1070

[15 Mar 2012]

(...)
Jestem znużona, wpół wytarta z obrazka gumką myszką rozmiarów zeppelina, mózgu podszewka mi się strzępi formatem dni poniedziałek-czwartek.
Grozą porannych pociągowych rozmów: kryzys, recesja, zwolnienia, lokaj kradnie, pożyczka by naprawić bojler, szef wezwał na rozmowę, spod chromu i szkła City przecieka rdza.
Znużona.
Szarpaniną, by motywować, daremnym odwoływaniem się do rozsądku, nietrwałą satysfakcją, że oto wyszarpałam komuś podwyżkę, dąsem, że zbyt małą, listami o cierpkiej treści '... i przypuszczam, że przed wysłaniem kwitu do klienta usuniesz z treści sygnaturę: wersja robocza oraz komentarze na marginesie’ [1],  wieczną pretensją, zarzutem, że na swą korzyść manipuluję prawami fizyki, czyimś przeterminowanym żalem, pięcioletnim fochem, że onegdaj to ja, a nie ty.
Gdy Dynię znuży, znudzi, gdy uzna, że ma dosyć okoliczności, scenografii, towarzystwa, afektu, zainteresowania lub jego kompletnego  braku, wtedy wzuwa buty, zakłada czapkę (krzywo), chwyta kurtkę i rusza do drzwi wyjściowych.
(O czym boleśnie przekonała się babka Norweska prezentując Dynię teutońskim kumom. Zabrakło wurstów i bitej śmietany? Dynia zarządziła przegrupowanie wojsk.)
- Kiedy, u licha, traci się tę szczerość. - pytam myślami uwieszona u klamki.

[1]  wyślę mu wersję roboczą, w której tęczową kredką pokoloruję wszystkie brzuszki litery de jak upa i jeszcze dorysuję na marginesie trzy streptokoki grające w salonowca (!)

(...)
Doktor Senior i jego sidekick Junior nie wystawili recepty na różowo-niebieskie kapsułki.
Nim Junior przestał okrążać gabinety, zamknięto szpitalną aptekę.
(Bez urazy, ale może gdyby Junior mniej biegał? szybciej biegał? może gdybym nie musiała wszystkiego dwa razy?...)
Nie dociekałam przyczyny, dla której zamknięta apteka zapobiega wypisaniu recepty na lek, za który i tak muszę zapłacić, bo od przyczyn kreślonych logiką Tutejszego Narodowego Funduszu zwykle tylko ból głowy.
(Choć, na ten jest przynajmniej paracetamol. Bez recepty.)
Może wyrokiem przenajświętszej Procedury, szpitalni konsultanci nie mają farmakologicznej jurysdykcji na terenie wiejskich ośrodków zdrowia?
Senior i Junior przyobiecali napisać list i zaapelować w nim do Rodzinnego, by ten nakazał wydać kapsułki.
Zadzwoniłam do wiejskiego ośrodka zdrowia po dwóch tygodniach. (Daj im szansę, kaczko, daj im szansę. Podyktować list sekretarce, przepisać list, znaczek przylepić, na pocztę zanieść... minimum pięć dni roboczych.)
Listu brak.
- I cóż teraz? - pytam smoczycę w recepcji.
- Nie wiem - rzecze ta szczerze. - Może zapisać cię do Rodzinnego? Najbliższy wolny termin za tydzień.
... i Rodzinny, którego niepokoi sam fakt, że odróżniam penicylinę od paracetamolu, uwierzy, że sama tych kapsułek nie wymyśliłam? W karcie ni śladu po wcześniejszym zażywaniu, bo kapsułki łykało się trzy lata temu, a dokumentacja nie przeprowadza się za pacjentem.
Czynię zakład, że będzie z tego grubsza afera.
- A czy mogłabym do kogokolwiek w piątek?
- Nie ma wolnych terminów, ale zawsze możesz próbować dzwonić od rana...

Jasne (!).

©kaczka
15 comments on "1070"
  1. I to są taki momenty kiedy pytasz-i cojarobietu i cojatutaj... a domek w podkrakowskiej wsi jeszcze bardziej latarnikowaty.

    ReplyDelete
  2. Biedna zmęczona Kaczka! Chociaż postaraj cieszyć się wiosną. A co do Dyni... Jeśli przegrupowuje wojska, to chyba ma stopień generała... OMG, w tym wieku?!! To co będzie dalej? :))))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wyjde na malkontenta, ale nawet ta wiosna jakas taka z demobilu. Wystroilam sie w wiosenny plaszcz i przymarzlam do dworcowej lawki :-)
      Co bedzie dalej? Przyjdzie nam wzywac supernianie.

      Delete
  3. Kaczko, weekend za progiem, trzymam kciuki za szybko mijajacy piatek. A Dyni nalezy sie medal!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Melduje, ze odespalam smutki :-) Medal dla Dyni sie trafil. Czekoladowy.
      http://www.cadburygiftsdirect.co.uk/products/880-cadbury-chocolate-medal.aspx

      Delete
  4. Nie mam wątpliwości, wiosna idzie! Kaczko a za tydzień apogeum: trzeba będzie wstawać o godzinę wcześniej. Niech nas Kung Fu Panda broni od NHSu. Amen.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bebe, latwo mowic, bo sie wyprowadza :-))) O apogeum nie mysle, bo gdy zaczne odejmowac godziny snu to wyjdzie, ze wstaje zanim zasypiam.

      Delete
  5. Dzizas! A w przychodni w której pracuję, gdy nie ma terminow na jutro to awantura i krzyki plus skarga do dyrekcji!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tutaj poki pacjent awanturujacy sie to znaczy, ze zywy. Skoro zywy to moze poczekac :-)
      NHS objal sie programem 'zero tolerancji dla werbalnej i fizycznej przemocy'. Nie mozna juz krzyczec, mozna sarkazmem i ironia, ale recepcjonistki sa sarkazmooporne.

      Delete
  6. wszystko prawda (potwierdzam tresci z londynskiego metra), choc brak mi informacji o lokajach, poniewaz moze metro nie jest dla tych, ktorym kradnie sluzba? :) okropnosci!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przygnebiajace. Wielce przygnebiajace.
      Trzeba upic sie Pimmsem! ;-)

      Delete
    2. o tak! pimms zawsze :)) i scones! (poniewaz zawsze trzeba patrzec na pozytywne elementy!

      Delete
  7. Kaczko, czy u Was też już wiosna? Czy już więcej słońca?
    Ja ostatnio przeraziłam jednego lekarza bo wiedziałam co to jest leukomalacja okołokomorowa.
    Ale to samo zachwyciło innego, więc się wyrównało.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z wiedzy, zauwazam na marginesie, tyle nieproszonego strachu gratis... Ty nad leukomalacja, ja nad pneumokokami :-)
      Juz wiosna. Moge wreszcie o swicie skrotem przez krzaki na dworzec... jest widniej, ale nie cieplej.
      Falstart.

      Delete