lecą -;)
    Poczęstuj mnie Kaczko swoim wirusem! Może mi się wyrówna-:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wirus powiadam ci, nic z tym nie ma wspolnego :-) Od wirusa mi sie rozmazuje i widze poczwornie.

      Delete
  3. No nie kazdemu....:(((
    Mi sie nie cofnelo, za to mam podwojne okulary teraz buuuuuu

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jakze to? Podwojne?
      Takie z klapka?

      Delete
    2. No ,nie tak podwojne,
      Na dole do czytania ,na gorze do do do patrzenia w dal. :D

      Delete
  4. Kaczko, no chciałabym Cię współczująco przytulić, ale się śmieję z misia pandy idącego z paputa, któremu kończą się łapy i kurde mną trzęsie ;). Ale choroby współczuję.
    Nie wiem, jak tam moja krótkowzroczność, bo dotarłam do okulisty pół roku temu, ale nie kontynuowałam u optyka. A powinnam ;).

    ReplyDelete
    Replies
    1. I ja bym nie kontynuowala, ba, bylam wielce zadowolona ze swoich okularow, ale ktos (Dyni nie przylapano, wiec nie moge znieslawiac) przymanipulowal mi przy skrzydelku, tym, co to sie opiera na nosie, a mowiac wprost wygial je i wyrwal.
      Dwa razy juz porysowalam sobie nos dosc bolesnie. Przyszedl czas by obstalowac nowe okulary :-)

      Delete
  5. No to pięknie Cię Hauptcioteczka załatwiła biedna Kaczko! I to w tak trudnych okoliczościach przyrody, jakimi są ciągłe nękania ze stony Dyni.Weź się za solidną kurację, bo ta domowa miodowa chyba nie skutkuje.A my do Twojej nowej notki będziemy maszerować choćby przez wszystkie kontynenty po kolei :-))

    ReplyDelete
  6. Czy twoje powroty do domu również okraszane są starannie wyrażanym zdumieniem? Kaczka z Wirusem wrócili z paputa :)) Niczym "Powrót taty" w wersji szekspirowskiej pod roboczym tytułem "Why":)) Patos, dramat, rodzynki...Poranek TVN jeszcze tego nie kupił? Całuski ze Szczecina. Uncle-up

    ReplyDelete
    Replies
    1. Uncle-up! Wszelki duch...
      Moje powroty sa entuzjastycznie zauwazane pod warunkiem, ze nie wypadaja w czasie kolacji. Nic Dyni ani Norweskiego nie oderwie od talerza.
      :-)))

      Delete
  7. jak mnie cieszy, że pracuję w domu. oj jaaaak.

    chcę zobaczyć zwierzątka, którym skończyły się nogi. a nie, chyba widziałam na trasie szybkiego ruchu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jestes pewna, ze nie przywiozlas wirusow z Porto? ;-)

      Delete
  8. Mnie się jednak cofnęła ma krótkowzroczność [2]

    [2] umysłowa, nie optyczna :))

    ReplyDelete
  9. a mi się przypadłość oczna cofnęła już w ubiegłym tysiącleciu - taki ze mnie Matuzalem, o! :)

    ****
    zarazy strasznie współczuję, ale też sie nadziwić nie mogę, skąd ta zakażona cioteczka, jeśli czuła się tak jak Ty, miała tyle sił, żeby u Was tak sobie poczyniać krwiopsujczo?

    *****
    jeszcze do poprzedniej notki i ogólnego tonu marudzenia na skąpość Dynity w krasomówstwie - naciesz się, Kaczko, zanim wejdziesz w ten etap:
    http://wspomnieniazszuflady.blogspot.com/2012/09/historyje-z-drzewa-sandaowego.html
    (podaję link bez autoryzacji autorki bloga)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cioteczka jest niedozdarcia. Trzeba moze by ja wiazac, ale i tak wyrwie murom zeby krat...

      Zajrzalam. Zarechotalam.
      W sumie to Dynia miewa takie monologi. Przez sen albo gdy brakuje kompociku. Niestety, po DYNSKU. Wylacznie po DYNSKU :-)

      Dzis ochronka przyslala mi list, w ktorym sugeruje, ze polaczymy sily appem rozwijajacym slownictwo u dwulatkow.
      Nie wiem, leciec kupowac iPhone, czy wyznac, ze mam Nokie z klawiszami? :-)

      Delete