[21 Jul 2013]
(...)
Źle się robi od nadmiaru słońca.
Tydzień temu przekonałam się boleśnie, że jeśli młodzież zechce to wysika z siebie trzydzieści litrów płynu, które to przeciekną przez trzy poduszki, dwa koce i narzutkę dla kota tak, by złośliwie wsiąknąć w Norweski piernat.
(A mówił, 'nie układaj jej na moim piernacie', a ja mu na to, sycząc przez zęby: ‘wszystko mam zawsze pod kontrolą w tym domu, to nie wątp nawet, że i dziecięce cynaderki!’. I mnie pokarało.)
Sześć warstw!
Sześć warstw i ten cholerny piernat.
The princess and the pea.
THE PRINCESS AND THE PEE (!)
Trzy poduszki, dwa koce i narzutka dla kota mieszczą się w brzuchu pralki.
Piernat nie bardzo. Zawsze trochę wystaje.
(Choć, uderzam się w pierś, eksperymentowałam z mniejszym zaangażowaniem.)
Złożyłam piernat w kostkę, bez wysiłku umieściłam w dużej torbie z Ikei, w jedną rękę chwyciłam tę torbę, w drugą Dynię, w trzecią – ta inwentaryzacja, zapewniam, ma zasadnicze znaczenie dla fabuły, to nie dlatego, że ktoś mi płaci od wiersza – hulajnogę, w czwartą – Edwarda Plastiko, w piątą – walory finansowe, a na plecy zarzuciłam jeszcze aprowizację i sakwy z wodą. Tak uzbrojona udałam się marszem (lub biegiem za hulajnogą) do pralni chemicznej, gdzie zdeponowałam piernat i nawet się przesadnie nie spociłam tą podróżą.
Po piernat kazali wrócić w sobotę.
Wróciłam z Norweskim.
Oddałam kwit, dama za kontuarem zniknęła za firanką i jak ujawniła późniejsza rekonstrukcja wydarzeń – szarpnęła worek u podstawy piramidy worków i żywcem pogrzebała ją lawina piernatów.
Poturbowana dama została odkopana przez współpracownicę i stękając z wysiłkiem (co mylnie zinterpretowałam jako skutek urazu) rzuciła nam na kontuar ... coś.
Coś było białym rulonem, w który mafia sycylijska mogłaby zawinąć zwłoki minimum dziesięciu niewygodnych.
Coś wyglądało jak ... otyły cumulus?
Jak kłąb waty cukrowej dla Guliwera?
Jak gatunek wieloryba-albinosa wyrzucony na brzeg?
Ostatnim nieroztopionym neuronem odnotowałam rozmiar i zdaje się nawet zapytałam, czy to aby nasze?
‘A czyje niby miałoby być?’ – odpowiedziała dama dość obcesowo (a mówią przecież, że near-death experience zmienia człowieka na lepsze!) i ja bez refleksji kupiłam tę logikę, choć przecież teraz, gdy mózg mi się schłodził, widzę, że mogło należeć do każdego. Piramida piernatów świadczyła, że co drugi mieszkaniec wsi nasikał sobie w kołdrę.
Ba! Powieka mi nie drgnęła, gdy Norweski zarzucił rulon na plecy i się złamał w trzech miejscach.
Ba! Gdy z trudem upchnęliśmy wieloryba w bagażniku, gdy udało nam się bagażnik zamknąć skacząc nań z rozbiegu, wymyśliłam naprędce teorię, że oto winniśmy być wdzięczni – piernat nabrał gabarytów za przyczyną rewolucyjnych, nowoczesnych technik pralniczych.
Ba! Nawet w domu, gdy otworzyliśmy worek, a piernat zrobił PUFFFFF! i najpierw wypełnił swoim piernactwem każdą wolną przestrzeń, a potem zaczął wyłazić oknami, nawet wtedy skłaniałam się, ku teorii że istnieje racjonalne wyjaśnienie.
Dopiero, gdy Norweski znalazł etykietki o treści ‘XXXL Double King Duvet Super Size’ a także ‘This piernat belongs to Mrs. Spires’ przyszło mi do głowy, że istnieją przesłanki, by przyznać, że podprowadziliśmy piernat jakiejś zziębniętej staruszce.
Albo całej wiosce.
I teraz stoję bezsilna naprzeciw problemu, jak po wyjęciu z worka odwieziemy ten piernat z powrotem?
(...)
Manikjur i pedikjur.
©kaczka
(...)
Źle się robi od nadmiaru słońca.
Tydzień temu przekonałam się boleśnie, że jeśli młodzież zechce to wysika z siebie trzydzieści litrów płynu, które to przeciekną przez trzy poduszki, dwa koce i narzutkę dla kota tak, by złośliwie wsiąknąć w Norweski piernat.
(A mówił, 'nie układaj jej na moim piernacie', a ja mu na to, sycząc przez zęby: ‘wszystko mam zawsze pod kontrolą w tym domu, to nie wątp nawet, że i dziecięce cynaderki!’. I mnie pokarało.)
Sześć warstw!
Sześć warstw i ten cholerny piernat.
The princess and the pea.
THE PRINCESS AND THE PEE (!)
Trzy poduszki, dwa koce i narzutka dla kota mieszczą się w brzuchu pralki.
Piernat nie bardzo. Zawsze trochę wystaje.
(Choć, uderzam się w pierś, eksperymentowałam z mniejszym zaangażowaniem.)
Złożyłam piernat w kostkę, bez wysiłku umieściłam w dużej torbie z Ikei, w jedną rękę chwyciłam tę torbę, w drugą Dynię, w trzecią – ta inwentaryzacja, zapewniam, ma zasadnicze znaczenie dla fabuły, to nie dlatego, że ktoś mi płaci od wiersza – hulajnogę, w czwartą – Edwarda Plastiko, w piątą – walory finansowe, a na plecy zarzuciłam jeszcze aprowizację i sakwy z wodą. Tak uzbrojona udałam się marszem (lub biegiem za hulajnogą) do pralni chemicznej, gdzie zdeponowałam piernat i nawet się przesadnie nie spociłam tą podróżą.
Po piernat kazali wrócić w sobotę.
Wróciłam z Norweskim.
Oddałam kwit, dama za kontuarem zniknęła za firanką i jak ujawniła późniejsza rekonstrukcja wydarzeń – szarpnęła worek u podstawy piramidy worków i żywcem pogrzebała ją lawina piernatów.
Poturbowana dama została odkopana przez współpracownicę i stękając z wysiłkiem (co mylnie zinterpretowałam jako skutek urazu) rzuciła nam na kontuar ... coś.
Coś było białym rulonem, w który mafia sycylijska mogłaby zawinąć zwłoki minimum dziesięciu niewygodnych.
Coś wyglądało jak ... otyły cumulus?
Jak kłąb waty cukrowej dla Guliwera?
Jak gatunek wieloryba-albinosa wyrzucony na brzeg?
Ostatnim nieroztopionym neuronem odnotowałam rozmiar i zdaje się nawet zapytałam, czy to aby nasze?
‘A czyje niby miałoby być?’ – odpowiedziała dama dość obcesowo (a mówią przecież, że near-death experience zmienia człowieka na lepsze!) i ja bez refleksji kupiłam tę logikę, choć przecież teraz, gdy mózg mi się schłodził, widzę, że mogło należeć do każdego. Piramida piernatów świadczyła, że co drugi mieszkaniec wsi nasikał sobie w kołdrę.
Ba! Powieka mi nie drgnęła, gdy Norweski zarzucił rulon na plecy i się złamał w trzech miejscach.
Ba! Gdy z trudem upchnęliśmy wieloryba w bagażniku, gdy udało nam się bagażnik zamknąć skacząc nań z rozbiegu, wymyśliłam naprędce teorię, że oto winniśmy być wdzięczni – piernat nabrał gabarytów za przyczyną rewolucyjnych, nowoczesnych technik pralniczych.
Ba! Nawet w domu, gdy otworzyliśmy worek, a piernat zrobił PUFFFFF! i najpierw wypełnił swoim piernactwem każdą wolną przestrzeń, a potem zaczął wyłazić oknami, nawet wtedy skłaniałam się, ku teorii że istnieje racjonalne wyjaśnienie.
Dopiero, gdy Norweski znalazł etykietki o treści ‘XXXL Double King Duvet Super Size’ a także ‘This piernat belongs to Mrs. Spires’ przyszło mi do głowy, że istnieją przesłanki, by przyznać, że podprowadziliśmy piernat jakiejś zziębniętej staruszce.
Albo całej wiosce.
I teraz stoję bezsilna naprzeciw problemu, jak po wyjęciu z worka odwieziemy ten piernat z powrotem?
(...)
Manikjur i pedikjur.
©kaczka
A już miałam nadzieję na zwłoki, chociażby myszy.....albo chociaż krew...dużo krwi...zapowiadało się tak dobrze.
ReplyDeleteA Dynia taka kolorystycznie skoordynowana :) To chyba po cioci ;D
Beda zwloki, jesli nie wypchniemy z domu piernata. Nie ma gdzie sie ruszyc, lada moment piernat nas zadusi.
DeleteDynia, rzecz jasna, po cioci! :-)
Wiadomość z ostatniej chwili (hihihi):
Deletehttp://shine.yahoo.com/royal-baby-july/kate-middleton-s-in-labor--so-what-happens-now--213337116.html
Jak się przestaniesz odzywać w najbliższych 72h, wyślemy pogotowie ratunkowe z odsieczą, odkurzaczem i workiem próżniowym.
No niech wreszcie urodzi ta ksiezna, bo caly swiat juz ma skurcze :-) Pomyslec, ze mnie do szalu doprowadzaly sporadyczne 'czy juz?' (taaaa, urodzilam w tajemnicy i udaje, ze nadal jestem w ciazy), a jakaz ona musiala czuc presje ;-)
DeleteDobrze platna, acz nie wiem, czy sa pieniadze, ktore rekompensuja...
Odkurzacz musi byc przemyslowy! Ranio Dynia zrobila sobie z piernata bouncy castle.
Ona ma prywatny kanał "royal-baby" w każdych mediach, pewnie nikt już nawet nie pyta, zwłaszcza o nią samą.
DeleteCiekawam kto dostanie waszą kołdrę?
Oraz czy Dyniowe spódnice robią też w moim rozmiarze?
It's a boy! Cóż za niespodzianka ;)
DeleteU nas w telewizorze tez boy ;) Zbiorowym parciem calego kraju! 4 kilo! O biedna, chuda ksiezna!
DeletePS Spodnice uszylo miszkomaszko i choc widywalam tam rozmiary dla mam to wydaje mi sie, ze mm sie specjalizuje w krotkich seriach.
DeleteW rekawie trzymam zas piekna, urodzinowa spodnice Dyni w tym oto fasonie http://zwidokiemna.files.wordpress.com/2013/06/bez-c582-2.jpg Z jej autorka na pewno mozesz negocjowac spersonalizowana produkcje :-)
Podejrzewam, że księżna jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, znowu zmizernieje.
DeleteNie pokazuj mi takich stron! Od urodzenia zielonam z zazdrości, bo siostra cięta z metra może się ubierać w dziale dziecięcym! RJATKI!!!!! Wiewiór też zawsze płacze przy kupnie skarpet, że kolorowych dla facetów nikt nie robi. Trzeba zmienić karierę.
Telewizor macie???? Przyjeżdżam!
DeleteMamy nawet dwa :) Jeden stoi w komorce i ma ekran o przekatnej trzech cali. Dla pajakow jak w kinie :-)
DeleteJak to nie robia kolorowych!
Deletehttp://www.debenhams.com/webapp/wcs/stores/servlet/prod_10701_10001_066010130694_-1
http://www.next.co.uk/X523580s1#886459X52
http://www.next.co.uk/x52580s12#888903x52
http://www.next.co.uk/X523580s8#882984X52
http://www.debenhams.com/webapp/wcs/stores/servlet/prod_10701_10001_066010504094_-1
lub we wzorek:
http://www.debenhams.com/webapp/wcs/stores/servlet/prod_10701_10001_066010825160_-1
Na wlasne oczy widzialam, bo kiedys kupilam takie kolorowe Norweskiemu i wzgardzil. Sama je teraz nosze.
Alem sie dzis nalokowala produktow!
nie że bardziej niż posty, bynajmniej, ale lubię te Wasze komentarzowe rozmowy :D
DeleteIle bierzesz za te malowanki?
ReplyDeleteDuzo.
DeleteJako swiadoma matka sprowadzilam bezpieczny, nietoksyczny lakier z atestem i certyfikatem z drugiego konca swiata, na bazie ziol, skal wulkanicznych, barwnikow destylowanych z porostow i ameb i pedzony na oleju kokosowym.
Teraz mi sie musi zwrocic.
(Na szczescie, oblazi toto bardzo szybko, wiec po pierwsze, klientela wnosi o nowe warstwy kazdego poranka, po drugie, Norweski, ktoremu paznokcie pomalowala Dynia nie zostanie zabity smiechem przez kolegow w pracy.)
Dynia w manikiurach. Byleby się nie zawijała w supersize piernat od razu, bo, jak wiemy, kołdra ZAWSZE odbija się na lakierze ;D.
ReplyDeleteZuzylysmy z siedemset warstw, bo Dynia nie do konca ogarnia koncept suszenia paznokci w stanie nieruchomym :))) Mysle, ze moga byc slady na WSZYSTKIM. Nie tylko na piernacie.
Deleteno teraz to mi zapunktowałyście!
ReplyDeleteidealnie Wam to wyszło! ale rozumiem dlaczego - uczyłyście się od najlepszych ;)
a w zestawieniu z miszkomaszkową spódnicą spokojnie możecie na podbój świata ruszyć!
No ba!
DeleteDynia z pewnoscia brala lekcje u Po, bo ... ech, musialabys zobaczyc moja stope :-) Nawet kostke mam w kolorze pink. Dynia kladzie warstwy z rozmachem.
A spodnica jest super, ale gdzie jej tam do tej SPECJALNEJ! Sama zobaczysz ;-)
się doczekać nie mogę aż Gwiazdę w gwieździstej ujrzę ;)
DeleteA ja czytam i czuję, że czas nakreślił koło...
ReplyDeleteCiebie to też spotkało? Pranie kołder już za mną, bo zmoczyło ją stworzenie mniejsze od Dyni dziecięciem będąc w marcu, taki kabaczek koci. Prałam dwie kołdry puchowe, jedna poduszkę, flokati leżące na wierzchu (nie całościowo jednak, lecz tylko punktowo, bo o dziwo się bałam), prześcieradło i koc. Tamą Assuańską wpoprzek powodzi stanął materac. Całe szczęście, bo chyba bym go nie wepchnęła w gardziel pralki.
Zemsta puchaczy?
Stanę przed M1 z papasanem w roli wabika i pożebrzę na pralnię chemiczną. Na pewno się zlitują. ;)
Wszystkim odwiedzającym mnie dzisiaj w rosole dziękuję i przepraszam, że w ten upał znienacka wpadłyście z deszczu pod rynnę. Pozdrawiam Was, Dziewczyny!
PS serio są lakiery eko, które równocześnie nie są pokrywami chrząszczy?
Uwaga! Zawiera lokowanie produktu:
DeleteCzego to na swiecie nie ma! Voila! http://www.scotchnaturals.com/
Poniewaz z natury nie maluje paznokci nie mam porownania, jesli chodzi o ich trwalosc. Punktuja zapachem, maja bardzo przyzwoite kolory i bardzo latwo sie nakladaja. Zmywacz ma neutralny, kokosowy zapach, a sadzac po zuzyciu na palcach Dyni, moze nawet nie byc potrzebny. Lakier powoli znika w kontakcie z woda. Do tego maja linie dziecieca o przyjemnych nazwach, ale mozna ja zdobyc tylko po drugiej stronie oceanu.
Minusy? Sa zbrodniczo drogie. Jedna butelka to na Wyspie wydatek okolo 13 funtow.
Koniec lokowania.
Wizja wpychania materaca do pralki powstrzymuje mnie przed ukladaniem Dyni do snu bez pieluchogatek. Bedzie w nich spala do pelnoletnosci, gdyz noca niemozliwym jest doprowadzenie Dyni do takiego stanu przytomnosci, by zechciala skorzystac z kibla. A wsad mojej pralki dopuszcza jedynie 5kg. 5kg Dynia wysikuje bez mrugniecia!
Oo, Kaczko, a co to za piekny material zaslonowy? Gdzie mozna cos takiego znalezc?
ReplyDeleteOla
Uwaga! Zawiera lokowanie produktu:
DeleteTa materia to chyba moja najwieksza kaprysna zachcianka. Miala zawisnac u Dyni, ale na szczescie okno na swiat Dyni okazalo sie mocno niewymiarowe :-)
https://www.marimekko.com/onlinestore/product/kulkue-fabric-054654-101
:D
ReplyDelete