801

[2 Jun 2011]


(...)
- Tylko się nie denerwuj. – mówi otwierając drzwi Norweski, co natychmiast podnosi ciśnienie do wartości tysiąc na dwieście.
Rubenito ukąsił Dynię. 
Stoi w formularzu incydentu spisanym przez kalkę i opatrzonym podpisami.
Tak się ponoć zapamiętał Rubenito w całowaniu, że Dynię nadgryzł.
Na policzku Dyni idealny odcisk paszczęki.
Nie wyprze się zaprzaniec jeden.
Ślad charakterystyczny jak linia papilarna.
Czas Dyniu trenować wtykanie palców w oko.

(...)
To był słaby tydzień.
Miotałam się między projektami, mało spałam, żarły mnie sprawy i sprawki.
Na dokładkę Życzliwy podesłał doktorat z recyklingu moich danych i zapytał co ja na to?
A konkretnie, co na tę dedykację, która gładko przełyka zapożyczone dane, a dziękuje mi, gdzieś tam w ludzkim tłoku za przyjemne towarzystwo przy kuchennym stole i interesujące dyskusje na różne tematy.
Czy się nie oburzam? Czy mi aby nie przykro?
Cóż ja na to?
Że nie przypuszczałam, że nadejdzie moment, gdy uznam, że Szwedzka Matka jest wzorem cnoty i pokory, gdyż ta przynajmniej w podzięce za dane wręczyła mi skrobaczkę do sera.
Ba! I odręcznie napisała, że beze mnie przenigdy nie ukończyłaby dzieła.
Czy się nie oburzam? Czy mi aby nie przykro?
Nie warto.

(...)
Rembrandt.


©kaczka
3 comments on "801"
  1. A ja właśnie ostatnio słabiej niż zwykle znoszę arogancję. Tolerancja mi spadła niemal do zera.
    Trzymam kciuki za lepsze tygodnie. I co tam! A niech mu. Jeszcze wielu doktoratów na własnej pracy wyhodowanych, życzę Ci Kaczko ;) W zasadzie możesz uznać, że jesteś Promotorem :)))

    ReplyDelete
  2. Tomaszowa, efekt uboczny ciazy? Angry bump? :-)
    Ja tam zaprawde nikomu nie zaluje tych danych, bo one sa naprawde cienkie i nijak sie nie przyczyniaja do dobrostanu swiata. Skrobaczke do sera tez juz mam, wiec kolejna jest mi zbedna. Jednak zamarzylo mi sie, ze autor przesyla mi egzemplarz (nawet, dodajmy, nie na swoj koszt, bo rozysla uczelniany sekretariat) i mowi 'o zobacz kaczko jak nam fajnie wyszlo'. Tymczasem autor najpierw wil sie i krecil, potem odpowiedzial, ze mu 'umknelo', potem zupelnie przestal sie odzywac. I zastanawiam sie, czy to przynajmniej ze wstydu (daj Boze), czy z powodu galopujacej megalomanii (nie daj Boze). Dedykacja o tym, ze jedlismy przy jednym stole kluski i dyskutowalismy o pogodzie i bylo tak milo swiadczy niestety o tym drugim.
    Niech mu tam.
    Kiedys rypnie go w zadek bumerangiem.
    Albo i nie.

    ReplyDelete
  3. Możliwe z tą ciążą. Im wyżej mam brzuch, tym niżej tolerancję ;-))) I wierzę, że rypnięcie w zadek bumerangiem to tylko kwestia czasu. Jak człowiek tak wierzy, to lżej mu się żyje. Bo nie musi o sprawiedliwość walczyć sam ;-))) Wystarczy, że poczeka :)

    ReplyDelete