[31]

[27 Jan 2014]

(...)
Krąży nad nami duch prababki.
Jak, nie przymierzając, wielki mól.
W siedmiu workach z prababczanej piwnicy ustawionych rzędem na balkonie - historia wszechświata zapisana w tekstyliach.
Od przezroczystych prześcieradeł, w które siódmego dnia smarknął ze wzruszenia Bóg Ojciec (w wersji dla kreacjonistów) lub mglistych muślinów przez które klarował bulion Oparin (w wersji dla pozostałych), przez haftowane wojenną nicią batystowe chusteczki z monogramem Fräulein Elfrydki, przez niedzielne obrusy, na których na wieczność utrwaliły się plamy po nadreńskiej pomidorówce i pięciorgu nadruchliwych dzieciach, przez komplety praktycznej poliestrowej pościeli w wymiotnych odcieniach pasteli, przez najmodniejsze czterdzieści lat temu brązowo-żółte łazienkowe esy-floresy odmalowane na frotte gęstym jak sierść dzika, aż do mydeł z Mozartem pozawijanych w strojne ręcznie heklowaną falbanką ręczniki nur für Gäste
Otrzepuję z mysich bobków, z naftaliny, z patyny, wietrzę, piorę, gotuję, suszę, prasuję, wygładzam dłonią.
Nie dlatego, że mi brakuje tu rozrywek lub że wzięłam sobie do serca, że Dobra Niemka spędza statystycznie cztery i pół godziny dziennie oddając się pracom porządkowym.
Żal nie uratować.
Ktoś tyle trudu włożył w te muliny, mereżki i fastryżki.
A tu komitet blokowy się dąsa, że mu globalną estetykę, tę z ceramicznych krasnali, storczyków-plastyków i organzy zwisającej ze złotych karniszy, obecność worków na balkonie gwałci.
A mieszkać z tymi workami w domu się nie da.
Kwestia woni.
Trzydziestoletni Mozart w kostce Biały Jeleń jest hołdem dla trwałości niemieckiej chemii gospodarczej.

(...)
Germglish.
Przyniosła listę zakupów.
- Przeczytasz mi? (dyplomatycznie)
- You can’t see? EIS. EIS-CREAM.
Faktycznie.





©kaczka
32 comments on "[31]"
  1. marcel robil takie same grzebienie!!!! :D łaaaaa!!!!

    ReplyDelete
  2. Nie dramatyzuj :)) Ja po Starej Jaszczurce jeszcze połowy spadku nie ogarnąłem :)) Ale tutaj połowa fidrygałek i ceregieli pozostała w formie półproduktów :)) Kiedy przywieziesz to Ciacho do Szczecina? Wuj G.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Po pierwsze, nie dyszy ci tu komitet blokowy zadza estetyki spolecznej. Bym sie stawiala, ale lubie te kwatere, a mysl o kolejnej przeprowadzce do osady anarchistow - dajcie zyc :-)
      Po drugie, polproduktow? ze niby trzeba dokonczyc merezki, czy usystematyzowac alfabetycznie muliny? Po trzecie, zapisz w spadku siostrzenicom. Po czwarte, niebawem. Po piate, z Berlina ci tu po drodze, przybadz.

      Delete
  3. Lada dzień wygładzisz dłonią jeszcze jedne tekstylia (mryg)

    ReplyDelete
  4. Niech się komitet dąsa. On mi gwałci wyobraźnię. Krasnalem. Et ceterą.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie chcemy ich tak od razu do nas zniechecac, a balkon mamy niestety, centralnie. Widac go zewszad, nawet z ksiezyca. Z czasem prztykniemy tam sobie taka makatke miedzy drazkami jak cala reszta spoleczenstwa i wtedy bedziemy hodowac ziola albo skunksy :-)

      Delete
    2. Bąki chodujcie.
      A Dynia z Biskwitem niech je puszczają. Wolno.

      Delete
  5. No faktycznie :-) "E" rozpoznawalne na pierwszy rzut oka. A reszta prawie oczywista ;-) (kiedyś opisywałaś uroczą scenę wychodzenia ze sklepu z Dynią uczepioną lodówki z lodami, nie?) Maria

    ReplyDelete
    Replies
    1. Faktycznie, preferencje kulinarne sie bardzo nie zmienily :-)
      Mnie zachwyca R. Ta kulka na dwoch nogach i w butach.

      Delete
  6. "Od przezroczystych prześcieradeł, w które siódmego dnia smarknął ze wzruszenia Bóg Ojciec (w wersji dla kreacjonistów) lub mglistych muślinów przez które klarował bulion Oparin (w wersji dla pozostałych" - mistrzowskie! I niebezpieczne dla zdrowia - grozi zadławieniem tym, co akurat się popija przy czytaniu. Historia rodzinna w tekstyliach. A, w archiwach rodzinnych są podobne grzebienie, moją ręką poczynione. Ale nie wiem, czy wyrosłam na ludzi :) Chyba mniej więcej tak.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Redakcja nie ponosi :-)
      Ja to bym chetnie szla w teorie, ze grzebienie to oznaka geniuszu. Wlasnemu dziecku zalowac? :-)

      Delete
  7. "Recznie heklowana falbanka" -> czyzby slaskie korzenie, Mrs. Kaczko? To heklowanie tak mi znajomo zadzwieczalo...

    Ha_lucynka

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moje korzenie sa nadmorskie, ale heklowanie i sztrykowanie jako przepiekne regionalizmy (?) bardzo powazam.

      Delete
  8. Oj! I mnie też byłoby szkoda. Takie cudeńka ręcznie robione - bezcenne! Serdeczności.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Powatpiewam, aby Dynia z Biskiwtem chcialy smarkac w przedwojenne batysty, ale choc po sztuce zostawie, wszak historia, tradycja, sztafeta pokolen... :-)

      Delete
  9. się ma strych i się przechowywa po babkach, ciotkach i sąsiadkach -ślązaczkach - krawcowych, które po niemiecku liczyły te centymetry obwodu w pasie i pogodę prosto z radia Wiedeń podawały co do stopnia, milimetra i godziny. Bez strychu to nie umiem sobie wyobrazić... Hm, i do tego się hekluje i sztrykuje samemu:-)
    EIS-CREAM jak byk! Powiedziałabym , że z rodzynkami.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sie nie ma strychu, a w piwnicach tylko dwie skromne polki. Pech. Do tego mi sie kloci ciagle swiatopogladowo gromadzenie z minimalizowaniem stanu rzeczy posiadanych.
      Zostawie tylko te najpiekniejsze :-)

      Delete
  10. A ja mam wrażenie, że w każdej chałupie niemieckiej rękodzieła włóczkowe i bawełniane to mus jak pieczeń z wieprzka w niedzielę o 12.
    [No ale ja też z tego radośnie korzystam. Tzn. z rękodzieł, a nie wieprzka].
    ;)

    arbuz

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niektore rekodziela zadziwiaja forma. Musze obfotografowac lapki do garnkow :-)

      Delete
    2. Mnie zadziwiły ostatnio wyszydełkowane ocieplacze na ugotowane jajka. W kształcie kury, rzecz jasna ;-))

      arbuz

      Delete
  11. i!
    Dynia przepięknie wykonuje ten językowy szpagat, cóż za mistrzowskie pogodzenie dwóch światów fonetycznych ;-))

    arbuz

    ReplyDelete
  12. Ja bym chyba jednak nie miała cierpliwości, nie miałabym pewnie i sił wywalić....czekało by na kolejne pokolenie;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. ... a komitet blokowy podpalilby nam wycieraczke :-)

      Delete
  13. poka, poka, te koronki i falbanki. Kocham te klimaty

    ReplyDelete
  14. Urocze klimaty :-) A stare zdjęcia? Mam np. fotografię dziadka z I Komunii. Wrażenia niepowtarzalne, świat, który już nie istnieje...
    Kaczko, jak mogłaś nie zrozumieć tak przejrzyście napisanej przez Dynię informacji :-)))))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Stare zdjecia, a bylo ich mnostwo, musze wykrasc podstepem, bo tam sporo Wermachtu i Generalnej Guberni. Licze, ze Hauptcioteczka jeszcze sie ich nie pozbyla.

      Teraz, gdy juz znam tresc, sama sie sobie dziwie. Prorokuje Dyni kariere rebusownika i szaradniczki :-)

      Delete