[119]

[16 Oct 2014]

(...)
Dynia chodzi na lekcje gry na trójkącie.
Gdy dzielę się tą informacją z opinią publiczną, tą, która ma rozeznanie w możliwościach wokalnych pozostałych członków rodziny (live lub unplugged), napotykam na rozmaite reakcje.
Jednych trzeba cucić krócej, innych dłużej, a niektórzy mówią, że coś im pękło i świat odtąd już nigdy nie będzie dla nich taki sam.
Cóż poradzę?
Widać dobór naturalny jednak działa.
Po pierwszej lekcji trzeba było Dyni wyłamać palce, bo nie chciała oddać trójkąta, ale liczę, że entuzjazm nieco zgaśnie, bo cotygodniowe łamanie palców może zamknąć jej drogę kariery w Nowojorskiej Orkiestrze Symfonicznej.
Czekam na Dynię na korytarzu, zwykle między klasą trójkąta, a klasą akordeonu.
Z klasy trójkąta dochodzą dźwięki wskazujące na to, że prędzej jednak to zięby Darwina niźli kwartet Małpiatek  wystąpią podczas The Last Night of the Proms.
Z klasy akordeonu słychać Biełyje Rozy albo Kalinkę.
Bo nieoficjalnym językiem urzędowym tej muzycznej placówki jest cyrylica, a nauczycielki mogłyby pozować jako Śnieżynki do zdjęć z Dziadkiem Mrozem.
Widać, wnoszę po frekwencji, taki mus, by nawet na emigracji, obywatel Federacji Rosyjskiej mógł swoją nostalgię wyrazić pieśnią bądź balladą z użyciem instrumentu.
W klasie trójkąta nostalgię wyraża się układem choreograficznym, do złudzenia przypominającym krakowiaka.
Krakowiak w wykonaniu ambitnych, czteroletnich Małpiatek pochodzących z Pendżabu i nawykłych raczej do tańca Bollywood jest dla nieuprzedzonego widza obrazem niemożliwym do wymazania z pamięci.

©kaczka
33 comments on "[119]"
  1. Czy obraz ten (krakowiaka znaczy) wywołuje trwały uraz czy raczej stan permanentnego rozanielenia..? :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Uraz. Bollywoodzkie dziecko plasajace krakowiaka na galaretowato? Trwaly uraz.

      Delete
  2. O Matko! Anonimowa bez względu na konsekwencje chciałaby to zobaczyć! Jej Wysokość zaś oświadczyła, że na następnych tańczach połączone siły Sówek i Wilczków pląsać będą rokendrole...

    ReplyDelete
  3. Myślę, że reakcje opinii publicznej są nieco na wyrost. Specjaliści od edukacji muzycznej zaliczają trójkąt do instrumentów perkusyjnych i nawet w dalszej perspektywie nauczania (czworokąt, elipsa itd.) nie przewidują konieczności rozszerzenia środków ekspresji o śpiew. Wymagany stopień muzykalności wynosi jeden, czyli adept powinien rozróżniać, kiedy grają, a kiedy nie.
    Z wyłamywania palców można zrezygnować, pozwalając Dyni ćwiczyć w domu, jedyną niedogodnością byłaby konieczność wsparcia jej innych czynności życiowych przez osoby trzecie wyposażone we wkładki douszne.
    Godna pozazdroszczenia jest sama możliwość nauki gry na tym instrumencie, który poprzez skojarzenia ze sferą damsko-męską oraz okiem opatrzności niechybnie wyląduje u nas na indeksie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, to ja, to ja mam 1 !!! A zawsze myslalam, ze absolutne i doskonale zero, jaka mila niespodzianka =)

      Delete
    2. Jaszmiju, dzieki za zwrocenie uwagi na (nie)moralny aspekt udzialu w lekcjach gry na trojkacie. Jednoczesnie wszystkim, ktorzy mysla, ze to niby wystarczy rozroznic, kiedy bdzynk, a kiedy nie, informuje, ze pani Sniezynka podniosla stawke. Na przyklad Dynia musi w trojkat Morsem :-) Dwa krotkie, jeden dlugi. Albo wymaga sie od niej, zeby bdzynk wykonala piec razy. I tu drze, gdyz dopiero niedawno Dynia zaprzestala na widok dwoch palcow mowic, ze widzi 'FOUR', a po '... dziesiec, jedenascie...' wrzucac ' i dwadziescia jeden'. :-)

      Delete
    3. Czym prędzej przeczytaj jej Paragraf 22, kwestia ilości palców zniknie jak ręką odjął.

      Delete
  4. Ale trojkat to nie wokal.
    Poza tym poznalam taka jedna, co twierdzi, ze przeszedlszy odpowiednie lekcje oddychania kazdy potrafi spiewac.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Taka jedna mnie nie poznała.... :(

      Delete
    2. Niby nie wokal, ale czy w obu przypadkach nie trzeba sie wykazac chocby elementarnym poczuciem rytmu?

      Delete
  5. u nas na hasło instrument uciekają, no chyba, że zgodziłabym się na perkusję, a tej nie zniosę no way !

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wierze! Dynia raz uczestniczyla w zajeciach gry na beczkach po ropie naftowej...

      Delete
  6. Bo ja czytam. Tylko siedzę cicho. Albo inaczej. Nie cicho. Głośno. Głośno się śmieję. (tak, tak czynię to w pracy i współpracownicy wiedzą, że przed chwilą wcale nie czytałam maila od szefa szefów).

    Dzisiaj trójkątem powaliłyście mnie po całości. Obawiam się, że możesz stracić wierną wielbicielkę ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Stracic!? Ze niby sie tu snobujemy na artystki i juz nas nie bedziesz lubic? :-)

      Delete
  7. Od trojkąta się zaczyna a potem jest tamburyn (już mi oko lata!) aby następnie gładko przejść do pełnego zestawu perkusyjnego. Jak u tego Hitchcock-a... Zaczyna się od trzęsienia kowadełka wraz z bębenkiem i trąbką a kończy na totalnym szaleństwie i głuchocie domowników oraz okolicznej ludności. Może jednak opcja wyłamanych paluszków i wykręconych rączek jest mniejszym złem...?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zastanawiam sie, jak przekonac, ze szachy to atrakcja :-) Problem w tym, ze Dynia bardzo zle (i glosno) znosi przegrana, wiec w sumie, jesli chodzi o halas to wracamy do punktu wyjscia.

      Delete
  8. Hm.., wyłamywanie palców może się okazać całkiem skuteczną, aczkolwiek - przyznaję - nieco kontrowersyjną metodą kształtującą wokal. Brawo za innowacyjne podejście do tematu, tudzież wytrwałości dla Dyni!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dorzuc tez wytrwalosci dla kaczki. To ja ja musze dostarczac i odbierac, wylamywac palce i sluchac wprawek :-)

      Delete
  9. Ech, aż zazdroszczę Ci tych estetycznych doznań. To musi zostawić trwały ślad w człowieku, w sensie, że wzbogaca duchowo rzecz jasna.

    ReplyDelete
  10. :o)))
    Wiesz, że teraz Dyńka będzie sprawdzała jakie dźwięki wydają uderzone pałeczką wszystkie przedmioty w jej otoczeniu. Przedmioty oraz ssaki.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Biskwit sprawdza sie, i owszem, jako samobiezny bebenek :-)

      Delete
  11. Gra na trójkącie z pociągiem do kolorów tęczy :) Nie ma jak przeczytać dwa odcinki za jednym zamachem :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak wykazali czytelnicy, trojkaty i tecze moralnie BARDZO watpliwe :-)

      Delete
  12. A my zgodziliśmy się na perkusję... A trzeba było trójkąt...!!!! A skąd miałam wiedziec , ze można..

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie zaluj. Na pewno istnieje jakis elektryczny trojkat ze wzmacniaczem, ktory natychmiast wniesiono by do domu, gdybys sie na trojkat zgodzila. Potomstwa nie da sie przechytrzyc :-)

      Delete
  13. Lekcja gry na trójkącie powiadasz. A to ciekawe.. Bo ja to chyba tylko na tym instrumencie potrafiłabym zagrać :)
    Dynia jest De Beściara :)

    ReplyDelete
  14. Płaczę, Kaczko, ja płaczę!...;>

    ReplyDelete
  15. Dźńdbry. Przylazłam tu znęcona robótką, a wzmianka o krakowiaczku podsunęła mi pomysł na prezent powitalny.
    https://www.youtube.com/watch?v=o184v83-gkk

    ReplyDelete