[145]

[26 Feb 2015]

(…)
Podobno Ewoki nie istnieją.


(...)
Podobno.
Dynia wyszła za Ryfkę. Ryfka ożeniła się z Dynią.
(Placówka promuje legalizację związków kuponem. Kuponem firanki. Welonem z woalu.Woal ma wzięcie.)
Nie udało nam się ustalić, w jakim obrządku odbyła się uroczystość.

(...)
Podobno.
Derekcja postanowiła powstrzymać epidemię flegm i suchotów w placówce.
W tym celu od siódmej trzydzieści trwała na posterunku przecierając spirytusem guzik od domofonu po każdym jego kontakcie z palcem rodzica.
Nie klamkę, nie dziecko zdobne w glut, nie spieszącego się do pracy rodzica w diagnostycznej  rozterce, ale – drogą jakiegoś amatorskiego dochodzenia epidemiologicznego –  pipsztak w domofonie (!).

(...)
Podobno.
Podobno są tacy, którzy w kuchennych szufladach mają sztućce z jednego kompletu, w ilości wyjściowej, ba! mają je w wersji dla dorosłych. Hartowana stal. Nie do przemycenia przez bramki na lotnisku.
Osobiście uważam, że to miejska legenda.





©kaczka
48 comments on "[145]"
  1. Mam z jednego kompletu. Niemal w ilości wyjściowej.

    Nie mam w domu żadnych dwunogów poza mną - tylko to mnie usprawiedliwia :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moj niedoscigly ideal! Z zastawa stolowa mam, jak sie okazuje, tak samo, choc przed przeprowadzka bylo juz na dobrej drodze :-)

      Delete
  2. Ależ kolekcja :) Przy pierwszym dziecku kupowałam mnóstwo sztućców dla dzieci. Posiadałam nawet komplet: łyżki, noże, widelce dla 6 osób :D. Przy drugim tylko łyżeczki :)
    Kinga

    ReplyDelete
    Replies
    1. A ja futrowalam mlodziez zwyklymi lyzkami i opieralam sie wsciekle infantylizacji kuchennych utensyliow, ale podstepnie przeniknely i jeszcze sie rozmnozyly. Nie wiem, kiedy i jak :-)

      Delete
  3. A temu misiu za ciepło nie było?

    ReplyDelete
    Replies
    1. A kto by tam misia zrozumial? Mis tylko przypadkiem na zdjeciu obuty w rajstop i pantofel. Chwile pozniej sie rozebral z tychze, ale futra nie pozwolil sobie zdjac. Inna rzecz, ze za oknem wiosna, a w domu ogrzewanie wylaczone.

      Delete
  4. U nas znajdziesz komplet zastawy stołowej z wazą i samowarem z różowego plastiku zdobnego w żółte kaczuszki :).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Och, gdybym pokazala swiatu porcelane z melaminy zdobna w Helou Kitty oraz inne wytrzeszcze...

      Delete
  5. no to poczekaj jeszcze trochę a zaczną te sztućce ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach*

    *niewyjaśnione okoliczności: wyniesione cichaczem do miejskiej piaskownicy, wyrzucone z pustym kubeczkiem po jogurcie, wepchnięte a)za ramę łózka, b)do głośnika, c)do buta, d)do matczynej torebki albo ojcowej skarpetki itd, skitrane we wnętrzu zabawki, połknięte (naprawdę połknąłeś taką dużą łyżkę? tak, bo ona małą była), rozsiane na świeżo zaoranym łonie natury itp, itd...
    a może to tylko moi synowie są tacy dziwni? ;-) pozdrawiam właścicieli przepięknej kolekcji :)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Lyzke polknal?! Kariera cyrkowa! Talent! Nie zmarnujcie! No i bezpieczniej nizby tam noze polykac!

      A u nas tez gina. Te eleganckie. Czlowiek chce gosciom herbate podac, szuflade otwiera i ma do wyboru 'z grzybkiem' albo 'z misiem'.

      Delete
    2. Dokładnie - u nas też te eleganckie ginęły, te z misiem trzymały się mocno... Ginięcie odbywało się w pełnej gamie "niewyjaśnionych okoliczności" powyżej, prawdopodobnie ze szczególnym uwzględnieniem "wyrzucone z pustym kubeczkiem" (wrrr..), gdyż żadne późniejsze remonty nie ujawniały złóż metali o wielkości pożądanej / oczekiwanej. Ale za to obyło się bez połykania, ufff...

      Delete
  6. Wyznaje szczerze, iz nigdy nie posiadalam czegos takiego jak KOMPLET sztucców. Na pierwsze wspólne mieszkanie wzielismy z domów rodzinnych kazdy po 2-3 sztuki, a reszta dokupiona od okazji do okazji, po 50 centów na pchlich targach i innych takich. Jedyne sztucce "siostrzane" u nas to 6 dlugich lyzeczek do latte z "IKEJI". Oprócz nich, kazdy ma swoja osobista historie i / lub niezbadana przeszlosc.
    Taka szuflada pelna tajemnic.

    Zagadnienie z wycieraniem domofonu - tez wielce tajemnicze...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Domofon i mnie zaintrygował.
      Może chodzi o "punkt styczny" wszystkich zainteresowanych i tak derekcji z obliczeń na domofon padło?

      Delete
    2. Z moich obliczen wynika, ze Derekcji padlo na cos zupelnie innego :-)))

      Delete
    3. Może ktoś przez domofon puścił w eter słowo "bakteria" albo i co jeszcze gorszego. Trza zdezynfekować!

      Delete
  7. Ilość łyżeczek w naszej szufladzie podobna. Jakość z resztą także!
    Ale ja przebiegła matka wymyśliłam sobie, że urządzę czystki w szufladzie i pozbędę się tego i owego. Patrzę czy Dzieć zajęty sobą, widzę że tak, więc szubko nura do szuflady i dawaj wyrzucać hurtowo. Przebiegłość matki szybko okazała się bardzo znikoma. Dzieć za jakieś 3 kwadranse odkrył ubytek w różowych łyżeczkach z misiami. Szukać zaczął i znalazł - w koszu na śmieci. Nic nie powiedziawszy wyciągnął wszystko co do sztuki i ułożył w szufladzie. Ja też nic nie rzekłam. Westchnęłam tylko, a przez myśl mi przeleciało, iż już do końca życia kawę będę mieszać plastikową łyżeczką.
    Morał z tej bajki taki - los matek jest kolorowy w każdym aspekcie ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mysle, ze nawet gdybys wrzucila do wulkanu albo zakopala w ciemnym lesie albo przywiazala do ogona asteroidy to i tak by wrocily :-) To sa bumerangi!

      Delete
  8. O matulu! Podobnych łyżeczek posiadam sztuk dwie (jedna była w zestawie z dwojakami)! W ciągu roku się tylu dorobiłaś, czy przywiozłaś z Wysp walizkę plastikowych łyżek? :)))

    Miś! pantofelki! Dlaczego Piątek nie jest dziewczynką?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Piatek godnie prezentowalby sie w misiu. Ewoki sa przeciez roznoplciowe. Chyba? A pantofelki... ha! w niemowlectwie Piekny Edek nosil podobne (oraz na przyklad, czerwone lakierki). Na Polwyspie Iberyjskim moga to co, Piatka nie obujesz w baletki i balerinki? :-)

      Delete
    2. Wyjezdzajac z Wyspy oddalam wszystko Armii Zbawienia w nadziei, ze wreszcie w nowym domu bede miala identyczne i jednokolorowe. Co mi sie swietnie, psiakrwia, udalo!

      Delete
    3. Errata: rozowe i zielone sa z Brystolu. Pamiatka z lodziarni. To pewnie one zwabily cala reszte.

      Delete
    4. Jarecka, co będziesz Piątkowi żałować?

      Delete
    5. Racja! Sprawię Piątkowi misia! Gorzej z pantofelkami, on ma stopę jak siostra Kopciuszka.
      A łyżkami mozecie grac w bierki!

      Delete
    6. Przesłać ci? Grudka ma w szafie 10 par. Głównie w różu :)

      Delete
    7. Dziesiec par misiow? Zrobicie latem furore na Krupowkach!

      Delete
    8. 10 par pantofelków, nawet sportowych.

      Delete
    9. Ale to Jarecka bedzie chyba musiala Piatkowi zszyc te dziesiec w jedna pare skoro 'jak siostra Kopciuszka' :-)
      Biskwit zreszta tez. Napisalabym, ze 'nosi rozmiar 20' (pierwsze buty Dyni w tym wieku to byly osiemnastki), ale prawda jest taka, ze 'zdejmuje rozmiar 20' (obuwie na rzepy nie jest az takim fajnym wynalazkiem).

      Delete
  9. Chyba los niezadżumionych Rodziców Dyrekcja miała na uwadze, bo w samej placówce cheruby przecież przy stu okazjach wymienią się glutem.
    A słoneczko łyżeczkowe- imponujące!

    Jaki wręczyłaś prezent ślubny?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Rety, prezent slubny! Lada moment mlodziez pewnie sie upomni :-)

      Delete
    2. Komplet łyżek z niekompletnych kompletów?

      Delete
    3. Wszystkie niech sobie zabieraja na nowa drozke zycia!

      Delete
  10. a temuż guziczek domofonu - że jest on najmniejszy, wszystko inne wymagałoby cysterny szpirytusu a wiadomo naród teutoński jest oszczędny vel sparsam. a dezynfekcję w kajeciku odfajkować już może.
    benia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Plask w czolo! No i wszystko jasne! Nie skojarzylam faktow! A fakty sa takie, ze Derekcja traktuje budzet tak jak Grecja. Z rozmachem. (Wiem, bo czasem pijam kawe z doskonalym zrodlem informacji :-) Najprawdopodobniej dezynfektantow starczylo Derekcji wylacznie na pipsztak!

      Delete
  11. To rozsądny argument:)
    kwk

    ReplyDelete
  12. No, no, niejeden by zazdrościł takiej kolekcji ;) U mnie tak jest z nożami: jeden ze szwedzkiej stali, grawerowany w korony, a znaleziony w Mielenku, jeden z napisem 'stojadła nierdzewne', jeden ukradziony ze stołówki na studiach, dwa japońskie z Ameryki i jeden bardzo porządny od dilera zup w proszku. W rozpaczy kupiłam dwa jednakowe, żeby dały początek kolekcji, ale tylko powiększyłam chaos, bo starych nie dałam rady wyrzucić - przecież takie historyczne ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z nozami i u nas tak samo, ale lyzki bardziej fotogeniczne :-)
      Do tego czlowiek sie do konkretnych nozy bardzo przyzwyczaja. Nie mozna wyrzucac :-)

      Delete
  13. Podziel się łyżką, Kaczko!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ktoras cie szczegolnie oczarowala?

      Delete
    2. Moze w promocji - wszystkie? (Ale jak znam zycie wroca jak Lassie)

      Delete
  14. O, są i plastikowe niezbędniki :)
    Łyżka i widelec w jednym.
    Uroczo! Dobieracie pod kolor zupy/kaszki/kisielu?
    Fioletowe szczególnie mi w oko wpadły, chyba rzadkie okazy:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niezbedniki to byl prezent dla niemowlecia od naonczas bezdzietnej milosniczki bagiennego surwiwalu i wrestlingu z komarami. Musze przy okazji zapytac, czy jej syn tez takich pozniej uzywal, bo obserwacja kurdupla probujacego wetknac sobie widelec w oko byla dla mnie srednia rozrywka :-)

      Delete
  15. Taka szuflada to byłby raj dla mojego syna, który (z jedzenia najbardziej) lubi łyżeczki.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dream Team z Biskwitem! Biskwit pogardza. Dla Biskwita lyzki to obstrukcja planow zjedzenia wszechswiata na podwieczorek. A tu Tadek moglby lyzke, Biskwit tresc pokarmowa i wszyscy zadowoleni.

      Delete
  16. Co to są Ewoki?
    kwk

    ReplyDelete
    Replies
    1. http://www.starwars.com/databank/ewok
      Futrzasci bohaterwie drugiego planu 'Gwiezdnych Wojen'.

      Delete