[16 Mar 2015]
(...)
Na coż Jane Goodall iska szympanse wśród tanzańskiej ściółki leśnej? Na cóż daje się kąsać malarycznym komarom? Po co nerki przeziębia wysiadując przy kopcach termitów w oczekiwaniu na człekokształtne z kompletem sztućców?
Na cóż, pytam, skoro banda czterolatków dostarcza równie obfitego materiału do badań antropologicznych.
Ryfka, dla przykładu, jest samicą alfa, choć na pierwszy rzut oka wcale nie wygląda.
To niewyglądanie zwiodło i zgubiło uczestników dwóch zamachów stanu. Jak zdradził mi w tajemnicy Pan od - nomen omen! - Małpiatek, rozkoszna, muchy-nie-skrzywdzę Ryfka po każdym puczu pozostała na tronie z tytułem oraz zdradzieckim skalpem lub uchem w garści.
To ponoć budzi respekt również wśród samców i sprawia, że niektórzy na widok Ryfki mają problem z nietrzymaniem moczu.
Nurtuje mnie, dlaczego Dynia tak usilnie przyjaźni się z Ryfką, mimo, że ta przynajmniej raz dziennie przyprawia ją o spazmy, rozpacz i koniec świata?
Bo Ryfka, trzeba wam wiedzieć, jak już siądzie na strefie Gazy lub innego materiału, to nie ruszy się z miejsca o milimetr. Nie z Ryfką kompromisy, negocjacje, czy wnioski racjonalizatorskie wynikające z badania poziomu satysfakcji klientów.
Zatem skoro moje błyskotliwe rady typu ‘każda z was może być królewną albo po kwadransie możecie się zamienić’ nie działają, rozsądek nakazywałby odstąpić, odejść i porzucić. A Dynia masochistycznie trwa. Dynia się stara, proponuje, ciska grochem pomysłów o ścianę, a wreszcie wyczerpawszy (się) rutynowo uderza w bek.
Norweski uważa, że to z odziedziczonej po rodzicach życiowej niezaradności, ja kątem oka widzę szeroką autostradę świętego spokoju wysprzątaną przez Ryfkę i wypolerowaną przez Dynię Jackiem Londonem.
Zatem cóż?
Fascynacja władzą? Synekura w cieniu królowej? Ochroniarz z Mossadu?
A może, bo wreszcie trafiła kosa na kamień?
(...)
Coraz trudniej o wyznawców dobrej jakości.
Ryfka jada wieprzowe parówki (‘Może jeść cokolwiek, co zatrzyma ją przy stole na dłużej niż trzy minuty.’), a astrofizyk z Mumbaju, który wpadł na korepetycje z rodzicielstwa i został na obiad, wyznał, że najbardziej lubi steki.
Pech, że akuratnie były naleśniki z serem.
©kaczka
(...)
Na coż Jane Goodall iska szympanse wśród tanzańskiej ściółki leśnej? Na cóż daje się kąsać malarycznym komarom? Po co nerki przeziębia wysiadując przy kopcach termitów w oczekiwaniu na człekokształtne z kompletem sztućców?
Na cóż, pytam, skoro banda czterolatków dostarcza równie obfitego materiału do badań antropologicznych.
Ryfka, dla przykładu, jest samicą alfa, choć na pierwszy rzut oka wcale nie wygląda.
To niewyglądanie zwiodło i zgubiło uczestników dwóch zamachów stanu. Jak zdradził mi w tajemnicy Pan od - nomen omen! - Małpiatek, rozkoszna, muchy-nie-skrzywdzę Ryfka po każdym puczu pozostała na tronie z tytułem oraz zdradzieckim skalpem lub uchem w garści.
To ponoć budzi respekt również wśród samców i sprawia, że niektórzy na widok Ryfki mają problem z nietrzymaniem moczu.
Nurtuje mnie, dlaczego Dynia tak usilnie przyjaźni się z Ryfką, mimo, że ta przynajmniej raz dziennie przyprawia ją o spazmy, rozpacz i koniec świata?
Bo Ryfka, trzeba wam wiedzieć, jak już siądzie na strefie Gazy lub innego materiału, to nie ruszy się z miejsca o milimetr. Nie z Ryfką kompromisy, negocjacje, czy wnioski racjonalizatorskie wynikające z badania poziomu satysfakcji klientów.
Zatem skoro moje błyskotliwe rady typu ‘każda z was może być królewną albo po kwadransie możecie się zamienić’ nie działają, rozsądek nakazywałby odstąpić, odejść i porzucić. A Dynia masochistycznie trwa. Dynia się stara, proponuje, ciska grochem pomysłów o ścianę, a wreszcie wyczerpawszy (się) rutynowo uderza w bek.
Norweski uważa, że to z odziedziczonej po rodzicach życiowej niezaradności, ja kątem oka widzę szeroką autostradę świętego spokoju wysprzątaną przez Ryfkę i wypolerowaną przez Dynię Jackiem Londonem.
Zatem cóż?
Fascynacja władzą? Synekura w cieniu królowej? Ochroniarz z Mossadu?
A może, bo wreszcie trafiła kosa na kamień?
(...)
Coraz trudniej o wyznawców dobrej jakości.
Ryfka jada wieprzowe parówki (‘Może jeść cokolwiek, co zatrzyma ją przy stole na dłużej niż trzy minuty.’), a astrofizyk z Mumbaju, który wpadł na korepetycje z rodzicielstwa i został na obiad, wyznał, że najbardziej lubi steki.
Pech, że akuratnie były naleśniki z serem.
©kaczka
Lepsze starcia z Ryfką co dzień,
ReplyDeleteniźli gadki o pogodzie...
że tak powiem.
Lepiej w nos monete wrazic,
Deletenizli Ryfce sie narazic!
Porzuciła Dynia krzywki
DeleteNa rzecz despotycznej Ryfki
I dóbr podział na połowę
Czemu tak? zachodzę w głowę,
Bo chyba nie dla dla rozrywki.
Instynkt samozachowawczy u Dyni na poziomie gwarantującym przetrwanie.
ReplyDeleteBo czy jako Niemka z matki Polki może nakłaść Żydówce? Hę?
Hie, hie :).
DeleteZe tez sama na to nie wpadlam! :-)
DeleteJarecko, przenikliwość Twa wprawia mnie w podziw i zachwyt! :) Przeż to oszywiste! :D
Deleteha_lucynka
Łkam.
DeleteDobry trening, z ta Ryfka, Dyni NIC potem w zyciu nie zniszczy. Nawet jej brewka nie pyknie przy problemach, przy których my gryziemy pazury.
ReplyDeleteOch, moze i ja powinnam zatem czesciej wdawac sie w jakies werbalne sparringi z Ryfka? :-)
DeleteA może Dynia po prostu lubi Ryfkę?:)
ReplyDeletekwk
Dynia nie tylko lubi Ryfke. Dynia ubostwia Ryfke, a Ryfka kocha Dynie. Tyle, ze to trudna milosc :-)
DeleteTak bywa:)
Deletekwk
Dynia ewidentnie wie, jak się ustawić, gdzie są konfitury i skąd wieje wiatr. Władzy. Tylko mądry umie zrobić krok w tył, żeby pójść do przodu. Uczmy się od Dyni.
ReplyDeleteCzar , a właściwie MOC Ryfki nie zna granic ni kordonów. Dostałam kredki gatunku weryrejboł i ucieszyłam się, że są dwie- dla obu królewien.
ReplyDelete