[179]

[9 Jun 2015]

(...)
Sto lat, Dyniu!
(A prezenty dopisały.)

(...)
Zamysł inwestora był taki, że Barbia ma wyskakiwać z tortu.
Udowadniając tym samym, że można estetycznie upaść niżej niźli tam wylepiając tort z Helou Kitty w dwuwymiarze.
Nikt nie wie, skąd Dynia pobrała tak osobliwą inspirację? Jako żywo, nigdy nie podawaliśmy deserów z wkładem innym niż rodzynki. Nie prowadzaliśmy dzieci do klubu go-go. Nikogo nie torturowaliśmy zakopując w ogródku po szyję, oblewając lukrem i spuszczając ze smyczy mrówki.
Nikt ze znajomych solenizantów nigdy nie zdmuchiwał świeczek z rzeźby w cieście.
Uznajmy zatem, że Dynia miała wizję.
Bardzo konkretną i z wyszczególnieniem.
Różowa Barbia ma wyskakiwać z różowego placka.
O naszej ignorancji cukierniczej niechaj zaświadczy, żeśmy po pierwsze, zgodzili się na to w ciemno. Po drugie, że Norweski przekonany był, że placek należy upiec razem z Barbią w piekarniku w stu osiemdziesięciu stopniach Celsjusza. Skutkiem tego przekonania zaczął czytać literaturę fachową oraz  inwentaryzował zawartość swojej szafy z molekułami, żeby odpowiednim, zapewne toksycznym, make-upem uczynić Barbię odporną na płomienie i nieśmiertelną jak (tu powraca mój ulubiony motyw) T-1000.
Ta koncepcja połączyła to, co stanowi o sensie życia Norweskiego – kariera strażaka ochotnika oraz chemika syntetyka, zatem, postawmy sprawę uczciwie, nie brakowało mu w tym pewnej przyjemności.
Przyjemność zepsułam, sugerując, że Barbię da się wrazić w schłodzony kopczyk po upieczeniu, a toksycznych molekuł będzie na przyjęciu pod dostatkiem, gdyż przezornie pół roku temu wykorzystując koneksje, pociągając za sznurki i macki, zorganizowałam przerzut nielegalnych, nienaturalnych, widocznych z księżyca, amerykańskich posypek ADHD. 
Potem nastąpił kasting na wyskakującą.
Wszystkie trzy Barbia, które leżą tu u nas po kątach, odpadły w pierwszej turze.
Jedna, bo należała jeszcze do matki Rubenita, druga, bo ktoś jej utrefił dredy i przyciął grzywkę, trzecia, bo miała nienaturalnie zieloną cerę.
Tym sposobem Norweski otrzymał pięć ojro i zadanie znalezienia nadzienia do placka.
Z zadania wywiązał się bohatersko.
Przyniósł i Barbię, i jeden cent reszty, gdyż trafił akurat w przeceny.
Barbia, na pierwszy rzut oka, była idealna.
Caluteńka z polietylenu, razem z kostiumem baleriny i rajtkami.
Idealnie do koncepcji pasowały kończyny górne udrapowane na port de bras.
(Domowe Barbia były jakby artretyczne.)
Niestety, ten ideał miał pewną wadę ukrytą, która wyszła dopiero w fazie produkcji placka.
Otóż, tradycyjnie, antyfeministyczne Barbia mają idiotycznie długie nogi i absurdalne proporcje, a ta konkretna w dodatku stała na palcach w polietylenowych pointach.
Że potrzeba mi będzie dwudziestu centymetrów ciasta, zorientowałam się po upieczeniu pierwszego kółka, które ledwie sięgało Barbiu do pięt.
(Tak, próbowałam wyrwać, ale głowę kości udowej te współczesne mają z tytanu. Prawdopodobnie efekt histerycznego dbania przez producenta o to, by dzieci nie dławiły się drobnymi elementami układu szkieletowego Barbiów.)
Dodajmy, dla podkręcenia spirali dramatyzmu, że traf chciał, że klimat się nam tu w weekend osobliwie ocieplił. Był to więc bardziej wytop niż wypiek.
I tak oto, dziesięć jaj później Barbia została mistrzynią hula-hoop.



(...)
Litr kremu z truskawek i śmietany oraz kilka metrów lukru później...
Reakcje Małpiatek były zdeterminowane przez płeć kulturowo-społeczną.
- Oooo, księżniczka! – popiskiwała mniejszość dziewczęca.
- Możemy podpalić jej włosy? – popiskiwała większość chłopięca.

 

(Dla uspokojenia, żadna Barbia nie została skrzywdzona w czasie trwania przyjęcia. 
Bardziej niż zwykle.
A szkoda.)

(...)
Inne komponenty menu inspirowane życiowo-podróżniczym doświadczeniem Mamy Jagody.
Jednakoż wycięcie z papieru trzydziestu miniaturowych zamków z wykuszami  (urny na popcorn) oraz wystrzyżenie czterdziestu księżniczek (nosidła na czekoladowe pastylki, w oryginale na niesłodzone, bio-eko rodzynki) wymaga pewnego samozaparcia. Podziwiamy naród holenderski! #traktatie
 






  ©kaczka
48 comments on "[179]"
  1. Tort przecudny! Aż trudno uwierzyć, że sama go zrobiłaś! Ja bym nigdy...:)
    kwk

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja tez bym nigdy... ale okazuje sie, ze to jak zwykle kwestia kilku banalnych podzespolow i nienaturalnych polproduktow. A w cichosci serca licze, ze Biskwit nie bedzie nas wystawial na takie proby.

      Delete
  2. Niesamowite, serio. W zyciu bym nie pomyslala, ze takiego barbiowego torta mozna wyprodukowac bez czwartego stopnia wtajemniczenia cukierniczego. Dziewczeta musialy mdlec z wrazenia!

    Aczkolwiek bardzo - BARDZO - jestem ciekawa, jakby do sprawy zabral sie w koncu Norweski uzbrojony w molekuly i gasnice ;)

    No i ponownie najlepszego dla Dyni, a co, tego nigdy za wiele!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cukiernictwo molekularne ponioslo strate, przyznaje. Ale, nie ublizajac Norweskim talentom na polu, moglo sie skonczyc przerobieniem Barbie na krem Barbriulee :-)

      Dziewczeta zemdlaly, ale chlopcy uzbrojeni w pistolety na wode i fontanne zorganizowali spontaniczne cucenie. Polaczylismy rozmaite tradycje, w tym smigus dyngus :-)

      Delete
  3. Cudne! Zachwyt połączony z podziwem odbiera mi władzę w palcach, potrzebną do napisania odpowiedniego peanu na cześć ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Efekt koncowy zaskoczyl mnie sama. Na szczescie, bo nie bylo planu B :-)

      Delete
  4. Przepiękny Barbiowy tort! Muszę zapytać moje dziecię, czy sobie taki winszuje, bo urodziny się właśnie szykują (a koncepcja Barbie w cieście zawsze mnie fascynowała - na szczęście u nas można taki zamówić, sama się nie podejmuję ;) )

    ReplyDelete
    Replies
    1. A nas przesladuje pech! Rynek nigdy nie dysponuje podaza na miare naszego popytu. Nikt z okolicznych cukiernikow nie chcial zrobic Barbie w torcie :-)

      Delete
  5. Sto lat Dyniu! I marzeń wszelakich spełnienia.
    Ty nie wiesz, skąd Dynia pobrała taką inspirację, a u nas ona już nikogo nie dziwi, bo niemal za każdą cukierniczą ladą stoi taka jedna, wystrojona w lukry i woła te bidule, żeby ją na swoje urodziny zabrały ;)
    A na stole same fantastyczności, że też mnie nikt na takie uczty w dziecięctwie nie zapraszał.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czyli Barbia w torcie sa zjawiskiem masowym? Troche sie juz martwie, co rzuci sie w oczy Dyni przed nastepnym jubileuszem.
      Czyzby http://birthdaycakemaster.com/spiderman-birthday-cake/spiderman-birthday-cake-13/ ??? :-)

      Delete
    2. W moim mieście Barbia w cieście jest w każdej cukierni ;)
      A takiego Spidermena lepić, to najgorszemu wrogowi nie życzę, choć dla Ciebie jak widać nie ma rzeczy niemożliwych :D
      Ja dostałam zamówienie na zielonego ninja z lego i właśnie się zastanawiam, jak to ugryźć.

      Delete
    3. Otoz... nie uwierzysz! Mam pod reka zdjecie urodzinowego tortu z nindza. Zielonym. Nie wiem, czy to ten sam nindz, ale skoro przygotowano go na urodziny pieciolatka...
      Do ugryzienia.
      Zaraz wkleje fotke w notke :-)

      Delete
  6. Nie...a ja rozpaczałam nad "naszymi" księżniczkami, w końcu uległam i kupiłam (patrz u mnie dzisiaj). Teraz już wiem, ze to nie koniec... 5 urodziny za 2 lata. Po tort przyjadę do Was.
    Dynia!!! barbiowych snów!!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ela, nie rozpaczaj. To jeszcze dwa lata :-) Poza tym wiekszosc dzieci nie jest tak nieprzejednana w kwestii tresci tortu jak Dynka :-)

      Delete
  7. Alles Barbie zum Geburtstag für Dynia :) Chylę czoła przed tak zdolną Rodzicielką
    Pozdrawiam z Mazur
    Louise

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziekujemy!
      Rodzicielka czuje sie bardzo doceniona :-)

      Delete
  8. Czyli naprawde to zrobiliscie?:-0

    Podziwiam Twoj stopien wychillowania :-);-)

    arbuz

    ReplyDelete
    Replies
    1. Lub desperacji.
      Lub zrezygnowania.
      Z wszystkich wylepionych dotychczas tortow (piec Dynia, jeden Biskwit - caluski moj zyciowy dorobek*) ten byl najbardziej jadalny (krem ze smietany truskawek), ale i najmniej akhem... ambitny? ;-)
      Licze, ze tematyka konkursu cukierniczego w przyszlym roku bedzie ciekawsza :-)

      *aaaa! byl jeszcze jeden! razem z przyjaciolka wypieklysmy kiedys tort ananasowy z ananasow prosto z ogrodka w samym srodku ekwadorskiego lasu tropikalnego! to byl tort! trzy wioski indian przychodzily po przepis :-)... musze znalezc zdjecia!

      Delete
  9. Replies
    1. Gdyz widzisz, Norweski ma pewna wade. Zeby nie zgubic wydrukow, np. biletow lub zamkow do popcornu, drukuje je w trzystu kopiach ... i trzyma w jednym miejscu zeby bylo latwo znalezc :-)
      Tym razem nadrukowal tego z setke. Ksiezniczek, zamkow, rycerzykow. Caly jeden wieczor tu cielismy, ja wkurzajac sie niemilosiernie, bo Holendrzy nie zaznaczyli ktoredy ciac, wiec trzeba bylo sie skupiac. Norweski natomiast wycinal te wiezyczki nozyczkami do paznokci i tez nie szczedzil slow obrazliwych.
      naciawszy ze trzy tuziny reszte oddalismy znajomym, ktorzy organizuja impreze w tym tygodniu. Niech sobie powycinaja i osiagna zen :-)

      Delete
  10. Nooo,jak to było... za każdym kreatywnym cukiernikiem, stoi mała blondynka która mówi "dasz radę!".

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak wlasnie bylo!
      Z klepaniem po lopatce i ' you can do it!' :-)

      Delete
  11. Stężenie cukru na zdjęciach powstrzymało mnie od kupienia czekolady. Cud miód, orzeszki I galaretki w posypce! ;-)
    Niech się Dyni ściele barbiowo-spajderowy dywan! Najlepszego :-)

    Sakurako

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dietetyczny wymiar kaczkobloga!
      Galaretki rosyjskie :-)
      :*

      Delete
  12. Ożesz chylę czoło!
    Wszystkie najlepszego dla Dyni!

    Jako, że również świeżo jestem po urodzinowym przyjęciu de domo, stwierdzam, że albo jestem wyrodna, albo przy trzecim dziecku człowiek-matka jest istotą cholernie leniwą i bieży na skróty.
    Za to lansuje coraz dziwaczniejsze konkursy urodzinowe, bo te z portofolio domowego należy co rok zastąpić nowymi. W tym roku rzut ciężkim widelcem do ukraszonej balonami zjeżdżalni bił wszystko na łeb.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mysle, ze Biskwit bedzie sam sobie piekl. Widze ten trend. Juz drugie dziecko miewa czesto swieczke wbita w gotowany ziemniak :-) Ale wydaje mi sie tez, ze Dynia w tym parciu na konkretny tort jest wyjatkiem. Patrze ci ja na Biskwita, ktory tarza sie tu po dywanie i trudno mi uwierzyc, ze za pol roku tenze Biskwit moglby tupac nozka i mowic, ze chce tort z Peppa (a tak przeciez czynila Dynia :-)
      A za przyjecie de domo podziwiam.
      My wykorzystalismy dzielnicowa infrastrukture, cudowny pomysl, znany nam skadinad, jeszcze ze Szwecji, gdzie kazda dzielnica ma publiczna sale, budynek, ktory mieszkancy moga wynajmowac sobie na imprezy. W Szwecji bezplatnie. Tu za niezbyt wygorowana oplata.

      Delete
  13. podniosłaś poprzeczkę na domowe torty urodzinowe dla nielatów tak wysoko, że właściwie ledwie można ją dostrzec przez teleskop Hubble. nie no, a ja byłam dumna z biszkoptów w 7 kolorach... amatorka ;)

    wszystkiego najlepszego dla Dyni :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Alez! Barbia w torcie jest latwiejsza na bank nizli biszkopty w siedmiu kolorach!
      Mam wrodzona niewydolnosc produkcji biszkoptow oraz ciast z proszkiem do prania :-) Przepis z moichwypiekow.com na ciasto rzucane ratuje sytuacje, ale krazki nigdy nie wychodza mi ladne. Nic dziwnego, trenuje raz w roku.
      A u matki-od-aniola widzialam taki link: http://www.taste.com.au/recipes/39276/pinata+party+cake

      Delete
  14. Kaczko, jesteś mistrzynią Barbiów!
    Happy birthday, Dynia :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To komplement? Biore jako komplement :-)))

      Delete
  15. Anonimowej dech zaparło i mowę odjęło, to najbardziej Barbiowa Barbi jaką Anonimowa widziała, Jej Wysokość się nie fascynuje, i na szczęście nie ma dostępu do tego bloga Anonimowa chce wierzyć, że nie będzie musiała produkować tortu w kształcie Sokoła Milenium z lewitującym Yodą.... i żeby wyglądał jak z lego!
    100 lat Dyniu

    ReplyDelete
    Replies
    1. Efekt koncowy i mnie zadziwil. A nastepnie zatrwozyl - wylepilam potwora! Barbiogolema! :-)
      Byl taki odcinek 'Big Bang Theory', w ktorym Amy, Penny i Bernadette robily chlopakom ciasto w ksztalcie Gwiazdy Smierci: http://amazingstoriesmag.com/2014/05/big-bang-theory-recap-proton-transmogrification/cake-final/
      Czyli jak sie czlowiek uprze to i Sokola ulepi :-)

      Delete
  16. Kobieta do zjedzenia. Margaret Atwood.
    Nie. Nic nie oceniam. Mi się tylko wszystko kojarzy.
    Okres różowy przeżywałam 15 lat temu.
    Kobietę czytam co 10 lat.
    Podziwiam wielbię zachwycam się współpracą rodzicielską na niwie.
    uściski dla jubilatki. wiem, że daje radę ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Odczytuje to jako znak, bo juz dawno ktos polecal mi do przeczytania. Moze winnam i ja teraz, przekaszajac glowka Barbie :-)
      :*

      Delete
  17. Nie tylko tort, ale wszystkie pyszności wyglądają niesamowicie :) Moja córka w tym roku przebąkuje o torcie z "Krainą Lodu"... Przeraża mnie sama myśl o tym, że miałabym go zrobić sama. Helo Kitty był zdecydowanie łatwiejszy w wykonaniu...
    Kinga

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ha! Nie moglas lepiej trafic! Gdyz...
      kwestie tortu omawialam w kuluarach z Panpaniscusem (ktory to zaparl sie i zarzucil bloga! Shame on you!). Byla to dyskusja o formie i tresci.
      Panpaniscusowa corka wlasnie zazyczyla sobie tortu z Kraina, a Panpaniscus zobowiazal sie wykonac. Nie widzialam efektu koncowego, ale mowa byla o zakupie figurek do ustawienia na torcie i do wyprodukowania niebieskich przezroczystych, landrynkowych szybek do ustawienia na bialym torcie, w ksztalcie gory.
      Cos jak tu: http://www.southerncakequeen.com/wp-content/uploads/2014/12/20141122_100550-e1418085212405.jpg
      lub tu: http://www.ilovedoingallthingscrafty.com/2014/10/frozen-themed-birthday-cake-and-card.html
      jako cioteczka dobra rada sugeruje: zamow bialy placek w cukierni i zaszalej z dekoracja.
      A ja mam nadzieje, ze Panpansicus pokaze zdjecia ku inspiracji :-)
      Wbijania Elsy w tort nie polecam, bo skubane kosztuja majatek! Przemysliwalam i ja o takim rozwiazaniu, ale na szczescie dla portfela Dyni zupelnie nie interesuja produkcje dlugometrazowe :-)

      Delete
    2. Dziękuję :) Te torty pod linkami robią wrażenie :)
      Niestety mieszkam w pipidówce i takich cudeniek nie ma gotowych nigdzie. A na internet czy podróże brak czasu, bo wczoraj byłam w jedynym miejscu w mieście, gdzie można urządzić imprezkę dla małolatów i jedyny wolny termin jest... za tydzień (urodziny prawie w połowie lipca) Podobno trzeba rezerwować co najmniej 2 miesiące wcześniej (taką dostałam informację), a ja dwa miesiące wcześniej nie jestem w stanie przewidzieć, kiedy będę miała wolne popołudnie, szczególnie pod koniec roku szkolnego (pracuję w szkole) i na początku wakacji. Szczęśliwie jest to też jedyne moje wolne popołudnie w ciągu najbliższych dwóch tygodni, więc brałam ;)
      Kinga

      Delete
  18. A wystarczyłaby odrobina manipulacji. Figurki Różowej Pantery nie dość że mają góra 12cm w kłębie, to jeszcze skonstruowane są w formie endoszkieletu ze stali konstrukcyjnej oblanego naobkoło i nazad miękkim czymsiem. Odnóża i odręcza, a także kark i ogon można praktycznie dowolnie wyginać, efektem czego w/g moich szacunków z przeliczenia objętości Pantery brutto i przyjęcia współczynnika upakowania rzędu 98%, byłby walec o średnicy 32,7mm i wysokości 27,17. Tak przygotowany wsad, chociaż słabo kojarzący się z wyskakiwaniem, a bardziej z fulerenem, zmieściłby się w zasadzie w dowolnie małym torciku, albo w większym, z ogromnym spożywczym naddatkiem. Biorąc jednak pod uwagę nieprzejednanie Dyni (mam syna z szóstego czerwca, coś wiem o uporze), wysiłek włożony w przekonanie jej o wyższości RP nad Barbidurem byłby prawdopodobnie większy, niż uczynienie przecudnej urody torcika biodrowego zamieszczonego na zdjęciu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ach, planow jak sie wymigac z pieczenia Barbia mielismy mnostwo, lacznie z: udajmy, ze skleily sie nam kartki w kalendarzu i nie obchodzimy.
      Niestety, inwestor byl upierdliwy i dyszal nam za plecami oraz wyskakiwal zewszad ze swoja specyfikacja Barbiozilli. Ze rozowa i biodrzasta. Negocjator policyjny skoczylby z dachu ze trzy razy.

      Delete
  19. uff, skończyłam czytać całego bloga! i kto kto mi podskoczy teraz?!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Taaaa? No to od jutra odpytujemy na wyrywki, nie ma miętkiej gry!

      Delete
  20. Aleś suknię udrapowała!
    Kaczko, Ty cukierniczy gigancie!
    Sto lat dla Dyńki !!!

    ReplyDelete
  21. Przegapiłam zupełnie, uro Dyńki! No teraz to wtopa, ale ciocia śle uściski i wszystkiego dobrego! A jak patrzę na ten stół dobroci to mnie zatyka i nie wiem co powiedzieć. Barbia wymiata! Ale i te traktacie! Ha, miałam ciąć te same księżniczki i jak zaczęłam tak szybko skończyłam, ostatecznie J do przedszkola przyniosła same eko-bio rodzynki z Julką i Julkiem, no halo przecież to jak na tutejsze warunki to już było WOW ;) I jeszcze te filiżanki machnęłaś... nie no brak mi słów, zatapiam się w zachwycie i idę dalej nadrabiać zaległości. Cmok!

    ReplyDelete
  22. Do ksiezniczek brakowalo mi w pakiecie kliku holenderskich wulgaryzmow :-) Ale inspiracje mi podrzucilas pierwszorzedne! Mwah!

    ReplyDelete