1161

[11 Jan 2013]

(...)
Krótka historia wszechświata. Wydanie pierwsze. [2013]


(...)
Dynia nie negocjuje z postaciami fikcyjnymi.
Powołana do życia Wróżka Poopuszka, daleka krewna Zębuszki, efemeryda na potrzeby klozetowego treningu,  hojnie obsypująca profitami  kompatybilne z armaturą łazienkową dziateczki, nie ma u Dyni żadnego autorytetu.
(Może nawet i dobrze, bo nie do końca przemyśleliśmy kwestie techniczne – skoro Zębuszka wymaga zostawiania dowodów rzeczowych pod poduszką... nie, to nie był słuszny kierunek.)
Tedy Dynia drze się z wysokości toaletowej porcelany: 'Marties! Pińć! MAAAAAAAAMA!' I to matka wydaje z sejfu precyzyjnie odliczone pięć kolorowych cukierków.
Ta umowa o dzieło nie jest doskonała.
Co zrobić, gdy zleceniobiorca pozbędzie się dowodów przy użyciu spłuczki? Albo gdy wykona zlecenie w trakcie embarga na dostawy słodyczy spowodowanego spluwaniem obiadowym burakiem?
No co?

(...)
Plan, by zignorować ‘OH, SHIT!’ a wtedy dziecina straci zainteresowanie, się nie powiódł.
Plan, by zamęczyć gadką umoralniającą – również bez rezultatu.
Plan, by zastąpić ‘OH, SHIT!’ słowem mniej wulgarnym  lub wulgarnym po węgiersku lub w swahili – bez powodzenia.
Pozostaje mi pożyczyć jej moją podkoszulkę.



©kaczka
7 comments on "1161"
  1. ahahahahahaha, uturlałam się ogólnie. po pierwsze, chcę koszulkę. po drugie, chcę poznać zastępstwo po węgiersku. ja proponuję grecki, bo jak będzie mówiła w obcym alfabecie, to na pewno nikt nie zrozumie: Σκατά!

    ReplyDelete
  2. Bardzo, bardzo dawno temu, za górami, za lasami była sobie dziecina, która wcześnie władała językiem ojczystym.
    Lat jakieś niecałe dwa.

    Stoję sobie w kuchni, wykonując liczne zbędne czynności (jak obiad), a tu z pokoju dzieciny dobiega mię stukot przedmiotu o podłogę, a następnie, będące prawdopodobnie wynikiem stukotu, dźwięczne "kurwamać".
    - O - myślę sobie - uwagi nie zwrócę, bo zapamięta, co winno być zapomniane.

    Po chwili niedługiej z pokoju dzieciny dobiega mię stukot przedmiotu o podłogę, a następnie, będące prawdopodobnie wynikiem stukotu, dźwięczne "kurwamać".
    Obowiązek rodzicielski we mnie zwyciężył. Idę tam i wygłaszam moralitet, że be, że brzydko, że tak nie można, że wstyd, że kto cię tego nauczył.
    - Tata - odpowiada niczym niezrażona progenitura.
    - Tata? A do kogo on tak mówi?
    - Do babci.

    Kaczko... Z punktu widzenia matki dziecka z dowodem osobistym, są na świecie rzeczy całkowicie bez znaczenia. Chyba że się da wykorzystć w dykteryjce.

    ReplyDelete
  3. Się nie stresujcie, naprawdę. Kupimy górę "Marties" i po bólu, no chyba, że Wiewiór jej wyżre na wyścigi.

    Sztuka Dyni przyprawia mnie o bezsenne noce. Muszę zmienić branżę!

    Oh, Shit!

    ReplyDelete
  4. Nasz uzywal katarynki elektronicznej, napedzanej urynowo. Zaskutkowalo to wykonywaniem arii modo Trzetrzelewska, niestey funkcja mu wygasla gdzies w wieku lat siedmiu.

    ReplyDelete
  5. Chi chi. Piękna koszulka.
    Chciałabym zobaczyć Dynię w akcji :D

    ReplyDelete
  6. w jakim nakładzie wydano tę "Krótką historię"? Poproszę egzemplarz z dedykacją :)) Wuj G.

    ReplyDelete
  7. > Lejdi: koszulka zdjeta z wieszaka w TK Maxx, ale ma etykiete: Goodie Two Sleeves. Po wegiersku probowal Norweski, wiec nie podejme sie odtwarzania, ale podoba mi sie koncept, aby Dynia klela, np. cyrylica lub pismem wezelkowym :-)

    > Waterloo: Rodzona Matka wypomina mi podobny epizod, ale twierdzi rowniez, ze bedac nad wyraz rozgarnietym niemowleciem od reki zaakceptowalam jej argumenty przeciw. Wychodzi na to, ze to kwestia niemieckich genow. Szajse! :-)

    > Bebe: Lou swiadkiem, ze kupilismy ostatnio marties na kilogramy. Wystarczy i dla Wiewiora :-) Dynia dyszy tuz za twymi sztalugami :-)))

    > Abnegacie: zadnych katarynek z napedem urynowym. Wystarczy, ze mamy bebenek i te cholerna rozowa kase z BDZYNK! :-)

    > Evitaa: otoz no wlasnie, w akcji Dynia jest najpiekniejsza, zadne slowa nie oddaja, jak mi sie mozg robi z masla od tej Dyni :-)

    > Wuj G.: jest jeden egzemplarz w archiwach ochronki (pstryknelam krzywe zdjecie), odbierzemy przy przechodzeniu do nastepnej klasy (sredniej?), masz jak w banku :-)

    ReplyDelete