[12 Apr 2016]
(...)
Za oknem południowa wiosna i letnie burze. Cherubiny chcą krótkich rękawów i sandałów. Można spać przy otwartym oknie i wreszcie suszyć desusy na balkonie.
Znakomita pora, aby opowiedzieć o Północy.
To nie jest nowy tekst.
Pierwszy raz pojawił się kilka eonów temu, w archeozoiku, na blogu Wawrzyńca Pruskiego. Wtedy jeszcze blogowałam w podziemiu, z ciemnej strony księżyca.
I oto nadarzyła się okazja, żeby go przypomnieć, więc odkurzona i wypolerowana opowieść pojawia się jeszcze raz w bardzo odpowiednim miejscu.
Remastered Director’s Cut
Tutaj.
©kaczka
(...)
Za oknem południowa wiosna i letnie burze. Cherubiny chcą krótkich rękawów i sandałów. Można spać przy otwartym oknie i wreszcie suszyć desusy na balkonie.
Znakomita pora, aby opowiedzieć o Północy.
To nie jest nowy tekst.
Pierwszy raz pojawił się kilka eonów temu, w archeozoiku, na blogu Wawrzyńca Pruskiego. Wtedy jeszcze blogowałam w podziemiu, z ciemnej strony księżyca.
I oto nadarzyła się okazja, żeby go przypomnieć, więc odkurzona i wypolerowana opowieść pojawia się jeszcze raz w bardzo odpowiednim miejscu.
Remastered Director’s Cut
Tutaj.
©kaczka
Uh, zapowiada się bijo sezonu ;)
ReplyDeleteLecem czytać.
I co? I co? :-)
DeleteMuszę zdobyć tę cytronetę tańszą od wody!
Delete(Oczekiwania moje spełniłaś z nawiązką, a nawet z naręczem ;)
Oddycham z ulga! Nie godzi sie zawiesc stalej Lozy Krytkow Literackich!
Delete(Przejrzalam zdjecia, ale na zadnym nie zachowal sie slad promieniotworczego napoju. Jedyna nadzieja w Jury, ze kiedys popelni na blogu wpis - ilustrowany przewodnik kulinarny dla niskobudzetowego turysty :-)
Cudowny reportaż o charakterze powieści grozy ;-)
ReplyDeleteBo kraj to dziki, a czlowiek czlowiekowi wikingiem!
DeletePyszne delicje! Marzy mi się Kaczkowy Przewodnik po Świecie, prawdziwym i mniej, dalekim i ....o bliskim już właściwie piszesz. Dzięki!
ReplyDeleteKasia Warpas! Nie znałam Cię z tego profilu!
DeleteO, jam też w szoku!
DeleteBo to chyba lewy profil? :D
DeletePani mi tu kradnie show zdjeciem pani pecin! :-)
DeleteTrzeba mieć profil lewy i prawy. Oraz środkowy.
DeleteAle powróćmy do meritum!
Kaczka lowe!
... a kazden dookola glowy!
Delete:-)
Lewy profil jest ZAWSZE lepszy. To udowodnione naukowo.
DeleteOdczytywac to jako aluzje polityczna? :-)
DeleteAle musialo tam byc fajnie!!! :}
ReplyDeleteBardzo! Choc moze to przez maligne!
DeletePrzyznaję, że nie pamiętałem, że przyłożyłem lepką łapę do pierwszego wydania niedrukiem :-D
ReplyDeleteNaprawde!? A bylam pewna, ze zanotowales date w Notesie Mentora!
DeleteA tak mi się skojarzyło z dobrym tekstem, który wczoraj czytałem, także o Islandii http://haase.blox.pl/2016/04/Mapizm-czyli-psychologia-geograficzna.html
ReplyDeletePyszny tekst! PYSZNY!
DeletePrawda, że po lekturze kwestia parcia na północ schodzi na drugi plan, bo istotne jest to, jak sobie globus zamontujesz? :-D Stacja podbiegunowa Dusseldorf (ewentualnie Garmiszpartenkirchen) - brzmi godnie!
DeleteWgniotlam troche globus i juz po taniosci mam te swoja Polnoc.
DeleteI ja pytam, czemu nikt nie ubolewa i nie pociesza, ze tych biletow jednak nie wygralam, he?!
Bo wygrałaś więcej! NAS!
DeleteA może, kto wie, nawet NASA!
DeleteBilet na NASA! Och!
DeleteJa ubolewam, boś powinna!
DeleteDziekuje ci! Nie ma sprawiedliwosci, nie ma!
Deletecudny tekst :) Kaczka, gdzie wyscie w tym dorset mieszkali? wybiore sie sladami Kaczki :)
ReplyDeleteNieco obok Gold Hill w Shaftesbury, tam rozpytuj o kaczke! A Dynia ma w metryce wpisane Salisbury, ale to juz chyba nie Dorset, a Hampshire?
DeleteDorset bardzo warto. Lyme Bay, Durdle Door, Swanage, Lyme Regis... no, cale Jurassic Coast :-)
Z bournemouth do christchurch sie przenieslismy :) Durdle Door magiczne :) Shaftesbury bedzie grane w weekend :)
DeleteChristchurch! Zawsze powtarzalam stawiajac tam stope, ze mam zdesperowana nadzieje, ze to jednak nie jest wszystko w ramach Nowej Zelandii, co przytrafi mi sie w zyciu :-)
DeleteDurdle Door - bajka! O dziwo nawet przy zlej pogodzie! No i Longleat! O rany, jak my tesknimy za Longleat :-)
BHAWO! BHAWO! ♥
ReplyDeleteUklon! Uklon! :)
DeleteCoż za pyszna lektura, dziękuje i prośbę ponawiam o skandynawskie laboratorium.
ReplyDeleteA swoją drogą nie pamiętam tego tekstu u Wawrzyńca, a wiernie śledziłam. Chyba muszę sobie to i owo odświeżyć.
To dlatego, ze to byl naprawde archazoik z protazoikiem i panegirykiem :-)
DeleteSzukajac tego tekstu, znalazlam haslo do szwedzkich plikow... kto wie... kto wie! Tajne Akta z Archiwum kaczki. To dzis w modzie miec tajne akta.
Się mię tak wryła Twa opowieść,że omal traktuję opowieść o moknięciu przy wodospadach, i o desusach z falbanką i gibiącą się nad zielonym wzgórkiem czerwoną parasolką japońskiej przewodniczki jak własne wspomnienie.
ReplyDeleteA co do nieprzyznania Ci nagrody, cóż- czuję jedynie współczucie dla jury, że AŻ TAK gustu nie maja.
Guly a nie jury :-)
DeleteBierz opowiesc, bierz. Mogla wydarzyc sie wszedzie. Japonskich wycieczek nie brakuje, choc ostatnio zauwazam (trendy na Hauptstrasse w Trewirze), ze Chinczycy turystycznie nie proznuja.
Co jak co, ale o brak gustu jeszcze mnie nie posądzali :D Kaczka - Twój tekst był świetny, raz jeszcze gratuluję, boś zasłużyła na brawa, a Ilona, Berenika, Gabriel i ja (o co było trudno) śmialiśmy się naprawdę szczerze i musieliśmy czekać dość długo na coś, co zryje nam psychę nieco bardziej ;) Pozdrawiamy z islandzkiego zadupia. Kto wie, może z Norweskim kiedyś tu znów wylądujecie, a wtedy - zapraszamy ;)
DeleteGuły, guły(bez gustu)- rycia psychiki im było trzeba dla pobudzenia synaps. Tragedyi!!! Dramatu- nie jakiejś tam komedii...
DeleteDobra, droczę się tylko.
Piotrze, dzieki! Za zryta psychike Redakcja nie ponosi :-)
DeleteZaproszenie (ha! na pismie - sa swiadkowie, sa!) przyjmuje. Zarowno Norweski, jak i drobne dziatki to zoladki bez dna, zatem zemsta bedzie okrutna i wyegzekwowana (nomen omen) na zimno. No bo i przez zaglade zapasow, no i w nienajcieplejszym klimacie :-)
Podejmujemy wyzwanie! Co prawda żołądki bez dna też mamy, ale czipsy z dorsza skutecznie hamują apetyty nawet największych N(n)orweskich bestii. Do poczytania, a później pewnie,hehe, zobaczenia. Ide po jakieś nowe mrożonki lepiej :P
DeletePysznie. To jestesmy umowieni. Przywieziemy napoje i troche kwiatowego suszu, bo przeciez wiemy z fb, ze zazywacie zamiast tabaki!
DeleteNo nie! Poważnie?? Nie smakowały Ci czipsy z suchej ryby?! Taka rysa na marmurowym pomniku, okadzanym regularnie piżmem i sandałem!... Będzie trza zakleić silwertejpem.
ReplyDelete(A próbowałaś z masłem?? Ryby, w sensie?)
:-))))
DeleteBierzmy poprawke, ze bylo to w poprzednim zyciu. Teraz to ja juz nie wybrzydzam. Dzieki Biskwitowi jem przezute, wyplute i przydeptane kapciem, rzecz jasna podniesione z podlogi. Taka ususzona ryba to delicja.
Z maslem? Suszonej ryby?
Nie pamietam.
Ale skyr pamietam i szanuje!
Eeeeno, skyr skyrem, ale hardfiskur rules... Mnie na wejściu poradzili, coby leciutko masłem takiego chipsa musnąć i on się wtedy rozpłynie... Dalibóg, mieli racje! Mam zaabonowana cokwartalna dostawę par avion... I jestem przekonana, ze Biskwit by docenił.
DeleteJutro rano udam sie do rosyjskojezycznego sklepu, nabede paczke suszonych czipsow z ryby i poddam sie ekeperymentowi z maslem :-)
DeleteA do czipsow mam przyczynek... gdy zamieszkalam na Wyspach Bry czips o smaku octowym byl niejadalny. Dwie ciaze pozniej stanowil podstawe diety. Tak jak krwawa kiszka na snaidanie :-)
Kiszce nie dałabym rady nawet z cała kostka masła... Wieszcze Ci wiec czipsowy sukces, to marny wyczyn w porównaniu :)
DeleteJakiś miesiąc temu Gustaw zaproponował Islandię : ) I miałam wieczór wspomnień, bo od islandzkich opowieści via Wawrzyniec Cię poznałam... Wieki temu...
ReplyDeleteJa tez! Ja tez o tym pomyslalam, gdyz odkurzalam ten tekst! A pacz! Wawrzyniec nie pamietal, ze tak nam tu poplatal swiatlowody!
DeleteTen Gustaw! He is a keeper!
Rzecz jasna, nawet sie nie ogladajcie tylko leccie, ino przysiegnij tu przed blogiem, ze objedziecie te Islandie dookola. Bo najfajniejsze zaczyna sie na gorze i w prawo :-)
Pięknie wilgoć i czarny piach odmalowałaś słowem! Aż chce się jechać nie zważając na przemoknięte majtasy susz rybny.
ReplyDeleteSvalbard koniecznie! Mąż mi zachwala i obiecuje, że "jak dzieci podrosną" to on nas by chętnie zapakował w samolot jakiś do Longer ;) To chyba jakiś wirus łapie każdego kto choć raz wybierze się bardziej na północ.
majstersztyk.
ReplyDelete