[7-8 Oct 2012]
(...)
Przyszło
znienacka.
Czy
to za sprawą galopującej mitozy szarych zwojów, czy może dlatego, że lubi, gdy
ciskają mną nerwowe tiki?
Otóż
nagle Dynia pragnie w-i-e-d-z-i-e-ć.
Dotrzeć
do jądra problemu.
Rozłupać
atom.
W
dłoniach na proch rozetrzeć bozony.
W
tym celu, pewnego dnia, w bardzo nieodleglej przeszłości, na moje standardowe
‘czas wstawać’, miast zwyczajowo wykrzywić się z poranną dezaprobatą, z rozespanym
cierpieniem i urazą, butnie odpaliła z wnętrzności śpiwora: 'why?'
Od
tej pory nadużywa.
Tedy
od ‘proszę załóż czapkę’ skaczemy z intelektualną zadyszką przez umysłowe płotki
do konstrukcji układów barycznych i zagadnień związanych z ociepleniem klimatu.
Od
‘bądź uprzejma zjeść bułkę’ do biochemii rozkładu węglowodanów i mechanizmu wchłaniania witamin w jelitach.
Od
‘pozbieraj zabawki’ do teorii chaosu i trajektorii układu Lorenza.
(Daję się wkręcać, prawda?)
Od
‘szybciej, bo się spóźnimy’ do ‘BO TAK!!!’ albo ‘a umyłaś zęby?’ albo ‘a sprawdźże
sobie w wikipedii!’
Nie
iżby to Dynię choć trochę hamowało w jej niezaspokojonym pragnieniu dogłębnego
poznania.
-
Dyniu, wyciągnij wnioski, Sokrates też tak drążył i źle skończył.
-
Why?
(...)
Hauptcioteczka
wytresowała Dynię metodą na rodzynki w czekoladzie.
Taś
taś rodzyneczkę, jeśli się ubierzesz, rozbierzesz, posprzątasz, staniesz na
dwóch łapach, zaaportujesz piłeczkę, dasz głos...
Dynia
błyskawicznie pojęła zalety metody.
I
natychmiast, bez cienia skrupułów na licu, opracowała taktykę, jak to przy
minimalnym wysiłku zintensyfikować podaż rodzynek.
Cioteczka
odjechała.
Cóż
powiedzieć?
Mam
obecnie w domu bardzo rozczarowane dziecko.
Że
się nie przekłada z tymi rodzynkami na wszystkie płaszczyzny życia społecznego.
Szczególnie
na relacje z matką-kaczką.
-
Następnym razem – tłumaczę wyjcowi na głodzie rodzynek – wyceniaj się w
dewizach lub w złocie.
-
Why? – wyje wyjec przez smarki.
...
kiedyś wyjcu zrozumiesz...
©kaczka
a my właśnie (oby mi się nie wydawało) wychodzimy już (dopiero!) z tego etapu...
ReplyDeleteja (udęczona karabinierską serią) apeluję: - aj aj aj, ja już nie chcę słyszeć żadnego 'why?'!
dziecko błyskawicznie się adaptujące: - a dlaciego?
śmiem twierdzić, iż był to główny motor rozwoju mowy, bo matka niekumata zwykle żądała doprecyzowania: "-a czego się tyczy twe 'why', córko ma?"
O szczesliwi!
DeleteU nas jedynym motorem sa produkty zywnosciowe oraz chec opowiadania swiatu przez telefon, ze 'tata up spac' lub 'mama nam tost'. Automatyczno-telefoniczne ogloszenia dla kredytowych dluznikow znaja nasze upodobania na wyrywki.
Ło no to Dynia, mimo trzech języków, daje radę w tym rozwoju na medal! Moje starsze, wiek 3,5, dopiero zaczęło wczoraj mordować dociekliwością chociaż gada namiętnie od roku. Dynia na naukowca! Ależ!
ReplyDeleteNadal podejrzewam, ze to raczej studia nad objetoscia cierpliwosci matki.
DeleteTE rodzynki, jakże typowe! Tymczasem Kaczko "Konsekwencja" i "Nie bierz tego do siebie", sprawdzone podobno frazesy. A tak na serio, wkładaj Dynię w paczkę i wysyłaj do nas. Z Wiewiórem Dynia szybko nauczy się, że najlepsza rzecz świata to kiełbasa i kostka Rubika ;)
ReplyDeleteAch, bylabym zapomniala!
Delete- Co zjesz na kolacje, Dyniu?
- APELZ i WUUUUUUUUURST!
Wiewior niechaj chowa wursty do komody :-)
Dynie najchetniej bym odizolowala od mej umeczonej kaszlem somy :-)
Kaczko, każdy rodzic przechodzi przez etap dzieciecych "why", "dlacemu", "co to" przy mniejszym lub większym zagotowaniu mózgu i tylko cierpliwość może nas uratować. Ewntualnie odwrócenie pytania pytaniem "A jak myślisz?". Czasem potomek się zastanawia, co pozwala udręczonej matce zachować zdrowie psychiczne. A hauptcioteczka i tak zastosowała zdrową i smaczną walutę, stosowną do wieku Dyni. Ja bym aż tak piórek nie stroszyła :-)))
ReplyDeleteCioteczka doprowadzila do sytuacji, w ktorej Dynia odmawiala oddychania bez rodzynek, wiec robilo sie niebezpiecznie :-)
DeletePostawa mądrościowa! Pyta! Podaje w wątpliwość! Zaznacza wagę problemu! Niestety dzieci nie dają się łatwo zbyć. Konstrukcje argumentów trzeba tworzyć, gimnastykujesz się, Kaczko, intelektualnie.
ReplyDelete... albo ona po prostu sie nade mna psychicznie zneca :-)
DeleteNo, teraz to się zacznie! (Buchachacha).
ReplyDeletePozwól, że się zemszczę. Moja od "łaj" szybko przeszła do "dlaczego wieje wiatr?" i "co to jest reklama i po co?".
A masz!
Przechwalilam :-)))
DeleteBiedna Kaczko... przechodzisz trudny okres w życiu matki... ;)))) Ale za to jaki cudny :)))
ReplyDeletekiedys bedziemy boki zrywac :-)
DeletePo 3 tygodniach umyslowych wygibasow zupelnie przypadkiem odkrylismy, ze "I don't know" ucina dyskusje. Wyobraz sobie nasze miny...
ReplyDeleteWyobrazam :-)))
Delete:))) Pocieszę - zemsta jest taka słodka. Co prawda, trzeba poczekać te 20 lat ale potem mozna juz świetnie się bawic.
ReplyDeleteSMS "Matko przyslijcie pieniądze" - natychmiastowa odpowiedz SMS-em "Dlaczego?" "Po co?" "Na co?" itp/ I można tak ciągnąć godzinami:))) A "Bo tak" nie wchodzi w grę:)
Ze tez nie przyszlo mi do glowy!
DeleteSens zycia wrocil!
Dziekuje!
ja tam nie wiem, dla mnie to wszystko jest jasne. skoro cioteczka wszystko wynagradzała rodzyneczką, to gdy rodzyneczki nie ma, pada pytanie 'łaj?'.
ReplyDeleteale z drugiej strony Dyni się mowa rozwija. jak z tym niemym chłopczykiem, co przemówił, bo kompociku nie dali.