[230]

[11 Dec 2013]

(...)
Ubocznym skutkiem literackiej sławy, Biskwit zmuszony był tydzień temu partycypować w lekcji ksylofonu razem z ojcem, niźli zwyczajowo, z matką.
Echa tego wydarzenia dotarły do mnie przed kolejnymi zajęciami. Gdzieś między wzuwaniem antypoślizgowych skarpet, a pilnowaniem, by Biskwit nie uszkodził Stefana krowim, alpejskim dzwonkiem.
- Ach. – powiedziała pani od ksylofonu. – Jaki sympatyczny jest ten pani mąż!
(Wszystkich, którzy znają Norweskiego in vivo i właśnie się zakrztusili informuję, że pani od ksylofonu jest jodłującą Austriaczką i zapewne przykłada inne standardy do tej subtelnej materii relacji międzyludzkich.)
Nie zaprzeczyłam.
- ... ale... – tu pani bardzo zniżyła głos i nieomal wyszeptała. – Dzieci takie muzykalne są chyba jednak po pani, prawda?
(Wszystkim, którzy kiedykolwiek słyszeli śpiewającą kaczkę in vivo i właśnie się zakrztusili, naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Że według austriackich norm? Z drugiej strony, Austria... Salzburg... marcepanowe kulki... Mozart! Zatem  może była to zawoalowana sugestia ‘Proszę nie spieszyć się z inwestowaniem w koncertowy fortepian dla dzatek’?)
Nie zaprzeczyłam. Jasne, że nie zaprzeczyłam.


(...)
Wczoraj wieczorem w placówce odsłonięto oficjalnie ‘Adwentowe okno’.
Możliwe, że niesłusznie, ale oczekiwałam śladowych, choćby i homeopatycznych nawiązań do tematyki nadchodzących świąt.
Szczególnie, że jakby nie patrzeć, placówka jest pod wezwaniem i wyznaniem.
Tymczasem w oknie wystawiono leśny ekosystem z licznymi przedstawicielami gumowej fauny firmy Schleich, łapczywie wpatrujący się w rodzinę Państwa Krasnali usadzoną przy piknikowym stole. Obrus obowiązkowo w biało-czerwoną kratkę. Na talerzach nieokolicznościowa spyża.
Może zabrakło o Bożym Narodzeniu, ale łańcuch pokarmowy w tej biocenozie odtworzony z dbałością  o detal.
Dla odmiany Chanuka merytorycznie prawie bez zarzutu.
Cztery małe semicko-nordyckie głowy pochylone niebezpiecznie nisko nad pomalowaną krzywo, dziecięcymi rękami chanukiją.
Gęste, ciemne loki i proste, słomiane grzywki majtające się nad płomieniami małych świeczek.
Pochodnie skonstruowane z bibuły i z rolek po kuchennych ręcznikach.
'Baruch atah adonai'  recytowane w półmroku głosami nieletnich  podczas szarpania się o zapalniczkę.
Podniośle i niecynicznie wzruszająco.
Taki tam cud chanukowy, że Ryfka z polskim paszportem po dziadku, a Dynia bez polskiego paszportu po matce, a lżą się po niemiecku.
(Dość umowna, a właściwie ułomna w tym kontekście jest kwestia  narodowej przynależności wpisywanej w kwity.)
- Ależ z was (pożal się starotestamentowy i nowotestamentowy Boże!) Polki! – załamuję ręce, a one mi na to unisono z kartonu udającego rakietę: 'We are not POLISH! We are not anything! We are supergirls!'
Znów przyśni mi się Konopnicka i będzie wnosić pretensje.

(...)
Z memuarów Dyni.

[Pani z gitarą pod eko-oknem.]

[Nieznaczne zaburzenia proporcji. 
W rzeczywistości pochodnie nie były metrowego wzrostu.]

©kaczka

Related Post:

  • 864-870[16-21 Aug 11] (...) Bawią u nas od tygodnia Norwescy i ponieśli Dynię oraz syna swego Norweskiego w jakąś bliżej niesprecyzowaną dal. Dal miała wczoraj wyraźne koordynaty, dziś… Read More
  • 871-881 !-- /* Font Definitions */ @font-face {font-family:Batang; panose-1:2 3 6 0 0 1 1 1 1 1; mso-font-alt:바탕; mso-font-charset:129; mso-generic-font-family:roman; mso… Read More
  • 882[1 Sep 11] (...) Myślałam. Tym razem na pewno. Na pewno. Na pewno. Nie ma siły. Dydko jej się przyśni. Musowo. Amatorka greckiej kuchni. Pożarła dwie lub trzy solidne garście kr… Read More
16 comments on "[230]"
  1. We are supergirls!'- I TEGO SIĘ TRZYMAJMY

    ReplyDelete
  2. Wiesz Kaczko, akuratnie dziś mnie podobny temat nurtuje... Byliśmy dziś z Jareckim w Ikei. Dwa tygodnie do świąt zostało. I cóż mnie uderzyło? Otóż tam nie było czuć zbliżających się Świąt! Nie tak jak w latach poprzednich, blask, dekoracje, niemal każdy artykuł w bozonarodzeniowej odsłonie. Nic. Ja już przywkyłam oczywiście, że nie należy się w placówkach handlowych spodziewać stajenki, wołków i osiołków, ale żeby choć brzuchaty Santa, żebyż gwiazda! Trochę światełek i bombek schowanych przy samych kasach, tam, gdzie się odkłada te bambetle co to się człowiek opamiętał, że jednak tego nie kupi. Żadnych motywów świątecznych/zimowych na tekstyliach, zastawie, szkle, nawet papierowe serwetki bez choćby renifera. Nic.
    Trochę jednak smutek.

    ReplyDelete
  3. Jarecko, ja się wtrącę z moimi dwoma centami.. To chyba taki zabieg marketingowy. Wszędzie kipią światła i renifery, w Ikei nie i... ha! O czym napisałaś w kontekście świąt. O Ikei ;-)))
    I oni tu nas mają...

    (Wiem, to przykład raczej na teorię dorobioną do przykładu ;-) )

    arbuz b.d.

    PS. Z drugiej strony... W naszej dzikopółnocnej Ikei już w połowie listopada przy wejściu zestaw różnorakich światełek, świeczki i ozdoby z DODATKOWĄ kasą, zaraz na przedzie, dla tych, co tylko po świecącą gwiazdę z tektury i do domu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ha! Dokładnie. Od połowy listopada u nas wszędzie ozdoby choinkowe i lampiony. I światełek tyle, że nawet ja czuję się świątecznie usatysfakcjonowana. Czyli nie wszędzie tak bez odniesień.

      Delete
    2. Od połowy listopada? Późno ;-) w Bawarii pierwsze pierniki i Mikołaje rzucili już w połowie września.

      Delete
    3. Pierniki i marcepan byly faktycznie na tutejsze rozpoczecie roku szkolnego.Mam wrazenie, by stworzyc plote na miescie: a widzialas kumo, w Aldiku Speculatius rzucili,idz zobaczyc.

      Sezon na swiatelka i reszte zaczal sie w listopadzie, a zakonczy sie zapewne przed swietami. Gdy kilka lat temu chcialam po 20.grudnia kupic blok marcepanowy,pytajac zwatpiona o jego polozenie w markecie czlowieka z obslugi, ow ktos spojrzal na mnie i z drwina w glosie powiedzial: "Mloda damo, w nastepnym tygodniu wykladamy towar na Wielkanoc".

      Glupia ja...

      arbuz b.d.

      Delete
  4. Dynia z Ryfką przywracają mi mocno ostatnio zachwianą wiarę w przyszłość ludzkości. Dziękuję

    ReplyDelete
  5. Co do proporcji na rysunku, zwaz ze u dzieci waznosc elementu decyduje o wielkosci na rysunkach. Widac twoje dziecko bardziej zainteresowane bylo pochodniami, niz osobami je niosacymi ;) Pozdrawiam, Renata (czytajaca Cie matka z przeciwleglego konca Republiki)

    ReplyDelete
  6. Ech, ta bezprizorność u mojego potomstwa mnie zawsze martwi. Choć może lepiej byc supergirl, prościej i ponad granicami.

    ReplyDelete
  7. Odpuść sobie Konopnicką... W Marię Curie uderzaj i od razu będzie Ci łatwiej ;-) wieloaspektowo, że tak napiszę...

    ReplyDelete
  8. Święta są fajne, nie ma znaczenia które to święto i jak go nazywają. Dopóki nie chodzi w nim o składanie dziatek w ofierze jestem za.:-) Rysunki bardzo ana czasie, a pani ma cholernie trendy koafiurę :-)

    ReplyDelete
  9. Replies
    1. Ja czuje, ze tez jestem! Zwlaszcza jakbym dostala TAKA pochodnie!

      Delete

  10. Kaczko - ratunku! Co żeście zrobiły z woźna ? Siedzę i od godziny wymyślam rymy (zeby co od niektórych bolą i mam nadzieje ze w Niegowie wybacza brak talentu ;)

    ReplyDelete
  11. Też lubię supergirls:) A może Twój mąż coś tej Pani zaśpiewał?!:)
    kwk

    ReplyDelete
  12. Normalnie ułani pod okienkiem na pierwszym rysunku:)

    ReplyDelete