808

[9 Jun 2011]


(...)
- ... i powiedz ochronce, że to przepis po prababce, twojej albo mojej... – instruuję Norweskiego wręczając kartkę z wykaligrafowanym przepisem na placek, gdyż... prędzej tu szczeznę niż zdejmę ze skroni ten laur idealnej matki.
(Nie szczeznę, acz być może od fałszerstwa i łgarstwa rozstąpi się i pochłonie mnie ziemia. Najważniejsze, że razem z laurem.)
Przepis.
Składniki.
Estry glicerolowe kwasów tłuszczowych, sorbitol, fosforany, mleko w proszku, guma arabska... stoi na opakowaniu DOMOWEGO placka.
(Co mnie podkusiło, żeby wypiekać? Norweski mnie podkusił.)
Niepowtarzalny smak to pewnie od wyschniętego glukozowego syropu.
Albo od starego masła.
Jakie to szczęście, że internet jest pełen podróbek. W tym i przepisów na podrabiane placki.
...rozstąpi się i pochłonie mnie ziemia...
A lauru nie oddam. Mowy nie ma.

(...)
Dynia zjadła dziś w ochronce pomidorówkę, dwa pierogi z serem, pajdę chleba z twarogiem, porcję naleśników z jabłkowym musem, dwa andruty i dwa sery fromaż. Popiła z gwinta słodką, różaną herbatą, bo źródlana, zdrowa, krystaliczna woda, niestety, Dyni już nie kręci.
Przed wyjściem, o poranku, wypiła ciepłe mleko pod miskę zbóż z jogurtem i owocami. Po powrocie zjadła symboliczny talerz mlecznej kaszy pod szklankę mleka.
Niezmiennie pozostaje przyczepiona do pięćdziesiątego centyla.
Jakimże to metabolicznym cudem?

(...)
- Te kapuściano-grzybowe krokiety, które dziś poniosłem do pracy... – rzecze NorweskiBardzo, bardzo popularne. Kilka osób pytało o przepis. Nie wiedziałem, czy powiedzieć, że kupiłaś w dziele żywności etnicznej w Tesco?
Wcisnąć na głowę laur idealnej żony byłoby jednak przesadą.

(...)
Dynia głównie stoi.
Jest tak, jakbyśmy mieli w domu własną surykatkę.


©kaczka
9 comments on "808"
  1. Maszka wczoraj zjadła po dwa (maluśkie) kęsy: jabłka, gruszki, kiwi, chleba; dwie czereśnie; łyżeczkę masła; ćwierć ogórka małosolnego; plasterek papryki; siedem łyżeczek zupy; listek szpinaku; plasterek pieczonego buraka. Wypiła 0.75 litra wody, liznęła dwa razy lizaka. I to jest standard, dzień jak co dzień. I nawet jeśli do tego doliczyć kalorie z 5ml probiotyku i pół łyżki tranu (jedyne pożywienie przyjęte z entuzjazmem), to i tak: "jakimże to metabolicznym cudem dziecko się trzyma pięćdziesiątego centyla?!?"
    ****

    a przepis podrasowałaś 'na Ćwierczakiewiczową', aby wyjątkowo zniechęcał do prób naśladowawczych ;)?

    ReplyDelete
  2. Coraz czesciej jak czytam twojego bloga robie sie glodna:) zjadlabym sobie pomidorowa i nalesniki!

    ReplyDelete
  3. Moje dziecko tez zawsze pierwsze co robi poprzyjsciu do domu to je. Niewazne czy odbiore ja ze zlobka o 16ej, 17ej czy tez za pietnascie siodma. Czasami zaczyna juz jesc w samochodzie. Lacznie z opakowaniem. Waga ani drgnie.

    ReplyDelete
  4. To byla Loulou tam powyzej i chyba wlasnie odkrylam jak zmusic Twojego bloga do umieszczania moich komciuf. (od jakiegos miesiaca, czy wiecej znow mi nie dzialalo)

    ReplyDelete
  5. Józek zjada więcej niż N. a wygląda jak szkielet (łącznie z podkrążonymi oczyma;-). Posądzenia o sadyzm zbijam wynikami badań poziomu żelaza.

    Wszelkie przepisy "dla chętnych" powinny się zaczynać od: weź trzy dziewki...

    co tam było? w każdym razie nie trafiłaś
    proszę I10

    giligre = gra w łaskotki

    ReplyDelete
  6. Coś jest kurka nie tak z tymi centylami -Anionka jedno, Kaczka drugie,Hermi trzecie, a ja dorzucę cegiełkę. Mój syn jest najdrobniejszy w grupie przedszkolnej, sąsiadki wołaja-on wiciąż taaaki drooobny, a on zapieczony na 75 centylu od 3 lat, a je jak...Dynia. Na dokładkę tekst tygodnia: "Mamusiu to ja do tej parówki poproszę jeszcze jakieś mięsko".

    ReplyDelete
  7. Dyniogenne dygresje globalne: nie wiadomo co na dłuższą metę lepsze - ultraszybki metabolizm bez groźby nadwagi - ale nasza planeta nie wytrzyma obecnie takiego trendu ewolucyjnego - czy wooooolny metabolizm i wieczne odejmowanie sobie od ust aby nie utyć;-). Pomijam szerzący się trzeci trend nie odejmowania od ust w drugim przypadku, bo to ślepa uliczka ewolucji. A w ogóle u dzieci to pewnie się to jeszcze może zupełnie zmienić?

    ReplyDelete
  8. Murron=> dzieci wiedzą lepiej, że parówki nie są z mięska

    homina - no nie mogłam sobie odmówić

    ReplyDelete
  9. > Anionka: na usprawiedliwienie moge jedynie, ze z proszku to byla Zitronen babka, wiec nawet bez glicerolu i estrow winna ochronce sie udac :-) Dieta Maszy to senne marzenie tych od kampanii: 5-a-day?
    > Ahora: Podeslac?
    > Lou: znowu narazilas sie Wszechmocnemu Bloggerowi? :-)
    > Hermi: I10? Nic z tych rzeczy. A7? Jozinkowi kalorie ida w intelekt i empatie ;-)
    > Murronia, Hermi: zaglada tu czasem ekspert od zawartosci miesa w parowkach. Moze rzuci swiatlo, czy jego krucjata poprawila procenty :-)
    > Bebos: jedyne co mnie trapi to mysl, wykrystalizowana po lekturze artykulu w WO, ze to moze przeze mnie je, moze zle ja zywilam i teraz napycha sie na zapas? :-)

    ReplyDelete