[19 dec 2012]
(...)
Nie można zmilczeć o sobocie.
Był Mikołaj tak pracowniczy jak wczasy pod gruszą.
Mikołaj, o głosie i formacie kolegi z działu kontroli jakości, miał support przed swym występem.
Wędrowną trupę aktorów.
Był tam i osobnik przypominający Sheldona Coopera i jednocześnie wyższy od Norweskiego (nietakt!), była panienka, wypisz wymaluj, Bernadette Maryann Rostenkowski-Wolowitz, był też czarny charakter.
I o ten charakter się popsuło.
Albowiem, Dynia nawet nie splunąwszy w naszą stronę, sama przepchała się przez tłum nieletnich i z miną konesera występów artystycznych zajęła miejsce w pierwszym rzędzie.
I siedziałaby tam do dziś, gdyby zza kulis nie wychynął charakter i nie zaczął łypać złym okiem.
No i po ptakach.
Jakiś Ananiasz zaczął ryczeć ze strachu i zawzywać na wyprzódki swej matki.
Dyni dla towarzystwa zatrzęsła się broda, usta wygięły w podkowę i uderzywszy w bek wróciła na łono rodziny.
Problem był w wewnętrznym rozdarciu, gdyż Dynia jednak bardzo chciała nadal siedzieć w pierwszym rzędzie, a jednocześnie mieć pewność, że jakby co, ktoś w jej imieniu da w ryj charakterowi i do tego celu zaangażowała Norweskiego.
Dwumetrowy Norweski w pierwszym rzędzie?
Dziateczki straciły wizję, a my popularność.
Mikołaj przebrany za dział jakości wręczył Dyni paczkę ciastoliny.
Rewelacyjna sprawa (!).
(...)
W niedzielę Dynia i mniejszy Pan paniscus wykrawały konfekcję cukierniczą.
W kultowych bohaterów s-f, w zjawiska astrofizyczne, w leukocyty, astrocyty lub bełkocyty, w złom.
©kaczka
(...)
Nie można zmilczeć o sobocie.
Był Mikołaj tak pracowniczy jak wczasy pod gruszą.
Mikołaj, o głosie i formacie kolegi z działu kontroli jakości, miał support przed swym występem.
Wędrowną trupę aktorów.
Był tam i osobnik przypominający Sheldona Coopera i jednocześnie wyższy od Norweskiego (nietakt!), była panienka, wypisz wymaluj, Bernadette Maryann Rostenkowski-Wolowitz, był też czarny charakter.
I o ten charakter się popsuło.
Albowiem, Dynia nawet nie splunąwszy w naszą stronę, sama przepchała się przez tłum nieletnich i z miną konesera występów artystycznych zajęła miejsce w pierwszym rzędzie.
I siedziałaby tam do dziś, gdyby zza kulis nie wychynął charakter i nie zaczął łypać złym okiem.
No i po ptakach.
Jakiś Ananiasz zaczął ryczeć ze strachu i zawzywać na wyprzódki swej matki.
Dyni dla towarzystwa zatrzęsła się broda, usta wygięły w podkowę i uderzywszy w bek wróciła na łono rodziny.
Problem był w wewnętrznym rozdarciu, gdyż Dynia jednak bardzo chciała nadal siedzieć w pierwszym rzędzie, a jednocześnie mieć pewność, że jakby co, ktoś w jej imieniu da w ryj charakterowi i do tego celu zaangażowała Norweskiego.
Dwumetrowy Norweski w pierwszym rzędzie?
Dziateczki straciły wizję, a my popularność.
Mikołaj przebrany za dział jakości wręczył Dyni paczkę ciastoliny.
Rewelacyjna sprawa (!).
(...)
W niedzielę Dynia i mniejszy Pan paniscus wykrawały konfekcję cukierniczą.
W kultowych bohaterów s-f, w zjawiska astrofizyczne, w leukocyty, astrocyty lub bełkocyty, w złom.
©kaczka
hej kolęda kolęda! I Bebe ryczała przy każdym spotkaniu z kolędnikami, tudzież dziwnym brodaczem w czerwonym (nienawidziłam czerwonego!).
ReplyDeletep.s. Kaczko, Robótka taka pulchna i dorodna jak ciasto drożdżowe mojej babci. Czytam meldunki i chlipię. Chlip! Chlip!
klasyka: i chciałabym i boję się!
ReplyDeleteWypieki piękne!
od czasu, kiedy całe ciasto na pierniki oblepiło mi dłonie i nie miałam z czego lepić, zrezygnowałam z tej tradycji. W tym roku z rękodzieła będzie wbijanie goździków w pomarańcze.
Uwielbiam bełkocyty!
ReplyDeleteOoo, my mamy taka wiewiorke i slimaka! W zestawie byl tez los i wilk, ale lamaly sie niesamowicie i nie dotrwaly do lukrowania. A z Waszych najbardziej podoba mi sie ta Buka!
ReplyDeletejakie piękne piernikowe dzieła.... to Dynia tak sama samiutka ?? :))
ReplyDeleteCzy ja sie dobrze doczytalam, ze ty znowu do Unii na brukselskie gofry? No tym razem ci nie odpuszcze...
ReplyDelete> Bebe: Robotka juz dawno przeszla moje najsmielsze... Tyle dobra sie przelewa przez te strony, ze ojej ojej! Do brodacza w czerwonym Dyniutka pedzi z okrzykiem 'PIG BOKS. MAJN PIK BOKS.' To brodacze uciekaja przed nami...
ReplyDelete> Hermi: Alez, my tez wylacznie sila wycinajaca. Ciocia panpaniscus przygotowala nam wszystko, dziecine przystroila w przecudnej urody fartuszek, odsunela na bok wszystkie dziela zebrane Darwina, pozwolila ciac i lepic, upiekla, a na koniec pozmywala i posprzatala, a potem nam kilo zapakowala na droge. JESTESMY BARDZO WDZIECZNI, bo to jak na razie nasz jedyny akcent swiateczny.
Gozdziki bedziemy wbijac w szynke.
> Zuzanka: ja tez!
> Ahora: to nie nasze, to od Panpaniscusow, z ktorymi nas blog polaczyl i wyspa wspolna, slimak wydawal mi sie wielorybem, gwiazdka, tak jak nas ostrzegali, sie oblamala, ale mis-cerber z tysiacem oczek, a Buka to Dalek, ktory od biedy moze udawac dzwoneczek... :-)
> Ewa: a skadze, bardziej ja interesowalo zdobycie podstepem lub sila pedzla do lakierowania piernikow. Dorosli wycinali pospiesznie, zeby dwie nieletnie mialy co malowac.
> Lou: jesli nie zapadne na ospe :-)
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeleteKonfekcja cukiernicza rulez! Przepiękne potwory. Kojarzy mi się to z homarem w stajence ("To właśnie miłość"). Wizjonerskie! :))
ReplyDeleteWesołych świąt, Kaczko kochana! Niech kwity cudownie znikną, a pojawi się błogi spokój :).
porzuc kwity Kaczko i otworz cukiernie... :) ja produkcje otwieram w sobote...moze fuzja ? :D
ReplyDeletedaleko do siebie nie mamy :) chyba...
Dobrze wypieczony ten wpis rzekłbym :)
ReplyDeleteBiedna Dynia z podkówką, ale trudno dziwić się maluchom że troszkę inaczej obierają świat. Jest taki wielki i dziwny, trzeba sobie radzić z tyloma emocjami :-))
ReplyDeleteWyroby piękne!
> Evitaa: nie mamy daleko do homara, dzis Dynia przystroila choinke wielkanocnymi kurczakami i pajakami z Halloween - byly w jednym pudelku z dekoracjami? byly! kwity powoli znikaja, ale kazdy kolejny jest gorszy od poprzedniego, a nie zaczelam szczegolnie wysoko. Za chwile zabraknie mi czerwonego olowka :-) Pieknych swiat zuruck! :-)
ReplyDelete> Qoopko: produkcja nie nasza, my jestesmy tylko objazdowymi wycinaczami, przyjezdzamy na gotowe, wycinamy, a potem nas karmia, poja i sprzataja po nas :-) Nie wiem, czy nadal masz ochote nas zaprosic?
> Petroff: Smacznego :-)
> Magda: ... w sekrecie wyznam, ze troche sie ucieszylam, gdy wrocila z rykiem. Gdy tak sobie sama poszla i usiadla beze mnie w pierwszym rzedzie przezywalam solidny lek separacyjny :-)