[41]

[18 Feb 2014]

(...)
Otrzymałam w darze książkę o tym, jak przekazywać w łańcuchu pokoleń wartości.
(Dzięki, M.!)
Lektura nie tylko obnażyła deficyty w wartościach, ale i znaczące zaniedbania w transmisji.
Z miejsca zabrałam się za nadrabianie strat.
Okazja sama wsiadła do tramwaju.
A tramwaje w tej części kraju muszą chyba być tak deficytowe jak te moje wartości, bo każdy jeden społeczeństwo traktuje jako ostatni.
Nie, że ostatni przed obiadem, ostatni przed północą, czy ostatni w tym tygodniu.
O-s-t-a-t-n-i.
Najostatniejszy.
Taki, że kurs na pętlę z widokiem na eksplozję Ziemi, okolicznych planet, a potem POP! i w miejscu, gdzie była nasza galaktyka już tylko kartka ‘zamknięte do odwołania’.
Nie ma sensu kupować powrotnego, no i rzecz jasna, skoro ostatni to należy koniecznie do niego wsiąść.
K-o-n-i-e-c-z-n-i-e.
Choćby i przechodząc na skrót przez matkę z niemowlęciem.
No to jedziemy tym tramwajem. Stoję i własnym ciałem oraz parasolką zasłaniam wózek. Rzutem na taśmę Dynia zajmuje miejsce siedzące i nie dlatego, że młodzież dziś taka cherlawa, ale dlatego, że tramwajem ciska, a trzylatkę prześladuje siła bezwładności, dzięki czemu staje się bezbronną ofiarą Sir Isaaca Newtona.
(Trója na szynach (sic!)  z fizyki na maturalnym. Możliwe, że plotę bzdury.
Szarpie tramwajem, szarpie Dynią, wolę gdy tkwi zaklinowana wśród krzeseł.)
I oto do tramwaju wsiada okazja.
Okazja przebrana za starowinkę.
Na oko najstarszą na ziemi.
Jak ona dogoniła tramwaj, pozostanie na wieki zagadką.
Ale dogoniła, wsiadła, opiera się na dwóch kulach, ledwie stoi i czeka.
Społeczeństwo udaje, że nie widzi.
Młodzi, starzy, biali, czarni, szarzy.
Każdy gapi się w okno.
- Ustąp pani miejsca, Dyniu. – powiadam i próbuję temu ustępowaniu dodać nieco pozłocistego PR.
Że na tych co ustępują spływa splendor, szlachetność, że są fajni, a pośmiertnie idą do raju, a tam domy z pereł... ‘A w prezencie od Allaha podobno nawet mąż, z którego będziesz zadowolona’.
I że skoro ty ustąpisz, to jest nadzieja, że może ktoś kiedyś ustąpi tobie miejsca.
- CHOĆ NAJWYRAŹNIEJ NIEKONIECZNIE W TYM KRAJU. – podsumowuję w trybie fortissimo.
Kraj nerwowo wierci się w krzesełkach, ale nadal udaje, że to nie do niego.
- Mama! – Dynia sądząc po zmarszczce na czole intensywnie rozważa treści mego przekazu. – Am I a good girl, yes?
- No, ba! Oczywiście. Dobra, mądra, piękna i szlachetna. W ODRÓŻNIENIU od tych, którzy SIEDZĄ dookoła!
- Mama!
- Tak?
- I HATE THIS WOMAN THAT TOOK MY SEAT!!!


Może niech szkoła jej przekaże wartości?


(...)
Biskwit tymczasem zaprzestał sypiania ‘na Lenina’.
Teraz sypia ‘na przewróconego Chrystusa z Rio’.

©kaczka
44 comments on "[41]"
  1. Niebawem będzie na modlącego się do Allaha. To była bardzo wdzięczna pozycja (i jakże ubolewam, że progenitura gardzi drzemką dzienną).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moja nadal sypia na modlącego sie do Allaha! A jak była niemowlęciem, to bez spania wykonywała figurę a'la Jezusek w żłóbku: leżąc na plecach unosiła jednocześnie głowę, lekko ugięte nogi i szeroko rozłożone na boki ręce. Nic tylko do jasełek wstawić.
      A Dyni gratulujemy asertywności, kontaktu z własnymi emocjami i otwartego ich wyrażania.

      Delete
    2. O to o to! Moja tak sypia. I - o zgrozo? - głową w stronę Mekki. Sprawdziłam na googlach. :)

      Delete
    3. To potwierdza, ze sen swiety jest :-) Dynia czasem jeszcze obsunie sie na kolana z lozka i wyglada wtedy jak trawiona religijna ekstaza.
      Dynia powrocila do zwyczaju drzemek w Instytucie. Dlubanie podkopu i bycie calowana szalenie ja meczy.

      Delete
  2. wczoraj w bezpłatnej gazecie przeczytałam, że pani w ciąży: a) zemdlała w zatloczonym pociągu, b) musiała siedzieć na podłodze, bo nikt jej również po tym zdarzeniu nie ustąpił miejsca, c) a konduktor nie wpuścił do pierwszej klasy gdzie miejsca oczywiście są, d)linia kolejowa co prawda nadaje specjalny status i daje pozwoleństwo na siedzenie w 1 klasie za okazaniem zaśw. lek. o ciąży, ale tylko osobom z biletem miesięcznym lub dłuższym.

    A wyższa cywilizacja zachodnioeuropejska bliźnich wychodzi, jak podjeżdża pociąg na stację i są te ekscytujące 2 minuty zanim otworzy drzwi - wszyscy sprężeni do tygrysiego skoku o miejsce.
    Chyba że to sami napływowi.

    Co do Dyni, popracowałabym nad lokacją uczuć najwyżej - niech nienawidzi ustępowania, a nie pani (no ale jak najbardziej wiekowo odpowiednie uczucia).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cala ciaze, jak sama wiesz, podrozowalam pociagiem (Biskwit zostanie konduktorem?) i zawsze zylam nadzieja, ze nastapi ten dzien, ze pociag bedzie tak zatloczony, ze pojde i usiade sobie w pierwszej klasie. Nigdy, sakreble, nigdy! Zawsze jakis skubaniec oddal mi swoje miejsce. A raz nawet te polke na bagaz przy wejsciu :-) Do tego pociag zapelnial sie wtedy, gdy wysiadalam a w drodze powrotnej zawsze mialam dla siebie oba miejsca wolne.
      Do autobusow tez wzorowa kolejka.
      Za to swietnie pamietam poranek w Londynie, metro z Waterloo w kierunku City. Cud, ze ludzie wychodza z tego zywi! :-)

      Delete
  3. z młodej piersi się wyrwało! i popatrz Kaczko, tak się tą genialną szczerość potem traci w ramach przekazywania owego obciążonego łańcuchem pokoleń wartości... wartoż się trudzić przekazywaniem? ciągle zadaję sobie pytanie czy to jest życie czy przeczekiwanie?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie, chyba juz nie bede nic przekazywac.Za to z pewnym niepokojem czekam na dalsze, szczere wystapienia publiczne Dyni :-)

      Delete
  4. haha! Puenta doskonała :D
    Mam wrażenie, ze w Niemczech nie ma tego polskiego hołdowania starowinom w tramwajach i autobusach. Jakoś tak każdy ma auto, tą komunikacją często nie jeździ, to i kultury tramwajarskiej się nie nauczył ;o)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tu jezdza czesto, bo miejsc parkingowych katastrofalnie malo lub sa katastrofalnie drogie. Pozostaje rower lub tramwaj/autobus. Komunikacja miejska doskonale rozwinieta i w ciagu tych ostatnich trzech miesiecy - jak w zegarku. Co po angielskim 'jezdzi raz na pol godziny, trasa znana wylacznie kierowcy' czyni przyjemna roznice. :-)
      Ciekawam czy jest tak jak sugeruje ponizej Bebe, ze przytwierdzenie zadkow do siedzen wynika z obawy, ze staruszka sie obrazi i zdzieli oferenta torebka w leb?

      Delete
  5. No wiesz, ustępowanie to ryzyko, że dostanie się torebka staruszki po głowie za obrażanie jej w miejscu publicznym i dyskryminację ze względu na wiek.



    ReplyDelete
    Replies
    1. Jako wyjatek od tejze reguly - widzialam scene, w ktorej jednoreka staruszka prosi eleganckiego szescdziesieciolatka o pomoc w wyniesieniu z tramwaju chodzika na kolkach, na co tenze: 'nie, bo rozmawiam przez telefon'. Czyli jak w zyciu, jedni sie boja, inni to skurczysyny.

      Delete
  6. Ciekawe jakie to dla dzieci wazne ze sa "good girl". Raz, jedyny zdazylo mi sie powiedziec do Stokroty "you are naughty". Nigdy tak nie mowie, ale bylam u kresu wyczerpania nerwowego. Stokrota siedziala chmurnie w wozku przez pol godziny, a potem cienkim glosikiem oswiadczyla "I don't want to be naughty". Biedaczka bardzo sie przejela moim orzeczeniem, a ja mialam wizje ze skrzywdzilam ja emocjolanie na cale zycie:) Co ciekawe, moi rodzice sie nie patyczkowali, i w dziecinstwie codziennie slyszalam ze jestem niegrzeczna :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, u nas nawet z pozoru neutralne 'cheeky monkey' jest bardzo zle widziane. Naughty doprowadziloby prawdopodobnie do zalamania nerwowego.

      Delete
  7. A już myślałam, że staruszka dumnie odrzuciła propozycję;)
    Kaczko, z utęsknieniem czekam na kolejne Twoje posty, od czasu kiedy w ciągu 2 lub 3 dni przeczytałam caly blog:)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. W dwa lub trzy dni?! Nalezy sie order! Wpinam w klape! Witam :-)

      Delete
  8. A mnie kaczko ciekawi w jakim narzeczu komunikowalas otoczeniu co myslisz o tych skutkach deficytowego przekazywania wartosci?:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czaro, w kazdym, ktory w tej chwili utrapienia przyszedl mi na jezyk. Jestem Robin Hoodem i Joanna d'Arc linii numer nascie.
      ... i to moze wyjasniac, czemu oni nadal siedzieli przytwierdzeni do krzeselek. Pewnie powiedzialam, ze 'ten tramwaj ma ladny kolor' albo ' jesien w Saint Tropez bywa niezwykle romantyczna'.
      Jednoczesnie odkrywam, ze bardzo ulatwiona jest w dzisiejszych czasach komunikacja z mlodzieza w dowolnym miejscu na ziemi (Dziekujemy ci, internecie, pececie, nintendo oraz playstation za twa oferte gier-rabanek i strzelanek.). 'WTF you think you are doing?' (depczesz mi po wozku, wbijasz mi lokiec w zebro, stoisz mi na nodze? etc.) i juz mamy te nic, ba! klebek porozumienia :-)

      Delete
  9. Wiesz co jest najgorsze? Że się tak skrzętnie wytłumaczyłaś z posadzenia Dyni na krzesełku. A przecież od poczatku mogłaś stać, trzymać wózek jedną ręką, torebkę drugą ręką, siatkę trzecią nogą, a Dynię zębami. I naprawdę dziwię się, że tak się nie zachowałaś.

    Siedzisz w domu, nic nie robisz i jeszcze rozwydrzonego (na pewno, wszystkie dziś rozwydrzone - za moich czasów tego nie było!) bachora sadzasz na krzesełku. A ludzie z pracy wracali, z biur, z urzędów - i byli zmęczeni. Byś się wstydziła.

    I na pewno, choć o tym nie piszesz, ten młodszy bachor w wózku to się darł. Bo wychować nie umiesz. Siedzisz, nic nie robisz i jeszcze nie umiesz.

    Wiesz co? Okropnie się zdenerwowałam tą notką. Już dawno się tak nie zdenerwowałam.
    CHOLERA JASNA PSIAKREW.

    Żal, że pewnie nie zrozumieli, co dziecko powiedziało, niech ich zniszczy sraczka egzotyczna!!!
    (I poszła na pocztę, wyżyć się na pani w okienku).

    ReplyDelete
  10. 1. To bardzo zdrowo sypiać na Chrystusa, wiem, bo nasi synowie sypiali na ukrzyżowanego.
    2. Ewidentnie musiałam się czymś nieświadomie przypodobać Allahowi.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z tym Allahem to jest jakis przekret, bo tylko te niezamezne maja ponoc dostac takiego, ktory im sie spodoba. Zamezne zostaja z tym, co maja :-)

      Delete
  11. a co będzie hejta kisić? niech rzuci hejtem w tramwaju! ja ją lowam i rzuciłabym się, żeby jej miejsce oddać. nie babie rzecz jasna, Dyni! mimo brzucha i zawrotów głowy bym się rzuciła :)
    PS lowam również jazdę tramwajem w wersji stojącej z dyndającą Ewką, którą rzuca na zakrętach, gdy wokół stado umęczonej młodzieży... a jedziemy z przedszkola ino 11 przystanków :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pokrewienstwo doswiadczen. My pietnascie przystankow :-)

      Wspolczuje, bardzo wspolczuje, bo to zadna frajda, gdy brzuch zakloca grawitacje.

      Delete
  12. Oj tam oj tam! Tylko 6 przystanków - helmutem z resztą - więc co mi tam dziecko, siata, torebka, arcydzieła (Tylko nie składaj!) przedszkolne und pluszak duuuży, wszak młodzież noce na fejsie traci to i wyspać się gdzieś musi przed kolejnym posiedzeniem. Moja spała na fasolkę ale na Allaha fascynujące. Całuski iza

    ReplyDelete
    Replies
    1. Izo, helmutem?! Tys mi rodaczka z miasta portowego nad Odra?!
      (O tak, dziela, siatki z dzielami sztuki. W najwiekszym tloku: 'Mama! I want to see my pictures!!! NOW!!!' :-)

      Delete
  13. U mnie też zmiany. Nie tylko sypianie na Draculę, ale również na "przysięgam z całego serca" ;).
    Dynia rulez!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przez chwile i u nas byl Dracula :-))) Az kusilo, by dokleic gorne kly.

      Delete
  14. Dynię kocham. Z każdym Waszym postem mocniej ;)

    PS. Orzeł wylądował!

    ReplyDelete
  15. Odwaznie prosze o tytul ksiazki obnazajacej deficyty :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. 'Rodzice w akcji. Jak przekazywac dzieciom wartosci'.

      Delete
  16. Mamy tutaj goraca dyskusje, czy tez (ja) wyprowadzimy sie stad i na pewno w kazdym innym kraju bedzie nam lepiej niz tu, czy tez (on) wszedzie jest tak samo, a jak nie tak samo to na pewno wrednie z innej strony. Jako zawodowy tester roznych nacji, rozdziel i pogodz skloconych - warto szukac kraju, gdzie sie czlowiekowi nie chce plakac z bezsilnosci, czy tez lepiej nie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Lou, myślę, że nie ma takiego kraju, w którym nie chce się płakać z bezsilności, tylko pewnie powody do płaczu są różne. ale ja tak tylko teoretycznie rozważam, nie mam takich doświadczeń jak Ty i Kaczka :)

      Delete
    2. Popieram, nie ma kraju-raju, trzeba zdecydować jakie macie priorytety, znaleźć najbardziej pasujący i modlić się, by priorytety się nie zmieniły;)

      Delete
    3. Chamstwo i głupota nie maja nacji. O ileż byłoby to wygodniejsze upchać wszystkich chamskich idiotów w jednym worku, ale to nieetyczne i powoduje paradoks bo upychający staje się chamskim idiotą.
      (Głupawka nad redakcjami, wybaczcie)

      Delete
    4. Każdy kraj, sytuacja, miejsce, itd. ma swoje wady i zalety.
      Ja też nieco w emocjonalno-racjonalnym rozkroku od kilku lat.
      Tu, w De wszystko funkcjonuje w miarę sprawnie, za sprawną pensję, ze sprawnym połączeniem kolejowym, w sprawnych socjalnych ramach, tam, w Kr w Pl funkcjonuje gorzej, ale rodzina, starzy znajomi, ukochane miejsca, wspólne wspomnienia, wspólna przeszłość, język emocji.

      I cóż tu wybrać? ;-))

      arbuz

      Delete
    5. Lou, to temat, do ktorego nie usiade bez butelki alkoholu :-) Jedno wiem, kazda zmiana kosztuje. Kogos, albo cos.
      Trzeba zrobic bilans potencjalnych zyskow i strat, a potem doliczyc, jak przy remoncie, minimum trzydziesci nieprzewidzianych dodatkowych procent.

      Delete
  17. w wieku Dyni wchodziłam podobno do zatłoczonego autobusu i pytałam bardzo głośno "a gdzie jest dla mnie miejsce?". zwykle się znajdowało ;). szkoda, że czasem wyleczyli nie z tej asertywności.

    ReplyDelete
  18. Kaczko, cenne, że Dynia posłuchła Twojej prośby. A że dała stosowny do wieku wyraz uczuć, które nią targały... Skandaliczne, ze musiałaś czym/kimkolwiek osłaniać wózek.

    ReplyDelete
    Replies
    1. I tak nie jest najgorzej :-) Tramwaje sa zwykle mniej wiecej na poziomie trotuarow, wiec odpada wynoszenie wozka na plecach.

      Delete
  19. A może byłoby lepiej gdybyś nosiła je w chustach, jedna z przodu, druga z tyłu? ;)

    ReplyDelete