[15 Jul 2016]
(...)
Żenewiew wniesiono wczoraj na lekcję ksylofonu w najróżowszym z możliwych lateksie, opasaną wokół pasa obręczą ze sztywnego tiulu, w złotych pantoflach i nylonach w kokardki. Do tego trzy kokardy i smoczek.
Na ten widok pozostałe, rachityczne dwulatki zbiły się zlęknione w gromadkę, w kąciku za klawikordem, a Żenewiew rzucała na nie cień jak King Kong z Empire State.
(Scena jak z Almodovara.)
A wydawało mi się, że szkoła baletowa Dyni otrzaskała mnie z esencją fuksji, różu i estrogenu.
Co prawda, nieszczególnie się tam rozglądam. (Złośliwi powiadają, że wbiegam tam i wybiegam jak czarnoskóry gej-Meksykanin na wiec Donalda Trumpa.)
Może gdybym rozglądała się bardziej, to na pytanie: 'Czy Dynia ma już białe rajstopy i włos spleciony w koczek do finałowego występu?', które znianacka zadała mi Smoczyca trenująca szczerbate primabaleriny, miałabym jakąś konkretną odpowiedź i nie musiałabym symulować ataku astmy?
I tak, w ten oto dość brutalny sposób, posiadłam wiedzę, że wszystkie najbliższe weekendy lukrowane następczynie Barysznikowa spędzą na próbach übergali ćwicząc te swoje rien ne va plus i s'il vous plait.
Obowiązkowo w białych rajstopach.
‘Gładkich, białych rajstopach.’ – podkreśliła wężykiem Smoczyca.
Tak jakby kupienie białych rajstop latem już samo w sobie było bułką z masłem fat-free (fat-free, bo, ostatecznie, jednak rozmawiamy o baletnicach).
Przypuszczam, że Smoczyca bierze tymi rajstopami odwet na protoplastach swych uczennic.
Za wszystko.
Mimo całorocznego wysiłku, różowe bezy i czarny łabędź (Dynia nadal w antracytowym odzieniu) z trudem odróżniają strony świata. Ustawione przy drążku przewracają się wywołując efekt domina, a podczas zsynchronizowanego poruszania wypustkami różnica między początkiem peletonu,a jego końcem wynosi czasem nawet i pół godziny.
(Na własne uszy słyszałam – zenit anarchii – gdy jedna z młodocianych balerin w trakcie tańca zatrzymała cały korowód mówiąc, że właśnie teraz wychodzi do toalety. Za nic miała, że na jej plecach spiętrzył się kopczyk baletniczek, które nie zdążyły wyhamować.)
Zatem, biorę na klatę, że rajstopy mają być białe i gładkie, choć zdobyłam jedynie białe w motylki.
(Ktoś podobno widział gładkie w Berlinie.)
Cóż tam zresztą motylki, jeśli włos ma być spleciony w koczek, a mnie nawet pospolity warkoczyk rozpada się w rękach!
A wczoraj w placówce opiekuńczo-wychowawczej widowisko światło-dźwięk.
Okazało się, że każdy cherub przez rok pisał swoją pracę licencjacką na temat urody i zalet naszej dzielnicy.
Oprawione te dzieła wręczono dziateczkom na uroczystym apelu w obecności zaproszonych gości: nuncjusza apostolskiego, właściciela supermarketu, rzecznika prasowego burmistrza i miejscowego artysty, który w nocie biograficznej określa siebie czułym mianem ‘romantycznego surrealisty’ i który podarował kazdemu z nieletnich zestaw swoich prac w formacie pocztówkowym. (Kilka z tych prac to interesujące akty.)
Nie miałam okazji się wzruszyć, widząc dziecinę moją szczerbatą (górne, chybotliwe jedynki padły ofiarą brzoskwini) śpiewającą w pierwszym rzędzie niemieckie szlagiery, albowiem Biskwit dotarł do kresu swej wytrzymałości fizycznej, przekroczył bez wizy i paszportu wszelkie granice i należało go pospiesznie deportować z widowni nim nuncjusz zawezwałby egzorcystę.
Norweski mówi, że niewiele straciłam.
(Tak, jedynie jakieś resztki godności osobistej.)
Za tydzień placówka nakazuje dostarczyć młodzież z materacem, piernatem, pidżamą i szczoteczką do zębów.
Naszpanie urządzają dziateczkom popas z noclegiem.
Nie wiem.
To zemsta, czy skłonność do samoudręczenia?
©kaczka
(...)
Żenewiew wniesiono wczoraj na lekcję ksylofonu w najróżowszym z możliwych lateksie, opasaną wokół pasa obręczą ze sztywnego tiulu, w złotych pantoflach i nylonach w kokardki. Do tego trzy kokardy i smoczek.
Na ten widok pozostałe, rachityczne dwulatki zbiły się zlęknione w gromadkę, w kąciku za klawikordem, a Żenewiew rzucała na nie cień jak King Kong z Empire State.
(Scena jak z Almodovara.)
A wydawało mi się, że szkoła baletowa Dyni otrzaskała mnie z esencją fuksji, różu i estrogenu.
Co prawda, nieszczególnie się tam rozglądam. (Złośliwi powiadają, że wbiegam tam i wybiegam jak czarnoskóry gej-Meksykanin na wiec Donalda Trumpa.)
Może gdybym rozglądała się bardziej, to na pytanie: 'Czy Dynia ma już białe rajstopy i włos spleciony w koczek do finałowego występu?', które znianacka zadała mi Smoczyca trenująca szczerbate primabaleriny, miałabym jakąś konkretną odpowiedź i nie musiałabym symulować ataku astmy?
I tak, w ten oto dość brutalny sposób, posiadłam wiedzę, że wszystkie najbliższe weekendy lukrowane następczynie Barysznikowa spędzą na próbach übergali ćwicząc te swoje rien ne va plus i s'il vous plait.
Obowiązkowo w białych rajstopach.
‘Gładkich, białych rajstopach.’ – podkreśliła wężykiem Smoczyca.
Tak jakby kupienie białych rajstop latem już samo w sobie było bułką z masłem fat-free (fat-free, bo, ostatecznie, jednak rozmawiamy o baletnicach).
Przypuszczam, że Smoczyca bierze tymi rajstopami odwet na protoplastach swych uczennic.
Za wszystko.
Mimo całorocznego wysiłku, różowe bezy i czarny łabędź (Dynia nadal w antracytowym odzieniu) z trudem odróżniają strony świata. Ustawione przy drążku przewracają się wywołując efekt domina, a podczas zsynchronizowanego poruszania wypustkami różnica między początkiem peletonu,a jego końcem wynosi czasem nawet i pół godziny.
(Na własne uszy słyszałam – zenit anarchii – gdy jedna z młodocianych balerin w trakcie tańca zatrzymała cały korowód mówiąc, że właśnie teraz wychodzi do toalety. Za nic miała, że na jej plecach spiętrzył się kopczyk baletniczek, które nie zdążyły wyhamować.)
Zatem, biorę na klatę, że rajstopy mają być białe i gładkie, choć zdobyłam jedynie białe w motylki.
(Ktoś podobno widział gładkie w Berlinie.)
Cóż tam zresztą motylki, jeśli włos ma być spleciony w koczek, a mnie nawet pospolity warkoczyk rozpada się w rękach!
A wczoraj w placówce opiekuńczo-wychowawczej widowisko światło-dźwięk.
Okazało się, że każdy cherub przez rok pisał swoją pracę licencjacką na temat urody i zalet naszej dzielnicy.
Oprawione te dzieła wręczono dziateczkom na uroczystym apelu w obecności zaproszonych gości: nuncjusza apostolskiego, właściciela supermarketu, rzecznika prasowego burmistrza i miejscowego artysty, który w nocie biograficznej określa siebie czułym mianem ‘romantycznego surrealisty’ i który podarował kazdemu z nieletnich zestaw swoich prac w formacie pocztówkowym. (Kilka z tych prac to interesujące akty.)
Nie miałam okazji się wzruszyć, widząc dziecinę moją szczerbatą (górne, chybotliwe jedynki padły ofiarą brzoskwini) śpiewającą w pierwszym rzędzie niemieckie szlagiery, albowiem Biskwit dotarł do kresu swej wytrzymałości fizycznej, przekroczył bez wizy i paszportu wszelkie granice i należało go pospiesznie deportować z widowni nim nuncjusz zawezwałby egzorcystę.
Norweski mówi, że niewiele straciłam.
(Tak, jedynie jakieś resztki godności osobistej.)
Za tydzień placówka nakazuje dostarczyć młodzież z materacem, piernatem, pidżamą i szczoteczką do zębów.
Naszpanie urządzają dziateczkom popas z noclegiem.
Nie wiem.
To zemsta, czy skłonność do samoudręczenia?
©kaczka
Dziś ja bym swą dwulatke gdzieś chętnie oddała na nocleg drugi raz pod rzad pobudka ok 3.20. Wystep dziewczat w białych rajstopkach gładkich do tego na pewno będzie cudej urody. pozdrawiamy marlena i Emilka
ReplyDeleteO 3:20??? Nie ma takiej godziny! To nieludzkie!
DeleteKupilismy jeden bilet na wystep (!) - zadnej znizki dla rodzicow - i ciagniemy zapalki, ktore z nas pojdzie :-)
1. Rajtuzy i tak będą białe tylko no początku. Po dziesięciu minutach nikt z widowni nie odróżni, czy na Waszych rajtach są motylki, czy plamy od buraczków... ;-)
ReplyDelete2. Moja młodsza córka chorowała przez dłuższy czas i nie chodziła do przedszkola podczas miesięcznych przygotowań do występów. Pojawiła się dopiero na wielkiej gali - były tańce, śpiewy, melorecytacje grupowe i choreografia. Po występie pani przedszkolanka uczciwie przyznała, że wcale nie było widać, że mojej córki nie było na żadnej próbie, bo jej zachowanie nie odbiegało od normy. W zasadzie można było nawet przypuszczać, że nie było żadnej próby, gdyż każdy z młodocianych aktorów występował chyba w innym spektaklu... ;-)
Oni wszyscy sa urodzonymi solistami. No naprawde, jak pragne... kazdy musi zaistniec i zablysnac. Dwadziescia zindywidualizowanych sniezynek, psiakrwia!
DeleteDynia pomknela na probe generalna w motylkach i pani chyba nie przyuwazyla w ogolnym chaosie. Jeszcze tylko doprac plamy i sruuuu... premiera!
Jej wysokość też muała nocowankę przedszkolną, do dziś mile to wspomina i na szkolnej wychowawczyni usiłuje takową wymusić, ta zaś broni się nieomal jak Rejtan. Anonimowa czeka na wyniki tych bojów... O w ojczyźnie z gładkimi białymi rajstopami oroblemów brak, a może tylko tu, bo podstawiwa i średnia szkoła baletowa, są i specialne sklepy z tiulami, różami, baletkami i tutu, pełna gama różu.
ReplyDeleteTu pewnie tez. No gdzies dziewczatka kupuja te rozowe bezy i tutu-srutu. Ostatnio wpadla mi w rece sklepu oferujacego kostiumy dla orkiestr marszowych, wiec skoro nawet taka nisza, to balet na pewno jest obstawiony. Tyle, ze boje sie, ze mnie wciagnie oraz, ze cena rajtek bedzie tam z tysiecznym przebiciem. a ja tu za wszelka cene, probuje utrzymac swego czarnego labedzie w klasie amatorskiej. Pod wzgledem wynikow w ciskaniu wlasnym cialem to sie udaje, wiec mialam nadzieje, ze kostium tez sie uda skompletowac w sieciowkach :-)))
DeleteJa z kolei pamiętam pewne Jasełka wystawiane przez pre-school w Różowej Chmurce. I podekscytowany głos mojej polskiej Julki dobiegający z samego środka sceny:
ReplyDelete- Polska pani, polska pani, zgadnij kim jestem!
Koczek i białe rajtuzy? Kolejny plan na życie Fruzi upadł z łoskotem... (I rozbił się o brudną podłogę w kuchni.)
No ja też nie wiem. Czy waszpanie to są sprawdzone przez jakieś niemieckie CRB? Bo jeśli nie, to to by wyjaśniało ten pomysł z noclegiem.
Ja ci mowie, Litermatka, za tydzien przyjezdza do nas brytyjska Lucyna z matka i ta matka bedzie sie hiperwentylowac na kazdym kroku. Ze dzieci w lodkach w parku bez kapokow, ze kto te niemieckie place zabaw wymyslil i pozwala po nich latac dzieciom bez kaskow i ochraniaczy na kregoslup, ale ze jak to??? Lucyna ma sie bawic na ulicy przed domem? etc. etc. Z rozczuleniem wspominam risk assessment i health & safety. Tu dzungla jest i bezholowie!
DeleteJeszcze sie z koczkiem i bialym rajtuzem nie zegnaj. Ja tez myslalam, ze Biskwit wzgardzi kiczem baletowym, ale Biskwit ubiera czarny tiul, ktory oslania odrapane kolana i tanczy na stole :-)))
Polska pani ;-) A ja to kiedys bylam la profesoressa polacca, ha :-)
Znam ja te wejścia o rajstopach. Dwa lata temu Jul zapragnęła trykotu. Róziowego a jakże. Rok temu zmieniła się pani w domu kultury i na baleciku zapragnęła czarnych trykotów. Zgrzytnęłam zębami i zapytałam, czy w różowym Jul gorzej tańczy. Ano nie. Obiecałam więc solennie, że jak tylko wyrośnie z tego, to kupię czarny. Niestety (bo nie wyrosła dotychczas;)), Córka poprosiła o ten czarny i się złamałam.
ReplyDeleteW tym roku, co przed tymi wakacjami był, znowu się zmieniła pani. I - niesamowite! - dawała rady uczyć małoletnie nawet w kolorowych ubraniach.
Moze czarny pani lepiej pasowal do fengszuja? Troche rozumiem, bo jak takie pstrokate przelatuje zygzakiem to czlowiekowi mieni sie w oczach :-))) Ale te ceny!
DeletePoprzedni uniform Julii był do głębi bladoróżowy, bez zmian odcieni. Ale fakt, jak już wymusiła czarny na reszcie,to jej nie leżał. Może. I tiulek miał, a z dobrze poinformowanych źródeł (Zuzia, wersja dojcz Connie, uczy się tańczyć) wiem, że z tiulem to tylko na występ.
DeleteObecnie dzieci uczy nie totalna primabalerina tylko pogodna tancerka, więc ma moze większą tolerancję na feerię wzorów i kolorów.
U nas wszystkie dziewczatka w tiulach na co dzien i od swieta. Totez do tego czarnego labedzia musialam jeszcze dokupic spodnice :-)
DeleteIdę zaopatrzyć się w białe rajstopy we wszystkich możliwych rozmiarach. Kto wie, co strzeli do głowy Grudce. Choć chwilowo pretenduje do Kółka Małych Hydraulików lub też Stowarzyszenia Mikrych Piłatów - umywa sobie pasjami ręce. W toalecie.
ReplyDeleteTen etap tez byl. Potem nastapilo obsesyjne umywanie zebow ;-) Nie spiesz sie. Jeszcze sie moze okaze, ze szkola baletowa w Bawarii wymaga po prostu skorzanych portek :-)
DeleteKaczko najdrozsza, jakzesz cie rozumiem. Szukam aktualnie pilnie, juz w drugim kraju, bialych, gladkich! legginsow, rozmiar 68.
ReplyDeleteI sa rozowe w serduszka, niebieskie w pierdółki i fioletowe w pipiziałki.
No i tak, biale sa, od rozmiaru 80 w gore. Grrr!
Takie skomplikowane marzenia mam...
arbuz b.d.
(Ze posluze rada: http://www.lindex.com/eu/kids/baby-0-1-year/bottoms/7417919/Jersey-Trousers/?styleId=80040556
DeleteAle maja rabek z koronki. I kokardke :-)
Kaczko, dziekuje ci za wytropienie getrow :-* Moim problemem (a wiec jednak skomplikowane marzenie ;-) ) jest fakt, ze potrzebuje ich w najblizsza niedziele i obawiam sie o czas przesylki.
DeleteTak dlugo grzebalam sie i szukalam konwencjonalnie (szalony pomysl) w sklepach, ze na zamowienie bez ryzyka za pozno. (Szwedzki koncern rowniez oferuje, jednak oni w 1,5-2 tygodnie dostarczaja).
Ale mam w zastepstwie rajstopy. Biale, gladkie! ;-) Gdyby nie rozmiar, przeslalabym wam ;-)
arbuz
Fakt, trudno przewidziec. Lindex to nie amazon. Sla jakims wikingiem. My tu sobie czekamy na http://www.lindex.com/eu/kids/girl-2-7-years/dresses-skirts/7464155/Tulle-and-Mesh-Dress/?styleId=89293280 albowiem wyglada na robione pod Biskwita :-) (A to wszystko, bo zajrzalam szukajac bialych legginsow :P)
DeleteKiecka czad :-)
DeleteI najfajniejsze te tatuaze ;-))
arbuz
Jest wersja meska: http://www.lindex.com/eu/7444468/?styleId=87282567
Delete:-)))
Naszpanie zabiorą Ci dziecko na całą noc? I nakrmią? Opcja "all inclusive", lux po prostu! Zazdraszczam.
ReplyDeleteTutu, koczki, rajstopki, trykociki - co rok w innym rozmiarze, kolorze i kroju - zgroza! Ja słabo ogarniam jeden zestaw obowiązkowy pt. "school uniform", jak sobie pomyślę o drugim (albo co gorsze o nadobowiązkowych zestawach na zajęcia pozalekcyjne) to ogarnia mnie obłęd i nogi mnie bolą na zapas.
Żyję nadzieją, że dziecko mniejsze pozostanie przy demontażu oraz testach urządzeń mechanicznych i nie zapragnie nagle zostać jakąkolwiek formą różowej damy. Starszy brat dzielnie pomaga w formowaniu zainteresowań siostry (mam swojego skutecznego agenta!).
Tak, ale nie wiem, czy nie zadzwonia o polnocy i nie powiedza: prosze sobie przyjechac i odebrac, bo lka, ze chce wrocic do domu. Ostatecznie tyle o nas wiemy, na ile nas sprawdzono :-)
DeleteA ja tu znowu zgrzytam zebami, bo school uniform rozwiazuje, tak przynajmniej troche, te problemy o poranku z doborem odcienia skarpety do fengszuja spodnicy i biorytmu obuwia. A z braku uniformu to codziennie o poranku jest jakis dramat na tle odziezowo-obuwniczym :-) Ale dochodza do mnie informacje, ze jakosc natryskiwanych teflonem, brytyjskich mundurkow jest rozna w zaleznosci od sprzedawcy i inwestycja w lepsze nie pozostaje obojetna dla kieszeni.
Kaczko, ja rozwiązałam problem z porannymi negocjacjami w sprawie ubioru, więc się podzielę pomysłem ;)
DeleteW sobotę lub niedzielę siadam z Małą i ustalamy "zestawy" na cały tydzień. Wyjmujemy koszulki, zimą też bluzeczki, które chciałaby założyć w nadchodzącym tygodniu i do tego dobiera pozostałe elementy - spódnica i rajstopki lub legginsy, bielizna. Ustala, co zakłada w poszczególne dni tygodnia (jeden zestaw dodatkowy, jakby zmieniła jednak zdanie) i pakujemy do worków strunowych. Układamy w szafie w kolejności dni tygodnia, jakie ustaliła. Codziennie rano może wybrać jeden z dwóch kolejnych zestawów (ten jeden dodatkowy, żeby był wybór na piątek ;) ) W tygodniu nie ma możliwości negocjacji ubioru. Sprawdza się już dość długo :)
Pozdrawiam.
Kinga
Kinga
O rany, Horpyna ze smoczkiem! Ciekawe czy musi być (smoczek) stosownych rozmiarów i gdzie takowy się kupuje? Cała nadzieja, że trudniej osiągalny aniżeli białe rajstopki?
ReplyDeleteObcowanie z Żenewiew chyba tłumaczy traumę Biskwita objwioną na imprezie w placówce
Po Zenewiew obie mamy traume, a na smoczek to pol lasu kauczukowego nacieli i chyba odlewali go recznie, bo jak wypada na podloge to przetraca stopy :-)
DeleteBiskwit mistrzem w przekraczaniu granic!
ReplyDeleteMój Guru! ))
Prawdaz? Biskwit kurcze, potrafi. Nie wiem, czemu ja nie.
DeleteRozumiesz, że na wieść o spaniu poza domem zalała mnie żółć i jad?
ReplyDeleteRozumiem, ale poczekaj. To otwiera puszke z Pandora :-) Do tej pory tlumaczylismy nieletnim, ze nie ma imprez z nocowaniem po domach, a teraz nastapil precedens. Biuro adwokackie Ryfka i Dynia juz przyszlo ze stosowna petycja, z ktorej wynika, ze nie CZY? ale KIEDY! i zeby bylo duzo popcornu, kakao, pianki i filmy do rana :-)
DeletePhi! Jeden mały sześciolatek na noc! W domu z telewizorem! Wielkie mecyje, ojoj!
DeleteFakt, ty przyjmujesz hurtem ;-)))
DeleteEch, te nocne popasy to zawoalowana próba odegrania się na rodzicach, szczególnie tych pracujących. No, cóż, w końcu zajmowaliśmy się Państwa dzieckiem przez całą noc, a że odbiór zaplanowaliśmy na piątek 8.30 rano, no cóż, no cóż. To te same miłe gesty, jak zaproszenia na urodziny odbywające się skromne 15 km od miejsca zamieszkania, w dzikich błotach, w ekostadninie. I proszę być sharp o 13tej i magicznie zniknąć o 16tej.
ReplyDeleteTAK! Dokladnie tak!
DeletePerly madrosci sypia sie z ciebie!
Wy żyjecie w jakimś innym świecie, szwedzkie naszpanie nigdy w życiu nie zrobiłyby nocowania dzieci w placówce, nie mówiąc o akademiach, recytacjach czy widowiskach światło-dźwięk z nuncjuszami apostolskimi
ReplyDeletebezstresowo ma być!
Tak, to na pewno nie jest szwedzki model wychowawczy :-) Raczej taki inspirowany Chinami i NRD. Ale tez nasze spoleczenstwo placze nad losem Biskwita, gdy ten siada w kaluzy, a szwedzkie dzieci na mrozie jedza suche bulki i nikt nad nimi rak nie zalamuje :-)
DeleteMając już dwuletnie doświadczenie z córką gimnastyczką i nadal nie umiejąc zrobić koczka, który wytrzyma trzy godziny zwisania w dziwnych pozycjach z drabinek robię to mianowicie tak, żeby się trzymał, gdy dziecko wchodzi na trening. Ja natychmiast znikam (bo wiadomo: dom, drugie dziecko - co z tego, że ma 11 lat!, mężu obiad podać). Koczek się rozwala najpóźniej po 15 minutach zwisania i wtedy kolejny robi trenerka. Taki wytrzymujący nawet dobę zwisania ;)
ReplyDeletePrzejrzalas mnie! Zastosowalam te sama strategie. Najgorzej jednak, ze najbardziej przed koczkiem bronila sie sama baletnica. W jej wizji sniezynka plasa po scenie z rozwiana koafiura :-) Ilez cierpliwosci mnie kosztowalo, zeby wytlumaczyc i wyegzekwowac kwestie uniformizacji sniezynek.
DeleteAaaa, to jest zupełnie osobna kwestia :) Moja uważa, ze kucyk wystarczy (włosy do pasa), potem tylko mówi, ze jak chodzą w mostku ze stania, to sobie nadeptuje dłońmi na zwisający kucyk. Tak, mnie tez boli kręgosłup od samego słuchania ;)
DeleteByłam taką Żenewiewą! Rzucałam cień , przetrącałam stopy ulubioną przytulanką,wyrastałam ponad poziomy (więc mnie zapuszkowali w szkolnej ławie przed ukończeniem lat pięciu) i wszystko inne.
ReplyDeleteA może nadużyłam czasu przeszłego?
Może nie byłam, a jestem?
W każdym razie- żetem Żenewiewo!
Tak! Wszyscy zyjemy w twoim cieniu! :*
DeleteA ja niczym włochata małpa XX(x)XLporywam Was i chcę całować i, a wokół krążą helikoptery!
DeleteTo się źle skończyło, o ile dobrze pamiętam...
Widze to! I juz raczej nie zapomne! Jaka szkoda, ze nie umiem narysowac :-)))
DeleteIhihiiii!
DeleteBiałe gładkie rajstopy są do zdobycia (choć wiem również, że nie jest to prosta sprawa - szukałam swego czasu ;) ) Na jeden z przedszkolnych występów Małej (chyba czterolatki wtedy) wychowawczyni zaordynowała "zwykłe" rajstopki w kolorze.... "cielistym" jak to określiła pani ("skórowym" jak mówiły dziewczynki ;) ). W ogóle nie do zdobycia, bo w tym kolorze nie produkuje się małych rozmiarów. Sama nie noszę takich, bo nie wyglądają zbyt dobrze (pamiętam, że dawniej tylko takie nosiłam, bo innych nie było) Wszystkie dziewczynki wyglądały fatalnie z "obwarzankami", które tworzyły się na nogach po tym, jak za duże rajstopki opadały przy podskokach. Przepraszam, że z takim opóźnieniem, ale dwa tygodnie byłam z dziećmi nad morzem i zrobiły się zaległości ;)
ReplyDeleteKinga