Projekt listopadowy: 'Historia mojej emigracji.'

[2 Dec 2014]

Post sponsorowany przez:

http://klubpolek.blogspot.de/

Projekt listopadowy: 'Historia mojej emigracji.'

Dlaczego wyjechałam?
Gdyby słuchać opinii publicznej, to dlatego, że potrafiłam.
- Ja bym tak nie potrafiła - ileż to razy tak mi mówiła opinia. –  Bez mazurka Dąbrowskiego na utwardzanym od Piasta Kołodzieja spodzie. Bez chleba na przodków zakwasie. Bez spraw korzennych. Bez wsparcia. Bez oparcia. Bez  przyjaciół. Bez rodziny.
Załóżmy zatem, że wyjechałam, bo potrafiłam [1].
Jeśli tak, to w jednorazowym, niestrzelistym akcie odwagi.
Gdyż, po pierwsze z natury jestem nadzwyczaj bojaźliwa, a po drugie, żaden ch*j mnie  nie strzelił.
Jak przez mgłę pamiętam.
Owszem finansowo może nie było płynnie, ale młodość mi to usprawiedliwiała, a do tego, nade wszystko, wyznawałam kult błogosławionej Skłodowskiej, patronki ubogich dysertantów i pocieszycielki piszących granty [2].
Wieszałam wota, ustawiałam ołtarzyki, zdjęcie nosiłam w portfelu  i we wszystkim wierzyłam jej na słowo [3].
- Dajcie mi wiadro uranowej blendy, a gołymi rękami będę wam rad i polon oddzielać od maku. – zdaje się, tak właśnie postulowałam pod gabinetem rektora, ale nikt się nie kwapił, żeby mi podsypać.
Traf chciał, przejeżdżał autobus z  tablicą ‘Emigracja’, więc zabrałam szczoteczkę do zębów, jedyne-w-swoim-rodzaju 'Delicje E. Wedel dawniej 22 lipca' i głębokie przekonanie, że reprezentuję Mesjasza Narodów.
I wsiadłam.
Przez ciekawość chyba.
Żeby zerknąć, co jest za rogiem i wrócić.
(Bo wcześniej zawsze wracałam. Z kolonii, z oazy, z harcerskich obozów, z Jugosławii, z Falklandów, z Midlandów, z Enerde, ze stypendium, z Włoch, z Brukseli, z Ohio, czy z Ameryki Południowej.)
Nikt mnie specjalnie nie zatrzymywał. Nikt się też pod koła nie rzucał.
Proza. Żadnego melodramatu.
I oto jestem. Dziesieć lat później i cztery kraje dalej.
Królowa życiowej prowizorki.
Kilkaset razy zmieniłam szczoteczki do zębów, kilkanaście razy mieszkania, zamiast Delicji jadam bez grymasu Jaffa Cakes, zamiast krakowskiej podsuszanej, gotowaną bawarską, a zamiast, 'że się nam należy, bośmy tę wojnę dla was wygrali' [4], wolę ‘należy nam się, bo ciężko tu, tam, czy jeszcze gdzie indziej pracujemy’.
Gdzieś w drodze zaczęła się moja własna rodzina.
Gdzieś w drodze urodziły się córki.
Gdzieś właśnie wtedy w głowie zakiełkowała myśl, że najosobliwszą emigracją jest macierzyństwo.
I tak naprawdę nawet nie zachodzę w tę głowę, czemu wyjechałam.
Ani przecież po lepsze, ani po gorsze.
Po inne chyba.
Czyli kwestia gustu.
A o tych się nie dyskutuje.


[1] Hipoteza to chybotliwa, bo jak udowodnił  Tom Hanks, człowiek, gdy zechce to potrafi sobie ząb łyżwą wyrwać bez zawracania głowy dentyście.  Cóż więc taki wyjazd w porównaniu z autoekstrakcją siekacza bez znieczulenia?
[2] do Komitetu Badań Naukowych.
[3] ‘Nikomu z nas życie, zdaje się, bardzo łatwo nie idzie, ale cóż robić, trzeba mieć odwagę i głównie wiarę w siebie, w to, że się jest do czegoś zdolnym i że do tego czegoś dojść potrzeba. A czasem wszystko się pokieruje dobrze, wtedy kiedy najmniej się człowiek tego spodziewa.’ (Ewa Curie, 'Maria Curie')
[4] W ubiegłym tygodniu w ramach komentarza do polityki imigracyjnej Camerona, brytyjska telewizja sprowadziło do studia osiadłego na Wyspie polskiego kombatanta wojennego. Kombatant był roszczeniowy w obyciu i domagał się dla rodaków przywilejów akonto dywizjonu i odkrycia (!) Enigmy. Wykazując daleko idącą niewdzięczność, nieśmiało zauważam, że można by tak zaktualizować narodowe zasługi. Jestem przekonana, że coś dobrego na pewno się przez te sześćdziesiąt lat zdarzyło między zdobyciem Berlina, a polskim hydraulikiem.

(...)
A teraz do Robótki!

http://jestrobotka.blogspot.de/
 
http://jestrobotka.blogspot.de/

(Kusimy Biskwitem z biskwitem.)

©kaczka
32 comments on "Projekt listopadowy: 'Historia mojej emigracji.'"
  1. Obraz MSC przykrywającej się na zimnej stancji krzesłem noszę pod powiekami od podstawówki jej imienia. Spałaś kiedyś pod krzesłem?:)

    Najosobliwszą emigracją jest macierzyństwo - jutro wpiszę do sztambucha, tymczasem zapętlę sobie na odsłuchu i będę rozgryzać przez noc, bo jakoś mi się to uporczywie o aksony haczy...

    Cium cium, jest ciasteczko!!! :****
    U nas trwa robótkowy tydzień (tak nam kalendarz adwenowy powiedział). Skrzy mi się w oczach :))) To jest naprawdę przyjemna robótka!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Staje do apelu. Licealistka imienia Curie.
      Na nudnych wykladach spalam pod krzeslem, ale to sie przeciez nie liczy. Nie musialam tez rozbijac zamarznietej wody w miednicy, ani zywic sie herbata. Szklane szalki Petriego mylam czasem w cynowych wiadrach. Ot, cale moje poswiecenie.
      Chcialabym ja spotkac, te Marie, po godzinach, po pracy w tej podworzowej szopie i zamienic kilka slow.

      Popatrz, wypuszczam ostatnio aforyzm za aforyzmem ;-)

      A Robotka dodaje skrzydel. Komitet stoi z otwartymi dziobami.

      Delete
  2. Jak zwykle napisałaś tak, że mnie zazdrość zżera:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ach, niech nie zzera. Czasem sie trafi i slepej kaczce. :)

      Delete
  3. Kaczko, trafna ta uwaga, że emigracja intensywniej może się dziać w nas, na przykład właśnie po porodzie pierwszego dziecka... Co tam jakieś przewalanki po Europie - nuuuda ;-)

    PS. Powiem Ci szczerze, że to spontaniczne wyciąganie wojny jako argumentu na wszystko, także na rabat na hot doga na stacji benzynowej prowadzi u mnie do tego, że jeśli w ogóle spotykam tu Polaków, to histerycznie trzymam się tematu pogody.
    arbuz

    ReplyDelete
    Replies
    1. Okrutnie bylam zazenowana kombatantem. W ktoryms momencie zaczal on nawet z wyrazna pogarda o Rumunii, czy Bulgarii. Gdyz oni tam wojen dla nikogo nie wygrywali. Dobrze chociaz, ze to nie byl prime time. Goraco postuluje, zeby kazde pokolenie rozliczac jednak z jego wlasnych postepkow.

      Macierzynstwo. Ziemia nieznana, czy ziemia obiecana? :-) Temat na zajmujaca dyspute.

      Delete
    2. Macierzynstwo - ziemia nieznana, a konkretniej Sahara, pół szklanki wody i radź se człowieku sam :-)

      Temat polskiego nacjonalizmu stał się dla mnie jeszcze bardziej widoczny i żenujący, kiedy wyjechałam i co raz to odwiedzałam polskie knieje. Kurka, mam wrażenie, że to, co czasami u polskiej cioci na imieninach naiwnie gadane jest, jest właśnie tym najgorszym... ksenofobicznym, zamkniętym i rasistowskim.

      arbuz

      Delete
  4. Moja "polska" droga była krótsza, pewnie mniej kręta, ale w sumie dość podobna - tylko dekoracje inne;). I na szczęście argument "wojny" nie dotyczy mnie w żadnym stopniu ;). Fajnie zebrałaś swoje przemyślenia. Pozdrawiam ciepło ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziekuje :*
      Ostatecznie, kazdy jakos 'potrafi' swoje zycie i kazdy w innych dekoracjach. Czasem wybranych, czasem przypadkowych. Co tam sie bedziemy nad soba rozczulac :-)

      Delete
  5. Książkę Ewy Curie to ja z miłości, cyklicznie i bardzo bardzo! I do rzeczonej uczonej atencję mam wielką:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja tez, nadal. Chcialabym tylko, zeby Marie troche z tej pozloty, ktora udekorowaly ja corki odrapac. Maria, wierze, obronilaby sie sama, nie trzeba jej przyprawiac zbednych aureoli i trefic anielskich skrzydel.
      Moj licealny historyk nie powazal patronki. Utrzymywal, ze byla rozwiazla, niewierzaca i w dodatku zdradzila ojczyzne.
      Postanowilam to zapamietac na wieki. Idealny przyklad, jak te same czyny i postepki moga byc roznie postrzegane przez roznych ludzi. To mi bardzo pomaga w ltrzymaniu dystansu, gdy ktos mnie sama niepochlebnie lub pochlebnie ocenia.

      Delete
  6. bardzo dobry tekst, będę zaglądać częściej!

    ReplyDelete
  7. Ach, Kaczko! Wzrusz no! Po calosci!

    A pytanie z kategorii: Zatyka mnie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nastapil ten moment, gdy wypadalo sie ustosunkowac :-)
      (Niniejszym dziekuje Klubowi Polek za mozliwosc i deadline :-)
      To okragla rocznica i sama wiesz, nieustanne pytanie 'kim bede kiedy dorosne?'

      Delete
  8. "Ja bym tak nie potrafiła" słyszą też rodzice dzieci niepełnosprawnych, a tyle to durne, że przecież nie z wyboru "potrafią"...
    paczuszka dzisiaj nadana, mam nadzieję, że sobie w Niegowie poradzą, bo na tej kartce, którą się na paczkę nakleja było za mało miejsca na wypis imion, są więc tylko rodzinki, a w środku na prezentach imiona...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kolorku, no wlasnie, bo coz to znaczy 'potrafic'?
      Czlowiek istota plastyczna. Trzeba to sie przystosuje.
      Tu, tam, gdzie indziej.
      (Ale nie da sie ukryc, z was to najcichcsi bohaterowie codzienni. Palec by mi usechl i odpadl, ten, w ktorym klepie w klawiature, gdybym te moja frywolna decyzje o emigracji i cale to moje 'potrafienie' probowala przyrownac do twojej sytuacji.)

      Delete
  9. Co by tu... Może to: płyń po morzach i oceanach!!! ♥

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak Batory, czy Titanic? Gdyz widze roznice!

      Delete
    2. Jak RMS Queen Mary. Osiągi całe życie miała niezłe, a na starość skończyła jako centrum rozrywki, zauważ. Całkiem niezły stan emerytalny. :-)

      Delete
  10. Ja wyjechałam, bo chciałam. Od zawsze chciałam wyjechać tudzież wyjeżdżać. Tylko wrócić jakoś nie potrafię. Ale zostać tutaj też nie potrafię, choinka jasna.
    Dzięki Kaczko, za myśl o macierzyństwie, jako o emigracji. Dojrzewa w mojej głowie.
    I za cytat z Curie też dziękuję. Jakiś taki aktualny ostatnio.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Do uslug!
      Jeszcze z tego wyjdzie moze jakas ciekawa dyskusja?
      Ja chcialam wyjezdzac i wracac, do miejsca, ktore bedzie moje. Nie wydzierzawione na chwile. Tak, zebym mogla zebrac w nim te wszystkie cenne mi rzeczy porozrzucane ciagle po calej Europie.
      Moze nie jest mi pisane? Juz sama nie wiem.

      Delete
    2. Ja też już sama nie wiem i jak Ty myślę, że nie lepiej, nie gorzej, ale inaczej. Na rozmowy o wiciu gniazd, bo co rusz ktoś gdzieś jakieś nabywa, rzucam się łakomie, ale po jakimś czasie, gdy mowa o piątym rodzaju parkietu i dziesiątych zasłonach, wysiadam i cieszę, że nie mam takich "problemów".

      A macierzyństwo to dla mnie zdecydowanie ziemia nieznana i dobrze mi z tym :) Pamiętam, że w pierwszych miesiącach czułam się, jakby ktoś mnie porzucił samą na Saharze lub w Amazonce i kazał wrócić o własnych siłach i rozumie. Jeszcze wracam :)

      Delete
  11. Po prostu rzuciłaś na kolana tym tekstem i dodałaś energii do życia. Super się czytało, a "najosobliwszą emigracją jest macierzyństwo" - wpisuje do ulubionych powiedzeń. Pozdrawiam

    ReplyDelete
  12. Kaczko, może zanim zaczniesz sie wyśmiewać, warto spróbować zrozumieć, dlaczego kombatanci Dywizjonu 303 i ich dzieci są i maja prawo być rozgoryczeni? Jakie były losy tych żołnierzy, pozbawionych nawet kombatanckich rent? Nie tylko w 1946 na paradach w Londynie zabrakło Polaków. I do kiedy wg Britannici Enigmę rozszyfrowali Anglicy? A kto złamał kod w brytyjskim filmie "Enigma"? Czy jesteś pewna, ze to jest juz głęboka przeszłość bez wpływu na teraźniejszość? Bo ja nie.

    http://www.dailymotion.com/video/x22sp0b_przemilczana-historia-bitwy-o-anglie-360p_news?start=23

    lu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. lu, moze zanim zaczniesz... to przeczytaj, a bo ja wiem? z uwaga? bez uprzedzen? z odrobina dobrej woli?

      To nie jest tekst obrazajacy kombatantow z dywizjonu. To nie jest analiza przebiegu bitwy o Anglie. To jest tekst (uwaga, bedzie spojler i streszczenie) o tym, ze nie miesci mi sie w glowie, ze moglabym domagac sie dla siebie zasilku dla bezrobotnych, czy innych przywilejow argumentujac to zwlokami tych, ktorzy zgineli w czasie wojny. Jest to rowniez tekst o tym, ze czuje sie zazenowana, gdy ktos probuje to robic w moim imieniu oraz gdy obraza przy tym przedstawicieli innych nacji.

      Moglabym przewrocic oczami i powiedziec, ze czujnosc twa jest godna podziwu, zaden fakt historyczny, ktory sie w fabule przewinie, nie umknie twej uwadze i na bank zostanie opatrznie zinterpretowany i opatrzony seria przypisow. Coz, sa dwie mozliwosci, albo jak w dowcipie o Jasiu wszystko kojarzy ci sie z jednym, albo tez ja pisze tak fatalnie, zle, niezrozumiale, z maniera, z glupia fraza, ze nie trafiam w sedno, etc. Jesli powodem jest to ostatnie to nawet fajnie. Rownowazy mi to dobre slowa od tych, ktorym sie podoba i utrzymuje poziom wody sodowej na powiedzmy, normalnym lub lekko podwyzszonym poziomie.

      Delete
  13. Fundacjo na Rzecz Nauki Polskiej! Czy ty to widzisz? Czy się nie wstydzisz?

    ReplyDelete
  14. Jeny Kaczko...ja tez wyemigrowałam w macierzyństwo... Jak nic...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też! Ja też! Opuściłam dawną mnie bezpowrotnie!

      Delete
  15. Swietny wpis, bardo przyjemnie sie Ciebie czyta.
    Pozdrawiam

    ReplyDelete
  16. świetnie piszesz! dołączam do czytelników :)

    ReplyDelete