[84]

(...)
Przerywnik.


'To stryjenka Ursula. Poślubiła profesora teologii moralnej. On był od niej starszy chyba o dwadzieścia lat. Urodził im się syn i nazwali go Johannes.  Pamiętam, że gdy miał pięć, a może sześć lat ojciec kazał mu odmawiać Credo. Tyle, że od końca. Wchodził po schodach i mówił normalnie. Ich glaube an den einen Gott. A schodząc – od końca. Gott einen den an glaube. 
Nie, nie za karę. Ojciec mówił, że to dla umocnienia wiary.'

©kaczka
28 comments on "[84]"
  1. Gdy sobie człowiek pomyśli, jaka rewolucja nastąpiła w podejściu do progenitury, to... trudno poruszać członkami.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Rewolucja w podejsciu. Tak. Zapierajaca dech.
      Ale ciagle jest co poprawiac.
      Niestety.

      Delete
  2. Gdyby nie tło, gdyby nie małe słówko "kazał", gdyby to był zwykły wierszyk, uznałabym to nawet za świetne narzędzie ćwiczenia mózgu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trudno powiedziec. Moze intencje mial szlachetne i uczciwe, ale potomni sie na nim nie poznali?
      Juz sie chyba nie dowiemy.

      Delete
  3. Wydaje sie sympatyczna ta stryjenka. Typ wrazliwa indywidualistka. Uwielbiam stare zdjecia....

    ReplyDelete
    Replies
    1. To fajnie, bo bede pokazywac kolejne :) Stryjenka ponoc do rany przyloz. W lipcu spotykam sie z najstarsza z Hauptciotek, wiec licze na wiecej szczegolow. Moze wreszcie sie wyjasni, dlaczego ciotka Lisbeth byla czarownica? :)

      Delete
  4. A mnie dziwne ciarki przeszły po plecach. Dlaczego?
    Serdeczności.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Otoz to. I ja musialam te opowiesc tu zdeponowac, zeby sie nie zgarbic od ciezaru.

      Delete
  5. Tak jakoś grozą powiało...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pozostaje mi miec nadzieje, ze to najstraszniejsza opowiesc ze sztambucha. Choc zostaje jeszcze ciotka Lisbeth o reputacji wiedzmy :)

      Delete
  6. Ha! To zabrzmiało jak próby słuchania od tyłu piosenek Michaela Jacksona i doszukiwania się w nich satanistycznych treści! Może ten profesor tak naprawdę wyprzedzał swoje czasy? ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Faktycznie! O dobre piecdziesiat lat. Moze byl prekursorem nurtu? :)

      Delete
  7. Czemu przypomniało mi się Dziecko Rosemary i Roman Castevet? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Za tresc przypomnien Redakcja nie odpowiada :)

      Delete
  8. ożeż w mordę jeża [Jeżu jeżu mówi czasem moja babcia, żeby nie było, że wzywa nadaremno :)]
    i co, umocnił tę wiarę czy niekoniecznie?
    mnie się przypomina Steffen Mueller i jego recytacja "Lokomotywy" od tyłu - ale to bez groźnej atmosfery

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tego probuje sie dowiedziec. Ale z ta Hauptcioteczka, co to mam ja pod reka to sie nie uda, gdyz ona nie ma cierpliwosci, gubi okulary oraz dla zasady przeczy wersjom swego meza. Jedyna nadzieja w kolejnej ciotce :)

      Delete
  9. Wziąwszy pod uwagę, że czasownik w niemieckim zdaniu niejednokrotnie pojawia się dopiero na jego końcu, to w gruncie rzeczy wszystkie jedno, od którego końca zaczynamy je mówić ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ha! To jest dopiero hipoteza. Czyli moze ow teolog jednak chcial dziecku pomoc? :)

      Delete
  10. Fantastyczna myśl! Gdy dziewczynki będą miały pięć i sześć lat, planuję nauczyć je Bogurodzicy. Jeśli dorobimy się do tego czasu schodów, to może i recytacji w obie strony spróbujemy ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Patrzac na sprawe praktycznie. Schody pod Bogurodzice beda krotsze niz pod Credo. Ale mozesz dodatkowo urozmaicic przedsiewziecie nakazujac wchodzic na kolanach, a schodzic na rekach? :)

      Delete
    2. O, o, o! Schodzeniem na rękach na pewno będą zachwycone! Wiki już teraz próbuje, póki co na dywanie, a Ela dziarsko stara się naśladować siostrę, udając taczkę i fikając koziołki ;-)

      Delete
  11. nie nauczam niczego na pamięć, dzieci się rzucają o wykład szczegółowy, ostatni odrobiłam przy inwokacji z Pana Tadka, bo się młodzieniec nie chciał żadnej "dzięcieliny" ani tym bardziej " świerzopu" nierozumnie uczyć. bokiem wychodzi mi czasownik "pałać" od tej gryki jak śnieg białej, bo jemu w głowie obrazowała się baseballowa pała :DDD

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czyli w szkolach jeszcze obowiazuje uczenie sie fragmentow prozy i poezji na pamiec?
      Bo za mych czasow bardzo obowiazywalo :)
      Pamiec mam taka sobie. Albo wiec metoda nie dziala, albo rety! bez tego katowania poezji na pamiec dzis mialabym demencje :)

      Delete
    2. oczywiście, moja największa szkolna zmora zawsze zmieniała się w wielką improwizację na szczycie Mt Blanc. do dziś nie rozumiem celu takiego treningu, na demencje lepsze są krzyżówki i języki obce, ot choćby narzecze własnego dziecka :)

      Delete
    3. a wyznanie wiary beczę tylko ze stadem, bo w pojedynkę wychodzi mi jakaś bardzo skrócona wersja; począł się, ukrzyżowan umarł i zmartwychwstał, ale chyba wyłapałam całe sedno ;P

      Delete
    4. Pan Tadek to pikuś przy .. :" łaski pełna, Pan z Tobą,
      błogosławionaś Ty między niewiastami, albo Nie cudzołóż. a dlaczego z Egiptu?? Ja lubie Egipt .... .... plus objaśnienia to tekstu mówionego .....

      Delete
    5. Gwiezdna, rzeklabym ze przedstawilas tu executive summary :-)
      Korespondencjo, wierze. Objasnienia do religii juz teraz mnie przerastaja i to nawet nie kwestia wychowywania w wierze i konkretnych jej obyczajach, ale podstawowych informacji, na przyklad podaj definicje Boga dla potrzeb czterolatki. :-)

      Delete
    6. Kaczko-dla potrzeb czterolatka: Bóg jest wszędzie, w tobie i we mnie, mówi wszystkimi językami świata, wszystko wie, wszędzie jest, wszystko widzi, wszystkich kocha itd. a on mi na to "chcę być Bogiem, natychmiast" :D:D:D i weź tu próbuj być domowym teologiem ;P

      Korespondencjo wg dzieci cudze łoże jest najlepsze, zwłaszcza to rodzicielskie ;)

      Delete