[236]

[16 Jan 2016]

(...)
Wyszłyśmy z placówki.
Biskwit odziany był w czapkę z fizis bałwanka. Fizis bałwanka: dwie kropki oczu, pod nią pomarańczowa przestrzeń euklidesowa imitująca marchewkę, wreszcie powściągliwa  kreska pozioma zamiast rogala z węgielków. To ważne dla narracji, bo gdy Biskwit nie chce z kimś rozmawiać to zmienia sobie twarz. Naciąga czapkę po brodę z przesłaniem ‘a teraz gadaj sobie zdrów do bałwanka’.
Padało.
Padało deszczem, bo tu na południu, wśród winnic z rieslingiem,  niczym innym jednak nie pada.
Biskwit miał wokół pasa seledynowe tiule, w biodrach lazurowe rajtki, a stopy wbił w kozaki.
Kozaki też ważne dla fabuły.
Wyszłyśmy z placówki, padało, a Biskwit miał ochotę na wycieczki krajoznawcze.
Próbowałam odwołać się do rozsądku.
Pada, idźmy do domu!
Ale nie!
Biskwit prychnął, wlazł w najgłębszą kałużę i  tam, nieruchomy jak falochron, podjął protest stacjonarny.
Przystanęłam. Bez sił, nastroju i ochoty na pięćsetny tego dnia sparring z upiornym bałwankiem.
Akuratnie z  placówki wychynęła Jewdokia Nikołajewna Garoczkina z córką swoją Walerianą Stiepanowną, przodownicą Szwabskich Kluseczek, udekorowaną na stylonową snieżynkę
Na widok Biskwita stojącego w kałuży Jewdokia krzyknęła ze zgrozą, przypadła do cieku wodnego i rwąc sobie włosy z głowy dość teatralnie wykrzyknęła:  'WARUM?! Mäuschen! Warum?!'
Biskwit zirytowany,  że ktoś przeszkadza mu mieć za złe, a w dodatku porównuje do rodenta, natychmiast naciągnął sobie na twarz emotikon bałwanka i przerwał transmisję wzrokową między sobą a Jewdokią.
Jewdokia Nikołajewna odwróciła się tedy do mnie, wysunęła broń w postaci palca wskazujacego i celując w moją pierś zapytała roztrzęsionym głosem: 'Czemu jej na to pozwalasz?!' (A gdyby mogła to, daję słowo, dopadła by poł mego płaszcza i zaczęła potrząsać.)
Już miałam przysiąc, że to wodoodporne buty, ale przypomniałam sobie, że w sumie nie wiem. Nikt ich wcześniej nie testował w tak ekstremalnych warunkach. Wybąkałam zatem, że Biskwit taki trochę chyba angielski, Jewdokio, w swoich skłonnościach do podboju nowych ekosystemów.
Jewdokia rzuciła okiem na metrowego kurdupla o twarzy bałwanka, takie mikro Pussy Riot, lub motyw z powieści Kinga, stojący  nieruchomo w akwenie wodnym po kostki, zerknęła na tiule udrapowane w talii, na rajty w kolorze lazuru i rzekła:
- No, ja to poniekad rozumiem. W mateczce Rasiji też tak robimy...
(Uff!)
( i serio! 'W mateczce Rasiji!' Tak powiedziała!)
- ALE na miłość Bocha Atca! (tu przeżegnała się cerkiewnie) W KALOSZACH!
(Uff! było, zdaje się, falstartem.)

Następnego dnia wbiłam Biskwita w gumowce. Ale zapadła wiosna, kałuże wyschły, a Jewdokia odebrała Walerianę zbyt wcześnie by docenić wysiłek.
Ech.

(...)
- Maaaaaamo! I talked Polish with Denis!
- Ooo? A o czym?
- He said ‘JOGURT’, I answered ‘ACTIMEL’!


©kaczka
27 comments on "[236]"
  1. Kaczko jest pewne wyjście z takich kłopotliwych sytuacji. Nie ma innej rady - Ty również musisz sobie sprawić czapkę z bałwankiem.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chciałam napisać to samo!

      Delete
    2. Albo z bocianem! Taką, jaką opisał Diabeł.

      Delete
    3. Ha! Wlasnie! Jak Kaczko spojrzysz spod byka takim bocianem, to kazdy w mig zaniecha konwersacji i oddali sie w pospiechu. Nawet juz nie musisz wlosow na zielono farbowac. (Choc to pewnie bardzo wzmacnia efekt)

      Delete
    4. A moze dalej pojsc i spojrzec spod sepa? Czapka z sepem!

      Tak, potrzebuje czapki, albo przynajmniej papierowej torby na glowe!

      Delete
  2. Wiesz- tego nie robi się osobom uzależnionym- nie pisze się postów- nawet tak uroczych jak ten po DWUNASTODNIOWEJ przerwie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiesz, moznaby pomyslec, ze przez te 12 dni Dynia i Biskwit byly grzeczne, wiec nie dostarczaly Kaczce tematów, ale... hmmm. ;)

      Delete
    2. Otóż właśnie. Się nie robi tak.

      Delete
    3. Otóż właśnie. Się nie robi tak.

      Delete
  3. Czytam to trzeci raz i jak dochodze do mikro Pussy Riot z balwankiem w kaluzy, to miekna mi kolanka :} I jeszczete rajty lazurowe do tego...

    ReplyDelete
    Replies
    1. palec do budki, mam tak samo! :)

      Delete
    2. Lazurowe rajty dobierala do balwanka sama zainteresowana. O swoj styl walczy do ostatniego szwu :-)

      Delete
  4. No ale czapka była! - więc Nadjeżdża Iwanowa przynajmniej do tego przyczepić się nie mogła...

    arbuz

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tym razem! Tym razem... poczekaj do kolejnego odcinka :-)

      Delete
  5. Na Bocha Atca! Ja mam takiego, ale synka w domu.
    Czasem po wyjściu z przedszkola stoi sobie w strumyczku pod przedszkolem. Czasem z tym walczę, czasem nie, bo każdy, nawet ja ma swoją wytrzymałość.
    I błagam ale błagam, żeby się oni w dwójkę nigdy nie spiknęli, nawet nie wyobrażam sobie, jakie by mogły być ich dzieci!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pojdz w me ramiona. Tu trzeba wykwalifikowanego zespolu psychologow, psychiatrow, terapeutow, dietetykow, filatelistow i neurotykow... slowem, nalezy nam sie grupa wsparcia 24/7 :-)

      Delete
  6. :-) Strach się bać. Mnie linczują do tej pory, że byłam przeciwnikiem zakładania dziecku rajtuzek pod spodnie. Uważaj, zaraz przylgnie do Ciebie jak przywra drugie imię - niegodna matka:-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jesli zelzy mnie tak rumunska diaspora to, wygralam, i tak nie zrozumiem! Jesli Jewdokia to niestety, mam szanse skumac. Oby zatem uzyla jakiegos dialektu! :-)

      U Bebeluszka w Elemelkach wszyscy chlopcy w rajstopkach, czytalas? :-)

      Delete
  7. Oj tam, oj tam w Mateczce to oni nie takie rzeczy robią...:)

    ReplyDelete
  8. Odpadłam.Leżę i kwiczę.Dziękuję - M.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cala przyjemnosc po mojej mocno poobijanej psychicznie stronie!

      Delete
  9. I cóż się dziwić, że potomstwo Kaczki ciągnie do wody?
    Naturalna rzecz!

    ReplyDelete
  10. Dynia prototyp w tej kwestii niedopracowany , Drugie zawsze wodne !!!

    ReplyDelete