[10 Oct 2014]
(...)
Biskwit w przekazach ustnych znany jest obecnie coraz częściej jako Pancho Villa, albowiem wije się oraz robi Meksyk.
(Dość często również przyprawia sobie wąsy z dostępnych produktów spożywczych.)
‘Taktyka stosowana przez Villę cechowała się szybkością przemieszczania.’ – poucza encyklopedysta.
O to to, tak właśnie.
A ‘Dzięki znajomości terenu i charakteru ludności zamieszkującej północny Meksyk, udało mu się stworzyć duży oddział zbrojny.’
W rzeczy samej.
Jednoosobowy, duży oddział zbrojny, który się wije, robi Meksyk, a raz w tygodniu plądruje bio-genetycznie-niezmodyfikowany-ekologiczny targ bez azotanów i konserwantów.
Wczoraj oddział zbrojny uniósł z targu za friko pęto kiełbasy, bułkę wielkości głowy, jabłko wielkości bułki i pomniejszą drobnicę w postaci bezglutenowych, wegańskich wyrobów cukierniczych. (Cukier wyłącznie z kryształów fair trade.)
Część kiełbasy ukradł Panchu pies. I nie był to chihuahua.
Część bułki ukradła Panchu Dynia.
Okruchy po ciastkach wydziobały gołębie.
Jabłko zamemłał sam Pancho, korzystając z tego, że produkuje zęby w postępie wykładniczym i na taki akord (tym razem cztery na raz), że oko bieleje mieszkańcom Pekinu.
Cykl odbierania bogatym i rozdawania biednym może zacząć się od nowa.
(...)
Galeria.
Pancho Villa raczkuje.
(...)
Biskwit w przekazach ustnych znany jest obecnie coraz częściej jako Pancho Villa, albowiem wije się oraz robi Meksyk.
(Dość często również przyprawia sobie wąsy z dostępnych produktów spożywczych.)
‘Taktyka stosowana przez Villę cechowała się szybkością przemieszczania.’ – poucza encyklopedysta.
O to to, tak właśnie.
A ‘Dzięki znajomości terenu i charakteru ludności zamieszkującej północny Meksyk, udało mu się stworzyć duży oddział zbrojny.’
W rzeczy samej.
Jednoosobowy, duży oddział zbrojny, który się wije, robi Meksyk, a raz w tygodniu plądruje bio-genetycznie-niezmodyfikowany-ekologiczny targ bez azotanów i konserwantów.
Wczoraj oddział zbrojny uniósł z targu za friko pęto kiełbasy, bułkę wielkości głowy, jabłko wielkości bułki i pomniejszą drobnicę w postaci bezglutenowych, wegańskich wyrobów cukierniczych. (Cukier wyłącznie z kryształów fair trade.)
Część kiełbasy ukradł Panchu pies. I nie był to chihuahua.
Część bułki ukradła Panchu Dynia.
Okruchy po ciastkach wydziobały gołębie.
Jabłko zamemłał sam Pancho, korzystając z tego, że produkuje zęby w postępie wykładniczym i na taki akord (tym razem cztery na raz), że oko bieleje mieszkańcom Pekinu.
Cykl odbierania bogatym i rozdawania biednym może zacząć się od nowa.
(...)
Galeria.
Pancho Villa raczkuje.
Królewska rodzina
zażywa konnej przejażdżki na dwóch wierzchowcach pełnej krwi angielskiej.
(A Juliusz Kossak kontynuuje spoczywanie w pokoju.)
©kaczka
Sądząc po rozmiarze oczu to Pancho Villa wiąże raczkowanie z dużym wysiłkiem, albo co rusz odkrywa coś niesamowicie jarającego wyobraźnię. I te kończyny :)
ReplyDeleteRodzina królewska wymaga głębszego skupienia w celu dokonania analizy :)
To wzrok Biskwita podjaranego widokiem kabli i wtyczek ;-)
DeleteNie widzę drugiego wierzchowca...
ReplyDeletePodaje instrukcje:
DeletePierwszy to ten na lewo od krola. W kawalkach. Prowadzimy tu z Dynia dyskusje na temat postrzegania swiata przez artyste i ze w proces powstawania dziela nalezy zaprzegnac wyobraznie, a calosc przemyslec (w opozycji do 'machne jedna kreske jak leci'). Popelniwszy tego konia na lewo, Dynia skomentowala 'I forgot to think but well... it's lovely'. Drugi kon to ten pajak z czulkami. Komentarz artystki: 'Looks a bit like spider but it's okay, it's lovely'.
No, nie wiem, nie wiem... na miejscu Juliusza, Wojciecha i Jerzego obracałabym się z niepokoju jak na rożnie.
ReplyDeleteA co ma powiedzieć Samozwaniec? Masz pojęcie czym jej grozi córka Kaczki? Trójjęzyczna??
DeleteNaprawde myslicie, ze kiedys jej kon bedzie mial cztery nogi? :-)
DeletePancho na ponczu genialny. (aczkolwiek, nie ukrywam, widzę delikatne konotacje także z łowickiem strojem ludowem).b.
ReplyDeleteNiezamierzone. Dynia wykazuje niezdrowe zainteresowanie symbolem teczy :-)
DeleteA które to koń?
ReplyDeleteO, takich okularów, jak ma Biskwit, pożądam i właśnie poprosiłam Bebe o pomoc w posiąściu!
Bebe moze ci obstalowac rozowe okulary! :-)
DeleteMy Piątka nazywamy bardziej swojsko- Wij :)))
ReplyDeleteOd zwinnosci, czy zwijnosci? :-)
DeleteOd tego, że trzymany na rękach wije się jak żywa ryba. Ale znamienne - Gogol napisał takie opowiadanie. Horror. Wij to król gnomów :p
DeletePiękne kolory!
ReplyDeleteI dbalosc o detal anatomiczny!
DeleteJest pozytyw w tym zebowym akordzie: predzej bedzie z glowy Kaczko! Mantruj to sobie!
ReplyDeleteA Kossak jakby ozyl we wcieleniu nowym!
Niby wiem, ale tez rozumiem, co musza czuc matki blizniat, gdy im ktos mowi, ze niby ciezko, ale od razu dwoje :-)
DeleteJakże optymistycznie i barwnie odziewacie Pancza, Pani Matko!
ReplyDelete(A może to dywanik?)
Wizja artysty oraz wspomniane wyzej, niezdrowe zainteresowanie symbolami antynarodowymi :-)
DeletePiękne skrzydła będzie miał Biskwit, kiedy się już przeobrazi z tej tęczowej gąsiennicy ;) Czy się mnię zdaje, czy też król-ojciec przy okazji przejażdżki zostawił część czoła na jakiej nisko wiszącej gałęzi?
ReplyDeleteBardzo slusznie sie zdaje. To efekt dyskusji nad proporcja postaci. Najpierw sie machnelo krolewne. A potem krola. Przy pierwszym podejsciu jedno z oczu krola bylo jego glowa. Osmielilam sie zauwazyc, ze zabraknie jej miejsca na znaki szczegolne typu, oczy, czy nos. To sobie wziela do serca i machnelaby uczciwy okrag - zapowiadalo sie dobrze - ale cos ja rozproszylo i wyszedl krol po lobotomii :-)
Delete