[24-25 Oct 2012]
(...)
W akcie ostatecznej desperacji, zapukałam do podklejonych filcem sąsiadów żebrząc o Strepsils.
Nie iżbym nie mogła pójść do apteki. Mogłam.
Tym samym dementuję, że w aptece tylko paracetamol, penicylina i środek na pchły dla psów pasterskich [1].
Jest jeszcze Strepsils.
Tyle, że sąsiedzi mają über-Strepsils. Szmuglują z Australii.
(Wyznali w sekrecie, gdy chrypieliśmy mata w matę, próbując na stojąco dotknąć nosem ziemi z jedną nogą zaplecioną na szyi. Czarny pas pilates.
Swoją drogą, może dom, którym się dzielimy jest obciążony jakąś epidemiologiczną klątwą?)
Australijski über-Strepsils zawiera lidokainę w dawce, która znieczula od ręki całe jestestwo, nie tylko migdały.
Podasz misiowi koala, spadnie z każdego eukaliptusa, wystarczy lekko potrząsnąć.
W sumie wystarczy się o eukaliptus oprzeć.
Można narzekać, że sny po lidokainie nieco deliryczne, zaciągnięte haszyszowo-eukaliptusowym dymem.
Lepsze, powiadam, deliryczne niż całkowity brak snu indukowany przerostem pipsztaków w gardle.
[1] Wieś jest pasterska. Na pytanie o bieżące kontuzje, siedemdziesiąt procent grupy pilates narzeka na zakwasy. Rozpoczął się sezon strzyżenia.
(...)
Rankingi Peppy lecą na ryj.
- Kto jest twoim idolem, Dyniu?
- [tʌm’l] – mówi Dynia z irytującym, acz zachwycająco poprawnym akcentem hrabstwa, a na myśli ma Pana Tumble’a. I choć Pan Tumble – bohater dziecięcych programów integracyjnych – przewyższa intelektem Telesrubisie, jest porównywalnie irytujący.
- Kto jeszcze?
- SELDON!
©kaczka
(...)
W akcie ostatecznej desperacji, zapukałam do podklejonych filcem sąsiadów żebrząc o Strepsils.
Nie iżbym nie mogła pójść do apteki. Mogłam.
Tym samym dementuję, że w aptece tylko paracetamol, penicylina i środek na pchły dla psów pasterskich [1].
Jest jeszcze Strepsils.
Tyle, że sąsiedzi mają über-Strepsils. Szmuglują z Australii.
(Wyznali w sekrecie, gdy chrypieliśmy mata w matę, próbując na stojąco dotknąć nosem ziemi z jedną nogą zaplecioną na szyi. Czarny pas pilates.
Swoją drogą, może dom, którym się dzielimy jest obciążony jakąś epidemiologiczną klątwą?)
Australijski über-Strepsils zawiera lidokainę w dawce, która znieczula od ręki całe jestestwo, nie tylko migdały.
Podasz misiowi koala, spadnie z każdego eukaliptusa, wystarczy lekko potrząsnąć.
W sumie wystarczy się o eukaliptus oprzeć.
Można narzekać, że sny po lidokainie nieco deliryczne, zaciągnięte haszyszowo-eukaliptusowym dymem.
Lepsze, powiadam, deliryczne niż całkowity brak snu indukowany przerostem pipsztaków w gardle.
[1] Wieś jest pasterska. Na pytanie o bieżące kontuzje, siedemdziesiąt procent grupy pilates narzeka na zakwasy. Rozpoczął się sezon strzyżenia.
(...)
Rankingi Peppy lecą na ryj.
- Kto jest twoim idolem, Dyniu?
- [tʌm’l] – mówi Dynia z irytującym, acz zachwycająco poprawnym akcentem hrabstwa, a na myśli ma Pana Tumble’a. I choć Pan Tumble – bohater dziecięcych programów integracyjnych – przewyższa intelektem Telesrubisie, jest porównywalnie irytujący.
- Kto jeszcze?
- SELDON!
©kaczka
:)::)
ReplyDeleteSheldon jest zdecydowanie lepszy od 'tinki winki, la-la' Teletubisiow ! Choc ostatni epizod zmusil mnie do wyjasnienia mojej corce co to jest 'malinka' ...( o "lozkowe' sceny litosciwie nie pyta ).
ReplyDeleteA to lekarstwo, od ktorego misie koala z eukaliptusa spadaja - to ja tez chce !!!
Od trzech tygodni zapalenia pluc pozbyc sie nie moge..
.Czasu mam duzo, wiec wymyslilam : Do cieplych krajow nalezy sie udac. Tam tez potrzebuja geek-ow , nerd-ow , Sheldonow rozmaitych . Ide szukac ofert pracy w miejscach blizszych rownika...:-)
http://www.strepsils.com.au/product_range_strepsils_numbing.php
DeleteAle na zapalenie pluc nie pomoze, migdalow tez nie wyleczy, znieczuli jedynie.
Kolezanka z pracy twierdzi, ze odkad wyemigrowala z Australii na Wyspe, wszystkie jej dolegliwosci zwiazane z drogami oddechowymi... jak reka odjal.
Czyz nie dziwne? :-)
Sheldon zdecydowanie! Choc pierwsze sezony najlepsze.
Fascynujący idole :D.
ReplyDeleteNie da sie ukryc :-)
DeletePrzyznaj się Kaczko, że tego ostatniego aplikujesz Dyni od kołyski. Że też moją idolką była Czarodziejka z Księżyca. To były czasy.
ReplyDeleteBa! Sheldon jest wszedzie :-)
DeleteMr Tumble we wszystkich wcieleniach (zwlaszcza zenskich) jest niesamowity. Pamietam Pana TikTak ale przy Mr Tumble to byl jakis straszny sztywniak... Szczerze powiedziawszy sama zaczelam 'makatonowac' hello.
ReplyDeletespodziewajcie sie wielkich postepow Dyni w rozszerzaniu slownika, u nas to swietnie dziala.
Touch your nose and blink three times... :-)))
DeleteMakatonujemy, ze hej.
:-)
ha! znam ja Pana T. i każde jego wcielenie drażni mnie niepomiernie. Szczęśliwie Mniejsza woli Mr. Maker albo Art Attack, co bywa o tyle niewygodne, że sporo pomysłów jest natychmiast wcielanych w życie, a po każdej robocie zostają kilogramy śmieci.
ReplyDeletePoza tym łączę się w cierpieniu, tym dosłownym. Na ból gardła i migdały tak opuchnięte, że prawie się stykały zastosowałam orofar max i pomogło, a też się dusiłam po nocach. Zdrowiej.
Mr. Maker zle dziala na Norweskiego, ale jeszcze gorzej, gdy na ekranie mamy panne z 'I can cook' :-)
DeleteMysle, ze tez go martwia odpady i wizja sprzatania.
Się dziecko zna :) Sheldon wymiata !
ReplyDeleteWymiata!
Deletejako, że Sheldona lubię, to się skuszę i pójdę za Dynity rekomendacją na cbeebies... mr tumble, powiadasz?
ReplyDeleteIdz! Przeslanie programu znakomite. Mozliwe jednak, ze dla Maszy to juz zbyt dziecinny program.
DeleteDla doroslych dobra lekcja 'migania'.
Lubię Mr Tumble, mam czas na pospieszną kawę tuż po pracy dzięki niemu. Jakieś 10 minut, potem Klara traci zainteresowanie.
ReplyDeleteNatomiast przyszpila nas na dobranoc Charlie i Lola :)