1617

[29 Jul 2013]

(...)
Dynię zajmuje ostatnio zabawa w kanibala.
- Eat me! – powiada – Du bist Gruffalo!  (gdyż w lipcu zagadnienia filozofii egzystencjalnej Dynia załatwia niemiecką koniugacją) – a następnie wystawia na pożarcie dolne i górne kończyny.
Taką kończynę należy obłożyć urojonym ogórkiem, dorzucić fikcyjnej sałaty, podlać kepuczemFatamorgana’, przykryć iluzorycznym chlebem i  konsumować z zaangażowanym mlaskaniem.
Gdy już Gruffalo otrze usta serwetką z futrzanego kotka lub pieska, wydłubie z zębów resztki wykałaczką z ołówka, beknie sobie z trzewi, piramida pokarmowa się przewraca i jedzeni stają się jedzącymi.
Widok Dyni pożerającej mą stopę w niewidzialnym sandwiczu nieopatrznie skłonił mnie do pytania:
- Kto jest największym żercą na świecie, Dyniu?
- Majn! BIG EATER!

I tu winnam zaprzestać, a głupio zapragnęłam do zabawy włączyć element edukacyjno-poznawczy.
- A jak powiedziałby o żercy tata? – rzuciłam pytanie w kosmos  licząc, że kosmos lub siedzący obok Norweski rozjaśnią mą ignorancję - Der, die, das größte Esse...? Essen...? Esses…?
Dynia ubiegła kosmos. Ubiegła też Norweskiego.
- ... ESES...MAN!
[Kurtyna Teatrzyku ‘Grüne Ente’ krzycząc ‘Hände hoch!’ spada Leonowi Kruczkowskiemu na głowę.]

(...)
Gdybym wiedziała, że Dynie są takie fajne, trzy lata temu zamówiłabym tuzin.
Identycznych.

©kaczka
27 comments on "1617"
  1. no i kto by pomyślał, że ja kiedykolwiek ryknę zdrowym śmiechem z esesmana... Dynia wywraca mój świat!

    ReplyDelete
  2. A kiedyś nic nie mówiła :-) I WARTO było czekać, co? :-)))

    ReplyDelete
  3. i ma to poniekąd poparcie faktami historycznymi :DDD

    PS zawsze możecie kolejne egzemplarze dorobić, to nawet lepiej sobie fajność dawkować :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kolejne egzemplarze mialyby ciezko. Zyc w cieniu takiej Dyni :-)))

      Delete
    2. no nie wiem... u nas każdy kolejny egzemplarz przewyższał prototyp :D

      Delete
  4. Kaczko, do robót ogrodniczych, nie może się taki materiał szkółkarski zmarnować! :))) Jedna Dynia nie czyni ogrodu!

    ReplyDelete
  5. Tuzin Dyń. Toby było dopiero! :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mysle, ze moglibysmy jednak nie dac rady :-)

      Delete
  6. Dynia is the best i jeszcze wiecej :)
    Aga

    ReplyDelete
  7. A pewnie, że Dynie fajne - nic tylko produkować!
    produkcjo trwaj :D

    ReplyDelete
  8. no i sobie ryknęłam.
    W moim przypadku próżne żale, ale Wy macie jeszcze kupę czasu na kolejne egzemplarze; pamiętając, że każde kolejne wydanie jest poprawione;-)
    P.S. czy Kaczka nadąża za germanizacją Dyni? bierze lekcje? czy już wszystko umie?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie nadaza. Dynia uparcie odpowiada w tutejszym, ale nie ma problemow, by wyluskac sedno z ojcowskich monologow. zjawisko tak fascynujace, ze mozna sie gapic godzinami.
      Slowem nie nadaza, ale znaki na ziemi i niebie wskazuja, ze zycie wkrotce kopnie kaczke w kuper na gleboka, niemiecka wode i wtedy przyjdzie mi chyba pobierac nauki od Dyni :-)

      Delete
  9. a nie mówiłem, że skoro prototyp się udał to czas na dłuższą serię....trzeba słuchać wuja :)))))))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wuj niech przyjedzie zajac sie siostrzenica :-)

      Delete
  10. Udławiona śniadaniem i esesmanem.
    Ten poziom szaleństwa lingwistycznego to już jest kuna łaciata sztuka.
    Esperanto to grzeczna kaszka ryżowa przy Dyni. Ludwik dałby się zjeść w sałacie.
    Lipiec niemiecki, co przewiduje na sierpień?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ludwik winien byl skonsultowac z Dynia fundamenty, bo Dynia ma wiele racjonalizatorskich pomyslow odnosnie gramatyki.
      Drze na mysl, co przyniesie sierpien :-)

      Delete
  11. :D
    PS my jemy i wypluwamy, jak nie wypluję zjedzonego policzka Ewy z powrotem - płacz jest :D jak ona nie wypluje mojego policzka - trzymam się hardo, nie płaczę ;D

    ReplyDelete