[45]

[27 Feb 2014]

(…)
Myszy leżą nadal.
Faktycznie, nie mogę wykluczyć, że to prezent od wszechświata.
Jeśli według treści polskiej szansony ‘życie jest ściemniarą z bukietem ciem w pysku’ to można przypuszczać, że życie jest gatunkiem nietoperza.
Idąc tym tropem, czemu wszechświat nie mógłby być kotem sporych rozmiarów i podkładać  mi na progu mysie truchła?
Mówię Norweskiemu:
- Mam tu palący problem ze zwłokami gryzoni. Co radzisz?
A on mi na to bez chwili wahania:
- Myślę, że powinnaś zadzwonić do Ordnungsamtu.
Ordnungsamt!
Że też sama na to nie wpadłam.
Przecież musi tu być takie mityczne miejsce, gdzie mogę, na przykład zgłosić, że mi się nie zgadza ilość rodzynek w muesli ze stanem deklarowanym na opakowaniu, albo zadenuncjować sąsiada, który manipuluje mi przy feng shui wózka ustawionego na korytarzu [1].
Nim jednak chwyciłam za słuchawkę, los zesłał mi snującego się w okolicach krzaczków osobnika wystrojonego w neonowe ubranie wskazujące na powiązania ze służbami porządkowymi.
(Dynia na widok umarła z zachwytu, a gdy ożyła zadeklarowała, że już wie, co będzie robić, gdy dorośnie i w co z całą pewnością będzie ubrana.)
Przydybałam neonowego i mówię po wstępnej porcji uprzejmości, błogosławiona erudycja Szarika, ‘Maus raus, bitte!’ dla pewności pokazując palcem na zwłoki.
A neonowy patrzy na mnie jak na kretynkę.
Gdyż, wnioskując z pęku kabli, które trzymał w dłoni był pracownikiem telekomunikacji.
1:0 dla ziemskich powłok myszy.


[1] wózek jest duży, ale sąsiad mały i doprawdy nie jest tak, że codziennie wnosi on na swoją mansardę fortepian lub wynosi zwłoki żony zawinięte w dywan...

(...)
W sztuce obserwujemy nowy trend: lawlizm.

©kaczka
43 comments on "[45]"
  1. Dziękuję Ci za pokazanie tego fragmentu sztuki!
    Jakże on na duchu mnie podniósł!
    do tej pory (odkąd dziecię me zaczęło zajmować się działalność artystyczną) byłam pewna, że to tylko u nas powstają POTWORY... nic innego same potwory... przywróciłaś mi wiarę we własne dziecię! wierzę że kiedyś i u nas powstanie obok potwora coś jeszcze... albo chociaż jakiś lovely potwór ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ach! Przychodze wczoraj do Instytutu odebrac Dynie, a Rezolutne Liski dra sie zbiorowo jak obdzierane ze skory na placyku przed budynkiem. Otoz 'nasza Pani z Teksasu' od kwadransa byla, na specjalne zadanie Liskow, potworem i wyskakiwala zza wegla z glosnym 'Buuuuuuu!' (na szczescie bez teksanskiej pily mechanicznej). Liski piszczaly, darly sie, w okolicznym skladzie alkoholi pekaly szyby i butelki. Potwory to najwidoczniej must have u trzylatkow :-)

      Delete
    2. W takim razie daj znać czy coś się zmieni w tej kwestii, gdy Dyni wyskoczy na liczniku magiczna cyfra 4 ;)

      Delete
  2. wszystko się zgadza, Dynia weszła w okres różowy swej twórczości, how lovely!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Indeed :-)
      Troche nas tu mdli od tego 'lovely', gdyz wszystko jest 'lovely'. Moze to Wyspa zostawila taki trwaly slad na psychice?
      Dla Dyni wszystko bedzie 'fab and lovely', a Biskwit okaze sie niemiecka malkontentka?

      Delete
    2. niekoniecznie, Dyniowa osobowość jako starszej siostry może mieć niebywały wpływ na Biskwita! nie wiem czy nie trzeba by pomyśleć o jakichś badaniach naukowych w temacie wychowywania potomstwa w różnych krajach? ;-)

      Delete
  3. przeczytałam, na dziele numer 2, lovely mother... będę się tej wersji trzymać :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Rodzona Matka zwykla narzekac, ze z wiekiem coraz bardziej niechlujnie kresle ogonki przy literach, to pewnie dlatego 'mother'.
      A moze to freudowska pomylka? :-)

      Delete
  4. Co do gryzoni, to rośnie we mnie przekonanie, że ich obecność jest wynikiem jakiegoś poważniejszego planu i jakiś Amt ma nad nimi pieczę. Być może właśnie sprawdzają czujność okolicznej ludności i teraz zastanawiam się, czy nagabywanie pana od prądu będzie Ci się liczyło, czy też nie, jako nietrafione. Czekam w napięciu na rozwój wypadków.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mausamt?
      Ja tez czekam. Teraz to juz kwestia ambicji. Ja czy gryzonie?

      Delete
    2. Nie darmo ratusz to po niemiecku Rathaus. Nie darmo.

      Delete
  5. ;-)))) hahah! właśnie sobie wyobraziłam scenkę rodzajową nad cmentarzyskiem myszy ;-))
    urzekło mnie to "bitte" ;-))

    czekam na dalszy rozwój akcji :-)
    arbuz

    ReplyDelete
    Replies
    1. No ba, czlowiek bywaly w swiecie zna sie na sawuarwiwrach i bontonach :-)
      Nie omieszkam. Jesli nastapi :-)

      Delete
  6. Lovely oraz pink :-))) Zafrapowały mnie te myszy. Bardzo.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moze wszechswiat chcial, zebym sobie z nich futerko? Ale na to juz troche za pozno :-)

      Delete
  7. Tam jest chyba bukiet ŚCIEM :>

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jest.
      Ale wykonawca spiewa tez, ze 'zycie jest szczemniara', wiec ujawniam, ze natrzasam sie z dykcji szansonisty. Natrzasam sie, choc, przyznaje bez bicia, sama mam w dykcji ubytki bez implantow :-)
      Mozliwe rowniez, ze trace sluch z wiekiem :-)

      Delete
    2. Po wybuchu śmiechu naszła mnie chwila zafrapowania.
      Moja dykcja też nienajwyższych lotów. Podejrzewam, że jedynie dzięki blogom możemy się porozumieć, bo w realu każdy ma coś z sz, r, albo jąkaniem :D
      Ja tam mam wszystko, dlatego głównie siedzę cicho. :)

      Delete
    3. Jeszcze raz ja.
      Bo sklerotycznie zapomniałam: poleciłam Cię Tucholskiemu! W towarzystwie Katachrezy i IK.
      http://jestkultura.pl/2014/share-week-2014/

      Delete
    4. A ja najostatniejsza pierdola przegapilam mozliwosc autopromocji!
      Cisnij we mnie pomidorem.

      Delete
  8. Uwielbiam Twoją odręczną czcionkę. A już zwłaszcza mój osobisty egzemplarz na kartce :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cos ci jeszcze napisac? Zawsze do uslug :-)

      Delete
    2. Ja też tę czcionkę wielbię!
      dlatego każdy zapisek Kaczki czytam sobie codziennie przed snem i cieszę oczy tym cudnym odręcznym pismem...

      Delete
  9. Ale to w koncu myszy czy szczury (wiem w sumie bez roznicy - darowanemu gryzoniowie nie zaglada sie i tak dalej ale ja jednak jestem ciekawa)? Ale tak powazniejac chcwilowo to jednak bym to gdzies zglosila bo jesli szczury opuscily ten padol lez w zwiazku z rozsypana gdzies trutka to jednak niefajnie zeby leazly gdzies gdzie takie Dynie moga sie nimi pobawic

    ReplyDelete
    Replies
    1. Szczury. Ale Dynia wierzy, ze myszy. (I nie przekonasz, bo to moja uparta krew.)
      Szczury takich srednich rozmiarow, wiec od biedy moglyby wystapic w jakiejs produkcji filmowej w roli mysich dublerow. Za zycia, bo teraz to juz troche po ptakach :-)
      Jesli dzis nie zdybie sluzb porzadkowych to zadzwonie do Amtu.

      Delete
  10. "Maus raus" made my day! :D

    ReplyDelete
  11. moja gorączka i Twoje "maus raus, bitte!" razem sprawiło, że Rodzinka chciała wzywać pogotowie - tylko nie mogli się zdecydować czy zwyczajne czy psychiatryczne :D
    czy można umrzeć ze śmiechu?
    pozdrawiam gorąco - 39,3 C

    ReplyDelete
    Replies
    1. Lacze sie w temperaturze. Uniosla mi sie przedwczoraj do podobnych poziomow, ale w ciagu nocy opadla, czego najserdeczniej zycze :-)
      Niechaj rodzina nie ma mi za zle :-)))

      Delete
  12. Lawlizm i minimalizm w jednym ;-) Monster jakiś taki chudziutki, no a miś i dom z dość radykalnie ograniczoną ilością szczegółów ;-) M.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ilez to sie trzeba naprosic, by Dynia zechciala szczegoly, gdy nie chce :-)
      Liczymy, ze Bebe znow przyjedzie i udzieli dziecku lekcji kreski i kropki.
      Monster chudziutki, ale na wlosach Dynia nie przyoszczedzila.

      Delete
  13. Umarłam ze śmiechu! A jak ożyłam... dalej umieram i wizualizuję minę pana z telekomunikacji. Maus raus! To brzmi jak świetne hasło wyborcze, dajmy na to, populistów.
    A "lawlizm" mnie mniej zafrapował niż... "big ears"???

    ReplyDelete
    Replies
    1. W tym kraju takie haslo to chyba recykling wyborczy :-)
      Big ears?
      Namawiamy Dynie do rysowania zdarzen z zyciorysu. Ona rysuje, my opisujemy, czasem zanosi te rysunki do Instytutu, pokazuje gosciom, Hauptcioteczce, etc. i na ich podstawie uczy sie opowiadac o tym, co sie wydarzylo. Ten konkretny rysunek wykonany zostal po niedzielnym przedstawieniu w teatrze kukielkowym. Z calej historii Dynia najlepiej zapamietala, ze czarodziej pierdola pomylil zaklecia i w klebach magicznego dymu doprawil kumplowi ogromne uszy :-)

      Delete
  14. Lawizm spokrewniony z minimalizmem. Izmy kwitną!
    A Dynia w neonach - toć jo!
    Ty widzisz, o której komentuję? FAJRANT! :)
    Zarzucam karierę masażystki drewna i wracam do kredek. Howk!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czekamy na bebeluszkowe trendy naplywowe :-)

      Delete
  15. Wypisz , wymaluj surrealistyczny Salvadora Dalí, pójdę i ja dali- jak nic "Płonąca żyrafa" w pikczersie ostatnim.

    ReplyDelete
  16. http://www.wprost.pl/ar/437800/Bild-Nazi-skandal-z-udzialem-Protasiewicza-Europosel-PO-Celnik-popychal-mnie-krzyczac-raus/

    ...takie skojarzenie:-)

    ReplyDelete
  17. I co? Pan razem z kabelkami nie pozwijał myszy? ;D dziwny jakiś.. dobrze, że choć zainspirował ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Historia nadal in progress. Myszy zmumifikowane jak lezaly tak leza. Ordnungsamt wciagniety w intryge. Moze bedzie wiecej inspiracji.

      Delete