811-812

[13-14 Jun 2011]


(...)
Terry Pratchett Choosing to die (BBC2).
Nie jest pod kolację, ani pod prasowanie, ani zbieranie z podłogi klocków, ani pod wygładzanie ręką dziecięcych ubranek, ani pod progesteron, ani pod prolaktynę.
Trudne do przełknięcia.
Choć na pewno nie tak jak ten koktajl barbituranów pod herbatę i czekoladkę.
- Nie pozwoliłbym ci. – powiedział Norweski, który wszedł w ostatnie sceny bez kontekstu i zastał mnie, łagodnie rzecz ujmując, poruszoną.
Pozwolił, nie pozwolił.
Oby nigdy.
I tyle.

(...)
Na szczęście jest Dynia.
Samobieżna apoteoza życia opleciona wokół szyi.
Mocny argument, by zostać po tej stronie.
Wbrew.
I tyle.

©kaczka

Related Post:

  • [114][2 Oct 2014] (...) Przez ostatnie dni jesień tu była piękna, z bosymi stopami niemowlęcia (choć to akurat żaden dowód), z kawą na chodniku z widokiem na drużynę siatkarek plażowyc… Read More
  • [111][22 Sep 2014] (...) Post-krup-apokaliptycznie. Reaktywowałam życie nocne. Krążę w ciemnościach po dzielnicy pchając wózek. Wózek emituje audio: Darth Vader, opcjonalnie foka, na k… Read More
  • [115][5 Oct 2014] (...) By dodać wiarygodności niespodziewanemu alarmowi pepoż Derekcja zawezwała posiłki w postaci specjalnych jednostek policji. Eins, zwei, drei, Polizei! Dynia utrz… Read More
6 comments on "811-812"
  1. Och, to ja w takim razie Żadnej Ciężarnej nie polecam Labiryntu Fauna.

    ReplyDelete
  2. Fragmenty, moze calosc, migaja juz pewnie na youtube. Wazny glos, wazne argumenty, ale jeszcze dlugo bede sie z tego podnosic.
    Ostrzegam, choc sama nie posluchalam, gdy BBC ostrzegalo.

    ReplyDelete
  3. też nie posłuchałam ostrzeżeń... po jakimś czasie doszłam do wniosku, że być może ten temat tak obezwładniająco przeraża, bo to jeszcze nie nasz czas na konfrontację z nim...podobnie przerażała mnie wizja matury, bólu porodowego, śmierci psa, odejścia dziadków, a kiedy nadchodził czas, kiedy musiałam się z tym zmierzyć, to było łatwiej, niż uprzednio podpowiadała mi moja wyobraźnia... oby nie dane nam było stawać twarzą w twarz z czymś, co nas przerasta....

    ReplyDelete
  4. A moze dlatego, ze przez pryzmat Dyni? Nie bylo takiej struny, w ktora ten program by mi nie uderzyl, a wlasciwie to nie bylo nerwu, ktorego by nie szarpnal do zywego. Ze dlaczego akurat dziesiec tysiecy za umieranie, czemu tak tandetnie jak w podrzednym motelu, co u licha z ta herbata, czy moglabym tak przy wlasnym dziecku, co sie kryje za - jak to szlo - weariness of life... dlugo by jeszcze i oby nigdy.

    ReplyDelete