1102-1103

[26-27 Apr 2012]

(...)
Nowa narzeczona wuja Heinricha jest przerażająco wierną kserokopią żony nieboszczki.
(Szelest zaświatów przy spotkaniu.)
Rożni się jedynie biustem.
Oto triumf współczesnych, elektronicznych swatek.
‘Ta z biustem’ mówią o niej unisono Bawarskie ciotki, które w obliczu krytycznego zagrożenia moralnego potrafią zawiązać koalicję szlachetnie wznoszącą się ponad ‘jak podzielić srebrne łyżeczki?’
- Jeszcze nieboszczka żona nie ostygła, a on już znalazł ‘Tę z biustem’. – rozgrzewają się do czerwoności zgorszone słuchawki bawarskich telefonów.
Bawarscy wujowie przytakują nieszczerze poprawiając szelki u Lederhosen.
Przy rodzinnym spotkaniu histerycznie uprzejmie i uroczo: kawy, herbatki, czekoladki, arsze... pogoda latoś znośna nad Bawarią...
‘Ta z biustem’ robi niezłe konfitury.
Mam w domu pięć słoiczków ze zdjęciem i autografem szczęśliwej pary.
Preiselberren zbyt cierpkie dla pięciu bawarskich ciotek?

(...)
- Mine have not seen it. – podsumował Rubenito rezultaty ekspedycji ratunkowej wysłanej na poszukiwanie czegoś, co się zgubiło.
(Present Perfect, na litość... Present Perfect!?)
Potem nazwał każdą kredkę po imieniu.
Potem rozpoznał geometryczne kształty.
Potem je przeliczył.
Potem...
Myślę, że przestaniemy tam bywać.
[mryg]

©kaczka
13 comments on "1102-1103"
  1. Był taki odcinek DR. House'a, gdy dziecko miało się dostać do prestiżowego przedszkola i House nauczył go na pamięć wszystkich gier, zabaw i innych rzeczy potrzebnych prestiżowemu przedszkolakowi. Myślę, że z Rubenitem jest podobnie. Rodzice kazali mu na pamięć wykuć, o! Podstępem zapytaj o coś, do czego się chłopak nie garnie :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja tez przekonuje Dynie, zeby wykula, a ona mi na to 'nol'! :-)

      Delete
  2. Czy jest jeszcze jakiś Onkel, bo ja mam biust!!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. jak nojbardzi tylko, żeby oprócz wieku mioł coś jeszcze, najlepiej konto

      Delete
  3. klikam lubię to! pod komentarzem Zośki! :)))

    Bawarskie Ciotki mnie urzekają ;-) który to już raz? ;-)
    A Dynia mu na to, że "chrząszcz brzmi w trzcinie. W Szczebrzeszynie". I zobaczymy co wtedy powie, potomek Inkwizytorów! ;-)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jaki swiat bylby nudny bez bawarskich cioteczek... przypuszczam, ze jeszcze beda smigac po fabule, bo spadki i lyzeczki nadal nie rozliczone :-)
      Nie wykluczam, ze Dynia juz mu chrzesci :-)))

      Delete
  4. Donoscie Rubenitowi czekoladki i angielskie puddingi przynoscie, coby sie nie mial czasu odezwac;)
    Loulou

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ba! Rubenito od dwoch miesiecy zywi sie glownie powietrzem. Nawet czekoladka gardzi! (Dynia tego nie ogarnia :-)

      Delete
  5. o przyszłość Dyni (z chrząszczem i biustem!) jestem najzupełniej spokojna :) Rubenito jej nie podskoczy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z biustem moze byc tak sobie, bo w Dyni geny bawarskich ciotek :-))))

      Delete
    2. Kaczko, czytam Ciebie, Loulou, Murronię w sensie Kokosową (się nie pomyliłam ???) i innych komentatorów, i uwielbiam Was za człokształt.
      Co do tego wpisu to mam odczucie, że co tam biusty i szelki i nawet - sorry - te ciotki; jestem za sugestią Tomaszowej - to wszystkich powali napewno ;))))
      Grachma

      Delete
    3. Dygam nisko w imieniu swoim i Komentatorow (w tym Kokosovej Murronii :-)
      W obliczu objawien z kolejnej notki zakasujemy rekawy i cwiczymy chrzaszcza :-)))

      Delete