1628-1629

[8-9 Aug 2013]

(...)
Poranki są jak rewizja w mieszkaniu wiewiórki z zaawansowaną demencją.
Piąta dziesięć. 
Prolog.
Pieśń na wejście chóru.
Pieśń na WYJŚCIE kaczki.
- Gdzie mój portfel? Gdzie mój telefon? Klucze? Zegarek?
Wczoraj były, leżały tu! TU! Dam głowę. Na półce.
Dwanaście godzin później – zniknęły bez śladu.
Wspinam się na antresolę.
Potrząsam.
- Dyniu! Dyniu! Widziałaś mój zegarek?!
Dynia otwiera jedno oko i odpowiada: yhy.
Na tym poziomie (nie)świadomości łatwiej o międzymiastową z Elvisem w zaświatach.
- GDZIE?!
- Yhy. – stęka Dynia.
I zamyka oko na znak zakończonej audiencji z rzeczywistością.
Zbiegam tedy na dół i przetrząsam.
Dwadzieścia torebek Dyni, łóżko Edwarda, wózek Edwarda, walizkę Edwarda, garderobę Edwarda, koktajlowe sukienki Edwarda, peniuary Edwarda, hulajnogę, żyrafę na biegunach, kieszenie w outfitach Dyni.
Powinnam zaczynać od najostatniejszego miejsca, które przychodzi mi do głowy, gdyż tam właśnie zwykle ukrywa się mój doczesny majątek.
Choć, dla zmylenia przeciwnika oraz podniesienia poziomu adrenaliny w blasku zorzy porannej, bywa, że majątek jest rozparcelowany.
Dziś zegarek pod poduszką Edwarda, klucze w torebce numer osiemnaście, telefon pod łóżkiem Dyni, portfel w mojej własnej torbie.
Oprócz tego, mimochodem, grzebień, Bursztynowa Komnata, Arka Przymierza, kilku zbrodniarzy wojennych, czternaście jelly beans luzem i klucz do samochodu.

©kaczka
17 comments on "1628-1629"
  1. Z autopsji- jak się ma dzieci, to trzeba jeszcze dorzucić parę groszy do tego mercedesika i wszystko, co możliwe opisać, obfotografować, skatalogować i na koniec zaczipować. Wpadłam na to jak już w miarę mogę wszystko znaleźć.. wiadomo, że leży w stołowym. Bo wszystko u nas leży w stołowym. A jak jeszcze nie leży, to wpłynie niebawem. Kwestia czasu. ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. I u nas wlasciwie nalezy zaczac przesluchania od Edwarda :-)

      Delete
  2. Ha, u nas latwiej. Wszystko konczy w lodowce..... Kiedys byl sezon, ze konczylo w drukarce, ale teraz lodowka jest na topie bo Stokrota wreszcie sie nauczyla ja otwierac.
    Zawsze uwazalam ze Bursztynowa Komnate wywiezli na Wyspy, no ale nie wiedzialam ze w Twojej torebce:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czym mnie pocieszasz. Dynia jeszcze nie wpadla na pomysl, zeby samodzielnie operowac lodowka :-)

      Delete
  3. ale nie wypiera się, że nie widziała :) chyba bym zawiesiła półkę wyżej (wiem, że Dynie się wspinają, w końcu wiewiórki) ale mało co mnie tak rozstraja jak "poranne poszukiwania". wiki

    ReplyDelete
    Replies
    1. Coz mi pozostaje?
      Rozwazalam, zeby chowac sama przed soba, ale czy znajde o swicie?
      Bede podwieszac pod sufitem :-)

      Delete
  4. uzurpatorka czy kleptomanka? po takim poranku zrobiłabym wieczorem zebranie partyjne i po złożonej samokrytyce pozwoliłabym Dyni samej spakować torebkę Mamusi. Pochwała, całus i dobranoc.
    Kaczko! nie daj się zwariować!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Uzurpatorka :-)
      Nie przypuszczalam, ze posiadanie torebki jest tak silnie uwarunkowane przez XX.

      Delete
  5. Kaczko kładź wyżej, gdzie rączka nie sięga.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Powinnam, ale mam wrazenie, ze ona to telepatycznie sciaga i rozwloczy przez sen :-)

      Delete
  6. A może Dynia liczyła na to, że dzięki jej zabiegom nie wyjdziesz i to będzie fajny dzień? :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mysle, ze raczej liczyla na to, ze nie zwroce uwagi, zostawie i to dopiero bedzie fajny dzien lansowac sie z kluczem, karta kredytowa i komorka w ochronce :-)

      Delete
  7. oj trochę się rozczarowałam... no bo gdzie ten panzerfaust czy jakaś inna "bronia" niezbędna do życia na wyspach ;)

    ReplyDelete
  8. tak lubię Cię czytać, że aż sobie pomyślałam "ale Wy to fajne poranki macie! też bym tak chciała :)"

    ReplyDelete
  9. jest dobrze, dopóki w torbie nie ma nutelli luzem.

    ReplyDelete