[20 Jan 2014]
(...)
Kto nie czytał, ten nie wie.
Tydzień temu odwiedziła nas Bebe w Rajtkach Karmazynowych.
Wróżka od Kredek.
Zaklinaczka Noworodków.
Koneserka Wyrobów Czekoladowopodobnych firmy ‘Czerwony Październik’.
Pełnomocnik do spraw polsko-ruskich (pierogi!).
Jak Trzej Królowie przywiozła dary.
Między innymi, chleb z orzeszków i herbatę z orzeszków (!), co pozwala przypuszczać, że jest dobrze ucharekteryzowaną wiewiórką.
(To również wyjaśnia, Elementarne, drogi Watsonie! plask dłonią w czoło - czemu Bebe przestaje z Wiewiórem i dlaczego na palcu nosi wytworny biżut z orzeszkowej łupiny.)
Nie iżbym gardziła orzeszkami, ale z darów od Bebe najbardziej zachwyciły mnie te dodatkowe trzy godziny snu ofiarowane w sobotni poranek.
(Pójdź Dyniu! Ciocia Bebe na ochotnika od szóstej rano będzie czytać ci WSZYSTKIE książki z twej biblioteczki!)
Bebe chyżo i żwawo włączyła się w projekt ‘Siedemdziesiąt dwie godziny wśród Norweskich’.
Projekt obejmował: skakanie po polskie pierogi ruskie, defenestrację choinki, konsumpcję mielonki jajecznej w plastrach [1], działania artystyczne w Studiu Koafiury i Tatuażu imienia świni Peppy, napad rabunkowy na sklep z rajstopami przy Hauptstrasse [2], wizytację u 'Rezolutnych Lisków', znalezienie kontrowersyjnego przycisku fonii on/off w noworodku [3], wnikliwą analizę blogosfery oraz piwo pod cukierki ‘Птичье молоко’[4] (Według producenta: ‘The gorgeous combination of lightness and tenderness’, ‘a może Bebe, mogłabym zostać copywriterem w fabryce ptasiego mleczka?’ ).
Do tego noworodek się darł, Dynia się darła, Norweski przez telefon naprawiał komputer Hauptcioteczce, koty [5] turlały się po podłodze, podłoga się kleiła do stóp, leżak przed telewizorem był tylko jeden, a kaczka miotała się udając, że ma wszystko pod kontrolą.
Jeśli po tej wizycie, Bebe złożyła dozgonne śluby czystości z obawy, że tak się robi z życia od nadmiaru dzieci, to można już mieć mi za złe.
Naiwnie nadal wierzymy, że Bebe jeszcze tu wróci.
Ostatecznie zostawiła worek herbaty z orzeszków i uprowadziła świnię Peppę przytroczoną do warkocza.
Gorzej, że jeśli naprawdę jest wiewiórką może nie pamiętać drogi do orzeszków.
[1] lokalny supermarket mieli jaja, szczypior i majonez, a następnie wykrawa z tej masy kółka na kanapki
[2] gdy człowiek napada na sklep z rajstopami winien w celu zasłonięcia twarzy pończochę zabrać z domu, czy praktycznie wybrać sobie już na miejscu?
[3] kontrowersyjnego, gdyż fonię, jak udowodniono, wyłącza podnoszenie noworodka góra-dół najlepiej razem z wózkiem lub kołyską, najlepiej kilkaset razy, słowem zajęcie dla Agaty Wróbel
[4] a zatem, czyje jest ‘Ptasie Mleczko E. Wedel dawniej dwudziestego drugiego lipca’? Nasze, czy ich?
[5] koty kurzu
(...)
Susan Chandler 'Vegetable Glue'
Bebe poleca.
©kaczka
(...)
Kto nie czytał, ten nie wie.
Tydzień temu odwiedziła nas Bebe w Rajtkach Karmazynowych.
Wróżka od Kredek.
Zaklinaczka Noworodków.
Koneserka Wyrobów Czekoladowopodobnych firmy ‘Czerwony Październik’.
Pełnomocnik do spraw polsko-ruskich (pierogi!).
Jak Trzej Królowie przywiozła dary.
Między innymi, chleb z orzeszków i herbatę z orzeszków (!), co pozwala przypuszczać, że jest dobrze ucharekteryzowaną wiewiórką.
(To również wyjaśnia, Elementarne, drogi Watsonie! plask dłonią w czoło - czemu Bebe przestaje z Wiewiórem i dlaczego na palcu nosi wytworny biżut z orzeszkowej łupiny.)
Nie iżbym gardziła orzeszkami, ale z darów od Bebe najbardziej zachwyciły mnie te dodatkowe trzy godziny snu ofiarowane w sobotni poranek.
(Pójdź Dyniu! Ciocia Bebe na ochotnika od szóstej rano będzie czytać ci WSZYSTKIE książki z twej biblioteczki!)
Bebe chyżo i żwawo włączyła się w projekt ‘Siedemdziesiąt dwie godziny wśród Norweskich’.
Projekt obejmował: skakanie po polskie pierogi ruskie, defenestrację choinki, konsumpcję mielonki jajecznej w plastrach [1], działania artystyczne w Studiu Koafiury i Tatuażu imienia świni Peppy, napad rabunkowy na sklep z rajstopami przy Hauptstrasse [2], wizytację u 'Rezolutnych Lisków', znalezienie kontrowersyjnego przycisku fonii on/off w noworodku [3], wnikliwą analizę blogosfery oraz piwo pod cukierki ‘Птичье молоко’[4] (Według producenta: ‘The gorgeous combination of lightness and tenderness’, ‘a może Bebe, mogłabym zostać copywriterem w fabryce ptasiego mleczka?’ ).
Do tego noworodek się darł, Dynia się darła, Norweski przez telefon naprawiał komputer Hauptcioteczce, koty [5] turlały się po podłodze, podłoga się kleiła do stóp, leżak przed telewizorem był tylko jeden, a kaczka miotała się udając, że ma wszystko pod kontrolą.
Jeśli po tej wizycie, Bebe złożyła dozgonne śluby czystości z obawy, że tak się robi z życia od nadmiaru dzieci, to można już mieć mi za złe.
Naiwnie nadal wierzymy, że Bebe jeszcze tu wróci.
Ostatecznie zostawiła worek herbaty z orzeszków i uprowadziła świnię Peppę przytroczoną do warkocza.
Gorzej, że jeśli naprawdę jest wiewiórką może nie pamiętać drogi do orzeszków.
[1] lokalny supermarket mieli jaja, szczypior i majonez, a następnie wykrawa z tej masy kółka na kanapki
[2] gdy człowiek napada na sklep z rajstopami winien w celu zasłonięcia twarzy pończochę zabrać z domu, czy praktycznie wybrać sobie już na miejscu?
[3] kontrowersyjnego, gdyż fonię, jak udowodniono, wyłącza podnoszenie noworodka góra-dół najlepiej razem z wózkiem lub kołyską, najlepiej kilkaset razy, słowem zajęcie dla Agaty Wróbel
[4] a zatem, czyje jest ‘Ptasie Mleczko E. Wedel dawniej dwudziestego drugiego lipca’? Nasze, czy ich?
[5] koty kurzu
(...)
Susan Chandler 'Vegetable Glue'
Bebe poleca.
©kaczka
Przezornie pożyczyłam kłębek od Ariadny. Wrócę :D
ReplyDeleteNorweski: "Ta herbata jest z liści orzecha laskowego? Ale dlaczego? Dlaczego nie z samych orzechów? Czy to się da w ogóle pić?"
Nie wiem czy z grzeczności nie odmówił wszystkich proponowanych mu filiżanek, czy naprawdę mu smakowało.
p.s. Czy mówiłam to już dzisiaj:
DeleteIch liebe mielonka jajeczna!
Zdaje sie, ze nie wyjawilam ci najwiekszego sekretu. Otoz Norweski lubi wszystko, czego nie musi zrobic sam. Gdyby odwiedzili nas chinczycy z tuzinem stuletnich jaj, Norweski zjadlby ze smakiem, bo inaczej 'musialbym sam sobie na sniadanie jajecznice'. Zatem to nie z grzecznosci, to z woli przetrwania :-) Przed nastepna wizyta wykupie, a jakze, wszystkie odmiany jajecznej. Bedziesz jadla do rozpeku :-) Viva Aldi Sud!
DeleteO rany! Mam to samo co Norweski, tylko na pewno bardziej :)
DeleteDefenestracja choinki mnie rozczuliła. W moim domu rodzinnym w ten sposób pozbywaliśmy się drzewka. Na ósmym piętrze to było... Ech, wspomnienia.
U nas przycisk fonii u Piątka uruchamia się na dźwięk suszarki do włosów. Polecam ten sposób. Na pięcioro dzieci tylko dwie suszarki (obecna jest trzecia i jeszcze działa) a spokój - bezcenny!
Pozdrawiam!
Jarecka - z osmego pietra te choinke? I ofiar w ludziach nie bylo? ;)
DeletePrawdopodobnie nie :P
DeleteMartwemu trudno sie poskarzyc :-)
DeleteU nas jedynie z pierwszego pietra. Choinka upiornie lysiala, majac wiec do wyboru narazic sie sycylijskiemu dozorcy igliwiem na klatce schodowej... prosciej bylo przez balkon :-)
chętnie bym w takim 72-godzinnym projekcie wzięła udział!
ReplyDeletejeśli masz już listę chętnych to weź gdzieś nas tam wciśnij w tę kolejkę, dobra?
Toc przybywaj! Za miesiac lub dwa moze bedzie nawet lozko dla gosci :-)
Deleteobiecuje uroczyście - łóżko nie jest konieczne! od trzech lat sypiam gdzie się da i jak się da... byle spać... obecnie najczęściej na łóżku 1,60 cm długości, a szerokość moja do wykorzystania to zwykle 10 cm...
Deletewięc ja nie wiem czy w łóżku dla gości potrafiłabym się odnaleźć...
mogę więc przybyć wcześniej?
Chocby zaraz :)
Deleteejże, to było spotkanie na szczycie! wszystkie okoliczności się zgadzają, a już najbardziej menu, koafiury, kreacje i anturaże - na obydwu blogach następuje zgodność zeznań :))) pozdrawiam Sz. Panie Uczestniczki oraz zaskoczonego Norweskiego, który nadal nie dowierza, że Polka potrafi ;-)
ReplyDeleteNa szczycie, ale w dolinie :-) Zsynchronizowalysmy zeznania :-)))
DeleteJuż pisałam u bebe, że to niesamowite.. spotykasz jakieś teksty w internecie. za nimi stoi sobie człowiek, którego poznajesz tylko po tym, co napisał. I to pisanie jest Ci bliskie. W końcu masz szanse zobaczysz się tak naprawde.. skonfrontować... Super sprawa!
ReplyDeletePotwierdzam! Wysmienita sprawa. Spotykasz i tyle juz o tym kims wiesz. Normalnie, jakby znac sie od stu lat...
DeleteGdy napada się na sklep z czymkolwiek (np. ze świętym spokojem), a już szczególnie z rajstopami, należy jedynie pamiętać, by wciągnąć na twarz POŃCZOCHĘ. Szczególnie, jeśli nie napada się w pojedynkę.
ReplyDeleteNapadanie we dwójkę, w jednej parze rajstop (w opozycji do jednej pary pończoch), kończy się tragicznie. Gdyż drogi ucieczki mogą okazać się protiwpałożne.
Wyobrazilam sobie to uciekanie w rajstopach i juz nie usne :-)))
DeleteFajna taka Bebe-ciotka! A ta książka o kleju, to działa? Musiałabym się rozejrzeć :)
ReplyDeletePytasz, czy dziala na kurduple?
DeleteDynia je zielone jak leci, bez protestow, wiec czytamy jako literature s-f :-)
A co z rajtkami? Zdarłaś? Ja bym podkradła podstępnie...takie karmazynowe...mmm:)))
ReplyDeleteLepiej... wynioslysmy caly przeceniony asortyment ze sklepu z fajnymi rajtkami. Ekspedientki po naszym wyjsciu zamknely pusty sklep i poszly do domu :-)
DeleteZacny projekt i zacny udział Bebe w nim! Bebe-Wiewiórka - ciekawa koncepcja, wyobraźnia działa :))
ReplyDeleteNiech dziala... wiewiorka w karazynowych rajtkach i z herbata z orzeszkow... :-)
Delete