1092

[5 Apr 2012]

Och! ronko, och!
Otwieram dwojaki, w których Dynia nosi do ochronki obiady, a tam garść zdechłych piór...
- Yyyyy? – pytam wyjmując pióra czubkami palców.
- Byli w lesie... – mówi Norweski.
Po pierwsze, w jakim lesie, gdzieście tu widzieli las? Po drugie, i co tam robili? Kurs surwiwalu? Jedli to, co upolowali? Aportowali bażanty? Ćwiczyli się w taksydermii?.. Jaki kretyn wkłada mi tu zdechłe, gołębie pióra do torby z jedzeniem?
W notatkach, że się Dyni tak bardzo podobały te zdechłe pióra, że ochronka je wkłada  na wieczną rzeczy pamiątkę...
A jak jej sie spodoba martwy rosomak to mi go też ochronka wciśnie do pudełka po zupie? (!)
Przebijam.
Wczoraj Dynia wróciła do domu z rozciętą wargą i zakrwawionym nosem.
Notuję postęp, rok temu poszłabym od razu zabić, dziś najpierw czytam dołączony do Dyni  raport w sprawie incydentu,  sprawdzam parametry życiowe, wykonuję obdukcję i dopiero potem na chłodno kalkuluję dostępne metody zabójstwa kontra kodeks karny.
Warga i nos, bo Rubenito popchnął Dynię.  Choć kto wie, może zainicjowali tam w ochronce mini ligę bokserska?
Dynię. pocieszono i poczęstowano cukrem... CUKREM??? - stoi w raporcie - Jakim, querva, cukrem!?
- ... bo wiesz, ochronka jej ten cukier na łyżeczce – mówi Norweski ze stoickim spokojem – żeby ona tak cium cium, żeby zatamować krwawienie...
Ale czy ty siebie słyszysz, Norweski, czy ty słyszysz, co mi tu opowiadasz?
Do tej pory pozostaję pod wrażeniem.
Przebijam.
Dzisiaj w torbie kolejna garść piór.
Powinnam sobie złożyć tego gołębia, czy wykonać pióropusz?
Tak, mam wrażenie, że mówię, a nikt mnie nie słucha.


©kaczka

Related Post:

  • [3][5 Nov 2013] (...) Dla Dyni to jest jednak jakaś odmiana raju.Gdzie nie pójdziemy, mam na myśli sklepy z asortymentem spożywczym, wszędzie nieletnich dożywiają gratis.Czasem wolon… Read More
  • [1][29 Oct 2013] (...) Pierwszy dom był z widokiem na zatokę i stał na szczycie szklanej góry.Z tej przyczyny porzuciliśmy samochód wpół drogi i przeklinając szpetnie podjęliśmy wspi… Read More
  • [2][4 Nov 2013] (...) Jako beneficjentka in spe miejscowej opieki socjalnej uznałam, że stosownym jest podjąć lekcję oszczędnego gospodarowania, przyoszczędzić na kawiorze, szampanie… Read More
21 comments on "1092"
  1. Blee, golebie piora... Ale czestowanie cukrem takie bardzo vitage, a la stara anglia w czasie wojny, gdy cukier racjonowano. moze ochronka utknela w latach 40-tych? moja osobista matka kradla cukier z cukierniczki:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A Anglosaksonowie, tak powiedzial dzis telewizor, leczyli choroby okladajac stopy zdechlym drobiem, pewnie stad te piora... :-)

      Delete
  2. Pióropusz. Oczywiście :) Przyda się na wojennej ścieżce.
    Howgh!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Albo zeby sobie w kuper wpiac i wystepowac w Folies Bergere :-)

      Delete
  3. przedszkolny fight club założyli, na pewno. tłuką się pod stołem, adziaaa

    czekam aż Dyni spodoba się rozjechany kotek :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Myslisz, ze ochronka organizuje nielegalne walki? :-)

      Delete
    2. ochronka może nic o tym nie wiedzieć, ha!

      Delete
  4. przepisowo cukier powinien być dziecku zapodawany w szmatce, do ssania. na łyżeczce się nie liczy, znikoma wartość terapeutyczna. możesz pouczyć ochronkę. chociaż hm, cukier zwiększający krzepliwość to w ogóle nie znana dotychczas etnografom teoria.
    może zostaw ochronce NAPISANE, że sobie nie życzysz piór w pudełku do jedzenia, ani nigdzie indziej. ochronki zwykle czują respekt wobec pisanego w ich stronę. możesz dorzucić, że Dynia ma uczulenie na elementy ptactwa i potem w domu mdleje ;) albo zgodnie z prawdą wyliczyć zawartość ptasich (a szczególnie gołębich) piór. pozdrawiam kaczkę bezpiórą :) wiki

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, po sezonie swiatecznym wystosuje pismo dolaczywszy opisy przypadkow chorob odptasich.
      ... a ten cukier na szmatce to podobno jeszcze dobrze podlac spirytusem, niemowleta ponoc spia od jak aniolki :-)
      Pozdrawiam!

      Delete
  5. Mój włąsny, prywatny, rodzony ojciec karmi Remczewskiego KOSTKAMI CUKRU. A ja pytam czy on do cholery jest źrebakiem?!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Od stu lat nie widzialam cukru w kostkach! Teraz wiadomo, ze Wilku i Remczewski wyjadaja!

      Delete
  6. Chciałam jeszcze powiedzieć, że podobno do zobaczenia we wtorek :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mam nadzieje, bo aktualnie trwa akcja studzenia Dyni. Glut, goraczka, jesli nie opadnie do rana to antybiotyk...

      Delete
    2. Wyruszycie w drogę na antybiotyku??? Pewnie będziemy się przed Wami chować bo Broniu poszpitalny i potencjalnie łapie wszystko. Juz nam zapowiedziała lekarka że byle katar to go śle do szpitala z powrotem. Ja pierdziele niech już bedzie lato.

      Delete
    3. Na razie dziecina sie - odpukac - ochlodzila sama z siebie i antybiotyk ciagle jeszcze nie spozyty. Mocno nam zalezy, zeby nie zaczynac, bo po pierwsze, Dynia i tak odmowi wspolpracy, po drugie, wolimy antybiotyki przypisywane przez niemieckich pediatrow, takie sa troche bardziej celowane w bronchity niz amoksycylina. Ogolnie, poniewaz Dynia toczy duzo sliny z ust stawiamy na ostatnie z mozliwych zeby. Zrozumiemy, jesli przywitacie nas w maseczkach. Dlugo sie z wami zreszta nie bedziemy zadawac, bo musimy wyruszac dalej, ale strzemiennego wypijemy :-)

      Delete
    4. Ja wiem,że tam gdzie dziecki tam gluty więc trzymana na smyczy mężowej postaram się nie panikować(aczkolwiek po 8 dniach w salach 6m kw. zawierającą troje chorych=płaczących niemowląt wraz z rodzicami,łóżeczkami i sprzętami przyległymi oraz spania na podłodze od jednej wizyty pielęgniarki do następnej jestem jeszcze w szoku).
      Z tymi antybiotykami to zawsze strach. Ja zwlekam póki się da, ale raz pozwlekałąm dzień za długo i skończyliśmy na pogotowiu gdzie nazwano mnie nieodpowiedzialną matką.
      Mam nadzieję,że będziecie-Wilku specjalnie spędził noc z chłodnicą destylacyjną....

      Delete
    5. Nie mam zadnego pomyslu na to jak to jest z antybiotykami, ale zauwazam, ze sluzba zdrowia jeszcze mniej. Celuje jedynie, ze nagla wysoka goraczka bardziej podobna jest do wirusa niz bakterii. Szpitalom mowimy precz! Kurcze, dwudziesty pierwszy wiek, a uczciwego lekarstwa na glupi bronchit jak nie bylo tak nie ma./kaczka

      Delete
  7. cukier podawany do zjedzenia na łyżeczce kojarzy mi się z obecnymi na tym cukrze 14 kroplami amolu (bleeee)
    :)

    ReplyDelete
  8. Heh... w sumie to się ciesz, że dali jej tylko cukier (i nie chodzi o to, że mogli paracetamol ;)). Oglądałam kiedyś program prod. hamerykańskiej chyba, o prawdach i mitach w medycynie "ludowej". No i padł temat... cukru zmieszanego z płynem do naczyń jako sposób na szybsze leczenie ran. Pan profesor medycyny wyjaśnił, że w działaniu leczniczym chodzi nie o płyn do naczyń z cukrem, ale że sam cukier przyspiesza gojenie ran (nie powiedział jednak dlaczego. kilka minut później mówił, że w jamie ustnej człowieka roi się od milionów zarazków i ran nie powinno się lizać. umrzemy od własnej śliny, ratunku!!).
    Płynu do naczyń Dynia chyba by nie zjadła? Nawet z cukrem? ;)

    PS a zemsta na Rubenicie łatwa - zostaniesz wredną teściową 8)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czytelniczko, z plynem do mycia naczyn??? Lepiej mowmy szeptem, bo ochronka uslyszy :-)
      Zemsta na Rubenicie - lubieto!

      Delete