1569

[26 May 2013]

(...)
Odhaczamy w towarzyskim kalendarzu.
Jeśli dziś niedziela, to chrzciny.
Nieobyta w dogmatach doznałam dysonansu, gdy anglikański wikary wzniósł modły o świetlaną pomyślność i niegasnącą - ‘Top 10’- popularność kościoła katolickiego.
Gdybym nie miała, czarno na białym, na kartce, uznałabym pewnie, że to omamy.
Zapytałam po sumie – wikary jedną ręką taśmowo spławiał w chrzcielnicy piętnastokilogramowych neofitów, ciężka praca, nie ma czego zazdroscić – W sumie – rzekł mi wikary – się rozbija o małą literę.
Obiecał dorzucić asteryks i przypisy. Się pośmialiśmy w kruchcie i rozeszli w pokoju.
Przyjęcie po, wiadomo, humus, słupki marchewki, zimna pizza, kanapka z serem z farfocli.
Już wiemy, obiadem najedliśmy się w domu.
(Trudno było jednak nie wspominać jeszcze w pamięci świeżej, słowiańskiej gościnności. I nie łkać w kącie nad humusem i marchewką.)
Tematem przewodnim party było ‘Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi’.






(...)
By zrekompensować sobie nieustannie wytykany przez Rubenita brak rodzeństwa, Dynia przysposobiła jedną z lalek.
- Maaaaama! This is my baby sister!
(całe zdanie! całe zdanie! gdzie sole trzeźwiące?!)
- A jak ma na imię?
- Happy. Happy Biskwit.


©kaczka

Related Post:

  • 698[30 Jan 2011] (...) - To dziejowa niesprawiedliwość. – rzecze Norweski wysypując zakupy na blat kuchennego stołu. - Strzęp organicznego, szkockiego łososia dla Dyni kosztuje więc… Read More
  • 699[31 Jan 2011] (...) Jak to szło, drogi poradniczku? Żołądek niemowlęcia ma wielkość jego piąstki? Jak ma się do tego kula mozarelli zagryziona talerzem warzywnego łososia, połową… Read More
  • 697[29 Jan 2011] (...) Trzeci ząb Dyni. Nawet lodowce są od niego szybsze. (...) Zawsze nurtowało mnie pytanie, ile zarabia James Bond?Okazuje się, że to raczej charytatywna posad… Read More
22 comments on "1569"
  1. Ja wiem, że głupio przy tak pięknym pełnym zdaniu wyjeżdżać z "amojacórka", ale tak mi się skojarzyło. Maj pozyskał dwa kucyki, okazuje je i informuje, że to "Medżik ponis. Jeden to Medżik, a dlugi Ponis".

    ReplyDelete
    Replies
    1. Spotkajmy nasze corki. Blagam. Wszechswiat skreci. :D

      Delete
  2. A bylo zostac przy Baby Sister hihi :DDD

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeszcze sie nie nauczylam, ze czasem lepiej zamilknac ;D

      Delete
  3. Biskwit, bardzo elegancko. Bardzo. Hummmmmuns.....lubię....w każdych ilościach, że mnie nie zaprosili! Ukochy!

    ReplyDelete
    Replies
    1. I jednoczesnie unisex :D
      A humus tak, ale nie taki z supermarketu... rozpuscilam sie odkad ukrecil mi humus pewien izraelczyk. O mamo, to byl humus!

      Delete
    2. Ten z Asdy jest całkiem do rzeczy. Z Tesco nie polecam. Współlokator humusy kręci....każdy inny ;) Muszę do Izraela!

      Delete
    3. Ze wzgledow bezpieczenstwa lepiej zaprosic izraelczyka, niz udawac sie w te podroz. Izraelczyk wyemigrowal, bo nie przywyczail sie do zycia w strachu, a humus krecil z tesknoty... moze nostalgia byla waznym skladnikiem? :)
      Wyprobujemy Asde.

      Delete
  4. to już wiem czemu Dynia się pchała w alternatywę - widzenie miała, widzenie wielkiego głodu ;D

    ReplyDelete
  5. podoba mi się ta kaczka w podmorskiej żegludze.

    czy teraz będziesz opisywać poczynania swoich dwóch latorośli?

    hummusu bym zjadła

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bo humus pysznosci, ale patrz komentarz wyzej :)
      Nie wiem, jak dlugo bede opisywac, bo Happy Biskwit lezy na podlodze przygnieciona walizka. Gwaltowne i krotkie uczucie.
      A podmorska byla fajna tylko mikra. Moze Norweski chudy jak tyczka by sie przepchnal, ale kaczka juz nie :)

      Delete
  6. Ach, brytyjskie wesela, chrzciny, a nawet urodziny... Ja już się przyzwyczaiłam, że na wszystko idę najedzona :-) Piękna pogoda dzisiaj! Miłego dzionka!

    ReplyDelete
    Replies
    1. My tez. I jeszcze przystanelismy w Waitrose po kanapki na zapas :)
      Pogoda fajna, ale szkwal :)

      Delete
  7. Nie ograniczajcie się z Norweskim mając takie efektywne geny. Chociaż jeszcze jednego Dyniopodobnego cudu Dyni i nam trzeba! :-)).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Spoleczenstwo wystepuje z postulatem? :)

      Delete
    2. Zdecydowanie! :-)))

      Delete
    3. Jesli to nam podniesie statystyki bloga... :D

      Delete
  8. Ja myślę, że czas wytrącić Rubenito argument z ręki:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dynia wszystko mu wytraca. Patrz najnowszy post :D

      Delete
  9. Kaczko!
    czy z Toba mozna sie skontaktowac mailowo? ja jestem bardzo uposledzona, jezeli chodzi o wyszukiwanie blogowego maila, a mam sprawe ;) trafilam do Ciebie od mamyjagody (siedzimy sobie razu jednego na kawce, a mamajagody zaczyna nagle: "a wiec wiesz, jest taka kaczka. I ona wychowuje dynie" - jak juz zajarzylam, ze chodzi o bloga, nie moglam nie sprawdzic).
    Otoz moje dziecko jest tez wychowywane w tyglu jezykowym, tata mowi w jednym jezyku, mama w drugim, rodzice miedzy soba w trzecim, zlobek w czwartym (przy czym jeden z tych jezykow nie jest nawet indoeuropejski, a tylko dwa naleza do jednej grupy), a cale bezposrednie otoczenie - w roznych, od hindii (zeszly weekend) po serbski z rosyjskim (ostatni weekend). Przewage mam ta, ze tata jest posrednio specem od children language acquisition, wiec teorie mamy przerobiona wzdloz i wszerz.
    Czytam Twojego bloga wstecz (najczesciej w godzinach pracy, hehhe), i wlasnie doszlam do notki z sierpnia, o jezykach i wyborach. Nie chce Ci zasmiecac bloga komentarzami i historiami, stad prosba (ba, zadanie!) o emaila ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Joanno, koniecznie! blogkaczki(at)gmail.com
      czekam!

      Delete