Image Slider

650

[13 Dec 2010] 650. (...) Świętej Łucji, pierników i grzanego wina. Dwoje i niemowlę. Limit dwudziestu kilogramów bagażu. Jedna torba. Trzy tygodnie. Potrzeba cudu albo żeby grawitacji wyczerpały się baterie. Odlatujemy. Honory tu na miejscu czynić będzie kompulsywnie oświetlony sąsiad. Dobrych świąt (na wypadek całkowitego odcięcia od sieci). Przeogromne dzięki ZA. ©kac...

649

[12 Dec 2010] 649. (...) - ... i nie martwi cię kwestia potencjalnego uczulenia – pytam Matkę Stowarzyszoną, która wpycha w niemowlę truskawkę. (W temacie pielęgnacji niemowląt trudno mi się wyzbyć tej słowiańskiej nuty histerii.) Też coś mówi wzrok Matki Stowarzyszonej, a głos dodaje: ona nie ma żadnego uczulenia, tyle, że po truskawkach i pomidorach ma wokół ust wysypkę. ... Kto przeżyje wolnym...

648

[11 Dec 2010] 648. (...) Zdążyć, zdążyć, zdążyć. Talerz owsianki dla niemowlęcia. Pociąg. Wesoła gromadka ciotek i wujków. Przecięły im się świąteczne marszruty z Helsinek, Madrytu, Londynu i Bullerbyn. W Bazylimkongu. Dynia nie śpi, nie śpi, nie śpi. Z jednych rąk w drugie, z jednych rąk w trzecie, z trzecich w piąte przez dziesiąte. Zęby podchodzą. Zęby się wypiętrzają. Widać biały grzebyk. (Stąd...

647

[10 Dec 2010] 647. (...) Zdążyć, zdążyć, zdążyć. Pociąg. Bank. Nie zrealizują, nie podstemplują, bo nie wierzą unijnym stemplom. Sklep. Sukienka. Zamienić. Bluzka. Dokupić. Rajstopy dla niemowlęcia. Które drze się i wije w wózku. Sklep za sklepem. Autobus. W wózku piernik, dziecko i drewniana kaczuszka. I dwa plastikowe nadmuchiwane bałwany na zamówienie. Oraz komplet dzieł Doktora Seussa. Na zamówienie. Wpadam. (y). Przyjęcie...

646

[9 Dec 2010] 646. (...) Od przebywania na Wyspie moje sny stają się jakieś takie prorojalistyczne. Śnił mi się książe Filip oraz księżniczka Anna. Całość działa się w Tunezji. To pewnie efekt uboczny konsumpcji przyprawy do piernika. ©kac...

645

[8 Dec 2010] 645. (...) Przed domem rośnie krzak. W krzaku ukrywa się kot sąsiadów. Kot partyzant. Otwieram drzwi i zanim wtoczę lub wytoczę wózek wypchany Dynią, kot wchodzi w prędkość nadświetlną, wbiega po schodach i chowa się pod naszym łóżkiem. Lub czymkolwiek. I nie chce wyjść. Czasem, gdy go wreszcie zdybię, wystawiam na wycieraczkę, ale jest szybszy niż bohaterowie kreskówek. Nim zamknę...

644

[7 Dec 2010] 644. (...) Jeden z internetowych portali, który wykorzystał moją okołoporodową słabość i przy łóżku szpitalnym wyłudził dane osobowe, nadesłał mi list, który zaczyna się od słów: Congratulations! You survived the first six months! Moja córka skończyła pół roku. ... Moja. Córka. Skończyła pół roku. ... Ciąg zdarzeń nieprawdopodobnych. W ciągu pół roku bezkarnie przytyła cztery tysiące...

643

[6 Dec 2010] 643. (...) Świętego Mikołaja. Norweski nie wyczyścił butów, Dynia zjadła pasternak dla renifera. Odwołaliśmy wizytę. (...) Norweski porzucił wczoraj i mnie i niemowlę i razem z wujem Waleczne Serce udał się oddawać intelektualnym rozrywkom. Wrócił zdruzgotany. Z dziesięciu pytań z kategorii filologia germańska odpowiedział prawidłowo na osiem. (Fakt ten, razem z chronicznym lekceważeniem...

642

[5 Dec 2010] 642. (...) Ja po amatorsku rozpętałam, Wawrzyniec odwinął profesjonalny PR, upraszam zatem o klik TU, o dalsze rozpowszechnianie i z góry w imieniu Kartkobiorczyń ścielę się w podziękowaniach. (...) Heston Blumenthal i jego Tłusta Kaczka mogą mi buty wiązać. Przecieram cokolwiek wpadnie mi w ręce. Banany, jagody, gruszki, hurmę wschodnią. Nawet figę z pasternakiem. Spod ostrzy blendera...

641

[4 Dec 2010] 641. (...) W nocy spadł deszcz i zamordował bałwana, którego wylepił przyrost naturalny od sąsiadów. Bałwan ubrany był w wąsy, szalik i wiadro. (Z daleka, przez to wiadro i wąsy, wyglądał jak z Legii Cudzoziemskiej, albo jak generał de Gaulle.) Bałwan nie żyje, śnieg spłynął, lód na drogach. Dynia szczodrze podzieliła się katarem z Norweskim. Śpią, wstają, jedzą, idą spać, wstają, jedzą... Jedzą...

640

[3 Dec 2010] 640. (...) Śnieg trzyma. Katar trzyma. Przez katar Dynia wstawała całą noc, a to zawodząc, a to radośnie gulgocząc. Nie jestem przyzwyczajona do szatkowanych godzin nocnych. (...) Szukając świątecznego placka trafiłam TU. I nie wiem, co powiedzieć. ©kac...

639

[2 Dec 2010] 639. (...) Spadł śnieg. Trawa w ogrodzie wystaje spod śniegu, co właściwie mogłoby bagatelizować rozmiar dorocznego, ogólnego paraliżu [1], gdyby nie fakt, że nie ścinaliśmy jej od miesięcy. Siedzimy w domu wśród ciepłych kaloryferów [2] i świeczek [3], jemy słodkie ziemniaki z widokiem na białość i mroźność, popijamy ciepłą wodą z kubka, Dynia oblizuje ręce po łokcie. Śnieg izoluje...

638

[1 Dec 2010] 638. (...) Myślę, że przynajmniej uniosłabym brew, gdyby rok temu, ktoś suponował, że mogłabym pląsać w kółeczku śpiewając: Brush your teeth two times a day, stop the germs and fight decay. Macierzyństwo to odmienny stan świadomości. (...) Pierwsze, hiszpańskie czytanki utknęły w Maladze. Razem z wujem G. Fantomowy (jak zęby Dyni) śnieg dziesiątkuje nam gości. KaRRRRamba. (...) Dynia,...

637

[30 Nov 2010] 637. (...) Przyniosłam Dyni z Lidla baskijski bębenek, parę marakasów, kastaniety oraz, jak poucza instrukcja, dzwonki sań. Bez sań. Zastanawiam się, jak szybko zacznę żałować. ... Trochę już zaczęłam. Głównie baskijskiego bębenka. (...) Dynie. ©kac...

636

[29 Nov 2010] 636. (...) Za tydzień Dynia skończy pół roku. Dynią rządzą ambicje. Ambicja, aby iść. Dynia stawia płasko stopę za stopą. Ambicja, aby siedzieć. Dynia odchyla się od krześlanych oparć. Ambicja, aby jeść. Dynia dopycha dania z patatów ręką. Ambicja, aby sięgać. Gdzie wzrok nie sięga. Gdy stoi przy dwumetrowym Norweskim, wczepiona w jego łydkę, wygląda jak ilustracja z Podróży Gulliwera. Czasem...

635

[28 Nov 2010] 635. (...) Dynia przestała nam ufać. Wyjmuje z ust każdą łyżkę ryżu i szczegółowo analizuje. Zjada to, co nie przecieknie między palcami. Nadwyżką ozdabia sobie lico, albo wciera ją w nasze odzienie. Kupiliśmy dziś siatkę patatów. Pataty nie przeciekają, ale można je wyjmować i charakteryzują się równie wysokim stopniem wcieralności. Miejscowi radzą, by podawać pataty w kombinacji...

634

[27 Nov 2010] 634. (...) O świcie świat wyglądał jak posypany cukrem pudrem. Kilka godzin później przyrost naturalny biegał po podwórku i tłukł się na mikrośnieżne, brudnozielone kulki. Śnieg się roztopił, mróz pozostał. Przy sobocie Christmas Fair. Kwesta na rzecz miejscowych zuchów. Festiwal rękodzieła, domowe słoiki prezerw i czatnejów, kuchenne wypieki sypane cukrem i przekładane masłem lub...

633

[26 Nov 2010] 633. (...) Gruchnęła wieść po Królestwie, że Książe Bez Włosów rozdaje poddanym wejściówki na zaślubiny. Widać każdy dziś bawił listonoszkę tym samym żarcikiem, bo na moje pytanie, czy wśród pliku rachunków jest też i list z pałacu, wykrzywiła się bardzo mocno wytartym i zmęczonym uśmiechem. - Co zrobimy, jeśli Książe nas zaprosi? – zaniepokoił się wczoraj Norweski, który hobbistycznie...

632.

[25 Nov 2010] 632. (...) Drewniane parówki, lakierowane bochenki chleba, welurowe sznycle, kurczak z udkami przytroczonymi taśmą velcro, Dönerkebab z filcu, futrzany Weisswurst z preclem i musztardą, ryba z poliestru, salami z tkaniny w plastrach... (Od lat trzech.) Rośnij Dynia, rośnij. [www.haba.de] ©kac...

631

[24 Nov 2010] 631. (...) Pierwsza łyżka ryżu instant na mleku. Moim mleku. (... błagam, pomińmy szczegóły techniczne...) Pierwsza łyżka ryżu instant na moim mleku obsesyjnie przywodzi na myśl ostatnią stronę ‘Gron gniewu’. (W niektórych siermiężnie dosadnych fragmentach macierzyństwa nie potrafię się wygodnie rozsiąść.) I cóż oni dodają do tego ryżu instant? Benzedrynę? Zmielonego klowna? Dynia,...

630

[23 Nov 2010] 630. (...) Wysokie krzesło Dynia odziedziczyła po córkach Pracodawcy. Późny wiek dwudziesty. Odkurzyłam krzesło z pająków i patyny, wymieniłam poduszki, zastąpiłam brakującą część uprzęży paskiem od walizki z historycznym już napisem: just married, i oto Jej Wysokość (sic!) Dyniość siedzi. Z profilu Dynia w krześle wygląda jak wycięta ze scenografii Imperium kontratakuje. All Terrain...

628-629

[21-22 Nov 2010] 628-629. (...) Katar. Powszechny. ©kac...

627

[20 Nov 2010] 627. (...) Dynia sięga. Stoi na moich kolanach, pochyla się w stronę dziobu jak Leo di Caprio i sięga po śmietanę dryfującą jak lodowiec na powierzchni komercyjnej, piernikowej kawy o zapachu Merry Christmas. Dynia sięga po żyrafę Zofię. Sięga, by dłubać w mojej portmonetce. Udaje, że śpi, a gdy się nad nią pochylić, podstępnie jak ninja sięga po nasze okulary. Wczoraj przyłapałam...

626

[19 Nov 2010] 626. (...) Słowami prosto w splot słoneczny. Luźna uwaga, punkt widzenia, opinia. ‘What would be the point of having the baby if I were to leave him with a childminder?’ – mówi ktoś. Ktoś, kto zostawia swoje dziecko ze swoją matką. Prosto w splot słoneczny. Rykoszetem. ©kac...

625

[18 Nov 2010] 625. (...) Strażak jest ojcem Thomasa i wujem Aleksandra. Agentka nieruchomości – babcią Jaspara. Matka Calluma sprzedaje mi gazety w supermarkecie, a teściowa matki Lucy pamięta, że piję kawę bez cynamonowych wiórków. Przez okno w naszej sypialni widać salon któregoś z chemików, a wuj Waleczne Serce mieszka za zakrętem. Za drugim zakrętem mieszka Henryczek. Za trzecim – kolejni chemicy. U...

624

[17 Nov 2010] 624. (...) W celu poprawy naszej sytuacji finansowej zaczęliśmy znów hazardowo zdrapywać. Wczoraj wydrapaliśmy dziesięć funtów. Dzisiaj pięć. Jeszcze dwa tysiące zdrapek i Dynia nie musi iść do żłobka. ©kac...

623

[16 Nov 2010] 623. (...) Zwiedziliśmy żłobek. Każde dziecko jak krąglutka, tłuściutka mikrobiologiczna pożywka. Bronchit, glut, kaszel i smarki. Żeby to skatalogować van Leeuwenhoek miałby zajęcia na lata. Nie potrafię wybrać. W żłobku jedna opiekunka na troje dzieci, u opiekunki maksymalnie czworo mikrych plus te wyrośnięte, dla których opiekunka rano i wieczorem służy jako świetlica. Żłobek przestronny,...

622

[15 Nov 2010] 622. (...) Telewizor pokazuje tu czasem program o obrońcach Australii. O tysiącach bohaterskich kobiet i mężczyzn, którzy strzegą granic swego kraju (to ich stylistyka, nie moja). Strzegą jak wynika z programu przed jabłkami z Europy,  przed szamponem z butelki, przed pestkami słonecznika z torebki, przed grypą ze świni i przed czymś, co ze smakiem jedzą Chińczycy, a co wygląda...

621

[14 Nov 2010] 621. (...) ‘That’s one small step for man, one giant leap for mankind.’ Pod spodem chichot. Kto zrozumie niemowlę? ©kac...

620

[13 Nov 2010] 620. (...) Dzień feler. Dzień defekt. Najpierw o świcie wiadro niemowlęcego womitu udrapowane na moim torsie, udach, łydkach i wsiąkające w skarpety. (Znać mleko na stułbiach oraz paczce ostrych papryczek nie wejdzie do kanonu gotuj zdrowo dla niemowlęcia.) Autorka performansu – profesjonalistka w dziedzinie – sucha, womitem nietknięta i niezmiernie z siebie zadowolona. Potem w przypływie...

619

[12 Nov 2010] 619. (...) Na świętego Marcina – placek i latarenki. Na świętego Mikołaja – prezenty. Na świętą Łucję – grzane wino i szafran. Do tylu przyjemnych rzeczy przychodzi nam przykładać wagę dzięki Dyni. - Czy do Łucji, w drodze wyjątku, moglibyśmy przykładać wagę o zmroku, nie o świcie – pyta Norweski argumentując, iż rzekomo nie wypada chodzić do pracy zionąc od rana grzanym winem. Wiadomo,...

618

[11 Nov 2010] 618. (...) plask... ... plask ... plask ... plask ... plask ... plask ... plask ... plask ... Plask o ziemię. Chroniczny wstrząs mózgu kauczukowej żyrafy. Ponad kwadrans (!) zajęło mi rozszyfrowanie, że to pikowanie to nie próba samobójcza zwierzęcia z lateksu, a jedynie uwieńczona niesłychanym sukcesem, próba klasycznego warunkowania matki. podnieś z podłogi, podaj... ... podnieś...

617

[10 Nov 2010] 617. (...) Człowiek kilka dni do pracy nie pójdzie, a tam wszystko pozmieniają, przestawią i przetasują Odeszła lafirynda od lodówek (!). Święty Patryk wymówił (!). Iksiński wycofuje się w głąb Wyspy (!). Przyjdzie szukać nowych wrogów, nowych Klugscheißerów i nowych ambicji. Jedyne czego mi żal to te Ambicje. (...) Woła mnie kilka dni temu Norweski przed telewizor, a tam kwiz, w...

616

[9 Nov 2010] 616. (...) Za oknem ściana deszczu. Niż i sztorm. Kot sąsiadów ledwie trzyma się chodnika. (Taśmą velcro podkleić mu poduszki stóp!) Łzy Dyni nad ciśnieniem atmosferycznym, nudą ogryzania tej samej żyrafy, brakiem życia towarzyskiego i nad fantomowymi zębami. (Zęby są jak różowa klawiatura, śmieszna falbanka, jak odciski trylobitów w skamielinie dziąseł. Wapnieją tam od twarogu, który...

615

[8 Nov 2010] 615. (...) Dziś Rubenito łyskał jednym zębem i połową drugiego, Klaudyna obnosiła się  intrygującą wysypką, a Henryczkiem targał pospolity katar. (Wolałabym, aby Dynia zaraziła się wyłącznie zębami.) ... tak, nikogo tu nie zatrzymuje w domu intrygująca wysypka, a tym bardziej pospolity katar... (...) Odpowiedziałam wreszcie Szwedzkiej, że nie roszczę sobie praw do palmy, pierszeństwa...

614

[7 Nov 2010] 614. (...) Pięć miesięcy. Położona na brzuchu Dynia obraca się jak kebap. Wtedy, gdy ma na to ochotę. Gdy nie ma ochoty, udaje, że śpi (choć jednym okiem zawsze skanuje okoliczności). Myśli pewnie, że obwąchamy ją jak niedźwiedzie, potraktujemy jak padlinę i pójdziemy dalej szukać niewinnych ofiar gimnastyki dla niemowląt. Pięć miesięcy. Nadal uważa mnie za Trzech Tenorów i rozpromienia...

613

[6 Nov 2010] 613. (...) Lateksowa Zofia La Żyrafa ma wyjątkowo nieinteligentny wyraz pyska, kaprawe oczka, przeciętną aparycję, przyduszana emituje z trzewi trudne do zniesienia piski, lecz oddać jej trzeba, działa na ząbkujące niemowlę jak waleriana na kota. Żucie wulkanizowanej, kauczukowej żyrafy Zofii wprowadza Dynię w regularny trans. Cóż oni sypią w tę Zofię? Kokainę? Relanium? Haszysz? Roquefort?...

612

[5 Nov 2010] 612. (...) Norweski wrócił w środku nocy zadłużony na kilka tysięcy euro. W czekoladowych banknotach. (- Będziecie musieli tedy objechać wszystkie Lidle w hrabstwie? – pytam, bo wujowi Robrojowi też ponoć karta nie szła -  Czy planujecie napad na fabrykę Willy’ego Wonky?) Cóż oni tam pili pod te banknoty? Nie wiem. Ale dość prznikliwy pisk torturowanej żyrafy Zofii odmalował o...

611

[4 Nov 2010] 611. (...) Środa u Baptystów. Przy kawie. Baptyści doprowadzili Dynię na krawędź religijnej ekstazy połyskliwą, upiornie tandetną, różowo-lazurową tkaniną imitującą staw oraz kompletem pluszowych kaczek. Dziatki szarpały tkaniną, pluszowymi kaczkami targało tsunami, pod koniec kompletu piosenek o zbiornikach wodnych i ich mieszkańcach wydawało się, że będę zmuszona odpiłować ręce Dyni,...

610

[3 Nov 2010] 610. (...) Środa u Metodystów. Metodyści podali do kawy (a jakże!) ogromny kłąb muślinowych, kolorowych szalików oraz szeleszczące arkusze srebrnej folii prawdopodobnie podprowadzone z Apollo 11. Jeśli wniebowzięcie per se stanowi nadrzędny cel Metodystów jako grupy religijnej to  Dynia wyrobiła im dziś roczne normy. (...) Tuż przed wyjazdem z Republiki Federalnej pobiegłam do...

609

[2 Nov 2010] 609. (...) Wtorek. We wtorki mamy wolne. We wtorek jedną ręką pcham wózek, a drugą ciągnę za sobą przez wieś torbę z Ikei wypchaną po brzegi szklanymi butelkami. Recykling. Winnam go uprawiać po zmroku, bo złe wrażenie czyni matka niemowlęcia pozbywająca się dwóch tuzinów butelek po alkoholu. Kiedy, u licha, wypiliśmy tyle mętnego piwa? (...) Uwolnione od butelek pijemy kawę. Same. Dynia...

608

[1 Nov 2010] 608. (...) Poniedziałek. Dziś w karneciku... Siedzimy, a jakże przy kawie, tuż po aktywnej sesji dziecięcych przyśpiewek w bibliotece. (Dużo było up i down, a Dynia wszak nie chudnie.) Siedzimy, a jakże przy kawie. (- Bez farfocli cynamonu i bez pudru czekolady, prawda? – triumfuje kelnerka. – Pamiętałam! Bez urazy, ale przy tej częstotliwości ...) Siedzimy. Kawa jest bez pudru i...

607

[31 Oct 2010] 607. (...) Przez cały dzień Dynia zawodziła jak muezin. Nie przepuściła żadnej dostępnej samogłosce. Ogłuszeni, zabraliśmy Dynię na ciastko do kawiarni o romantycznej nazwie –  ‘Wymię’. Oprócz ciastek, jak to w kawiarni, podają tam i steki. Steki pasą się pod oknami. Uradowana publicznością Dynia ćwiczyła wokalizę nad ciastkiem. (Hojna ćwiartka domowej Gąbki Wiktorii zasypana...

606

[30 Oct 2010] 606. (...) Pierwszy raz od trzynastu miesięcy wyszłam za drzwi bez Dyni. Fizycznie bez Dyni, fizycznie bez pępowiny, fizycznie bez rąk chirurgicznie przytwierdzonych do wózka. O dziwo, nie uniosłam się nad ziemią, nie chwyciłam wiatru wolności w skrzydła, nie spadły ze mnie macierzyńskie kajdany, nie odczułam ulgi. Ani nie uciekałam, ani nie biegłam z powrotem. Pospolitym spacerem...

605

[29 Oct 2010] 605. (...) Nagle nie ma dnia, abyśmy z kimś i gdzieś nie piły kawy. (Co szarga, tarmosi i mechaci moją borsuczą naturę.) W żyłach Dyni latte, zamiast krwinek – grubo mielone ziarna. Dynia, lew salonowy, wyciąga ręce ku błyszczącym łyżeczkom i cieszy się z mlecznej piany dryfującej w filiżankach. Dynia kawiarniana, Dynia-kofeina, łyka świat jak gęś kluski. Mniemam, że lubi ten fotoplastikon...

604

[28 Oct 2010] 604. (...) Rubenito, wciąż w lśniących, czerwonych zapatos, jada już faunę i florę. Zjadł garnek słodkich kartofli. Beczkę jogurtu. Przegryzł brzoskwinią. Dyni nie wzrusza ta kulinarna orgia, Dynia jada głównie swoje ręce. Ciągnie się za Dynią śluzowy-ślinowy ślad jak za ślimakiem pomrownikiem. ©kac...

603

[27 Oct 2010] 603. (...) Wydawało mi się, że w dziedzinie wystroju wnętrz widziałam na tej Wyspie już wszystko. WSZYSTKO. Nic mnie jednak nie mogło przygotować na to, co pokazał dziś telewizor. ... ostrzeżenie! Poniższy opis zawiera zdania, które gwałcą poczucie estetyki. Osoby o słabych nerwach niech czytają z zamkniętymi oczami... Najpierw zbliżenie, na sraczkowaty, brązowy dywan w pląsy, wąsy,...

602

[26 Oct 2010] 602.. (...) Niż. Marazm. Pada. ... a właściwie broczy deszczem. Ciężkie, cementowe głowy. Nic, tylko najeść się świerkowego igliwia i spać do wiosny. (...) Wyż i niż. ©kac...

601

[25 Oct 2010] 601. (...) Mróz. Wychodzimy rano na świat pokryty szronem i oddechy zamarzają nam w powietrzu. Potem znikąd pojawia się słońce i nagle jest złota jesień. Suche powietrze i lepkie pajęczyny. Poniedziałek. W poniedziałki śpiewamy w bibliotece. Pani biblioteczna rozmawia z Dynią w ojcowskim narzeczu. Któraś z matek ma nawet z teutońskiego dysertację i tytuł. Dynia ma to w nosie, fiksuje...

600

[24 Oct 2010] 600. (...) Dietetyczne upodobania tubylców są fascynującym przedmiotem studiów. Do ostatniego wylizanego atomu zjedzą zwykłą tartę z leśnych grzybów, nie ruszą sałatki ze śledzi. Do ostatniego ogonka wyjedzą prawie żywe krewetki. Lekkie, śmietanowo-tortowe ciasto nadgryzą przez grzeczność. Babka? Nawet, nawet. Daj im czekoladowy placek z warstwą maślanego kremu na dwa palce i niebiesko-srebrną...

598-599

[22-23 Oct 2010] 598-599 (...) W umysłowym zaćmieniu, w kompletnej mózgowej eklipsie, zaprosiliśmy na obiad piętnaście osób makro i dwie mikro. (Norweski piekł w nocy, ja gotowałam od świtu.) Dynia kwiczała z radości przerzucana w tym tłumie z jednych rąk w drugie. Rozpieszczana i nadpsuwana. (Ktoś pamiętał o Dyni nawet w służbowej podróży i wiózł dla niej kilogramy teutońskich książek w podręcznym...

597

[21 Oct 2010] 597. (...) Rubenito-Zięcionito odziany w czerwoną pikowaną kurtkę ma na stopach najkrwistsze, najczerwieńsze lakierki. Ten sam błysk i lakier importowało się kiedyś z NRD. Onegdaj jasny obiekt mego pożądania. Nie mogę oderwać wzroku. - Besitos! – woła mama Rubenita-Zięcionita i Rubenito na komendę popyla na czworakach, aby siarczyście cmoknąć niczego się nie spodziewającą Dynię w chomiczy,...

596

[20 Oct 2010] 596. (...) Powoli rozpakowuję tu stare pliki i układam na półkach. Wróciła mi wiara w piksele i bity. Jest światło w tym blogowym tunelu. (...) Zabrałam Dynię do Metodystów. Prosto w skrobię, farbę, wodę i galaretę. Powróciłyśmy jak dwie żywe, wykrochmalone szwedzkie flagi o zapachu pomarańczowej żelatyny. (Metodyści mieli tylko żółtą i niebieską farbę do stóp. I najwyraźniej nadmiar...

591-595

[15 Oct 2010] 591. (...) ... I niech mi klawiatura rozsypie się w popiół pod palcami, gdybym jeszcze kiedykolwiek chciała jej przyłożyć do Billa. (Przyłożyć Billowi i owszem!) Mój następny komputer będzie jabłkiem, gruszką, pietruszką, albo choćby i rzepą. Z Billem nic nie będzie miał wspólnego. Wydłubię klawisze, które składać się będą na imię Billa. [16 Oct 2010] 592. (...) Po jednej butelce...

590

[14 Oct 2010]  (...) Jest zimno. Wszak, zdaje się, nie krytycznie. Tubylcy nadal pocinają w japonkach. (...) Próbujemy turlać Dynię. Do prób turlania Dynia odnosi się raczej sceptycznie ... bardzo sceptycznie... gdyż zwykle zacina się przy podwójnym axlu. Pot i łzy. Gdy czasem uda jej się skoordynować rzut ciałem i ponownie ląduje na plecach, wydaje z siebie najrozkoszniejszy z możliwych gulgot...