[23 Jul 2013]
(...)
I oto urodziła chuda księżna potomka i dziedzica korony.
I wydawało się, że cały naród miał skurcze, parł zbiorowo, a Nick z Davidem trzęsącymi się rękami przecinali pępowinę, lecz, gdy przyszło co do czego wszędzie wokół sami malkontenci.
A to, że jakiś taki za gruby ten dziedzic, że tam zaraz wielkie ajwaj, urodzić, że ile można na wszystkich kanałach BBC wejście do szpitala live oglądać, że to z naszych podatków ten szlachetnym kamieniem inkrustowany apartament z klimatyzacją, że standardowa matka zwykle rodzi w autobusie, bo ją zbywają z izby przyjęć , że księciu już na ojcowskim, a w przypadku zwykłych ziemian ojcowski się nie należy pre partum, że ojejuniu, ile to wszystko będzie kosztować, że imię na pewno dostanie głupie oraz że na pewno będzie rudy i łysy (!).
Szwedzi na wieść o szwedzkim królewskim potomku z radości zaczęliby zapewne śpiewać folklorystyczne pieśni i tańczyć wokół ukwieconego słupa zażywszy akwawitu.
Tu, ani śladu dekoracji, żadnych zdjęć królewskich wylepionych w brudnych oknach, żadnego balonika z inskypcją ‘long live royal boy’. Nikt tu ku komemoracji nie rozdaje na ulicach ciasteczek glazurowanych niebieskich lukrem, a w stołówce, ni śladu Union Jacka wbitego w fasolkę, ani też żadnego menu inspirowanego królewską placentą.
Jakby się nie zdarzyło.
Żadnych ku czci spontanicznych gestów bezinteresownych i bezzwrotnych. Żadnej życzliwej uciechy.
(Kwitną natomiast oferty z cyklu: talerzyk Royal Dulton z królewską babunią - kup dwa zapłać za jeden, albo ‘steal Kate’s maternity style’ - dwadzieścia procent rabatu.)
Czyja jest więc ta monarchia, pytam, czyj królewicz i jego z ludu wzięta królewna, czyja królowa Elżutka z pankreatycznym mężem w windsorskim skansenie, czyj ten cyrk ze złotą karocą i gdzie się podziali wszyscy wierni rojaliści?
Stoją pod pałacem w tłumie japońskich turystów?
(...)
Złożyliśmy reklamację w kwestii piernata.
W najgorętszym dniu lata załoga pralni zmuszona była rozwiązać i zajrzeć do siedmiu tysięcy trzystu trzydziestu pięciu worków z piernatami, by ostatecznie zlokalizować nasz.
Podobno był w ostatnim.
Odnoszę wrażenie, że nie jesteśmy tam popularni.
©kaczka
(...)
I oto urodziła chuda księżna potomka i dziedzica korony.
I wydawało się, że cały naród miał skurcze, parł zbiorowo, a Nick z Davidem trzęsącymi się rękami przecinali pępowinę, lecz, gdy przyszło co do czego wszędzie wokół sami malkontenci.
A to, że jakiś taki za gruby ten dziedzic, że tam zaraz wielkie ajwaj, urodzić, że ile można na wszystkich kanałach BBC wejście do szpitala live oglądać, że to z naszych podatków ten szlachetnym kamieniem inkrustowany apartament z klimatyzacją, że standardowa matka zwykle rodzi w autobusie, bo ją zbywają z izby przyjęć , że księciu już na ojcowskim, a w przypadku zwykłych ziemian ojcowski się nie należy pre partum, że ojejuniu, ile to wszystko będzie kosztować, że imię na pewno dostanie głupie oraz że na pewno będzie rudy i łysy (!).
Szwedzi na wieść o szwedzkim królewskim potomku z radości zaczęliby zapewne śpiewać folklorystyczne pieśni i tańczyć wokół ukwieconego słupa zażywszy akwawitu.
Tu, ani śladu dekoracji, żadnych zdjęć królewskich wylepionych w brudnych oknach, żadnego balonika z inskypcją ‘long live royal boy’. Nikt tu ku komemoracji nie rozdaje na ulicach ciasteczek glazurowanych niebieskich lukrem, a w stołówce, ni śladu Union Jacka wbitego w fasolkę, ani też żadnego menu inspirowanego królewską placentą.
Jakby się nie zdarzyło.
Żadnych ku czci spontanicznych gestów bezinteresownych i bezzwrotnych. Żadnej życzliwej uciechy.
(Kwitną natomiast oferty z cyklu: talerzyk Royal Dulton z królewską babunią - kup dwa zapłać za jeden, albo ‘steal Kate’s maternity style’ - dwadzieścia procent rabatu.)
Czyja jest więc ta monarchia, pytam, czyj królewicz i jego z ludu wzięta królewna, czyja królowa Elżutka z pankreatycznym mężem w windsorskim skansenie, czyj ten cyrk ze złotą karocą i gdzie się podziali wszyscy wierni rojaliści?
Stoją pod pałacem w tłumie japońskich turystów?
(...)
Złożyliśmy reklamację w kwestii piernata.
W najgorętszym dniu lata załoga pralni zmuszona była rozwiązać i zajrzeć do siedmiu tysięcy trzystu trzydziestu pięciu worków z piernatami, by ostatecznie zlokalizować nasz.
Podobno był w ostatnim.
Odnoszę wrażenie, że nie jesteśmy tam popularni.
©kaczka
A Królewiątko BEZ czapeczki!!!!!!!!!!!! Jęknęła Polska z przestrachem.
ReplyDeleteI moge sie zalozyc, pewnikiem bez skarpetek :-)
DeleteCo za kraj... ;-)))
DeleteI moze nawet kapac nie beda, zwyrodnialcy, jeno szmatka krolewiatko przetra :-)
DeleteCzapeczka i jej brak była pierwszym i najczęściej powtarzającym się polskim komentarzem. Co kraj to obyczaj.
DeleteA Wyspiarze może się jednak zmęczyli, upały + royal baby nagonka od miesięcy. Teraz wszyscy odetchnęli z ulgą i posnęli ;)
Ale tej nagonki praktycznie nie bylo. I ja obawialam sie, ze glownym tematem przez dziewiec miesiecy bedzie uterus przyszlej krolowej, a wcale nie byl. A przeciez ogladamy wiadomosci, czasem przegladamy gazety, natykamy sie na informacje w sieci... nie bylo nachalnie. I gdybyz jeszcze, naprawde, posneli, gdyby zrobili phi!, jesli nie stac ich na zyczliwa mysl, po prostu zignorowali temat, a tu splywa cala rzeka zolci... a coz ten krolewicz winien?
DeleteKompletnie bez sensu.
A główny nurt medialnego szumu pochodził z Polski :)
DeleteA nikt sie w ojczyznie nie zgorszyl, ze matka z dzieckiem opuscila szpital juz na drugi dzien? :-)
DeleteOczywiście! A do tego, że dobrze wygląda! i że tej nieszczęsnej czapeczki zapomniała. No i że Williamowi się też dostało, bo łysy przecież silnie. Nie byłam świadoma, że brak owłosienia skalpu to w PL problem na skalę cellulitu.
DeleteJuż się nawet nie dziwię. Notuję mentalnie i idę dalej.
Tak, tak. Po co to przechowywac w glowie :-)
DeleteWypominanie braku owlosienia jest chyba jakas forma tuszowania narodowego kompleksu - testosteronowi slowianie strzyga sie przeciez na jeza w celu ukrycia problemu i wyeksponowania krepego karku oraz wysokiego czola :-)))
dziękuję. właśnie wyobraziłam sobie Williama jako ostrzyżonego na jeżyka dresiarza :)
DeleteW tej wersji mozna pozbawic go fryzury w mgnieniu oka:
Deletehttp://minifigs.me/shop/lego-royal-baby-minifig-family-includes-kate-and-william/
:-)))
W ten narodowy kompleks upycha się już najmłodszych chłopców. Po krótko ostrzyżonych włosach poznasz Polaka! Na tyle, że Wiewiór stwierdził, że to nasza osobowa cecha narodowa. Nota bene od kiedy jestem z Wiewiórem nie kończą się komentarze z polskiej strony: "O 6 lat starszy? To on stary jest! I do tego łysieje!"
DeleteNie dogodzisz.
Wiewior wysoki jest. Na drabine trzeba wejsc, by sprawdzic, czy lysieje, albo strazakow sprowadzic :-)
DeleteKiedys wspomnialam u Fidrygauki,ze wedlug znanych mi tubylcow Polak jest krotko strzyzony, ma nieregularny ksztalt glowy, wysokie czolo, a w niedziele nosi koszule z krotkim rekawem do slubengo garnituru.
Ekhem...Wiewiór (który, rzeczywiście w polskich rankingach wyglądu nadrabia wzrostem) porywa się nawet o stwierdzenie o naszych rodakach: "big round Polish heads".
DeleteNorweski napomyka o 'pancake faces' :-) Nie zeby tam zaraz z Norweskiego jakis niemiecki Adonis...
DeleteWiewior nadrabia wzrostem, upodobaniem do wieziennej herbaty, zonglerka i urokiem osobistym :-)
A! Kaczko! Pokonałaś Googla! Google nie wie, co to znaczy "pankreatyczny"!!! :-)))
ReplyDeleteHa!
DeleteStrzez sie Googlu!
:-)
tak! mój gógel, zagadnięty, proponuje wypisy z Tygodnika Lekarskiego, rocznik 1848!
DeleteDziesiec lat emigracji i zaczynam mowic jak argentynska polonia! :-)
DeleteA u nas na tron wstapil nowy krol a w calej wsi (2500 glow) DWIE flagi. DWIE. W tym jedna w nasza, a jakby nie bylo jest w nas tylko cwierc Belga na cztery persony. A ty mowisz, ze na Wyspach nie wiadomo czyj to krol;)))))))))))))))))))
ReplyDeleteNiby monarchia, a nikt sie do krola nie przyznaje :-) Jesli jest zbedny to zamiast mamrotac i zlorzeczyc pod nosem, wypowiedziec krolowi - przecudnie ten scenariusz opisala Sue Townsend w http://en.wikipedia.org/wiki/The_Queen_and_I_%28novel%29 - i wybrac inny ustroj, na przyklad despotyczna tyranie.
DeleteProblem w tym ze Belgia to nie UK. Chca czy nie chca - bez krola sie rozpadnie.
DeleteTo w Polsce pokazują tylko wesołych i świętujących Brytyjczyków, i kolejki, żeby zobaczyć akt urodzin
ReplyDeletenawet pozazdrościłam, że oni to się umieją cieszyć, bo u nas w hipotetycznie analogicznej sytuacji byłoby tylko psioczenie, złorzeczenie i plucie jadem
w końcu w Polsce cieszenie się cudzym szczęściem nie jest w dobrym tonie, to takie niepolskie ;) http://wumo.com/2009/09/15 ;)
Czyli jednak pokazuja wybiorczo Londyn i rogatki. Prowincja bulgocze zawiscia, pluje jadem i produkuje komentarze jakoscia zblizone do tych z onetu. I nie rozumiem logiki, bo nie dalej niz rok temu slub byl okazja do swietowania na ulicach nawet w naszej wsi. Czym sie narazil krolewicz?
Delete:-)
wystarczy, że jest... resztę można sobie dowolnie dopisać (a kiedyś reszta była milczeniem ;)
Deletei komu teraz ja mam wierzyć tvn-owi czy Kaczce?
ReplyDeletepokazują co rusz jak to pięknie się świętuje narodziny, aż żal nas tu bierze, że my to nigdy tak żadnego dziecięcia na świecie witać nie będziemy... czyli co? telewizja jednak kłamie? a ja jej tak ślepo wierzyłam...
no ale teraz to mi przynajmniej nie żal i jakoś tak mimo wszystko lżej na sercu, że nie tylko nasi rodacy żółcią zalewają...
I ja sama nie wiem, czy obracam sie wsrod reprezentatywnej grupy spolecznej? No, ale chyba tak, jesli do pracy jade przez trzy hrabstwa, a pracuje wsrod najrozmaitszych typow i prototypow :-)
DeleteOtoz ciesza sie w telewizorze.
Nie spotkalam nikogo, kto cieszylby sie poza kamera.
I tu potrzebuje socjologa, bo sama nie potrafie zrozumiec dlaczego.
Może chcieli księżniczkę (:
DeleteHm. Chyba czas odgrzebać telewizor i zobaczyć onego.
ReplyDeleteChyba tylko ja jedna na calutkim bożym świecie go nie widziałam. No, może jeszcze jacyś fakirzy hinduscy zamurowani na wieki w jaskini.
A Norweski spał bez piernata na czas odbicia właściwego z pralni?
Alez prosze!
DeleteTu sobie mozesz wydrukowac onego z rodzicami i ustawic na biurku :-)
http://news.uk.msn.com/royal-baby/print-your-own-royal-baby
Norweski ukradl natenczas moj piernat. On nawet w tropikach zawija sie w piernat, podczas gdy ja niekoniecznie :-)
Jajogłowi to oni nie są ;)
DeleteNo właśnie, Małż też jak naleśnik- w rulon, dziwne.
To chyba jakaś izolacja i alienacja. Ma pewnie głębszy filozoficzno-kosmiczny wymiar, co my tam wiemy ;)
Nie wyprobowalam, ale moze mozna w nich cos schowac? :-)
DeleteZawijania nie psychoanalizuje, bo jeszcze by sie okazalo, ze albo sie przepoczwarza, albo manifestuje odtracenie... Poza tym zwinietego w rulon latwiej przeturlac na skraj lozka :-)
owijać siebie jak siebie, ja zaczęłam wreszcie lepiej spać, jak przekonałam męża, że jego troskliwość jest wspaniała, ale naprawdę mi jest w nocy gorąco i nie po to wystawiam a to stópkę, a to pupę spod kołdry, żeby on mi ją natychmiast okrywał, bo przecież się przeziębię :)
DeleteTo sa tacy mezowie?!
DeleteNorweski kradnie zuchwale kazde spowicie - koldry, poszwy, przescieradla... czlowiek-kaczka sie budzi zamarzniety w srodku nocy i musi wyszarpywac swoje :-)
po pierwszym zdaniu już myślałam, że się z Kaczką nie zgodzę, będę kontrować i bronić Kasi, a tu masz! Wredne te ludzie na caluśkiiej ziemi.
ReplyDeleteCiężką robotę sobie wybrała chudzina, dzielnie się spisała i to na oczach całego (nawet obojętnego w większości) świata. Jakby mi się tak w brzuch wgapiali, to bym w życiu nic nie powiła!
P.S. eko nie eko, lakier na malutkich pazurkach mnie wkurza i mogę się z Kaczką spierać do upadłego!
Mnie tez wkurza, ale powiedzmy, zem wybrala mniejsze zlo. Mlodziez doswiadczyla, sprobowala, nie ma juz poczucia, ze jest wyalienowana z grupy pomalowanych (ochronka sie lakieruje i lada dzien pewnie oddalaby mi dziecko pokryte jakims akrylem), jest nadzieja, ze sfiksuje sobie teraz na czyms innym, a butelki lakieru pokryja sie kurzem.
DeleteWredne pod kazda geograficzna lokalizacja. A co taki maly winny, ze mu przyszlo sie krolem urodzic?
Moje biuro co pol godziny sprawdzalo wiesci z Londynu (i to nie tylko zenska czesc). A na slowa antyrojalistow zawsze przytaczam najbardziej przyziemny argument - utrzymanie dworu kosztuje ow 60-cio milionowy narod ok. 35 mln funtow (ok 175 mln pln) rocznie. Nasz prezydent kosztuje polskich podatnikow 300 mln pln. O krolowej i niektorych jej potomkach slyszal kazdy, naszego prezydenta nie zna prawie nikt. O innych PR-owych aspektach nie ma co nawet wspominac. Pozdrawiam z Belfastu.
ReplyDeletePozdrawiam Belfast!
DeleteCzyli na szczescie, jednak nie wszedzie jadowici cynicy!
To prawda, ze nie zna - ostatnio Norweski byl mnie zapytal, kto prezydentuje w Polsce i intelektualnie zaslablam :-)
Blogujesz i lubisz to robić? Wykorzystaj to i weź udział w konkursie dla blogujących rodziców:
ReplyDeletehttp://beticco-baby.blogspot.com/2013/07/konkurs.html
NAGRODA: Konik na biegunach! : )
No nie wiem, ledwie mi sie udalo Dynie przekonac, ze na razie nie zostanie amazonka z zywym kucykiem, a teraz mialabym utrwalac te kolejna presje grupy rowiesniczej :-)
DeleteLakier - tak, zrywanie sie z pracy miedzy jedenasta trzydziesci, a dwunasta pietnascie, zeby zdazyc do szkolki jezdzieckiej dla trzylatkow - nie!
W naszym tiwu wygląda, że się cieszą. Nawet im trochę tej radości zaczęłam zazdrościć, bo się nic u nas nie dzieje i spontanicznej radości z czegokolwiek brak.
ReplyDeleteMam komunikat dla marudzących: royal baby JUŻ jest łyse. Dobrze, że chociaż William ma poczucie humoru ;).
Pewnie sa tacy, ktorzy sie ciesza, ale jest tez i cala gromada bezmozgich hejterow. To mnie zaskoczylo, bo wierzylam, ze takie rzeczy dzieja sie wylacznie na polskim onecie, a wszedzie indziej bulka przez bibulke. A skad!
Delete:-)
Tha. I pewnie żadna z tych "matekpolek" tudzież "matekniepolek" nie chciałaby być na miejscu Kate. Ja tam osobiście, gdybym sobie była żoną i matką króla, też bym sobie pozwoliła zrobić w klimatyzowanym apartamencie piękny make-up i fryzurę.
ReplyDeleteNormalnie ludzie nie potrafią się cieszyć, że urodził im się mały , fajny, zdrowy człowieczek. I że chyba są szczęśliwi.
Ale co tam. Dzień po porodzie i ona "jeszcze ma brzuch!" jęknęła połowa hejtersów na onecie.
Grunt, że Norweskiemu ciepło. ;)
Ja, jak Hermi, twierdze, ze chyba by mnie trafilo rodzic na oczach swiata. Nic bym nie powila :-)
DeleteW takim razie punkt dla miejscowych. Podobno matki na tutejszych forach internetowych obwolaly Kate swa idolka, dlatego wlasnie, ze 'ona jeszcze, jak kazda normalna kobieta po porodzie, nadal ma brzuch i nie wstydzi sie go pokazac'.
Okazuje sie, ze dla glupoty tudziez podlosci, choc w sumie stawiam raczej na glupote (podlosc ostatecznie wymaga jednego pewnego IQ, o ktore nie posadzam hejterow) nie ma geograficznych granic. Nie ma zadnych granic. I tak, jak ostatnio nieomal rozjechal mnie chrzescijanin z ryba na masce i etykietka 'Jezus nadchodzi' (jeszcze chwila, a moglabym sie przekonac) i dosc nieuprzejmie mial mi za zle, ze przestrzegalam przepisow ruchu drogowego, tak i oniemialam, gdy czlonkowie religijnej, chrzescijanskiej kongregacji zaczeli strzykac jadem w narodzonego krolewicza, ze oto juz korzysta z przywilejow, a przeciez powinien od poniedzialku sluzyc narodowi. Mysle, ze jakakolwiek analiza tropem takich mysli, prowadzi predzej, czy pozniej do autodestrukcji mozgu. Zapisuje, ide dalej ;-)
A Norweskiemu i owszem, bo teraz ma dwa piernaty :-)
Gwoli ciekawostki, świętować można i tak:
ReplyDeletehttp://www.kids-bookreview.com/2013/07/review-shhh-dont-wake-royal-baby.html
(okładka przyznam nader zachęcająca: Elżbieta na spadochronie w piżamie w korony i szaleństwem w oczach :)
oraz swego rodzaju prequel:
http://www.kids-bookreview.com/2013/07/review-royal-fairytale_24.html
Ogladalam druga skuszona kreska ilustracji.
DeletePierwsza musze namierzyc :-)
Pierwsza to istna perełka!
Deletewidać tylko w Polsce ten szał na narodziny królewicza, lodówkę otwieram a tam królewicz (bez czapeczki) w schludnym kocyku :)
ReplyDeleteKaczko, podczytuję Cie od kilku dni namiętnie i jestem zachwycona Twoim blogiem. Będę wracać :)
Trawa zawsze zielensza na krolewskim trawniku :-)
DeleteWitamy!
Zapraszamy do pierwszych rzedow! :-)
O, a to sie dowiedzialam (z komentarzy glownie), ze jesli nie jest sie rojalista, nie widzi powodu dla ktorego jedno dziecko z 2200 urodzonych w kraju tego dnia jest takie SPECJALNE, ze az 3-minutowy news musi byc emitowany na okraglo przez kilkanascie godzin, to jest sie automatycznie hejterem (co za obrzydliwe slowo), napedzanym zolcia?
ReplyDeleteDla mnie to calkowiecie normalne, ze narod zlaicyzowany nie widzi powodu, dla ktorego mialby czcic dzieciecie, ktore wylacznie z racji urodzenia ma jakies przywileje (a chocby i obowiazki - tylko tak naprawde co to za obowiazki? bo duzo lepszy, i tanszy, PR, to robi wielu innych przedstawicieli tego narodu. A i Cath Kidston, gdyby musiala, to by sobie inne motywy na scierki znalazla).
Ola (tak, ta z Dzikiej Polnocy :))
Olu, mysle, ze chodzi tu wylacznie o proporcje. Jesli jestem zlaicyzowana, nie czcze dzieciecia, nie podoba mi sie, ze ma przywileje to wzruszam ramionami, wylaczam telewizor i ide dalej pozostawiajac sprawe bez komentarza (albo pokojowo probuje zmienic ustroj). Niekonstruktywna krytyka z cyklu 'bo jest gruby, lysy, kostropaty i ma krzywy zgryz' jest zenujaca. A taka sie wylewa przez tutejszy internet i za nia stoja hejterzy. I to mnie zaskoczylo, bo dotychczas, gdy zagladalam czasem na polskie fora, slyszalam ze to tylko u nas tak nienawistnie i bezinteresownie zlosliwie. A tu okazuje sie, ze wcale nie tylko u nas.
DeleteJesli natomiast wokol jest tylu antyrojalistow to czemu do licha utrzymuje sie dwor i dworzan. Sue Townsend w 'Queen & I' pokazala, ze moze byc inaczej. A moze to po prostu brytyjska natura, ktora doskwiera mi coraz bardziej - zlorzeczyc i knuc za plecami, a do kamery usmiechac sie szeroko eksponujac diasteme i calkiem przeciwne poglady do tych wyglaszanych przed chwila?
Poza tym, ustroj na Wyspie jest monarchia parlamentarna z Elzutka jako monarchinia i czy mi sie to podoba, czy nie (mnie akurat powiewa dosc rowno jak flaga na palacu, gdyz nie planuje sie neutralizowac) to jest obowiazujacym ustrojem, zatem narodziny potencjalnego krola sa, jakby na to nie spogladac, wydarzeniem specjalnym.
I nie chodzi tez, tak mysle, o czczenie dzieciecia. Moze o zwykly usmiech, ze och, jej - sie urodzil i ze latwego zycia pewnie miec nie bedzie. Moze przegapilam wydarzenia okoloslubne, ale nie przypominam sobie az takiej zlowrogosci. Przeciwnie, ludzie dekorowali domy flagami, urzadzali uliczne imprezy, pikniki, etc. Spodziewalam sie, ze i w ten poniedzialek stana sie na moment zyczliwsi.
A Krolewicz, ktorego nie lubie z Krolewna wielce mi neutralna staneli na wysokosci zadania. Uwineli sie z porodem, pokazali dziecko i znikneli na wsi nikogo swoim Dzordzem nie klujac po oczach.
Ot, tyle.
Neutralizowac! :-)))
DeleteNaturalizowac, dla jasnosci, tez sie nie planuje!
Kaczko, nie neutralizuj sie! A z naturalizacja to jak tam sobie uwazasz, ja nie planuje :)
DeleteA tak z ciekawosci, to gdzie slyszalas te komentarze?
Bo ja spotkalam sie jedynie z reakcjami: "mam to gdzies" oraz: "mam to gdzies, i przestancie juz gledzic w kolko o tym samym" (ta druga reakcja to na ostatnie 24 h przed porodem i kolejne 24 po porodzie - wczesniej faktycznie byla cisza).
Obie reakcje w domysle maja: to sa sympatycznie wygladajacy, pewnie fajni ludzie, ale skad wlasciwie wokol nich ten caly ambaras? (chodzi o glebsza, bardziej filozoficzna odpowiedz niz te oczywista :P)
Tylu antyrojalistow wokol... no ale sa jednak Brytyjczykami, a ci maja wdrukowane "if it ain't broke, don't fix it." Sama jestem ciekawa ile status quo sie jeszcze utrzyma :)
Mysle, ze jest duza szansa, ze z Karolem na tronie nie bedzie juz tak rozowo, kto wie co wtedy ma szanse sie wykluc... chyba ze dla ratowania monarchii zdecyduje sie on na abdykacje... ale to juz ja sama pisze takie dalekosiezne scenariusze, rzeczywistosc moze byc oczywiscie zuplenie inna :)
Ola
Komentarze uslyszalam wsrod wspolpracownikow i w pociagu. Potem zajrzalam na msn.
DeletePodsumowujac:
Lepiej w Nilu nago brodzic,
niz ksieciuniem sie urodzic!
Lepiej wpasc w pokrzywy zadkiem,
niz z Windsoru miec prababke!
ja parłam, co prawda do drinka :D ale w międzyczasie dostawszy wieści, że urodził się prawdziwie wypasionym niemowlakiem jak moi synowie kiedyś, zakrzyknęłam "long life the king", bo jakżeby inaczej ;)a napój piłam z imperialistycznych kolonii skomponowany, pozdrawiam Kaczko :)
ReplyDeleteSzacun!
DeleteUrodzic czterokilowe to niebyleco!