[139]

[31 Jan 2015]

(...)
Wyznaniowe, katolickie przedszkole parafialne pod wezwaniem świętego Frydolina z Kwerfurtu (za kulisami wciąż szukamy idealnej placówki, jak nie przymierzając świętego Graala) przysłało nam zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. Zaproszenie obficie zdobione cytatami z Konfucjusza.
Czyli - tu napadła mnie nagła refleksja o tematyce religijnej – mam rozumieć, że w Piśmie nic a nic na temat pedagogiki wczesnoszkolnej, tak?
A przecież, w kontekście rozbuchanych retorycznych potyczek z Dynią, nie zaszkodziłoby gdyby tak placówka wyłuskała‘czcij matkę swoją’.
Wężykiem i przepisane sto razy na jutro.

(...)
Z ‘Dialogów konfucjańskich
Nie poć się odwracając nieodwracalne. Pogódź się z tym, że nie da się powtórnie włożyć do tubki wyciśniętej zeń pasty węgierskiej ‘do gulaszu’. Zaakceptuj, że sto chusteczek do nosa wyjętych jedna po drugiej z kartonowego pudełka ponownie w pudełku się nie zmieści. Uwierz na słowo, że ślad po  permanentnym flamastrze dla archeologów przyszłości będzie  bezcennym artefaktem.
Konfucjusz, nie przeczę, pomaga w codziennych kontaktach z Biskwitem.

(...)
Biskwit jeszcze nie wyżoł.
Zębów.
Wyżynanie wyżęło mnie z cierpliwości.

(...)
Świat woła. Iść, czy postać tu jeszcze trochę?

©kaczka
17 comments on "[139]"
  1. Ha! Krolewna Biskłitencja pojawila sie na horyzoncie blogowym gdy ja pisalam grant proposal doktoratowy a teraz gdy final countdown buczy mi w glowie - ona (taki cudny stwor płowowłosy!) rozglada sie jakby tu ruszyc w swiat. Refleksyjnie!
    Pozdrawiam, A.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ha! kaczka ma nieslychanie wyrafinowanych Czytelnikow :-) Final countdown grantu, czy samego doktoratu? Podsypywac dobrych mysli? Trzymac kciuki za wstep, rozwiniecie i dyskusje? Rozpraszac opowiesciami o Biskwicie?

      Delete
    2. Wszystkie chwyty dozwolone i bardzo potrzebne! Klaniam sie pieknie za kazda nowa dawke biskłito-dyńki! PS. Koniec doktoratu i grantu cuzamen do kupy :) A.

      Delete
  2. Jakie włosy! Roszpunka!!

    Piątek wyżoł dwunasty ząb a ja głupia sprawdziłam palcem! A mówił Konfucjusz: nie kładź palca między drzwi :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tuląc do piersi mych synów (nierównocześnie) czułam, jak zęby zatrzaskiwały się jak szczęka bulteriera na piersiach mych zbolałych, amputując ich peryferyczny i strategiczny koniuszek. Tylko ostatni włos sił i ostatnia niewylana kropla przyzwoitości powstrzymała mnie od oderwania pasożyta z głośnym cmoknięciem od źródła pokarmu i nie walnięcia nim o ścianę (oraz to spojrzenie niemożebnie przeistaczające me krwawe mordercze zapędy w ciepłą papkę).

      Delete
    2. Jarecka, ja też sprawdzałam palcem, ale ja mam tylko dwójkę i jeszcze się uczę, a Ty przy Piątku powinnaś już doprawdy wiedzieć takie rzeczy :) Palec chociaż cały?

      Delete
    3. Anno, to samo przebieglo mi przez mysl. Musi Jarecka z niewyspania utracila instynkt zachowawczy! Chyba, ze i u niej wszystkie prototypy okazywaly paszczeki bez zastawiania wnykow na palce. Biskwit zastawia. Trzeba nie lada sprytu zeby zweryfikowac ilosc wyprztykanych i wyprztykiwanych klow.

      PandeMoniu, Biskwit zrezygnowal z mlecznych posilkow miesiac temu. To znaczy, nie narzucal sie, a ja nie nalegalam. Dodajmy do tego jeszcze dziesieciodniowe rozstanie, ktore Biskwit przyjal meznie na klate bez histerii na temat braku mego biustu. Nieodmiennie mnie zadziwia, a konkretnie drugi raz mnie zadziwia, jak nierealne i nienaturalne wydaje sie karmienie piersia, gdy tej piersi sie juz nikt nie czepia. I ze natura to dobrze wymyslila, uzebienie mlodziezy w obu przypadkach studzilo moje zapedy karmicielskie. Zdecydowanie osiagnelam ten level, w ktorym wolalam polac dziecku mleka z kartonika.

      Delete
    4. Człowiek całe życie się uczy i głupi umiera ("Złote myśli", Babcia CałkiemInna).
      Paznokieć mam z lekka gofrowany :)

      Delete
  3. Biskwit do schrupania natychmiast!

    Kaczko, podziwiam wytrwałość w poszukiwaniu przedszkola właściwego. Rozumiem i kciuki trzymam.

    Nie wiem, czy to dobrze, że o tym piszę, ale no kurczę, zawsze jest coś. Nas od zmiany (na szczęście niepilnej, bo w sumie nie mamy tak źle) dzieliło 10 minut. O tyle bowiem za późno otwierana jest placówka prawie idealna, w której dostaliśmy miejsce. Matka się wystarała, nacastingowała i potem zauważyła, że cóż. 10 minut.

    Zostajemy więc w starej Kicie i za rok cieszymy się na pewne miejsce w grupie ogrodowej :-) Szklanka jest do połowy pełna ;-b

    arbuz

    ReplyDelete
    Replies
    1. Fakt!
      Choc takiemu Norweskiemu to szklanke zawsze stluka albo ukradna :-)
      Poniewaz Dynia nie chodzi do przedszkola w rejonie to ma pierwszenstwo w przyjeciu do dowolnie wybranej rejonowej placowki poparte punktami za zaawansowany wiek. Skoro juz mamy takie przywileje to probuje je wykorzystac do dna :-) Ostatnia klasa w Instytucie ma kiepska obsade pedagogiczna, Dynia ogarnela jezyk i utrwalila akcent z Dorset na poziomie zadawalajacym, no i we wrzesniu Dynia bedzie juz na tyle duza, ze moze chodzic do placowki, ktora werbuje caly lokalny przekroj demograficzno-spoleczny :-) Czytaj, mam nadzieje, ze nauczy sie klac i bedzie potrafila rypnac kogos w ucho, gdy ktos naruszy jej nietykalnosc.

      Delete
  4. Babelski wyprztykuje wlasnie naraz dwie gorne jedynki na swoje pierwsze urodziny, jak mniemam, zawstydzony, ze swieci tylko dolnymi. a ja mam wazne pytanie - te skarpetki to na srubki czy gwozdziki? czy czitujesz rajstopami? :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dynia powiedzialaby 'I tricked you!'
      Mam setki skarpetek. Pojedynczych. Biskwit to fetyszysta stop. Musi je widziec. Sciaga skarpety, rajstopy, buty. Chce, by Matka Ziemia laskotala go w stopy. Na zdjeciu Biskwit zaraz po zzuciu pidzamy i wzuciu wdzianka dziennego. Tylko dlatego sa jeszcze skarpetki. Prawdopodobnie po raz ostatni widziane razem.

      Delete
  5. Wyżynający Biskwit czy nie, ale może być porwany do Rio de Janerio. Przyjmuje bowiem idealną postawę.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czemuż aż o Rio? Wystarczy do Świebodzina, sama chętnie porwę. Co prawda nie wiem na co mi druga niszczarko-wyrzynarka, ale zima przed nami jeszcze długa, antydepresanty w cenie :)

      Delete
    2. Albo do Poznania! Mam drewnianą miniaturkę z Brazylii, będę miała do pary! I słońce mam! JUHU!!!!!!!!!!!!!! ILE SŁOŃCA W CAŁYM MIEŚCIE!!!! I niebo błękitne!!!!! ♥

      Delete
    3. Ach, o czwartej rano, gdy Biskwit wyje nad swoja szczeka perspektywa wyslania go do Rio przez Poznan i Swiebodzin jest taka kuszaca, taka kuszaca... :-)

      Delete
  6. Mogę w Świebodzinie uzupełnić catering i ozuć stopy w onuce.

    ReplyDelete