Image Slider

1055

[28 Feb 2011] (...) Porzuciłam wieżę z sit – w ramach pracy zawodowej przesiewam świat przez sita, cokolwiek wpadnie mi w ręce przeciskam przez mikronowe oczka, dajcie mi wielbłąda, a przepchnę go przez ucho igielne, wieża z sit sięga mi już nad głowę –  porzuciłam, wyszłam, wygenerowałam złowrogie słupki współczynników absencji, wsiadłam w pociąg, przejechałam trzy hrabstwa. Szpital. Szpital,...

1054

[26 Feb 2012] (...) - Nie, Dyniu, dziś nie ubieramy kostiumu tygrysa. Zostaw, proszę, tygrysa. Podnieś się z podłogi. Przestań wcierać smarki w dywa... ZOSTAW TYGRYSA! Złożyłam uroczyste śluby. Ślubowałam nie przykładać już do poczynań Dyni, żadnej ludzkiej, ziemskiej logiki. (...) Wiosna. Po polach hasa numerowana jagnięcina. We wsi obok, za dobrami ziemskimi królowej albo Guy’a Ritchie, gdzie...

1053

[25 Feb 2012] (...) - Dyniu, powiedz: jabłko. - Aplep. - Jabłko? - APLEP! (...) - ... i już wiadomo czemu wyginęły dinozaury... – Norweski dyskretnie kiwnął głową w kierunku masy dziecięcej, która jak ogromny fagocyt pełzała po podłodze wchłaniając to, co napotkała po drodze. Balony, noworodki, kredki, materiały do ZPT, przedstawicieli własnego gatunku... Wewnątrz masy darł się wyjątkowo wywrotny...

1051-1052

[23-24 Feb 2012] (...) Własnego zdania Dynia ma w naddatku. Ten surplus można by eksportować do krajów o niskim poczuciu samostanowienia. - Rajtki w paski, czy w kropki? Ni w paski, ni w kropki. Dynia wyciąga z szuflady kostium kąpielowy i obstaje, że to jej odzież wyjściowa. - Buty, czy kalosze? Z kostiumem kąpielowym, kaczko, najlepiej konweniują kapcie. - Wózek, czy per pedes? Dynia chce być...

1050

[22 Feb 2012] (...) Planowaliśmy dzień wolny od pracy i dziecka, ale skoro dziecko w kropki... cóż, towarzyszyło nam w roli przyzwoitki. Planowaliśmy przedpołudniowy seans w kinie. Ale skoro dziecko w kropki... zresztą, co można obejrzeć przed południem? Kermita, Buzza i jelonka Bambi. Skoro z nami dziecko w kropki to przynajmniej odbiliśmy dziecku buty. Do tej pory jedyną świątynią Dyni był dział...

1049

[21 Feb 2012] (...) - Powiedziała, że będzie rozmawiać wyłącznie z tobą. – mówi posłaniec, pada w piernaty i zasypia na cito. Druga trzydzieści. Antracytowa noc. - MAMAMAMAMAMAMAMAMAMAMAMAMAMAMAMAMA! – niesie echem przez antracyt. - Tata?  - wołam z nadzieją. - NOŁ! - Wody? - NOŁ! Mielę w zębach słowa nieobyczajne, wzuwam paputy, wymacuję pod łóżkiem okulary (niby po co?), włączam autopilota,...

1048

[21 Feb 2011] (...) ... nie zdjęli, bo byli przekonani, że to część koszyka o kluczowym, istotnym, acz nieznanym im jeszcze przeznaczeniu. Wiele jeszcze przed nimi pułapek. Kudłate Dzieciątko leży pólgołe, bo opanowało sztukę pospiesznego rozbierania się ze skarpet i rękawic. - Patrzcie – mówię - zbiegiem okoliczności przywiozłam waszemu niemowlęciu wdzianko z miejscem na stopy i z mankietami z zakładką,...

1047

[19 Feb 2012] (...) Ospa, na szczęście, okazała się odrzutem z eksportu. Kropka tu, kropka tam. Trzy burrito, dwa jabłka, gofr z truskawkami, banan, opakowanie jagód... Przyschło, zaschło. Poszłyśmy przez wieś na czekoladę, bo Dynia źle znosi areszt domowy. (- Szusszusszusszusszusszus... – mantrował hobbit snując się przez cały ranek z parą kaloszy pod pachą, by ostatecznie rozbić obóz pod drzwiami...

1046

[18 Feb 2012] Jedno w połącz-kropki, drugie suchotniczo kaszle. Wymknęłam się pod osłoną nocy do stolicy, choć winnam zostać, smarować wykwity, poić herbatą i podawać chusteczki. Przyjęła mnie Matka Boska Czarnogórska w piżamie, opromieniona debiutanckim macierzyństwem, ojciec Józef święty – niezmordowanie animujący pluszowym słoniem i kudłate Dzieciątko o ogromnych oczach w kolorze gorzka czekolada...

1045

[17 Feb 2012] (...) Suplikuję. Od spy wietrznej (i zawietrznej), głodu, ognia i wojny... Dynia ma ospę. To ci niespodzianka (!). Na ospę pomaga opakowanie jagód, porzeczkowa bułka, piana z kawy wybierana palcem, maślane ciastko, dwa jabłka, wstążka z truskawek, talerz curry z warzyw, miska ryżu i kilka owocowych batoników. A nawet jeśli nie pomaga to nie wydaje się szkodzić. - Czy podajecie Dyni...

1044

[16 Feb 2012] (...) Dynia nie dokończyła obiadu. Świat wstrzymał oddech. Czarny czwartek na giełdzie. Lecą w dół akcje koncernów spożywczych. - To na pewno zęby. – uczepił się  Norweski poręcznej teorii, bo każda inna, na przykład, że wszystkożernej Dyni nagle się odechciało, byłaby nie do zniesienia. Teoria kuleje. Dynia nie wzgardziła deserem. ... - Dlaczego nie zjadłaś marchewki, hę? – przesłuchuję...

1043

[15 Feb 2012] (...) Z notatek ochronki: Pobili się o policyjny kostium. Ponieważ negocjacje (Rubenito zakłada koszulę, Dynia spodnie lub odwrotnie) nie przyniosły rezultatu, kostium ostatecznie skonfiskowano. Dyni może brakować kilku włosów na głowie. Jeśli to stanowi jakąś pociechę, Rubenito jest mocno porysowany. (Obetnijcie Dyni paznokcie!) ©kac...

1041-1042

[13-14 Feb 2012] (...) - Up Up mnie pchła! – irytuje się stratowany Rubenito, macha rekami i domaga się, o! naiwny, dziejowej sprawiedliwości. - Pchła! Niegrzeczna ty Up! Pchła! – niesie głos przy gruncie. Up Up wygina usta w podkowę, drży jej  broda, wyciska z oka pokaźną łzę. - Zobacz, no zobacz, co zrobiłeś! Przecież ona jest malutka (...akurat!...), przecież ona płacze (...akurat!...),...

1035-1040

[8-12 Feb 2012] (...) U kresu konsensusu z obawy, że rozpierzchniemy się tuż przed końcowym raportem, przykuto nas na krótkich łańcuchach do biurek. Polska nauka parzyła więzienną herbatę, islandzka nauka przecięła łańcuchy i uciekła, holenderska nauka czytała książkę, a Fińczyk... Fińczyk zaczął bawić mnie rozmową. - Fińczyku –  wyznałam u kresu trzeciej godziny sugestywnego czekania i sugestywnej...

1033-1034

[6-7 Feb 2012] Matka Unia oszczędza. Przykręca kaloryfery i  parzy kawę ze smutnych, kwaśnych fusów. Nic to jednak w porównaniu z bolesnym, rozpaczliwym procesem osiągania konsensusu. Dla konsensusu potrzebny jest wspólny język, a to wbrew pozorom rzadkość wśród zebranych, choć jak przypuszczam, w życiorysy wpisano tu sobie niejedno. Nie mamy wspólnego języka, delegacja z kraju, którego nazwę...

1026-1031

[1-5 Feb 2012] Wieczna ospa nie trwa wiecznie. Wracam do spraw na chłodno. Rodzinny mimo, że na termometrze wrażonym w moje ucho zarejestrował trzydzieści dziewięć i pięć, łagodnie zasugerował, że o ile nie pracuję na oddziale onkologicznym,  mogę następnego ranka stawić się w pracy. Ostatecznie przecież kropki oszczędziły mi twarz, prawda? Praca poinformowana o kropkach wyraziła współczucie...