1976

[10 Jul 2012]

(...)
Przyjęli nam dziecko do przedszkola. (Tego z kijankami.)
Bez egzaminów i nawet nie z listy dziekańskiej.
I tu winno sypnąć spod sufitu złociste konfetti, winna wyjść z szafy dęta górnicza orkiestra, do drzwi zapukać śpiewający telegram z ‘Con-gratu-lations-and-cele-bra-tions’, a  my paść na sofę z drinkiem i palemką, a w locie plask! przybić piątkę w poczuciu dobrze spełnionego rodzicielskiego obowiązku.
Ach gdybyż.
Przedszkole dla dwuipółletnich kurdupli oferuje zajęcia dwa razy w tygodniu.
Wtorki i czwartki.
Od dwunastej trzydzieści do trzeciej.
Ochronka nam kurdupla do przedszkola nie dowiezie, bo to poza zasięgiem.
Norweski pracuje od ósmej trzydzieści do siedemnastej.
Ja się nie liczę, bo jestem dwieście mil dalej.
Do przedszkola Dynia pójść musi, bo od września staje się najstarszym kurduplem w ochronce z Rubenitem jedynie na przychodne.
(Ochronka wzorowo, w odróżnieniu od niektórych celebrytów, nie adoptuje dzieci starszych od najstarszych, by nie naruszać kruchej struktury stada i nie detronizować samców i samic alfa.)
A od kogoś Dynia, sacrebleu!, musi nauczyć się przeklinać, ba! mówić musi się nauczyć!
Jaki jest sens przedszkola, jeśli by dowieźć do niego dziecko trzeba rzucić pracę?
Pytanie, sama trafi, jeśli damy jej kompas, mapę i scyzoryk?

©kaczka
27 comments on "1976"
  1. Trafi! Jeszcze zakupy zrobi po drodze!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zainwestuj w psa przewodnika i torby juczne.

      Delete
    2. Oczami duszy widze ja na grzbiecie osiolka. Sznycle dobre na trufle to i moze Dzordz wystarczy? :-)

      Delete
  2. gdyby nie fakt,ze musielismy w tym celu (logistycznym) zaadoptowac babcie Qoopki nigdy nie wrocilabym do pracy bo jak??? przedszkole od 9 ja o 8.15 siedze za biurkiem...zamykaja o 15 a ja o 17,30 wychodze maz tez i co?? dupa blada...caly ten system tu to jeden wielki smiech

    ReplyDelete
    Replies
    1. Plus jesli nie zaczniemy za pol roku to nigdzie nie dopchamy sie po te darmowe pietnascie godzin :-)
      System nie ma sensu i z cala pewnoscia nie promuje zawodowo aktywnych rodzicow. Przy drugim dziecku wydatki na ochronki i dojazdy do pracy zezarlyby caly przychod. Do zera.
      Mam wrazenie, ze miejscowi sztucznie nadymaja stanowiska pracy. Ochronki, bo ze szkola tak samo, od dziewiatej, a dziecka z kluczem na szyi nie wypuscisz. Okna nie w te strone, wiadomo, trzeba wolac czlowieka z drabina strazacka, zeby myl. Dziesieciu goblinow w aptece, bo... nie wiem boco i poco? Ech!

      Delete
    2. Na pomoc systemu, to w zadnym ze znanych mi krajow liczyc nie moglam. Z punktu widzenia domowego budzetu, moje "siedzenie przy dziecku", bylo tansze niz moja praca na pol etatu..buuuu!!
      Mezczyzni te systemy chyba wymyslaja...Wojujaca feministka juz ze mnie nie wyrosnie, ale Polka potrafi : patrz post ponizej .

      Delete
    3. Alez oczywiscie, gdy pomysle, ile wydaje na dojazdy do pracy, to choc rozrzutnam to mnie skreca :-)

      Delete
  3. Choc belgijskie przedszkole dla dwulatkow bylo otwarte 5 dni w tygodniu, to dzieciaki trzeba bylo zabrac do domu na lunch, a potem dowiezc na popoludniowe 2 godziny ( dane z lat 2001 - 2002).
    Przyznaje sie wiec nieoficjalnie do zatrudnienia Nanny z Polski....Babcie i inni czlonkowie rodziny nie podjeli wyzwania. Z Nanny jestesmy zaprzyjaznieni do dzis.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Myslelismy, ale ze wzgledu na lokalizacje wsi (na lewo za koncem swiata) nanny zazyczylaby sobie samochodu oraz jako takiej domowej przestrzeni. Kupic samochod, chocby i stuletni oraz przeniesc sie do wiekszego domu? I znowu budzet do zera :-)

      Delete
    2. Lokalna Nanny ( polska, chinska, hiszpanska....) z wlasnym miejscem zamieszkania i z wlasnym transportem. Moze warto zapytac czy znajome Mamy, odrabiajace pelny etat przy wychowywaniu wlasnego potomstwa, czy nie skusily by sie na kilka dodatkowych penny za pomoc znajomej z piaskownicy? Czasem dziala..

      Delete
  4. No to macie zgryz, w realu nie śmieszny ani trochę. Aż się nie chce wierzyć, że w cywilizowanym kraju takie absurdy! Czyżby w Polsce, gdzie żłobki i przedszkola są otwarte w rozsądnych godzinach było pod tym względem lepiej, no i apteki i recepty sensowniej działają? A Dynia jeszcze nie raz cię zgorszy przekleństwem, nawet się nie obejrzysz. Takie jej prawo :-)) i kolej rzeczy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cudze chwalicie :-) A jednak. Przedszkole jest otwarte przez tydzien, ale dla starszych i realizuje sie w sesjach sniadaniowych i popoludniowych z przerwa na lunch, w czasie ktorego dziecko trzeba odebrac i nakarmic we wlasnym zakresie. Biezaca dyrekcja odchodzi w listopadzie na emeryture, liczymy, ze nastapia jakies zmiany. Tak naprawde jednak stoimy pod murem. Przedszkole spadlo nam z nieba. Do wyboru mamy wszak to z wydzielona polska grupa narodowosciowa i takie, w ktorym dziecmi zajmuja sie szesnastolatki. Kazde z nich dziala w systemie poldziennym jeno sa blizej, bo bezposrednio we wsi :-)

      Delete
  5. Wyjaśnienie fenomenu przedszkoli czynnych w dziwnych godzinach jest proste: opiekunkami są kobiety, które też mają dzieci ale zgodnie z obowiązującym trendem, chcą sie realizować zawodowo. Na pół etatu, żeby mieć czas dla własnch dzieci. I się realizują. A jak chcesz babo pracować na cały etat, albo nie daj Boże jeszcze tzw karierę robić, no to już twój problem. Na temat systemu, można by godzinami. Tak więc rozwiązanie Chillax jest optymalne - tylko na jaki wariant językowy się zdecydować????? Bawarski???

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niania ze znajomoscia hiszpanskiego koniecznie!
      Jak hiszpanskiego nie znasz to bilingual nie jestes w Hameryce...takie tam inne 4 jezyki sie nie licza: ) . A Dynia moze sobie jescze pomilczec w dodatkowym jezyku...ale jak sie odezwie ...!!!!
      Wersja hard core : tygrysia , chinska Niania : Mazurki Szopena beda wygrywane na pokrywkach od garnkow, w trakcie wykonywania szpagatu
      na rownowazni.

      Delete
    2. :-)))) Wyobrazilam sobie Dynie z mandarynska niania. Rozmawiam ostatnio z tygrysia mama, ze pewnie jest dumna z corki, bo ta wygrala jakis przeglad szopenowski, a tygrysia mi na to, ze corka za malo cwiczy, oj, za malo :-)

      Delete
  6. Jaki sens ma przedszkole dwudniowe, naprawde nie wiem. Nie wiem czy macie w poblizu jakas "Independent"szkole- maja ponoc bardzo korzystne ceny przedszkola i pracuja codziennie.
    Ja natomiast zauwazylam ,ze najpopularniejszym "biznesem rodzinnym" w mojej wsi jest FOSTER CARE! (juz nawet nie domowe przedszkola, bo te pewnie sa bardzej sprawdzane, pod wzgledem bezpieczenstwa i odpowiednich kwalifikacji, a mama kazdy byc moze przeciez). Czyli siedzi taka mama w domu, kosztow opieki nad wlasnym potomstwem nie ponosi i jeszcze jej placa. Nie pisze tego,Bron Boze, jako rozwiazanie waszej bolaczki :-), obserwacja ze szkolnego podworka jedynie, jak to inni sobie z systemem radza. A ile dzieci wymaga takiej opieki to juz inna kwestia i inne sluzby.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Dynie uwielbiam!

    akulka
    (transferem od Zoski)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Akulko, witaj! Siadaj w sektorze dla VIPow!
      Pech w tym, ze niewiele tu mamy :-)Sprobujemy jakos ustawic logistyke, bo fakt, ze tu na koncu swiata jest montessorianskie przedszkole upatrujemy jako znak od Opatrznosci :-) Ale jak sie nie da, trudno...
      Ach, foster care! Jasne. U nas tez.
      Masowo, po weekendowym kursie, tak jak z opiekunkami od dzieci. Niestety.

      Delete
  7. Wow! to normalnie przedszkolny fakultet wam się trafił. A certyfikat Dyni wystawia, albo chociaż Europejskie Prawo jazdy? I co ja się dziwię, że studenci nie przychodzą mi na zajęcia, skoro oni od przedszkola przyzwyczajeni do niskiej frekwencji. Wyślij Dynię do mnie! Taniej będzie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, odwazna Bebe!
      Jak nic wysle :-)
      Tez mi sie skojarzylo ze studiowaniem. Takie popoludniowe cwiczenia i wyklady :-)

      Delete
  8. mysle, ze gps powinien wystarczyc na poczatek. Zwlaszcza, ze o droge Dynia nie zapyta :)) A jak pozna droge, to i to nie bedzie potrzebne :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bedziemy kruszyc ciasteczka. Powinna trafic :-)

      Delete
  9. A moze Ty piatki zamienisz na czwartki, a Norweski bedzie mial wtorki 'poldniowe'?
    U nas natomiast za przyprowadzenie dziecka 5 minut przed zadeklarowanym pol roku wczesniej czasem placi sie kare 10 PLN. I coz mi po tym, ze przedszkole w budynku obok pracy, jesli nie moge porzucac dzieciny 'za 3 osma' (a deklarowac mozna w interwalach godzinnych)

    ReplyDelete
  10. Ale ze jak... wszyscy rodzice o osmej blokuja szatnie, bo stoja w niej z dziecmi?!
    Zamienilabym, ale w piatki pracuje krocej, wiec rezygnujac z piatkow trace mniej pieniedzy. Pracodawca Norweskiego jest krwiopijca i watpliwe, zeby poldniowo sie udalo. Najbardziej prawdopodobne, ze Norweski bedzie odpracowywal dwie dodatkowe godziny w tygodniu. Pewnie w piatek. Fatalnie, ale lepiej niz wcale...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z 'naszym' przedszkolem jeszcze nie wiem - zaczniemy od wrzesnia... chociaz istnieje szansa, ze nie zaczniemy, bo (pomijajac fakt, ze jeszcze sie nie zaczelo, a mi juz kilka razy podpadla ta placowka), sie nam w okolicy niezbyt odleglej otwiera przedszkole montessorianskie - mocno kuszace...tyle, ze horendalnie drogie..

      ...czyli, ze we wtorki i czwartki Norweski bedzie robil dodatkowe kursy na trasie praca-ochronka-przedszkole-praca-przedszkole-ochronka-praca-ochronka-dom? WOW! ;)

      Delete
  11. czyli służbę zdrowia mata jak w Polsce, socjal dziecięcy macie jak w Polsce, pewnie rynek pracy teraz też jak w Polsce. i tylko pogoda gorsza

    ReplyDelete
    Replies
    1. I tu nasuwa sie oczywiste pytanie: na jaka cholere, wy tam na tej Wyspie :-))))

      Delete