[20 Mar 2012]
(...)
O świcie szron, zamarznięte, chrupiace pod nogami kałuże, białe pola za oknami pociągu, zahibernowane owce, a w południe żar jakby słońce lało się z pieca do wytopu surówki.
Nocą nad niezelektryfikowaną wsią antracytowe niebo, na niebie gęsto od gwiazd, między gwiazdami tłuste planety, pulsujące sputniki, światła samolotów, jakieś UFO pocina zygzakiem.
Wszystko to rozwieszone w ciepłym, nieruchomym powietrzu.
Norweski stoi w ogrodzie i czeka na wybuch supernowej.
Wiosna.
(...)
Wtorek.
Jest recepta. Nie ma recepty. Jest recepta.
Gdzie jest?
- Pewnie w aptece? – mówi recepcjonistka.
Idę do apteki.
- Pewnie w recepcji? – mówi aptekarka.
- Nie ma, nie podpisana, nie na dzisiaj, nie wiem, w innej aptece, zgubiła się. – to wersja recepcjonistki.
Idę po aptekarkę, wymuszam konfrontację, recepcjonistka znajduje receptę, recepta leży na wierzchu, aptekarka mi na to, że uuuuu... i oooooo... to bardzo rzadkie kapsułki (i owszem, nie paracetamol), nie ma, nie ma, kto wie, czy są w magazynie, zamówić trzeba, to potrwa, dzień, dwa, pięć, osiem i czy wytrzymam?
A jeśli nie wytrzymam to co? Ulepi mi je tu i teraz z modeliny? Ugniecie z paracetamolu?
Doprawdy (!).
©kaczka
(...)
O świcie szron, zamarznięte, chrupiace pod nogami kałuże, białe pola za oknami pociągu, zahibernowane owce, a w południe żar jakby słońce lało się z pieca do wytopu surówki.
Nocą nad niezelektryfikowaną wsią antracytowe niebo, na niebie gęsto od gwiazd, między gwiazdami tłuste planety, pulsujące sputniki, światła samolotów, jakieś UFO pocina zygzakiem.
Wszystko to rozwieszone w ciepłym, nieruchomym powietrzu.
Norweski stoi w ogrodzie i czeka na wybuch supernowej.
Wiosna.
(...)
Wtorek.
Jest recepta. Nie ma recepty. Jest recepta.
Gdzie jest?
- Pewnie w aptece? – mówi recepcjonistka.
Idę do apteki.
- Pewnie w recepcji? – mówi aptekarka.
- Nie ma, nie podpisana, nie na dzisiaj, nie wiem, w innej aptece, zgubiła się. – to wersja recepcjonistki.
Idę po aptekarkę, wymuszam konfrontację, recepcjonistka znajduje receptę, recepta leży na wierzchu, aptekarka mi na to, że uuuuu... i oooooo... to bardzo rzadkie kapsułki (i owszem, nie paracetamol), nie ma, nie ma, kto wie, czy są w magazynie, zamówić trzeba, to potrwa, dzień, dwa, pięć, osiem i czy wytrzymam?
A jeśli nie wytrzymam to co? Ulepi mi je tu i teraz z modeliny? Ugniecie z paracetamolu?
Doprawdy (!).
©kaczka
Nie rozumiem tego o paracetamolu... Czy tam na wielkim i bogatym Zachodzie to jest podstawowy lek na całe zło?
ReplyDeleteBingo! Paracetamol lekiem na całe zło!
DeleteAdepcie, tak wlasnie. Bebe wie, bo Bebe jest z tej samej globalnej wioski :-) Rozwlekla odpowiedz omsknela mi sie i lezy tam gdzies nizej pod innymi komentarzami :-)
DeleteNo właśnie Kaczko, a może sama to ulepisz z pomocą tej koleżanki co w podziemiach pracuje, Norweskiego, swojej wiedzy i naszym błogosławieństwem?
ReplyDeleteTak mnie postraszyłaś tymi wynikami z mojego badania,że zaczęłam czytać jak wygląda chemia i te sprawy.
A kysz, kysz. Zadna chemia. Tfu tfu!
DeleteNorweski sie rwie do syntetyzowania, ale to pokretna molekula. Nie da sie jej tak od reki w przerwie obiadowej :-)
zapomniałaś wspomnieć, że nie drgęła Ci powieka... czy też liczysz na domyślność czytaczy?
ReplyDeleteBo na ten przykład ja czekam na akcję: kupujesz pershinga, celujesz, odpalasz. To daje większą satysfakcję niż cichutkie zastosowanie salmonelli.
... tym razem mi drgnela. Zapytalam uprzejmie, czy tak fatalnie posluguje sie tubylczym, ze nie sa w stanie zrozumiec mojego przekazu, a wiec w zwiazku z tym poprosze o zorganizowanie mi tlumacza (NHS ponoc musi na zadanie pacjenta)... i patrz, Hermi, recepta dla Danuty zaraz sie znalazla. Tylko tej tam za lada rece sie nerwowo trzesly jak przkopywala papiery.
DeleteNie wiem, czy na calym wielkim :-) (bo o bogactwie w czasach recesji i kryzysu nie wypada rozmawiac), ale tu na Wyspie tak. Paracetamol podaje sie tu na katar, kaszel, egzeme, bole porodowe oraz ospe wietrzna. W niemowleta wlewa sie paracetamol od kolyski, bo skoro placza to pewnie je cos boli. Paracetamol to lekarz pierwszego kontaktu :-)
ReplyDeleteU nas dzieci tak sie ucieszyly z wiosny, ze znowu kaszla gruzliczym kaszlem. Aminski udal sie na poszukiwania nowych gatunkow syropu.
ReplyDeleteJak na zawolanie, wlasnie slysze za plecami w wiadomosciach "Prawdopodobnie zabroni sie sprzedazy syropow przeciwkaszlowych z kodeina, ktora jest pochodna opium, przeznaczonych dla dzieci miedzy 2 a 4 rokiem zycia". W tym kraju mozna wszystko.
Loulou
Przywieziemy wam nowe odmiany kaszlu :-) Jak w banku.
DeleteOdpukac Dynia spi i nie kaszle, a wczoraj w nocy kaslala tak, ze mialam ochote odgryzc sobie glowe i lapy.
Ten od miodu i cytryny powiedzial nam, ze tak to juz u mlodziezy byc musi...
O jesuuuu, Kaczka! Ja się boję! Tu się zapowiada nowy gatunek literacki. Kryminał w NHSie! p.s. antracyt, ładne słowo.
ReplyDeleteEeee, prawdziwy kryminal byl trzy lata temu, gdy walczylam by zajrzeli mi do wnetrza rezonansem :-)
DeleteA przyuwazylas, Bebe, jakie na tej Wyspie niebo miewa zaskakujace kolory? Chyba, ze to przez fabryke molekul w naszej wsi :-)
Kaczko, tylko nie antracyt! Ja mam antracyt w pracy od rana do nocy. Wszyscy chca tylko antracyt...
DeleteLoulou
Grafit sie nie sprzedaje? :-) Moze wyspiarze kupuja antracyt zeby malowac niebo?
DeleteHmmm...to chyba jednak fabryka, bo na mojej wsi tylko szara permanentna chmura. Taka, że nie wiadomo gdzie wschód a gdzie zachód, bo nie przebija się nawet blada poświata słonecznego kółka.
Deletep.s. Kaczka, weź zrezygnuj z tej weryfikacji obrazkowej. Ona nic nie daje, a oszczędza mi pisanie bzdurnych haseł typu "surefim HGytem", o ile w ogóle jestem w wstanie je odczytać.
Ide rezygnowac :-)
DeleteMoze Bebe ty kolo kopalni mieszkasz?
Pozwolę sobie krótko i kolokwialnie: Grubo..
ReplyDelete:-)))
Deleteboszszszszsz...
ReplyDeleteSa chwile, gdy czlowiek docenia fakt, ze na jednej slowianskiej ulicy ma piec aptek i moze pozowlic sobie na fochy i dasy :-)
Delete