1664-1666

[19-21 Sep 2013]

...29...28...27...

(...)
Im dłużej z nami mieszka, tym bardziej nabieram przekonania, że dzieciństwo jest jakimś nieustającym zaburzeniem.
Dwubiegunowym.
Jeszcze tydzień temu na sam widok jakiegokolwiek kota wspinała się na najbliższe drzewo i w histerii odmawiała zejścia póki fauna była w zasięgu wzroku.
Od paru dni Dżordż-Geriatryk, osiemnastoletni, bezzębny kot sąsiadów, postrach wszystkich okolicznych dzieci, wybiega wracającej do domu Dyni na spotkanie, a Dynia biegnie ku niemu (aż prosi się o ‘Rydwany Ognia’ w tle), a gdy już się dopadną to nurzają się w uściskach.
Dynia, która dotychczas nie dotykała nawet sztucznego futra, ciągnie Norweskiego za ręce w stronę Dżordża i poucza tonem Davida Attenborough ‘You can touch, it’s NICE!’.
Dżordż rozbestwił się do tego stopnia, że dziś przyszedł miauczeć pod drzwi z wyraźną intencją ‘czy Dynia wyjdzie na podwórko’, a gdy mu wyjaśniłam, że Dyni nie ma w domu, przez cały poranek zaglądał mi w garnki przez okna.
Skąd nagłe uczucie?
Stara się o azyl?
Koneser wieprzowiny?
Myszy w Teutonii mniej żylaste?





(...)
A szczęśliwe numery to:
- Fajf, four...
- I?
- Fifteen, fourteen...
- I?
- ...
- I?
- Fifteen! FOURTEEN!
- Oraz?
- Three o’clock?


(Redakcja nie bierze odpowiedzialności.)

©kaczka
31 comments on "1664-1666"
  1. haha! Jestes moim odkryciem roku! :D U kogo ja sie tak usmieje, jak nie u Ciebie? :D Niby przyziemna rzecz - dziecko odwazne jakies takie sie zrobilo - a tak opisane, ze ech... :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zbyt laskawas! :-)
      Ale jesli podwyzszam poziom endorfin to sie bardzo, bardzo ciesze ;-)

      Delete
  2. Jestem ciekawa, czy przekonała Norweskiego do dotykania futrzaka...?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przekonala.
      Norweski jednorazowo pokonal swe traumy :-)

      Delete
  3. a ja jak zwykle wieśniacko zachwycę się outfitem, no chciałabym mieć taki stajl jak Dynia :) nawet kota se znalazła pod kolor!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Właśnie coś w ten deseń miałam dopisać. Z ostatniego zdjęcia założyłabym wszystko. Te butki, to jaki rozmiar.. bo ja mam stopę małą, może wejdą? :)

      Delete
    2. Butki tylko i wylacznie na male stopy, bo Camper dyskryminuje kobiety o rozmiarze powyzej 39, chyba, ze gotowe sa obciac sobie piety. Nie mam pojecia, jak ten model odnalezc, bo mam wrazenie, ze kazdy ich but nazywa sie Peu Cami. W sezonie przecen, zajelo mi dwa tygodnie wytrwalego mejlowego obijania sie miedzy Madrytem, a Blackpool, aby oferowana przecene wyrwac im z gardla. Ciekawe doswiadczenie, ale buty do pozazdroszczenia. Ja, dzien w dzien, zazdroszcze :-)
      No i kot specjalnie ufarbowany. Pod kolor.

      Delete
    3. ja mam 37, to mam szanse moze! J ma żółte balerinki na, które mnie zalewa, bo nie robią większych i żółte kalosze.. Ale też ma wrzosowe takie, takie sobie, ale od babci- i one właśnie teraz są na topie, zrzuciły z piedestału moje żółte ulubione-- Takie tam matczyne problemy :)

      Delete
    4. Trzydziesci siedem?! Jestes sztandarowym nosicielem butow Camper. Och, jak zazdroszcze! - to mowila noga 42!
      I u nas piedestaly sie czesto nie zazebiaja.
      - Mama! Me no like this shirt! Me like one with Hallo Kitty! - takie tam matczyne problemy ;-)

      Delete
  4. Umówmy się, że kot całkiem nader. I nie dziwne, że przychodzi się kumplować ("Pani mamo Cheopsa, czy Cheops wyjdzie na podwórko?").

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wielce nawet nader, futro na glanc i wielce przyjemny do memlania. Auczucie niebezpiecznie sie rozwija. Norweski utrzymuje, ze musza jutro wyjsc z domu wczesniej, bo scena powitania i rozstania zajela im dzis kwadrans. Dzordz chyba rzeczywiscie na Dynie czekal na wycieraczce od switu.

      Delete
  5. Ja mysle, ze three o'clock to lucky number ;P
    AgaPoznan

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jasne :)
      I dam znać jaki był resultat.
      AgaPoznan

      Delete
    2. Czekamy na pocztowke z Ritza w Nowym Jorku ;-)

      Delete
  6. czekam na moment kiedy Dynia przerzuci się na teutoński :D a jeszcze bardziej na okres, kiedy będzie się przerzucała :D już zazdroszczę Teutonom doświadczeń :D jak ja kocham dziecięcy teutoński, aż bym sobie swoje zrobiła, żeby trochę szprechało ("nie będzie Niemiec (...) dzieci nam germanić", zgermanimy je sobie sami ;) pozdrawiam w.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja tez czekam :-) Czuje, ze Goethe powstanie z grobu z miska popcornu i w okularach 3D, zeby to ogladac :-)

      Delete
  7. Życie jest doświadczeniem dwubiegunowym - jeszcze przed chwilą nie lubiłam czipsów octowych.

    p.s. Kocham cię Kaczko, zwłaszcza za te Rydwany Ognia ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A ja gardzilam krwawa kiszka i smazonym bekonem :-)
      Byleby tylko Vangelis sie nie dowiedzial, ze odcinam TAKIE kupony od jego Rydwanow :-)

      Delete
  8. Widać Dżordż się słabo starał, że tak długo musiał czekać na przyjazne uczucia oraz uściski ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzordz ma awersje na kurduple, bo nim poniewieraja z milosci.
      Probuja tulic, nosic, wozic na deskorolkach. Do tego mieszka z dwojka nieletnich piromanow i milosnikow wszelkich militariow. Nic dziwnego, ze na stare lata szuka spokojnego azylu :-)

      Delete
  9. O, ja pierdziulę to i te miliardy Starszego na papierze nie starczą, hazard panie, hazard! Może pokerek?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Miliardy Dyni tez na papierze. Moze nie w pokerka, ale Dynia calkiem niezle lupie w UNO :-)

      Delete
  10. Koty to u was olbrzymie ! Nic dziwnego, ze Dynia miala problem.
    Baaardzo fajne zdjecia ! Cudna Dynia !
    Konkurencje robisz "szafiarkom ". Dzordza nie maja !

    Trzymam kciuki za bezproblemowosc przeprowadzki!

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas wszystko olbrzymie. Glownie pajaki i owady. Teraz trwa sezon na komarnice. Wyprowadzam z domu, ale nie mieszcza sie w szklankach, a czynia spory halas w papierowych lampach. Park Jurajski :-)
      Dzordz wyjatkowo przystojny, ale gdyby go ogolic to mogloby sie okazac, ze sie skurczyl :-)
      Kciuki w kazdej ilosci :-)

      Delete
  11. Potężne kocię. Mogłoby robić za obrońcę domu :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Robi.
      Najczesciej strozuje na wycieraczce sasiadow. Teraz przeniosl sie na nasza. Dzis potknelam sie o niego o 5:30 rano. Czekam, az przyniesie miske, zdjecia rodziny i zacznie sie urzadzac :-)

      Delete
  12. Kaczko, to nie zaburzenie, to jest dziecięca norma dwubiegunowa. I to często im większa awersja, tym potem większa akceptacja: fauny, flory, niektórych pokarmów, zabaw, ubiorów. Dynia z kotkiem rewelacyjna, jak zwykle, Twoja postawa wobec i dialogi z Dżordżem takoż. Popieram Bebeluszka, jeśli chodzi miłość za Rydwany Ognia i ogólnie za całokształt :-))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zmartwilam sie, bo idac tym tropem, to oznacza, ze Dynia moze jutro zechciec przysposabiac pajaki :-) Nie wiem, czy dam rade.
      ;*

      Delete
  13. Czy Dynia pełni rolę Pytii w grach losowych? I czy nieodpłatnie aby?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nieodplatnie, bez marzy i w czynie spolecznym. Jak rowniez bez odpowiedzialnosci za pomyslnosc :-)

      Delete